Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Ależ dzisiaj było fenomenalne śniadanko!
A wczoraj był fenomenalny obiad!
Jak już zacznę przynudzać zachwytami nad naszym stołem to dajcie mi szybciutko znać. Obawiam się bowiem, że sama nie będę zdolna do jakiegokolwiek umiaru i obiektywizmu w tym temacie
Bartek dzień po dniu zbija krzesła. Pierwsze zajęło mu dwie godziny, wczoraj ostatnie- dwadzieścia minut
Ponoć zasady montażu są bardzo mądre, pomysłowe i solidne ale nieco kłopotliwe w realizacji. No ale Rudek Bartkowi pomaga jak może. Przyturluje do niego (i odturluje) wszystkie potrzebne śrubki
Wczoraj też mój mąż z moim tatą zabrali się za górę. Płyty kartonowo- gipsowe nad klatką schodową zamontowane, szparki zaszpachlowane, jeszcze tylko szlif i malowanie i można będzie wejść na pokoje na górze z robotą
Do wiosny powinni wszystko zrobić, tym bardziej, że kafelki do łazienki przecież czekają, parkiety na całą podłogę czekają. Zakupić na pewno będziemy musieli mechanizmy i materiały na szafki wnękowe na wszystkich ściankach, ale to właściwie wszystko.
Postaram się gwizdnać od mamy cyfrówkę i opstrykać stół z krzesłami
Całkowicie mi odbiło na jego punkcie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia