Lekko pokręcona droga do Uroczyska
20 dni…. Jestem leśną wieśniarą od 20 dni…
Czy mi dobrze? Nie wiem, jeszcze nie wiem. Szok kulturowy chyba trwa, chociaż z mniejszym natężeniem, a to dzięki Agdusiom. Pracują jak mróweczki, jak na swoim… W życiu Im się nie odwdzięczę za to, co zrobili, robią i pewnie jeszcze zrobią. Na razie odpoczywają w Kołobrzegu, pojechali dzisiaj – należało Im się!
Aparat odmówił posłuszeństwa więc zdjęć teraz nie będzie. Na szczęście Agdusiowy aparat jeszcze chce współpracować, więc jeśli łącze pozwoli (telefoniczne) to coś wrzucę. Telefoniczne, bo o Neostradzie na razie tylko marzę i odpowiadam co kilka dni na te same pytania zadawane przez kolejną miłą panią z Tepsy.
Mnóstwo orzechów laskowych mi się szykuje, z wiewiórkami jestem już umówiona, że góra ich, dół mój – jest szansa, że dotrzymają umowy. To optymistyczna informacja, mniej optymistyczna jest taka, że gdybym musiała szukać jedzenia w lesie na własną rękę pewnie umarłabym z głodu. Chciałąm dzisiaj parę kurek do kurczaka wrzucić i kicha. Za to malin najadłam się po uszy – następnym razem pójdę szukać malin, to może jakiś grzybów uzbieram.
I najważniejsze! Wczoraj popełniłam swój pierwszy chleb! Z pieca kaflowego! Jest fantastycznie pyszny więc dumna jestem z siebie niemożebnie!!!!
I tym optymistycznym akcentem kończę! Pozdrowionka dla wszystkich.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia