Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt
Patrzę na zdjęcia sprzed dwóch tygodni, wyglądam za okno i nie mogę się nadziwić, że przyroda tak błyskawicznie przeszła z soczystej zieleni do zupełnej (i w tym przypadku nad wyraz przygnębiającej) golizny...
Niecierpię jesieni! A zimy jeszcze bardziej.
Aha. Na działce małymi kroczkami do przodu.
Mamy już kabel podłączony do skrzynki. Nawet zapłaciliśmy fakturę. Teraz potrzebujemy jakieś kwity przedstawić jakimś magikom ze Stoenu. Formalności strasznie nam się piętrzą - ale widzimy już bardzo wyraźnie koniec walki o "ogień" :) (że tak figuratywnie to ujmę). Skończy się jazda na generatorku.
Gazu przed zimą na 100% nie będzie, a martwię się, czy zdążymy w przyszłym roku... Natomiast, zastanawiamy się nad ogrzewaniem domu przez zimę gazem z wymienianych butli. Ciepła woda i tak początkowo będzie z bojlera elektrycznego. Nie wiem, czy słusznie, ale trochę obawiam się o bezpieczeństwo takich butli. Wizja ich ciągłego zmieniania też nie przyprawia mnie o dobry humor...
No i na koniec: ogromne postępy z płotem od frontu. Słupki już wmurowane i pomalowane. Połowa podmurówki wylana betonem. W przyszłym tygodniu przyjeżdża ekipa montująca bramę wjazdową na posesję. Jest szansa, że do końca miesiąca będziemy już całkiem ogrodzeni!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia