Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Wczoraj był pracowity dzień.
Ja z ojcem posadziłam cztery róze pnące przy furtce ogrodowej. Dwie czerwone i dwie łososiowe. Na krzyż. Chyba będzie ładnie Bartek im dorobi drewniany stelażyk, który pomalujemy na kolor płotu- mahoń.
Bartek z ekipą za to cały wczorajszy dzień przesiedział na dachu. Chłopaki robili poprawki, bo nam przy kominach ciekło. Teraz już powinno być dobrze. Poprawili też montaż kaloryferka w wiatrołapie (mała wyrwa tam była w ścianie). A potem ja z Bartkiem w tym wiatrołapie położyliśmy listwy przyścienne. Bartek tak się rozpędził, że pociągnął listwami też brakujący fragment salonu.
Powoli robi się u nas Kanada
Różyczki pienne na klombie wciąż kwitną jak oszalałe. Różowa ma mnóstwo kwiatów, żółta trzy, ale ogromne, pękate i bardzo silnie pachnące (codziennie gdy wracam z pracy wtykam w nie nos ), a teraz ruszyła też purpurowa, która przez dłuższy czas nie mogła się zdecydować, czy kwitnąć Ale jednak zdecydowała, że to zrobi
Kora rośnie i broi. Rudek rośnie i broi...
Charakterne te nasze zwierzaki że aż strach!
Rudek wczoraj przesiedział cały dzień z Panami na dachu. Łaził tam i spowrotem, śmigał po stromych połaciach jakby się na dachu urodził W pewnej chwili ponoć miał zakusy na skoki na daszek domku ogrodowego
Nic dziwnego, że wieczorem padł i zasnął jak zabity, więc cichutko niesamowicie było jak my się kładliśmy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia