Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt
Zachęcony mailami od wielbicielek i oficjalną petycją fanklubu, piszę dalej nasz dziennik :). A jest o czym!
Najpierw zakończę wątek "zawieszony" powyżej.
Z opinią, jak z cnotą, każdy wie... I niezależnie od tego, że nasza współpraca z firmą budującą nam domek wróciła do normy, a nasza ocena ich zmagań z robotą pozostaje dobra, chętnie stosujemy radę towarzysza Dzierżyńskiego, który raczył mawiać, że zaufanie zaufaniem, a kontrola kontrolą. Zasadniczo nie mamy "czego się czepnąć", bo panowie budowlańcy wzięli sobie do serca nasze sugestie, ale pozostajemy czujni i jak tylko coś się pojawi, to natychmiast oczekujemy poprawki.
Jak dotychczas najlepszą notę wystawić wypadłoby ekipie od elektryki. W dwa dni położyli wszystkie kable w całym domu. Byłem w szoku.
Z kolei najgorzej wypadnie nam ocenić dekarzy, którzy swoją robotę potraktowali jakoś tak ulgowo i ciągle muszą wracać do poprawek (w zasadzie estetycznych, bo co pojawię się na działce, to dostrzegę kolejny krzywo ułożony gąsior na jakimś grzbiecie). Jedna fuszerka objawia się wodą sciekającą po ścianie pod podbitką - gdzieś naruszona jest szczelność pokrycia i panowie dekarze już 4 razy wracali do naprawy. Wydaje się, że po ich ostatniej wizycie nieszczelność wreszcie znikła, ale czekamy na poważniejszy deszcz, aby odtrąbić sukces (tudzież napiętnować kolejną fuszerkę).
Ogólnie DQM wraca do "mocne 4" z szansami na "4+" (szczególnie, biorąc pod uwagę, że w oryginalnym harmonogramie przewidzieliśmy zakończenie robót w grudniu, a **tfu, tfu** być może uda się nam zakończyć prace do końca sierpnia!!).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia