Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Mój mąż podłączył nas wczoraj do kanalizacji
Jak to zrobił to może opowidać nie będę bo co wrażliwsze dusze mogłyby tego nie wytrzymać
W każdym bądź razie własnymi ręcami i łopatą to zrobił. A ciuchy i buty, które miał na sobie już się do niczego nie nadają
Przy okazji Kora się na niego obraziła, bo gdy zaczęął się z rozkoszą taplać w tym wszystkim, Bartek ją wrzucił na siłę do kojca. No i potem, gdy już kojec otworzył i ją wołał, Kora leżała w budzie i odwracała od niego głowę przez dobre pół godziny. Z budy oczywiście nie wyszła
A ja konsekwentnie upiększam dom
W Józefie (Jysku) nabyłam dwie poduszki i przaśne poszewki, koszyk wiklinowy na kosmetyki na komódkę w łazience, śliczą rękawicę do kuchni itp. Teraz się czaję na lniane niby- firanki na drewnianych karniszach. Takie kawałki szarej szmatki artystycznie omotanej na drewnianych prążkach. Ale to jak premię dostanę
A jak jeszcze większą premię dostanę to zakupimy piękny dębowy stół (też z tego biednego Józefa) z dwoma dostawkami i osiem dębowych krzeseł do kompletu.
I na to też przaśna serweta w wiejskim stylu- jak mi się to podoba!
Co tu ukrywać- wtapiam się w wiejską atmosferę
Spróbuję tu go pokazać, niestety jakość jest wątpliwa, ale lepszego zdjęcia nie znalazłam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia