Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt
Co było wieczorem? Spotkanie wszystkich świętych. Pan kierownik budowy/prezes DQM, pan kierownik robót, pan kierownik projektu (obaj z DQM), pan dekarz (bo głównym punktem rozmowy miała być ta membrana dachowa, o której wspominałem w takim popłochu powyżej). Oprócz tego był pan inspektor nadzoru inwestorskiego (dr hab., biegły sądowy, tłumacz przysięgły, etc., etc.). Oraz ja (tak skromniutko, cicho stałem, bo całe to zbiegowisko niby przeze mnie...).
Weszliśmy na strych i zaczęła się rozmowa. Raczej monolog (na początku) pana inspektora, który wyjaśnił nam wszystkim zebranym, jak powinna wyglądać właściwa konstrukcja dachu i poszczególnych powłok (w skrócie dachówka, membrana, wełna, paroizolacja, karton-gips). Po omówieniu zagadnień teoretycznych przeszliśmy go zagadnień praktycznych, czyli moich zastrzeżeń co do folii. Zostałem uspokojony, że to, co mam na dachu, w niczym nie grozi i będzie działało, jak powinno. Wpis w dzienniku zrobiony, wszyscy podpisani (ja umywam rączki, teraz działa gwarancja i rękojmia - i mam nadzieję, że nie będę musiał z nich korzystać).
Potem omówiliśmy tynki (jak wspomniałem ja oceniłem je bardzo ok, pan inspektor dla utrzymania fasonu na "tylko" ok). Uścisnęliśmy dłonie i rozeszliśmy się. Z dużej chmury mały deszcz. Ja się cieszę.
Oceny DQM po ostatnich wyczynach: jakość niezmiennie "4 z malutkim plusikiem/4+", obsługa "3-/3". Ta ostatnia ocena wykazuje sporą zmienność (chciałoby się rzec w "lengłydżu" z pracy "wolatylność"). Ta pierwsza utrzymuje poziom z lekkimi wahaniami. W sumie ta pierwsza ocena jest o niebo ważniejsza, bo jak się na panów z DQM obrażę, to będzie mnie mało obchodziło, czy się z nimi dobrze pracowało, czy nie; natomiast w dobrze postawionym domu będzie mi się dobrze mieszkało przez długie lata. Gorzej, gdybym dawał doskonałe oceny za obsługę (w "lengłydżu": relacje interpersonalne), ale mizerne za jakość roboty. Co z tego, że ekipa do rany przyłóż, jak chałupa cała krzywa i "porozlatana"?
Wolę, jak jest i modlę się, aby na jakości nie opuścili.
Teraz czeka nas weekend. A ekipę czeka układanie podłogówek przed weekendem i wylewanie posadzek w następnym tygodniu.
Nasz weekend będzie mocno pracowity: będziemy kąpali szalówki w drewnochronie. I będziemy malowali poziome poprzeczki ogrodzenia. W przyszłym tygodniu spawanie, malowanie (na spawach) i przykręcanie. I cieszenie się ładniusim płoteczkiem :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia