Dziennik Truskawek
Ale mnie wczoraj szczęście wieczorem spotkało
Pierwszy raz w życiu, ja niby niemiastowa ale jednak nie córka leśnika, spotkałam na własnym podwórzu (przyszłym) zająca. Idziemy do blaszaka z domku, zobaczyć coś tam, a przyjechaliśmy na chwile zmierzyć opaskę wokół kominka. Idziemy a spod stopy prawie wyskakuje mi coś szarego z długimi uszami. Trochę ja w strachu i on też. Ale stoję i sie nie ruszam, a ten skubaniec myk, myk, myk pod nasze deski pod tarasem (przyszłym). I to wszystko trwało ze 3 minuty bo my staliśmy jak wmurowani a ten sobie spokojnie kicał. Obejrzałam go tak dokładnie jak sie dało..
Siedział pod tymi deskami i cos jadł do momentu aż odjechaliśmy.
Kilkaset metrów dalej, jeszcze na polnej drodze, mąż zwalnia i pokazuje mi kozła- młodego samca sarny, taki 3-4 latek na oko. Też od nas jakieś 2 metry może, popatrzył na nas, postał chwile i pobiegł dalej przez pola...
Jestem w szoku. No i jestem przekonana, ze na pewno tam chce mieszkać..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia