Dziennik budowy RENI
W poniedziałek punktualnie o 7.00 przyjeżdżaja dwaj murarze z pomocnikiem do wiatrołapu. Szybko wyliczamy własciwe wysokości i zabieraja sie do pracy. Najpierw muruja fundament z bloczków - dwie warstwy, potem na papie pna sie do góry boczne ścianki. Wszystko dokładnie, ale w miare szybko. W południe ściany boczne sa gotowe, prosze więc o przejście na poddasze i "przeniesienie" drzwi w łazience. Trzeba wyciąć nowe drzwi troche dalej, kurzy sie okropnie. Po pół godzinie jest tylko kupa gruzu, którą pomocnik wynosi do fundamentu na dole. Zamurowanie dziury po drzwiach nie zajmuje duzo czasu, łączą ją pretami ze ścianą. Nowe drzwi sa także wzmocnione prętami na górze. Dzień pracy konczy sie o godz. 17.00.
Nazajutrz sa bardzo wczesnie - juz po 6.00. Kiedy przyjeżdżam o godz. 8.00 fundament jest juz zasypany, a zbrojenie ulozone. Teraz przednia ściana i otwór na drzwi wejściowe. W poludnie znów wszystko jest gotowe. Teraz schody i spocznik. Jest troche roboty przy układaniu zbrojenia i szalowaniu schodów, ale idzie im bardzo sprawnie, jestem zadowolona, żałuję, że nie miałam z nimi wczesniej kontaktu - wykonuja prace od fundamentów po dach. Widać, że maja spore doświadczenie, wszelkie wyliczenia robia błyskawicznie i dokładnie. Opowiadaja o pracy w Niemczech na kontraktach, wiele lat tam pracowali. O godz. 16.30 wszystko jest przygotowane do zalania betonem. Rozliczam sie z murarzami i umawiam za kilka dni na zrobienie kilku małych ścianek działowych w przedpokoju.
Wracam do domu zmarznieta na kość, padało 3 razy i bylo zimno, pobolewają mnie nerki - to od zmarznięcia w nogi, zaraz sie odzywają Wanna z gorąca woda jest najwspanialszą rzeczą na świecie ! Wędruje do łóżka, bo jutro o 7.00 jest umówiona ekipa do wylewek.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia