Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt
Ło Bosh... Życie pędzi, moi drodzy. Ani się człowiek spostrzegł, a tu 5 miesięcy minęło!!! Prawie pół roku... Niewiarygodne.
Wydaje się jak tydzień. Zważywszy, że przy statystycznej długości życia, takich połówek mamy tylko 150, to wartość każdej jednej jest nie do przecenienia!
Co u nas? Rzec by można, że jest OK (odpukać!). Hania rośnie jak opętana. I najważniejsze, że rozwija się dobrze. Jest naszą radością i oczkiem w głowie. Nawet pobudki w środku nocy i półgodzinne lulanie wybaczamy bez mrugnięcia okiem :)
W domu minęły pierwsze Święta. Było uroczo, ciepło i rodzinnie - chyba właśnie po to buduje się dom. Bo to dom i panująca w nim atmosfera, szczególnie świąteczna, tworzy tak potrzebne (chyba wszystkim) uczucie spokojnej zadumanej radości. (Życzę każdemu z osobna, żeby tego właśnie we własnym domu zaznał!)
Z prac domowych nie zostało nam już właściwie nic istotnego. Mamy tylko jedną wielką, pustą ścianę w salonie, z którą nie wiemy co zrobić. Pewnie standardowo można byłoby powiesić na niej TV. Tyle że my nie mamy (i nie chcemy mieć) telewizora. Półki z książkami są w bibliotece, szafek nie ma co wieszać, witrynek / kredensów ze szkłem już nam starczy... No i straszy te kilkanaście mkw pustki. Ciągle brak pomysłów...
Do przeczytania!
EiM
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia