Dziennik budowy RENI
Zapragnęłam opisać swoją historię budowy, w miarę wolnego czasu będę sobie przypominać i dzielić się swoimi wspomnieniami i przeżyciami.
Jesteśmy 3-osobową rodziną, syn w tym roku skończy 18 lat i mam nadzieję zda pomyślnie maturę. Mieszkamy w bloku w dwupokojowym mieszkaniu, gdzie duży pokój podzielony został na dwa mniejsze, więc jest niby 3 pokoje, żaden nie jest wygodny. Nasze mieszkanie nazywam klatką na papugi. No i od trzynastu lat mieszka z nami czarna kotka, którą wszyscy bardzo kochamy.
Każde z nas ma swoje zainteresowania i pasje, ja mam na nie najmniej czasu bo najwięcej pracuję.
Kilka lat temu, w 2000 roku zaczęła mi świtać myśl, że może dobrze byłoby kupić działkę i zbudowac mały ale wygodny domek z ogródkiem.
Zaczęłam przeglądac katalogi z domami, wnetrzami, ogrodami i......zachorowałam okrutnie !!! Ja też chcę miec taki dom, większą kuchnię, salon z kominkiem, pralnię i suszarnię, sypialnie na poddaszu ze skosami !!! No i garaz na samochód i pomieszczenie gospodarcze na meble i akcesoria ogrodowe. Zamarzyły mi sie kolorowe rabaty, krzaki bzu, jasminu, ładne iglaki...może drzewka owocowe ???
No więc do dzieła, nieśmiało zaczęłam zagadywac do męża, ale on postawił wielkie oczy: dom???a skąd weźmiemy tyle pieniędzy na budowę, a kto go będzie utrzymywał, kto bedzie pielęgnował ogród ??? No i ile lat my to będziemy budować ??? Nie, nie, nie chciał o tym słyszeć, w bloku jest wygodnie, ciepło, nie trzeba sprzatac podjazdu w zimie i zgarniac lisci w jesieni i kosić trawy w lecie... itp. Jest po prostu super, a to, że ciasnota i nie ma czym oddychac, to mniej ważne.
Ale ja co wieczór zamykając oczy w łóżku widziałam swój dom, troche mgliście, ale tak wrył sie w moje mysli, że za nic nie mogłam go stamtąd wyrzucić.
Któregoś dnia poprosiłam o przejażdzke po okolicy, żeby pooglądac obrzeżne dzielnice. Pojechaliśmy, poogladaliśmy i...nic. Za tydzień wizyta w małej miejscowości kilka km od miasta i...nieciekawa propozycja, dojazd ruchliwą trasą. Znowu kolejna wizyta z dugiej strony miasta, pierwsza działka daleko od przystanku, daleko od cywilizacji (Boże co ja bym w zimie zrobiła ?). Nastepna działka wymiarowa, równa, w środku "wsi" z wiejskimi zapachami (obornik), najpierw mąż potem syn zgodnie stwierdzili, że na wsi to oni mieszkac nie chcą.
Przestałam umawiać sie w biurach nieruchomości, odpuściłam temat działki, skończyły sie wakacje, wróciłam do morderczej pracy na kilka miesięcy. Może to i dobrze, bo gotówki nie miałam odłożonej sporej, trzeba byłoby brać duży kredyt.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia