Ogrodowe i wykończeniowe perypetie Ani i Bartka
Cześć wszystkim!
Dziś mam malutkie wychodne. Ale naprawdę malutkie, więc wkleję szybciutko tekścik napisany w domu i zmykam do moich mężczyzn, których zostawiłam w Konikowie.
Chcę ślicznie i bardzo gorąco podziękować wszystkim za doping, kciuki, życzenia i to piękne powitanie Pawełka na tym świecie, jakie mu w komentarzach do tego dziennika urządziliście. Buziaki dla wszystkich!
Synuś rośnie nam w oczach , pięknie je, śpi w kratkę – czasami aż się chce rwać włosy z głowy, a czasami istny aniołek, prawie go nie ma. Noce – odpukać – mamy bardzo spokojne. Cichutkie przebudzenia (Pawła albo moje) na karmienia i dalej spanie.
Moją specjalnością jest dawanie jeść, a taty – kąpanie. Przewijamy na zmianę. I jakoś to się kręci.
Paweł – co zrozumiałe – stał się dla nas centrum wszechświata, a tymczasem powoli i nieśmiało puka do nas Pani Wiosna. Co oczywiście udokumentowałam w albumie (Bartek wklei w tym tygodniu). Za parę dni przebiśniegi wychylą swoje piękne kwiatki do słońca, a zaraz potem zakwitną mi na trawniku te „setki” krokusów. Już się nie mogę doczekać!
Mój czas się kończy. Pora gnać do domu, a jeszcze wcześniej urząd skarbowy. czas się rozliczyć i dostać zwrota!
No to do następnego razu!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia