Jeżykowa chatka
Nadzeszła kolej fundamentów...ale zanim zabiorę się za fundamenty napiszę o moich "Kargulach". Bo Kargula swojego - ma każdy. Mam i ja - na własnej krwi choduję sztuk trzy. Seniorka - leciwa, okrąglutka z jednym zębem do picia wody i absolutnie, koniecznie, zawsze ...bez biustonosza ... Ale to nic - jest spódniczka - dalej nie polecą. Kargulowa ma synów dwóch. Jeden całkiem grzeczny i społecznie nieszkodliwy - drugi baaaardzo męczący ale na szczęście nie chamski. Kargule moi właśnie włóczą mnie po sądach o wcześniej wspomnianą drogę, której jak rzekł mój geodeta "nie ma , nie było i nie będzie". Paranoja polega na tym, że ja mam mapy, dokumenty i wszystko czym moge sie "podeprzeć" a oni mają starą mapkę w skali 1:5000 gdzie nie dziwota, że rów wygląda jak droga i nie ważne, że pisze przy nim - rów 4m ... oczyma duszy i tak widzą tam drogę ...
I tak mam sprawę w sądzie "o naruszenie własności" i najzabawniejsze jest co powiedział kierownik wydz. geodezji :
"To jak to wyszło? Narusza pani sobie swoją własność ?
To pani może założyć im taką sprawę - jeśli będą przez działkę jeździć"
Cóż - sprawę mam wygraną jak nic ...tylko 2.000,- na adwokata "wypstrykałam" niestety.
Za dużo mam do stracenia i nie będą się porywać na obronę sama.
No starczy - o Kargulach jeszcze będzie nie raz ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia