Dziennik budowy RENI
Znowu nie mam czasu na nic. Pracuję do nocy, natłok pracy jest taki, że nie nadążamy z wykonaniem. I jeszcze kontrola, która nadszarpuje mi poważnie zdrowie .... zaczynam miec duszności kolo serca i juz wiem, że nie będzie różowo.... życie byloby zbyt piekne, gdybym przestała miec problemy.
A ludzie na mnie patrzą .... muszę coś wymyslić, żeby uratowac tyłek. Hmmmm w dokumentacji bajzel, trzeba sporo czasu żeby to wyprowadzić, pracujemy w stresie, jest okreslony czas na korekty ..... Wieczorem nie zyję. Tylko zwłoki wracaja do domu. Tak to jest jak sie nawygrywalo i trzeba przerobić. A chciało sie wygrywac !!! Żeby było dostatnio !!!
Pewnej niedzieli zaczynam interesowac sie parkietem, konkretnie deskami. Robie rozeznanie .... jest mozliwość .... deski 16 cm szerokie, grube 22 mm, czerwony dąb. Dostaje próbkę do domu. Nie mam siły szukac gdzie indziej. Chyba dobre ..... przedpłacam polowę, będą montowane w lecie, poleżą trochę u sprzedawcy, bo u mnie nie ma warunków.
Tymczasem rozmawiam z moim panem od płytek, musze go zarezerwowac na wiosnę. Mówi, że na początku marca sie odezwie i cos będziemy planować ......
Na razie wracam do morderczego tempa w pracy, musze to przetrzymać.
Na duchu podtrzymuje mnie fakt, że mój fachowiec sam wszystko zorganizuje, sam obliczy, przypomni o wszystkim, pomoże wybrać, wytłumaczy. I wykona.
Już nie czytam "wymiany doświadczen", zdaję sie tylko na niego !
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia