Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt
Patrzę na wpis powyżej i się zastanawiam. Przecież ta magiczna środa, w którą tyle ma się dziać (dla przypomnienia: montaż szamba, montaż bramy garażowej, montaż kominka), jest już jutro. A nikt nie dzwoni i nie zapowiada, że jakaś klapa i nie uda się do nas dotrzeć. Wychodzi na to, że (tu mocno ściskam kciuki) jednak powinni się pokazać.
A tak dla odmiany, po tygodniu ciszy, zapanował u nas znowu niezły harmider. Najpierw pan-koparka wynajęty przez DQM, pod okiem hydraulików, rozkopał nam działkę, żeby hydraulicy mogli podłączyć dom do studni (stosowną niebieską rurą). Potem pan-koparka działkę zasypał.
Potem panowie od rekuperatora wynajęli tego samego pana-koparkę do rozkopania działki (wcześniej przez niego zasypanej) na nowo i położenia stosownej (również niebieskiej, tylko duuuużo grubszej; REHAU) rury do gruntowego wymiennika ciepła podłączonego potem w domu do rekuperatora.
W tym samym czasie do pracy przystąpiła trzecia ekipa od DQM, czyli panowie od elewacji i ociepleń. Do wykonania mają: poddasze (ocieplenie + płyty), ocieplenie garażu, wykonanie parapetów zewnętrznych, położenie wierzchniego tynku (po uprzednim oczyszczeniu i zagruntowaniu kleju).
I dalej, w tym samym czasie mój teść (a Eli tato), wespół z sąsiadem, WYCIĄŁ NAM BRZOZĘ (na co mamy stosowne pozwolenie), a nawet obie brzozy stojące nam w osi wjazdu do garażu i jednocześnie w linii ogrodzenia. Żal straszny, serce krwawi, drzewko było CUDNE. Ale zadecydowała siła wyższa. Po wycince okazało się, że nie było na co czekać, bo drzewo w istocie było chore (i za 2-3 lata mogłoby stanowić kłopot, bo wyciąć takie coś, jak nie ma płotu jest rzeczą prostą; jak jest płot, to "nieco" trudniejszą).
Na sam koniec dnia (za dodatkową stówkę) pan-koparka (po uprzednim ponownym zasypaniu działki, rozkopanej na potrzeby panów od rekuperatora) wyciągnął z ziemi karpę po brzózkach. Była OGROMNIASTA. Męczył się dobre pół godziny, a koparką tak rzucało, że parę razy miałem wrażenie, że się zaraz przewróci. Na szczęście skończyło się na strachu.
Jeżeli jutrzejszy dzień będzie równie udany, to mamy do odtrąbienia mały sukces. Oby!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia