Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Z nostalgią i melancholią piłam wczoraj winko czerwone wieczorem w naszym domu.
Pewien etap życia mi się kończy i choć z jednej strony jest to wspaniałe, cudowne, zachwycające, nie do uwierzenia prawie, że mamy z Bartkiem własny dom, to jednak jest to ogromny skok życiowy do przodu, który wywołuje we mnie masę przemyśleń, rozważań i kapkę zadumania.
Jak nam się będzie tam mieszkało? Jaką rodzinę stworzymy? Kiedy należy ją powiekszyć? Czy ja jestem na to gotowa? Jak być dobrą córką na odległość? Jak utrzymywać poprawne stosunki z teściową? Jak to życie sobie układać? Co i w jakiej kolejnosci w domu wykańczać? Czy stać nas będzie na to? Czy kiedykolwiek pojedziemy gdzieś na wakacje?
Chyba muszę przestać pić wino...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia