Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    134
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    173

Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt


Ela_i_Maciek

597 wyświetleń

Ależ dzisiaj się działo!!! W kulminacyjnym momencie mieliśmy 3 ekipy pracujące na budowie: tynkarze kończyli swoje dzieło, hydraulicy przygotowywali dom do układania jutro podłogówki, a my mocno ćwiczyliśmy przy ogrodzeniu.

 

Efekty? Tynki są już gotowe. Wieczorem przyjechał inspektor nadzoru inwestorskiego, posprawdzał łatą ściany i sufity i wydał werdykt "3+". Nadmienię, że oprócz tego, że inspektor jest nauczycielem akademickim w stopniu dr hab. i jego skala ocen na normalnych zajęciach rzadko wykracza ponad 3 (czwórki to ewenement, a piątki to czysty przypadek), jest on też biegłym sądowym w dziedzinie budownictwa i ma więcej uprawnień "niż ustawa przewiduje". Zatem te "3+" w jego oczach to naprawdę niezły wynik. Jak dla mnie tynki są zrobione bardzo dobrze i bez oporów płacę fakturę.

 

Co więcej? Panowie od ogrzewania przykryli podłogi foliami i stryropianem oraz zamontowali centralkę do podłogówki i regulatory w łazienkach. Omówiliśmy piec (czy ten, wybrany przez nas Vaillant, jest coś wart?) i inne tematy związane z ogrzewaniem i zapewnieniem ciepłej wody. Mam dobrą opinię i o tej ekipie (tak, jak i o tynkarzach).

 

No i ten nieszczęsny fundament ogrodzenia... Oj, działo się. Od samiutkiego ranuśka (7.30 rano, człowiek niby ma urlop, a tu na budowie już praca czeka). Rozstawiliśmy słupy i czekaliśmy na betoniarkę (miała pojawić się ok 11.00). Przyjechała z prawie godzinnym spóźnieniem. Wyjaśniłem kierowcy, że część betonu będzie można podrzucić rynienką w szalunek od frontu działki, ale część będzie trzeba rzucić z tyłu działki. Przy poprzednim zalewaniu zabrakło ok. pół metra sześciennego i trzeba było dolać na narożniku z tyłu. Dojazd jest możliwy przez pustą działkę przylegającą tyłem do naszej. Ziemia dość twarda - wiele elementów naszego domu przebyło tę drogę na ciężkich wozach i nie było żadnego problemu (z wkopywaniem się...). Pan z betoniarki podrapał się w głowę i - zanim zdążyłem coś powiedzieć - wsiadł z powrotem do szoferki i dał w długą... Zastanawialiśmy się, co robi. Bo najpierw przespacerował się po tej pustej działce, popatrzył i podumał. Potem tam pojechał pełniutką, 40-sto-tonową ciężarówą z 9 metrami sześciennymi betonu z tyłu... Myśleliśmy, że z wysokości swego tronu chciał ocenić nośność gruntu. Myśleliśmy też, że może pojechał sprawdzić, czy uda mu się tak wykręcić na ulicy, żeby wjechać na tę pustą działkę tyłem i dojechać elegancko do nas...

 

Nic z tego!!! Gość depnął gaz i wjechał z impetem na działkę PRZODEM!!! (KRETYN!!!) Oczywiście, hamując, rozorał cały ubity wierzch ziemi. Ale... to nie koniec. Potem zaczął, powtarzam z pełniusią betoniarą na plecach, wyczyniać manewry. Ten patafian postanowił ZAWRÓCIĆ na tej działce na 3... Myślałem, że mnie krew zaleje, jak na to patrzyłem. Teść wyczerpał znany przyzwoitym (i pewnie nieprzyzwoitym też) ludziom słownik brzydkich słów, a Ela szukała siekiery (mam nadzieję, że nie na mój kark). Efekt manewrów naszego "kierowcy" od siedmiu boleści był taki, że się facio zakopał (wszystkie 4 osie po piastę) i klops. I się dziwił, że "KAZALIŚMY" mu tam wjeżdżać. I wygrażał...

 

Matko, jak się wkurzyłem. Lecę na złamany kark przez te chaszcze, te akacje, te pokrzywy i te wydmy, co je nam pan wykopał. I pytam: "Panie, coś Pan? Wczoraj prawo jazdy zdobyłeś???". Dzwonię do DQM (oni załatwiali nam beton i stal na fundament) i pytam, czy nie mogliby u dostawcy betonu zawołać nowego kierowcę, żeby tego pawiana zmienić. DQM pyta, jaki kierowca nam się trafił, bo oni też znają jednego takiego artystę, co to się WKOPAŁ W POBOCZE ASFALTOWEJ ULICY!!!! Okazało się, że to ten samiusieńki mistrzunio.

 

Nic to. Koniec końców zawołałem "pana od fadromy", z którym zaprzyjaźniliśmy się w tym tygodniu. Przywlókł się po 30 minutach (było już ok. 13.00) swoim czołgiem ("dwieście coś koni, tyśiąc czterysta coś momentu, wie pan silnik z czołgu...") i wyciągnął naszego magika na asfalt. Na wszelki wypadek poczekał (w sumie pewnie chciał sobie dla rozrywki pooglądać następne wyczyny mistrza kierownicy), aż nasz pan kierownica wjedzie równolegle wzdłuż naszego płotu (na szczęście działka obok naszej też jest pusta). Tam też ziemia ubita, ale z naszym miszczuniem nic nie wiadomo. Na szczęście tym razem już się nie wkopał i "pan fadroma" (tak naprawdę to ma na imię Michał) mógł się już oddalić.

 

Jak już betoniarka stanęła na właściwym miejscu, zaczęło się lanie. 9 metrów sześciennych betonu. 20 ton. Większość poszła bezpośrednio w szalunki, ale sporo musieliśmy wozić na taczkach (znowu). Udało się zapchać wszystko i nawet metr został. Oddaliśmy sąsiadom. Na zdrowie. Mistrzunio był tak usłużny, że sam oddalił się na papieroska, a puszczaniem betonu (przynajmniej słownie, wydając komendy panu zajętemu, którego mało co obchodziło, co z tym betonem się dzieje, czy dajemy radę go złapać i skierować w szalunek, czy się nie wylewa, etc.) zajmował się Teść. Pan kierownik odjechał bez "dowidzenia". Pożegnaliśmy się z nim bez żalu. Dostarczył nam, jakby nie patrzeć, ponad 3 godziny nie lada rozrywki, siłowni, aerobiku, ćwiczeń z asertywności, refleksu i powstrzymywania się od rękoczynów. Niestety, ponieważ dość nagle musieliśmy zabrać się za taczkowanie, nie zdążyliśmy odpowiednio zabezpieczyć się kremami na opalanie (a było w słońcu grubo ponad 30C). No i spaleni jesteśmy na czerwoniutko... (jak pieczone skorupiaki). Ale ogrodzenie jest, stoi mocno i pręży się dumnie. Teraz walka z nawożeniem ziemi, a potem planowanie i wykonanie przedniego ogrodzenia.

 

TO był dzień (ale to jeszcze nie koniec). W następnym poście wieczór...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...