
bob99
Użytkownicy-
Liczba zawartości
53 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez bob99
-
Czy wiecie co to znaczy "posiadanie"? Jest to ciekawa konstrukcja prawna, która w pewnych przypadkach jest ponad prawem własności. Ponieważ zamknęliśmy przejazd przez naszą nieruchomość, adwokat strony przeciwnej poinformowała nas, że wniesie przeciwko nam pozew o "naruszenie posiadania". Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale po wnikliwej analizie KPC i orzecznictwa doszliśmy co to jest. Ponieważ pozwoliliśmy ludziom przez 2 lata jeździć po naszej nieruchomości, to nabyli "posiadanie" tego przejazdu. Sąd podczas sprawy o "naruszenie posiadania" nie bada, kto jest właścicielem nieruchomości, bo to nie jest ważne, ale tylko z mocy prawa, na podstawie dowodów i zeznań świadków stwierdza czy ktoś używał tego przejazdu ponad 1 rok. Jeśli używał, to stwierdza, że ten ktoś nabył posiadanie tego przejazdu i należy mu się to, jak "psu buda" i przejazd muszę otworzyć. Jeśli ja uważam inaczej, to mogę wystąpić do sądu o zakaz przejazdu. Ale teraz jestem zablokowany, bo w sądzie jest sprawa o zasiedzenie tego przejazdu i dopóki ta sprawa o zasiedzenie się nie zakończy, to nie mogę wytoczyć sprawy o zakaz przejazdu. Jeśli ja przegram sprawę o zasiedzenie, to oczywiście zażalenia itd. Jeśli wygram, to dopiero mogę wystąpić do sądu o zakaz przejazdu dla tych ludzi. Zagrodzić będę mógł dopiero jak będę miał prawomocne postanowienie o zakazie przejazdu. I tak to wygląda. Lata procesów, ale coraz bardziej się znieczulam, bo zdrowie ważniejsze. Tak więc uważajcie, jak coś kupicie to od razu grodzić i puszczać wilki, bo jak sąsiad będzie chodził ścieżką ponad rok, to już mu sie należy posiadanie.
-
Cześć "abromba". Bardzo miło z Twojej strony, że podpowiadasz co robić. Wogóle jesteście wszyscy bardzo mili. Naprawdę nie ja chciałem tej wojny z sąsiadami. Przez 2 lata dałem im jeździć nie mówiąc złego słowa, ale teraz to chcą mnie ordynarnie wykorzystać. Dodam, że układ jest taki, że na razie chcą mnie pozbawić 6 metrów na długości 80 metrów, czyli 480 metrów ziemi, którą kupiłem jako rolną w 2002 roku, jako ziemię bez jakiejkolwiek służebności przejazdu. Zmienił się PZP, teraz można sie tam budować i sprzedają tam działki obok mojej po 100-120 złotych. Więc chyba nikt się nie dziwi, że walczę o bagatela 50.000 złotych. A ponieważ kiedyś bedę chciał podzielić i swoją dużą działkę i gdybym miał wpisaną drogę o szerokości 6 metrów, to w Gminie Lesznowola taka droga może być tylko do 8-10 działek budowlanych. Tymczasem ci ci się ze mną sądzą chcą pociąć swoje hektary i tych działek powstanie kilkadziesiąt. Wtedy gdy będę chciał zrobić podział swojej działki, to gmina wyda zgodę na ten podział pod warunkiem, że cofnę sie z ogrodzeniem i pozostawię dostepną drogę nie o szerokości 6 metrów, a o szerokości 10 metrów, bo takie są gminne przepisy. Inaczej gmina nie wyda mi zgody na podział działki. Rozmawiałem z tamtejszym geodetą i tak jest. Wilcze prawo ale prawo. Reasumując stracę nie 480 metrów, a 800 metrów czyli ponad 80.000 złotych. Zgodzilibyście się na to aby oddać taką kasę? A akurat ta droga nie jest mi wcale potrzebna jeśli będę robił podział tylko sam dla siebie. Geodeta zaproponował mi tak zwane "sięgacze" i wtedy nie tracę nic. Co do sprawy sądowej, to Policjanci pomylili pojęcia i Postanowienie jest "nieprawomocne", natomiast nie jest jeszcze uchylone, stąd walka o przywrócenie terminu do złożenia zażalenia i dopiero dalej walka o uchylenie. Uparliśmy sie z żoną, że walczymy na razie sami, studiujemy wieczorami KC i KPC i będziemy słać do Sądu pisma i dowody. Uważamy tak, bo sprawa jest dla nas oczywista, będziemy tylko radzić się adwokata. Jak dojdzie do przesłuchań świadków, to wtedy weźmiemy kogoś na sprawę. "Abromba', pisma i zdjęcia wszystkie złożone są do akt i w tych aktach są, a pismo o sprostowanie protokołu z posiedzenia też już gotowe, ale jak wspominasz mamy czas na jego złożenie.
-
Witam! Długo by opowiadać o tym co przed sądem. Po prostu paranoja. Byłem pierwszy raz na takiej sprawie i włosy stają dęba. Wydawało mi się, że są jakieś procedury: wniosek-uzasadnienie i riposta strony przeciwnej, ale tak nie jest. Sąd słucha właściwie tylko pełnomocników czyli adwokatów, a tych co nie chcą dać zarobić "prawniczemu stanowi" po prostu olewa. Jak mi ktoś z Was radził, wszystko lepiej na piśmie, bo ustnych wywodów i wniosków to sąd nawet do protokołu nie raczy zapisać. Sędzina była widocznie zdenerwowana naszymi zdjęciami, mapami i pisemnymi dowodami i tym, że dała sie podpuścić z tym postanowieniem o zabezpieczeniu przejazdu. Ale i na to znalazła sposób, na sprawie rozmawiała sobie prawie półprywatnie z adwokat strony przeciwnej. Nie ma więc już mowy o ustanawianiu drogi koniecznej (bo ich nieruchomości mają lub miały dostęp do drogi publicznej), ale jest mowa o zasiedzeniu służebności gruntowej - w końcu mozna modyfikować wniosek. Z postanowieniem o zabezpieczeniu przejazdu , to mają nas załatwić tak, że uważają, że żona była prawidłowo zawiadamiana o sprawie i nie należy się jej przywrócenie terminu na wniesienie zażalenia na to postanowienie. A żona to do tej pory nie dostała żadnego zawiadomienia, nawet na sprawę na której była. Ale chyba jakoś tak jest w naszym prawodawstwie, że jak wyślą zawiadomienie do członka dalszej rodziny, to sąd uważa, że wszystko jest OK! i strona została zawiadomiona prawidłowo. Tak więc na razie sprawa jest odroczona, bo sąd będzie się zastanawiał, czy przywrócić żonie termin do wniesienia zażalenia. Nieważne, że zostało ono wydane na podstawie fałszywych przesłanek. No i będziemy mieli drugi proces "O naruszenie posiadania", bo przecież stali sie posiadaczami tych kolein, a ja zamykając przejazd naruszyłem ich posiadanie. No i przybyło pokrzywdzonych wnioskodawców. Ponieważ uważają, że zasiedli te koleiny, to do sprawy przystąpili nawet ci, co kupili działki od jednego z wnioskodawców. Mamy akty notarialne zakupu tych działek i jak WÓŁ jest napisane, którędy mają dojazd. Są podane NUMERY konkretnych działek, na których sprzedający ustanawia dla nich służebność drogową o szerokości 5m (bynajmniej nie jest to wskazanie na naszą nieruchomość). Ale po co robić drogę, sprzedający zrobił sobie tam stawy, a teraz chce nas pozbawić naszej własności. Afera jest na całą Lesznowolę, wkręcona jest wójtowa, podobno chcieli telewizję wzywać. To na razie tyle. Jakbyście mieli uwagi to będę wdzięczny.
-
Cześć "abromba". Jak wspomniałem, Policja wczoraj dzwoniła do Sądu i dowiedziała się, że Postanowienie uchylone, dlatego podjęła czynności. My wiemy to tylko od Policji, więc to wiadomość na razie nieoficjalna dla nas, bo nie mamy papieru. Jutro (w piątek) pierwsza sprawa "cywilna", ale przez błędy proceduralne Sądu możemy ją odroczyć, tylko chyba nie warto. Działka jest w Wilczej Górze, niedaleko Lesznowoli w otulinie lasów Magdaleńskich(jadąc od Piaseczna w Lesznowoli skręca się w lewo na ulicę Wojska Polskiego i z Wojska Polskiego w prawo w ulicę Jasną). Pozdrawiam
-
No i niestety sprawa się zaostrza. Ponieważ "sąsiedzi" zgłosili na Policji, ze nie mogą dojechać, to dziś zrobiliśmy zgłoszenie na Policji o naruszenie naszej własności (za wysypanie gruzu na naszą ziemię). Pokazaliśmy przy tym Policji ksero Postanowienia Sądu o zabezpieczeniu tego przejazdu (zabezpieczenie Sądowe mówiło o tym, że nie możemy tego przejazdu zagrodzić), Policja zadzwoniła do Sądu, upewniła się, że Postanowienie zostało cofnięte na posiedzeniu niejawnym i przyjęła zgłoszenie o zaśmiecaniu i naruszeniu naszej własności. Policja zrobiła wizję lokalną, upewniając się, jak wygląda ten gruz i czy da się dojechać do tych co nas pozwali. Policja dojechała, nie było problemu, natomiast "sąsiedzi" nie chcieli przyjąć mandatu więc Policja skierowała wniosek do Sądu Grodzkiego, o ukaranie winnych naruszenia własności. W piatek sprawa w Sądzie.
-
NB - dla mnie wszystko jest czyste. Ja to kupiłem 2 lata temu i zapłaciłem za to pieniądze. Dla mnie, który z sądami właściwie nie miał do czynienia normalną rzeczą jest, że to co kupiłem, szczególnie na podstawie aktu notarialnego jest moje. Podkreślam, że chciałem mieć normalne układy z tymi ludźmi, ale sie nie dało, a adwokaci czerpiący zyski z ludzkiej naiwności i głupoty pchają ich w jakieś zawiłe historie. Tak jest w tym przypadku, bo przecież ci ludzie sami nie wymyślili tej intrygi, tylko podpowiadał im adwokat. Tak więc do spotkania przed sądem dojść musi i tam będziemy udowadniać swoje racje.
-
Płacę za próbę życia w normalnych układach z sąsiadami. W mojej pale sie nie mieściło, żeby od razu zamknać ludziom drogę. Prosili mnie o to, więc sie zgodziłem zaznaczając, ze do czasu urządzenia sobie drogi przez ich własne posesje. Ale każde nadużycie życzliwości musi sią skończyć i tyle. To są autochtoni z minionej epoki, co uważaja, ze Państwo im musi dać, bo oni ze swojego nie odetną, bo to jest ich własność i wszystkim wara.
-
Jak wspominałem w poniedziałek zrobili spotkanie w gminie i Pani Wójt pokazała im która droga jest droga gminną i którędy mają dojazd. Nie jest więc potrzebna zmiana PZP, tylko "udrożnienie" drogi przez gminę. My, żeby mieć te ustalenia z gminą i przedstawić je dla sądu już wystąpiliśmy o taki papier wskazujący dojazd zgodny z PZP. Gmina ma puścić na tę nieprzejezdną dotychczas drogę równiarkę i droga będzie OK.
-
Dzięki za podpowiedź! Kwity oczywiście szykuję. Zdjęcia, świadków, pisma, orzecznictwo ale nie chcę z tym lecieć do sądu i odkrywać od razu swoich kart, bo przez uchybienia proceduralne postępowanie właściwie sie nie zaczęło. Nie chcę też dawać stronie przeciwnej czasu na szukanie kontarargumentacji. Wczoraj przeglądalem akta i oprócz suchego pisma adwokat strony przeciwnej nic nie wniósł.
-
Rozumiem, że właściciel wytyczając działki, wytyczył także drogę dojazdową do tych działek. Teraz sprzedając działki chce aby każdy z nabywców działki budowlanej kupił sobie "udział" w tej jednej działce-drodze. Jest to działanie normalne i słuszne. Czy Pan będąc właścicielem nieruchomości oddałby ją za darmo? Chyba nie? Droga jest elementem podnoszącym atrakcyjność kupowanej nieruchomości i za tę drogę trzeba zapłacić właścicielowi. Potem nie ma problemu z parkowaniem samochodu, ze zbyt wąskim wyjazdem z posesji.
-
Witajcie! Zbliża sie termin pierwszej rozprawy na której będziemy. Ja dostałem wezwanie ale żona nie. Pewnie znow wpisali jakiś zły kod pocztowy. Przygotowujemy sie do sprawy bardzo pilnie i dokładnie analizujemy każdy szczegół. Kiedy człowiek zastanowi sie nad tym co wyrabia niezawisły sąd, to odechciewa się wszystkiego. W tej sprawie jest tyle uchybień formalnych, że w zasadzie to my powinniśmy pozwać sąd o naruszenie naszych praw. A adwokat strony przeciwnej. Sorry jeśli to co powiem dotknie kogoś zawodowo zwiazanego z adwokaturą. Ten adwokat to ignorant, nierób i naciągacz. Wypisuje do sądu jakieś głupie pisma na nasz temat i na temat poczty zamiast wziąć sie za robotę i dokładnie przeanalizować sytuację ludzi, którzy mu płacą. Nawet namówił ich do nie wyrażenia zgody na ugodowe zakończenie sporu. A tak wogóle to wszyscy zainteresowani istnieniem tej drogi (wnioskodawców do sprawy jest tylko 2, ale zainteresowanych czyli właścicieli okolicznych działek dużo więcej) dowiedzieli sie w poniedziałek, że jeden z wnioskodawców wniósł w roku 2000 protest przeciwko tej drodze. Protest został uwzględniony i drogę wykreślono z planu zagospodarowania przestrzennego, obowiazujacego od 2002 roku. My wiedzieliśmy dawno o tym proteście, ale to był jeden z naszych "asów" dla sądu. Cóż, głupio skoro protestuje sie przeciwko drodze, a potem chce się ustanowienia tej drogi jako drogi koniecznej, albo nawet zasiedzenia tej drogi. Tak więc powoli ale może sprawiedliwości stanie sie zadość.
-
ile si? p?aci za wybranie szamba?
bob99 odpowiedział mieczotronix → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Szambo 10m3 zapełniamy w około 20-25 dni (5 osób). Polecam firmę JARPER (mają stronę internetową) z ceną 117 zł brutto za beczkę 10m3. -
Cześć "abromba". Sad zakazał żonie zamykania drogi i utrudniania przejazdu. Ale droga zamknięta już tydzień i mają jakoś jak jeździć.
-
Witaj "abromba", właśnie wróciłem od adwokata. Działka jest na żone i na mnie - współwłasność. Ale do uczestnictwa w sprawie została była nieskutecznie wzywana żona. Adwokat wnioskodawców raz podał właściwy adres ze złym kodem pocztowym i polecony wrócił z adnotacja "Doręczyciel na urlopie. Adresat nieznany". Jak wiesz wieś Nowa Wola koło Nowej Iwicznej (i Piaseczna) to gmina Lesznowola, ale poczta 05-500 Piaseczno, a adwokat wpisał 05-506 Lesznowola i list nie doszedł. Drugi list dla żony wysłali na mój adres zameldowania, czyli u moich rodziców. A ponieważ żona nie jest tam zameldowana i nie utrzymuje kontaktów list wrócił z adnotacją Niedoreczony, wiec Sąd powołał Kuratora do doręczeń. Ja jako uczestnik zostałem wezwany przez sad dopiero na rozprawie 24 września, bo sąd dopatrzył się w Księdze Wiecz. że mamy współwłasność. Postanowienie o zakazie zostało wydane tylko dla żony, ale dotyczy nieruchomości. Sąd podobno nie jest zobowiązany do doreczenia uczestnikom takiego postanowienia. Natomiast adwokat strony przeciwnej z takim postanowieniem udaje sie do komornika i komornik przez zaskoczenie egzekwuje "dług", bo na mocy tego postanowienia staliśmy sie "dłużnikiem". ROZBÓJ W BIAŁY DZIEŃ. KURES........................................
-
No skąd, oprócz kserokopii za szybą samochodu włożonej przez wnioskodawców nic nie dostałem. Co ciekawe na tej kserokopii widnieje data 20 sierpnia i to mojej żonie sąd zakazuje zamykania drogi, a mnie tam wcale nie wymienia. Do tej pory nic nie przyszło pocztą. Widzę "abromba" że jesteś z okolic Piaseczna, a sprawa dotyczy ziemi właśnie w okolicy Piaseczna.
-
No i stało się. Przejazd został zamknięty. Wysypano 2 wywrotki ziemi ogrodowej, a na wjeździe z drogi gminnej ustawiono bramę i reszta też jest ogrodzona prowizorycznym drewnianym ogrodzeniem. Jak na bramie przykręcałem tabliczkę TEREN PRYWATNY - WSTĘP WZBRONIONY, to przyszli i za wycieraczkę w moim samochodzie włozyli kserokopię postanowienia sądu o zakazie zamykania i utrudniania przejazdu. Ale było po wszystkim, bo przejazd był juz zamknięty. Oczywiście wszystko sfilmowałem, sfotografowałem, a przede wszystkim sprawdziłem czy będą mogli dojechać do siebie drogą od strony lasu. Droga od lasu jest całkiem niezła, a w niedzielę od razu powycinali na niej przeszkadzające krzaczki i jeżdżą. A ja szykuję się do sprawy sądowej. LUDZIE, JESTEM SPOKOJNYM CZŁOWIEKIEM I NIGDY NIE MIAŁEM DO CZYNIENIA Z SĄDAMI, ALE TAKIE BZDURNE POZWY - O ZASIEDZENIE DROGI KONIECZNEJ - NIEDBALSTWO I LENISTWO PRAWNIKÓW,OPIESZAŁOŚĆ SĄDU, WYDAWANIE BZDURNYCH POSTANOWIEŃ SPRAWIAJĄ, ŻE CZŁOWIEK CZUJE SIĘ JAK UBEZWŁASNOWOLNIONY A NAWET ZGWAŁCONY. Nie było nawet wizji lokalnej. Jak sąd mógł wydać postanowienie o zabezpieczeniu roszczenia o zasiedzeniu drogi koniecznej według ISTNIEJĄCEGO stanu na szerokości 6m jeśli, na początku mojej posesji ten dziki przejazd ma 1metr szerokości, bo cały zakręt biegnie po działce jeszcze innego sąsiada, który wogóle nie bierze udziału w sprawie. Jak można zabezpieczać 6m przejazdu jeśli ISTNIEJĄCY stan to tylko 3,2 m. NAPRAWDĘ RĘCE I NOGI SIĘ UGINAJĄ POD CIĘŻAREM GŁUPOTY WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI.
-
Ten co mi to sprzedał potwierdzi w sądzie, ze tam nie było żadnej drogi. Ale on to kupił w latach 80-tych w celu inwestycyjnym i ta ziemia leżała odłogiem.
-
No i mam niezłe nerwy. Sprawa jest w sądzie od czerwca, tylko jakoś nie udało się skutecznie zawiadomić żony, a dopiero na ostatniej sprawie sąd dopatrzył się, że mamy z żona wspólnotę majątkową. No i teraz ja też jestem wzywany. Facet zmienił pozew z ustanowienia drogi koniecznej na zasiedzenie drogi koniecznej i przekonuje całą wieś (kobieta-sołtys też będzie świadczyć o jego racji, bo jej bardzo pomaga w pracach polowych) że już jego dziadek utwardzał ten przejazd i utrzymywał go w dobrym stanie technicznym. W takiej sytuacji (wykonania utwardzenia) po 30 latach mozna taka drogę rzeczywiście zasiedzieć. Problem jest taki, że jak kupowałem to 2 lata temu, to tam były tylko koleiny dzikiego przejazdu przez pole, co potwierdza nawet bezstronny geodeta, który wytyczał mi to pole. Ale to ja muszę udowodnić, że tak było. Prawo generalnie stoi po stronie sąsiada i czytajac porady prawne adwokatów dotyczace takich spraw wydaje sie, ze mam szanse. Ale czytając w LEX-ie orzeczenia naszych wspaniałych sądów włos staje na głowie dęba i mozna zwątpić w sprawiedliwość prawa. Tak więc bedzie mnie to kosztowało kupę kasy, ale najgorsze, że i kupe nerwów.
-
Dzieki za słowa otuchy. Sasiad ma dostęp z drogi publicznej, która jest droga gminną, ale gmina o te droge nie dbała i droga zarosła. Oprocz tego sąsiad ma dojazd z drogi publicznej przez drogi prywatne, których gmina zażądała gdy inni dzielili działki. Ale sąsiad (a raczej ci co go do tego wystąpienia namówili) chce mieć wygodny dojazd przez moja działke.
-
No i będę potrzebował prawnika. Buraki namówili chłopinę, który ma obok mojej działki swoje 2ha pola (i będzie dzielił to na działki po 1000m i sprzedawał) aby wystąpił do sądu o ustanowienie drogi koniecznej, bo ma niewystarczjący dojazd z drogi publicznej. I cholera będę musiał szwędać sie po sądach, ALE TERAZ DROGĘ ZLIKWIDUJĘ OD RAZU.
-
Wy się śmiejecie, a mnie nie jest do śmiechu. Droga dla mnie nie jest potrzebna i nie oddam 760 m2 ziemi po około 100zł za 1m2 bo sasiedzi będą mieli wygodny dojazd do swoich posesji i będą mogli pociąć swoje 5 hektarowe gospodarstwo na ładne działeczki. Z drugiej strony zagradzajac ją narażę się na nienawiść sąsiadów. Ale jak trzeba bedzie wykopię i rów.
-
No i niestety sąsiedzi mnie ignorują. Nie odpowiedzieli na wysłane pocztą zawiadomienie , a tabliczkę TEREN PRYWATNY - WSTEP WZBRONIONY odcieli od słupka i wyrzucili. Teraz zrobię prowizoryczne ogrodzenie, a jak zniszczą chyba wezwę policję.
-
NIEEEEEEEEEEEEEEEEE! Nie rób tego, nie zakopuj stawu, to będzie największa ozdoba ogrodu. Ja mam działkę tylko 500m2 i głębokie oczko wodne o powierzchni 15m2, ale marzę o takiej działce 1500-2000m z prawdziwym stawem. Gdzie masz te działkę? Pozdrawiam
-
No i dostałem listem poleconym ZAŚWIADCZENIE, że zgłosiłem zakończenie budowy i wobec niewniesienia sprzeciwu...... I jest OK! Mam spokój, tylko teraz trzeba bedzie płacić większy podatek od nieruchomości.
-
Mam 1ha działkę przylegajaca do gruntowej drogi gminnej. Okoliczni mieszkańcy, którzy zaczeli budowy domów dalej od drogi gminnej zrobili sobie przez moja nieruchomość skrót do swoich posesji. Doszło do tego, że utwardzili gruzem dziką drogę zrobiona na mojej ziemi. Nie mam wpisanej słuzebności przejazdu dla nich, tym bardziej, że dojazd od tej gminnej drogi gruntowej mają, ale za daleko im jeździć i wolą jeździć skrótem przez moją posesję. Chciałem, żeby zapłacili mi za prawo przejazdu i ciagnięcia mediów, ale twierdzą, że mam zbyt wygórowane żądania. Co z nimi zrobić, rozebrac te dziką drogę?