Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Wszystko powoli idzie do przodu.
Bartek w sobotę pomalował trzeci raz mniejszy pokój i położył w nim deski. Okazało się, że klicki Barlinka wcale nie są łatwiejsze do układania niz deski klejowe. Cały pokój i tak zajął mu 3 godziny, ale ogólnie stwierdził, że nie ma zanaczenia dla wygody układania czy to klick czy klej.
Ja poszalałam w gabinecie (który chyba niedługo będzie naszą sypialnią). W dwa duże wory budowlanew powrzucałam zbędne papierzyska, szpargały i ciuchy. Jestem bezlitosna dla przeszłości, ale nie znoszę, po prostu nie znoszę składowiska zbędnych, zakurzonych (bo szaf docelowych przecież jeszcze nie ma ), niepotrzebnych szpargałów i papierów!
No- ale gwoli sprawiedliwości swój welon ślubny jeszcze ocaliłam. Niecałe dwa lata to jeszcze nie zabytek
Tak mi wychodzi, że ze spaniem na razie przeniesiemy się do dzisiejszego gabinetu a gabinecik urządzimy sobie w mniejszym pokoju na górze. Albo i w większym, jak okaże się, że na książki miejsca nie starcza.
A w naszej obecnej sypalni będę suszyć pranie i układać gości do snu
Na górę ze spaniem nie przeniesiemy się tak szybko - tu argumenty Bartka - bo jak będziemy w ciąży to będzie nam trudno po drabinie wchodzić, a poza tym łazienka wymaga jeszcze wsadzenia w nią kupę kasy, której nie mamy. No to jest akurat argument nie do odparcia. Szkoda
Z wiadomości przyjemnych: Kwitną nam truskawki! I to jak dzikie! Mają mnóstwo kwiatków, więc będzie z tego mnóstwo owoców!
Szparagi systematycznie zżeramy
Drzewka owocowe opryskaliśmy, bo zielone perfidne je obsiadło.
Wiśnia wciąż zachwyca białymi kwiatami, róże rosną, lilie rosną, wszystko rośnie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia