Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Cyfrówka pojechała do Gdańska do naprawy. Z tego względu niczego nowego nie mogę pokazać
A mamy już szybki w drzwiach. Od razu się cieplutko w domu zrobiło Choć dopóki nie będzie podbitki, wiatr będzie nam troszkę hulał po domu. Górę mamy zasłoniętą ogromnym kawałem folii- wisi takie coś w klatce schodowej, ale jak się ją odchyli nawet o kawałek, to lodowate zimno uderza w twarz. Pewnie trochę przesadzam, bo komfort cieplny ogólnie mamy dobry (a zmarźluch ze mnie straszliwy więc wiem co mówię ), ale różnica temperatur przed i za zasłoną foliową jest znaczna.
Dobrze, że mamy drewno do kominka, bo na samym gazie nie dalibyśmy rady.
Za jedną z naszych mądrzejszych decyzji uważam położenie podłogówki w łazience. Wychodzi się spod prysznica i cieplutko w stopy Aż się w kapcie nie chce wskakiwać
Nadal zamiast gapić się w telewizor gapimy się na nasze zwierzaczki. Wczoraj po raz pierwszy widziałam, jak zwinięte w kłębki śpią przytulone do siebie. I nie miałam aparatu
Choć ja ostatnio oglądam mecze Bartek jest zupełnie przeciwny piłce nożnej więc podniecam się grą reprezentacji wspólnie z sąsiadem z naprzeciwka (tym od braci Kory)
Aha! O mało bym zapomniała.
Widok nam się pogarsza. Sąsiedzi obok zdjęli humus i wytyczyli budynek. Projekt nazywa się koszmarnie- Sophia Max. Aż się boję myśleć, co to będzie No i szczerze mówiąc idiotycznie stawiają ten dom, bo blizej mediów, ale za to na południu działki. Cały ogród będą mieli od strony północnej, zero swiatła i słońca. Cała wiocha im się dziwi...
No i przy tej okazji zasłonią nam widok z tarasu na zachód słońca i las. Trochę jestem wściekła z tego powodu. Trzeba było brać więcej kasy i kupować dwie działki...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia