Dziennik budowy RENI
Teraz pora na rozpakowanie tych mebli do łazienki, które przyjechały w ub. roku, trzeba zobaczyc gdzie światlo będzie nad lustrem i jak je rozmieścic względem drzwi, bliżej, dalej .....
Idziemy do garażu i pan L. rozcina kartony, naszym oczom ukazuje się ogromna śnieżnobiała szafka z dwoma otworami na umywalki i przepięknym drewnianym blatem ...... boszszsz ...... cud ! Oniemiałam.
Pan L. ogląda, odsuwa szuflady ..... wewnątrz znajduje srebrne nóżki. Trzeba je przykręcic. Przewracamy ją na plecy i za chwilę 5 szt jest na swoim miejscu. Trzeba ją podnieśc ale nie opierać o nóżki, bo się wyłamią ... nie mam szans na to, że tego z nim dokonam. Jak dla mnie szafka waży ze 100 kilo. Pan L. wychodzi na podwórko i prosi koparkowego o pomoc. Chłopak chętnie pomaga. Ale ma swoja robote a my musimy ją przesunąć do łazienki, między garażem i przedpokojem jest spory stopień. Mówie, że spróbuję ..... Pan L. sie wacha, ja nalegam, pomalutku, pomalutku, po 5 cm ..... chyba umrę, a wczesniej nerki mi wyskoczą na zewnątrz !!!
Wreszcie jest na miejscu, teraz trzeba zaznaczyc światlo i odpływy ... jest tylko jeden, drugi trzeba dorobic .... Przynosi lustro, też jest piękne, oryginalne, przymierzamy kinkiet.
Pan L. zaznacza na ścianie grubym ołówkiem miejsca. Lustro wraca na swoje miejsce do garażu, a szafkę przeniesie z panem wod-kaniarzem, mnie nie bierze nawet pod uwagę, widział, że był to dla mnie zbyt duży wysiłek.
Rozmawiamy jeszcze o kilku szczegółach...... muszę wrócić do pracy, będę w biurze do wieczora.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia