Lekko pokręcona droga do Uroczyska
Odcinek pt.: „Dlaczego warto być upierdliwym?”
Refleksja mnie taka naszła po doświadczeniach dnia dzisiejszego, ale po kolei.
Jak już pisałam, otrzymaliśmy niestety statut „Rezydenta” w Biurze Informacji Kredytowej” , a ponieważ o niebo bardziej wolałabym statut Rezydenta w jakimś innym, nawet barbarzyńskim kraju :) rozpoczęłam działania mające na celu rezygnację z tegoż tytułu poprzez wykreślenie naszych danych z tegoż przybytku.
I tak – o czym już radośnie informowałam – szlak do owej rezygnacji został już przetarty, jeden z banków poinformował nas uprzejmie, że właśnie takowa dyspozycja została do BIK-u wysłana i życzą nam powodzenia w dalszym życiu (no, może nie do końca tak się wyrazili, ale coś koło tego ). Trwało to dokładnie 7 dni, tzn. od momentu wysłania mojej twórczości literackiej, do momentu uzyskania owej radosnej informacji z banku minął tydzień. Drugi bank (był też drugi, ta! ), chociaż co prawda nie odzywał się przez 2 tygodnie i to ja do nich zadzwoniłam, to jednak poinformował nas ustami swojego Jakiegoś Ważnego Pracownika, że właściwie oni problemu nie widzą, ale z powodu sezonu ogórkowego zajmie to jeszcze trochę czasu. Nie powinno być kłopotu, zazwyczaj przychylają się do takich próśb i dane kasują. Taka odpowiedź właściwie nas usatysfakcjonowała, zobaczymy co z tego będzie w rzeczywistości.
Jednak wszelkie rekordy pobił moim zdaniem bank trzeci (już ostatni :) ) i jak wszystko się dobrze skończy, na pewno napiszę który to. Tu należy dodać, że moja radosna twórczość literacka z prośbą o wykasowanie danych z BIK-u do wszystkich tych trzech banków została napisana i wysłana dokładnie w tym samym czasie – 25 czerwca. No i wracamy do banku trzeciego – od prawie 21 dni średnio 2 razy w tygodniu dzwonimy do tego banku z tym samym pytaniem – Kto? – może dokonać skreślenia danych w BIK w zapisie dotyczącym tegoż konkretnego banku? W naszym miejscowym Oddziale tego banku nie są w stanie nic zrobić, bo cała dokumentacja jest w Wyższej Instancji W tygodniu pierwszym Jakaś Bardzo Smutna Pani (zapamiętajcie ją) odpowiedziała, że Ona nie orientuje się w sprawie, bo to działka Koleżanki, która jest na urlopie. Koleżanka wraca za tydzień. OK. Dzwonimy za tydzień i okazuje się, że Koleżanka nie wróciła z urlopu (to się chyba nazywa samowolne opuszczenie miejsca pracy, ale nie jestem pewna ) i będzie za tydzień. OK. Za tydzień dzwonimy. JEST!! Koleżanka wróciła i faktycznie coś wie! Coś, ale nie do końca. Musi sprawdzić w Archiwum, mamy dzwonić za 2 dni. Dzwonimy za 2 dni. Wie! Wie, że nie wie, co z tym kredytem jest, bo on już stary jest a ona nie ma dostępu do całej dokumentacji. Nadmieniam, że rozmowy ze Smutną Panią i z Panią Koleżanką prowadził Szanowny Pan, człowiek niezmiernie spokojny i cierpliwy, powiedziałabym nawet, że łagodny, jak na faceta, ja osobiście asystowałam tuż obok i konspiracyjno-jadowitym szeptem podpowiadałam, o co ma pytać i co mówić. Tak więc, Szanowny Pan umówił się na kolejny telefon do Koleżanki na drugi dzień, żeby tym razem dowiedzieć się, kogo o ten kredyt pytać. Dzwoni. Koleżanka tym razem już takim trochę napastliwym tonem (wiem, bo znowu trwam u boku Pana mego, a mikrofon w aparacie włączony) stwierdza, że właściwie to nic się nie da zrobić, bo dane osobowe takich, co to bankom pieniędzy nie oddają muszą być w tym BIK-u przechowywane 5 lat. No i tu Szanowny Pan – pouczony, nieskromnie dodam, przeze mnie – nie wytrzymał. Podejrzanie spokojnym, prawie grobowym głosem zapytał, skąd się wzięło to„muszą” , bo w Ustawie o Prawie Bankowym w części dotyczącej BIK takiego zapisu nie ma. Widnieje zapis – mogą... nawet do... . Panią Koleżankę lekko zatkało, ale zaprawiona w bojach, tak jak spora część urzędników również bankowych, dalej szła w zaparte. Spuściła tylko nieco z tonu i już łagodniej powiedziała, że w takim razie to ona zadzwoni do Jeszcze Wyższych Instancji. Szanowny Pan na to, że sam może zadzwonić do tych Jeszcze Wyższych Instancji i tak się z lekka przepychali przez chwilę, kto będzie dzwonił. Skończyło się na tym, że Koleżanka zadzwoni.
No i w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy telefon z informacją od Koleżanki, że po konsultacjach ... taki wyjątek ... ona wyśle wniosek do BIK-u o skreślenie danych, – co by mieć już święty spokój - dokładnie takiego sformułowania użyła.
Teraz już wszem i wobec chyba wiadomo, dlaczego warto być upierdliwym, prawda? Jeśli o mnie chodzi, mogę być upierdliwa do upojenia, jeśli tylko takie będą efekty tej upierdliwości . A wiecie, dlaczego zaznaczyłam, co by zapamiętać tą Smutną Panią? A bo dlatego, że ta Smutna Pani okazała się być ... Kierowniczką tego całego zamieszania i przełożoną Koleżanki! Jak pragnę zdrowia, ja tu czegoś nie rozumiem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia