Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

bynio00

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    49
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez bynio00

  1. Witam, zapewne pamiętacie mnie sprzed kilku lat kiedy to dałem "popalić" LastRico z moim kotłem defro optima. Mimo sporej liczby przeróbek nie udało mi się w nim czysto i długo spalać. Piec został wymontowany i stoi w garażu, w jego miejsce zakupiłem używany Seko o takiej samej mocy, ale wyższy i węższy. W międzyczasie w domu zainstalowałem wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła. W kotle seko bez problemu dały się zastosować rady kolego LastRico. Daje się w nim spalać czysto i efektywnie, w popiole praktycznie brak niedopalonego węgla. Obecnie rozpalam 1 dziennie wrzucając do niego ze 4kg węgla, trochę drewna na rozpałkę i z tego mam wystarczająco CWU i 1,5-2 godziny ciepłe grzejniki i temperaturę w domu 20-22 st. W tamtym roku przy podobnych temperaturach w domu spaliłem 2 tony węgla ale nie miałem jeszcze wentylacji mechanicznej. Na jeden zasyp nigdy nie szło jednak więcej jak 8 kg węgla (nieco ponad połowa węglarki), w większe mrozy rozpalałem 2 x dziennie. To było nie do pomyślenia przy defro. A dom ma niemal 200m użytkowych. Dziękuję zatem kolegom z forum za cierpliwość do mnie.
  2. Zyga, czy gdziekolwiek napisałem że LastRico nie ma racji? Ale też napisałem że niekoniecznie wszędzie się te rady sprawdzą. Nie wiem jakiej jesteś profesji, ale gdy ja powiedziałbym klientowi "no wie Pan, u mnie działa" to co sobie klient pomyśli? On coś zawalił czy też źle coś zrobiłem/powiedziałem? I wiesz co? Zdarza mi się że jednak klient ma rację - czegoś nie przewidziałem i muszę pochylić raz jeszcze głowę nad jakimś rozwiązaniem. Bo widzisz, zgodnie z radami zostało: usunięta przesłona w czopuchu, wstawiona kpw, zatkany otwór z rys. 22, powiększony otwór klapy PG, wstawiony miarkownik - i jakoś nic nie pomagało (efekty można było rozpatrywać jakoi błąd pomiarowy) - pewnie dlatego że jestem złośliwy i chciałem dopiec LastRico. A gdy przekrój otworu PG zmniejszyłem bardzo drastycznie, wstawiłem zawirowywacze i rozszczelniłem wcześniej mocno uszczelniony prześwit z rys 22 (wszystko podejrzane z drugiego kotła przy którym jest mi zarzucana jakaś kryptoreklama) to kocioł zaczął w końcu długo grzać na tym samym zasypie co wcześniej i przestał dymić. Czy uważasz że pisałem to aby umniejszyć "zasługi" LastRico? Znalazłem się po prostu w tym ułamku użytkowników kotłów w których standardowe rozwiązania nie mają zastosowania choć mocno dążyłem do finalizacji przeróbek. Jeden z użytkowników planuje zakup podobnego kotła ze starej linii, aż jestem ciekaw jak się będzie u niego sprawował, będę pilnie obserwował wątek.
  3. Znów odwracasz kota ogonem, tak była jedna na PW która został zignorowana bez nawet jednego słowa... Moje działy to informatyka, elektronika i elektryka, z chemią oraz z mechaniką jestem na bakier, dlatego pytałem, jak się okazuje nadal piszę herezje mimo że w końcu znalazłem jakiś punkt zaczepienia, cieszę się że chociaż u innych działa to o czym piszesz (nie piszę o idei bo ta jest słuszna ale o podejściu do konkretnych problemów). Aż się dziwię że nie zostałeś zartudniony przez jakiegoś producenta kotłów jako projektant, z miejsca kocioł zaprojektowany przez Ciebie bym kupił bo pewnie cena nie byłaby znacząco wyższa a zostałoby dopracowane mnóstwo szczegółów. Jeżeli tak się stanie to daj proszę znać na PW jaki producent i model. Ok. Pozdrawiam.
  4. Heh, bajkami, bardzo chętnie zaprosiłbym Ciebie do mnie abyś się na własne oczy przekonał, ale niestety, wszystkie moje propozycje na PW zostały bez odpowiedzi, zapewne masz mnóstwo innych swoich spraw to się nie dziwię. Wierz mi, że mimo że nie zawsze wyrażałem się jasno to prawdą było że nie ważne było ilę wsypię, powyżej 10kg zasypu sprzed przeróbki nie było widać różnicy w czasie palenia, za to w kopceniu z komina tak, obecnie po przeróbkach o których ostatnio piszę w końcu w kotle mam ciemno, a grzeje niemal 10 godzin, czopuch jest gorący, ale nie parzy jak to było wcześniej, z komina ostatnio nie uświadczyłem czarnego dymu jak to było wcześniej. I nie to, że zachwalam drugi kocioł, w tamtym po prostu poza podłączeniem trzeba tylko czyścić wymiennik i spalanie jest dłuższe niż ja osiągam obecnie po długich godzinach w kotłowni, a przypominam że tamten kocioł jest raczej kiepsko uszczelniony i nijak się ma do proporcji otworów napowietrzania które podałeś. Nie twierdzę że są złe, ale wydaje się, że mają rację bytu dopiero wówczas gdy wymiennnik jest prawidłowo skonstruowany, u mnie dopiero mocne zmniejszenie tych przekrojów zatrzymało huragan w kotle i pozwoliło się w końcu cieszyć dłuższym spalaniem tej samej porcji węgla. Jak się okazuje zbyt duży przekrój klapy PG powodowało że nawet jej minimalne uchylenie powodowało znaczne zmiany warunków napowietrzania, to by wyjaśniało dlaczego lepiej się spalało gdy skróciłem ramię miarkownika, tak że skok klapki PG był minimalny. Teraz dopiero uświadczyłem działania klapki PW, jej regulacja niekiedy dawała wzrost temperatury kotła o niemal 10* przy nietykaniu miarkownika, gdzie do tej pory mogła był dowolnie otwarta czy całkowiecie zamknięta - kopciło jak parowóz. Bing Nie, nie palę ciągle bo bym w sesonie wydał więcej na węgiel niż na nowy, ekonomiczniejszy kocioł.
  5. Nie wszyscy producenci odwalają manianę, a przynajmniej nie popełniają tak raźących błędów. Nie wiem do jakiego kotła odnosi się LastRico podając proporcje otworów powietrza w stosunku do rusztu, ale u mnie poprawa stałopalności nastąpiła po zacieśnieniu wymiennika, a dodatkowo zmniejszając otwór PG z wymiarów niewiele mniejszych od klapki do ok 2x8cm (podpatrzone z SEKO gdzie kocioł o niebo lepiej się zachowuje przy spalaniu różnorakiego paliwa choć też nie jest ideałem ). W ten sposób nie było konieczności początkowego ustawiania klapy PG podczas rozpalania ręcznie. Taki otwór zapewnił u mnie wystarczajaco powietrza do rozpalenia a domykanie klapy PG przez miarkownik w miarę ładnie reguluje kocioł. Choć mam wrażenie że ten otwór jest jeszcze za duży. Z komina zależnie od pogody mam albo biały dym albo białą parę (rozróżniam po odległości od komina w jakiej się pojawia), choć apetyt kocioł nadal ma spory. A o "certyfikatach" i konstrukcjach kotłów pisałem już wcześniej zanim zostałem uciszony. Próbuję sobie wyjaśnić jak stara i nowa optima uzyskały certyfikat na podobną sprawność przy wymienniku luźnym jak w starym modelu i tak zabudowanym jak w tym nowym modelu....
  6. To i tak dobrze trzyma. JA mam starszy model tego kotła, i bez zacieśnienia wymiennika spalałem ( a raczej wykopciłem) 20kg węgla w 4 godzinki, teraz zaczynam dochodzić do 10, ale to i tak krótko. Ten model ma dużo ciaśniejszy wymiennik i jest w nim więcej powierzchni odbioru ciepła niż w moim starszym modelu więc są szanse że uda Ci się go jeszcze usprawnić ( w moim brak tej piwrwszej od dołu części wymiennika oraz tego środkowego w górnej części wymiennika przy praktycznie takich samych głównych wymiarach wymiennika) .
  7. Ooo, nie wiedziałem że zawirowywacz został opatentowany Konstrukcja też ciekawa, u mnie w dolnej części kanału mam 2 blachy z zębami wsadzone jedna za drugą, nie przyszło mi do głowy aby to zrobić z jednego kawałka.
  8. Wiem że nie miałem już więcej pisać, ale dostaję mnóstwo pytań via @ i PW, pokrótce na najważniejsze pytania odpowiem tu aby zaoszczędzić Wasz i mój czas. 1. Zawirowywacze: U mnie najprostsze w kształcie U, z blachy z otworami, "brzuchami" w stronę czopucha. obecnie 2, 3 powodowały zbyt wielkie wyhamowanie powietrza, produkcję sadzy i szybkie zatykanie dziur w blachach. 2. Nie ograniczam komory paleniska cegłami 3. Udało mi się uzyskać w końcu biały dym (w zasadzie to parę wodną bo nad kominem się dopiero pojawia). Same zawirowywacze to było za mało. Pisałem już że mój ruszt od przodu jest dość mocno zabudowany, szczelne zatkanie szczeliny z rys. 22 (w drzwiczkach popielnikowych) spowodowało mocne niedotlenienie węgla z przodu zasypu, a tym samym jego dymienie. Wyciągnięcie wełny uszczelniającej (przy pozostawieniu blachy zmniejszającej tą szczelinę) rozwiązało problem z dymieniem. 4. Rozpalanie tak jak pisałem wyżej, mała szczelina (5mm) w klapce PG aż piec osiągnie 40* i przy tej temperaturze ustawiam miarkownik na naciągnięty łańcuszek. W ten sposób kocioł u mnie przy 50* całkowicie zamyka klapkę. Raz jeszcze przepraszam za ten post, więcej z moimi pytaniami ich już tu nie będzie.
  9. Ok, to już mój ostatni post. Kpin sobie nie robię. Wczoraj napchałem wymiennik wytłaczaną blachą z dziurami. Pociąłem ją na paski które wygiąłem na kształt litery U. To wsadziłem w górną część wymiennika w ilości sztuk 3 na ciasno. W dolną część wymiennika 2 blachy z ząbkami powyginanymi w górę i w dół. Przedtem wyczyściłem jeszcze kocioł szczotką drucianą. Zasyp 20kg rozpaliłem zgodnie z radą kolegi rp1964, czyli na początku odpiąłem miarkownik i zostawiłem stałą szczelinę aż temp wzrosła pow. 40*. Podpiąłem miarkownik ponownie i zostawiłem kocioł samemu sobie. I co? Pali się od 9 rano do nadal, choć już temp. spada. Araczej nie pali tylko żar świeci trzymając non stop pow. 40*. Wygląda więc na to że winą był luźny wymiennik. O ile sam ten fakt zaobserwowałem to dopiero podpowiedzi kolegów Marmark i rp1964 naprowadziły mnie na właściwy trop (wcześniej uważałem że wystarczą cegły w wymienniku, ale jak się okazuje - nie). Wcześniejszy mechanizm szybkiego spalania tłumaczę sobie tak że przy mocnym ciągu szybki przepływ powietrza powodowało szybkie jego zasysanie. Zasysane powietrze przepływając szybko przez wymiennik nie oddawało swojej energii cieplnej tylko od razu do komina. Stąd ogień długi, sadzy mnóstwo a kocioł nie miał szans na zagrzanie się i przymknięcie klapki PG. Obawiam się więc że samo uszczelnienie klapki PG i uszczelnienie drzwiczek nie jest receptą na dobre spalanie w kotle. Stąd dymienie bo ciąg wyrywał powietrze z kotła poprzez klapkę PW nie dając szans na jego prawidłowe zmieszanie z gazami palnymi. Ja będę jeszcze kombinował z zawirowywaczami w wymienniku, ale już widzę że będzie lepiej. Co do certyfikatów - no cóż, sam posiadam kilka z kilku dziedzin technicznych i wiem jak się je zdobywa. Certyfikat dla kogoś może być tak samo zdobyty jak dla czegoś. Dziękuję Tobie LastRico za pomoc, jak również wszystkim uczestnikom dyskusji.
  10. 2,5 raza więcej opału - dymu z komina było na prawdę sporo..... Kilka stron wcześniej jest podany link do dymu jaki mam z komina przy stosunkowo niewielkim załadunku, przy pełnym kotle to mam dym jak z parowozu. I na nic zdają się modyfikacje otwarcia klapek PG i PW, albo kocioł całkiem zdławię albo dymi. Co miało na celu zmniejszanie obciążenia? A to że z mniejszym obciążeniem kocioł powinien grzać się mocniej, klapka PG powinna się bardziej domykać i w konsekwencji paliwo powinno sie spalać wolniej. Obciążenia mam sporo, wystarczy 40m podłogówki w piwnicy włączyć, ale jak raz to zrobiłem to dość sporo czasu temperatura nie podnosiła się pow. 40*. Zupełnie jakbym miał kozę a nie kocioł o dość sporej przecież mocy. Nie wiem, może za mocno kocioł się wychładza? Albo też za mało powietrza mu dostarczam.... Ale klapka PG jest dość spora, otwór pod nią powiększony do niemal jej rozmiarów (oryginalny był do zamocowania dmuchawy czyli chyba 5x7 cm). Otwór i tak jest nadal mniejszy niż 1/6 powierzchni rusztu, ale większego już nie będę w stanie zrobić bo klapka tego nie ogarnie. W kotle ojca ta klapka jest dużo mniejsza, otwór PG mniejszy, wymiennik ciaśniejszy i kocioł o 1/3-1/4 mniejszy a moc o 2,5kw wyższa. Może ten mój nie jest przystosowany do spalania węgla na naturalnym ciągu? Dziś załaduję na noc inny węgiel, jutro przedstawię wykres temperatury dla 25kg zasypu.
  11. No i wracamy do pytań które stawiałem już dość dawno - a więc dziury zamiast wymiennika w kotle. Nie wiem jak wygląda u Was gdy zamknie się klapa PG. U mnie na początku kocioł "fuka",po chwili się uspokaja, mogę wyłączyć pompki, grawitacyjnie kilka grzejników jest zasilanych w ciepłą wodę i temperatura rośnie max 10*. Później się utrzymuje z delikatną tendencją spadkową. W tym czasie jednak dymi, gdy zamknę całkiem klapkę PW to po ok 30 minutach z komina już nic nie widać i kocioł "zamiera" żar przestaje wyraźnie świecić. Podnoszę klapkę PG - kocioł wraca do życia, zaczyna dymić, dymu jest nieco mniej gdy uchylę klapkę PW. Jak więc wyregulować klapkę PW aby było dobrze? Zdaję sobie sprawę że ciągu nie ma już tak mocnego, ale u mnie słychać świst zasysanego powietrza przez klapkę PW i stąd wnioskuję że ciepło jest wysysane przez ciąg komina. Aby było dobrze miarkownik musiałby u mnie sterować obydwoma klapkami, ale Wy piszecie że klapkę PW zostawiacie w spokoju po jednokrotnej regulacji. Ad1. Wymiennik czyszczę regularnie, raz nawet w przypływie "złości" kocioł został "wyszorowany" szlifierką kątową z papierem ściernym do "gołej blachy" Większych rezultatów to nie przyniosło. Teraz wygarniam niemal codziennie sadzę ze ścianek i wymiennika, a zbiera się jej na prawdę sporo. Przez tydzień czasu nie czyściłem kierownicy PW to mam na niej już takie nawisy z sadzy wyglądające jak sople z dachu zimą. Ad.2 Kombinowałem z cegłami w wymienniku - różne kombinacje, przy bardzo mocnym zacieśnieniu wymiennika zasyp palił się dłużej, ale osiągnięcie temp. powyżej 50* było niemożliwe. Mocniejsze uchylanie klapki PG zmieniało ilość dymu z komina a nie temperaturę kotła. Obecnie mam w wymieniku 2 zawirowywacze - na całą szeokość wymiennika, ok 2-3 cm nad podstawą, po 5 ząbków w górę i w dół. Większej różnicy nie zauważyłem, poza taką że przy rozpalaniu już mi tak nie wyrywa ognia z paleniska w wymiennik przy otwartych drzwiczkach zasypowych. Zapewne trzeba by jakoś ten wymiennik spróbować zacieśnić, ale nie mam pojęcia jak to zrobić aby było to jeszcze jakoś w miarę mało kłopotliwe w czyszczeniu. Obecnie wymiennik ma wymiary: Pierwszy poziom (najbliższy palenisku, wymiar "dziury") 5 x 30 x 35 cm, Drugi poziom (po zawróceniu spalin o 180* i ujście do czopucha) 10 x 30 x ~70 cm. Kocioł 15kW, obecnie ogrzewane ok 70m2, 5m2 grzejników podwójnych stalowych, 40 żeberek żeliwnych + ~15m2 podłogówki. Później dojdzie jeszcze poddasze użytkowe, w piwnicy ogrzewanie jest, ale go nie uruchamiam bo tam mam praktycznie zawsze 15*. Tu jednak o obciążenie bym się nie martwił - pisałem że pompkę przełączam na bieg najniższy tak aby odbierać minimalnie ciepło z tego kotła. I różnic nie widzę. Z tym że nie piszę tu o różnicach wynikających z "błędu pomiarowego" czyli np. warunków pogody. Napiszę że się coś zmieniło gdy zamiast 3 godzin będzie się paliło 6. I pal licho że to będzie sam płomień w kotle bez włączonych pompek obiegowych, chcę zobaczyć czy można.
  12. Dzięki za opinie. Jakbyś dokładniej czytał to co piszę to wcześniej byś zobaczył iż nie paliłem ani stale, ani dosypkami. Te dosypki były jedynie dla testu aby sprawdzić czy każde następne nowe paliwo będzie palić się dłużej. Pisałem natomiast, że ładowałem jednokrotnie zasyp na full (czyli ponad 25kg), i ten zasyp również wypalał się w kilka godzin. Skoro taki zasyp się tak szybko wypalał to nie widziałem sensu aby palić stale i spalać 100kg węgla na dobę. I tak palę do tej pory - wsypię 10kg - tak samo długo się pali jak wsypię na full-a. Przy paleniu z którego zrobiłem wykres to po załadowaniu drugiego zasypu sytuacja była dość dziwna - w kotle się rozpaliło, ogień brudno żółty, z komina dym - a temperatura niemal w miejscu stała - zmieniło sie to dopiero wówczas gdy zajęła się dość spora część zasypu. Nie kręciłem miarkownikiem, klapka PW też była stale otwarta na kilka mm. Skąd takie zachowanie? Aby wykluczyć to że instalacja zimna, to pompę C.O. przełączałem na 1 bieg aby kotła zbyt nie obciążać - aby ten mógł się rozgrzać, w sterowniku ustawiałem temp załączenia i na 30 i na 50* - bez zmian w stałopalności. Pisałem też o parzącym kominie - nikt tematu nie podchwycił, każdy pisze że komin na wylocie ma ledwo letni. Nikt też nie wyjaśnił jak to jest że ciąg w kominie ma bez problemu zasysać powietrze przez klapę PG, a jak się zamknie tą klapę to zasysania przez klapkę PW już nie ma tak mocnego. U mnie taki przypadek ma miejsce - skoro inni wykonali jedną lub kilka przeróbeki nagle stałopalnośc kilkukrotnie się podniosła to nie wiem co ja robię nie tak że stałopalność się niemal nie zmieniła, osiągnąłem możliwość wygaszania kotła jedynie. Wciąż brak spalania warstwami, zajmuje się cały zasyp a z komina dymi. Dziś jeszcze kupię węgiel workowany - może w nim jest problem....
  13. Bo wczoraj poraz pierwszy zrobiłem tak aby zasypać węgiel żarem, wcześniej robiłem jedynie dosypki stosunkowo małej ilości węgla. Wygląda na to że albo kocioł albo ja mamy jakiąś "wadę". Temat mam wydrukowany na 17 stronach A4, przeczytane ze 3 razy, a mimo wszystko kiszka. Dziękuję za chęci, wygląda na to że nic więcej nie zdziałam, z żoną postanowiliśmy o sprzedaży tego kotła i zakupie nowego. Może ktoś chętny? Skoro problemem jestem ja to ktoś kupi kocioł za połowę wartości sklepowej - kocioł na 1,5 roku, komuś może będzie służył lepiej.
  14. Zgodnie z zaleceniami które podane były w tym wątku. Żar na wierzch, znalazło się tam też nieco popiołu. Paliło się dość mocno żółtym brudnym płomieniem, ale kocioł się przez te 1,5 godz. prawie nie rozgrzewał. Teoretycznie powinien mieć warunki do spalania się warstwami, ale temp. zaczęła rosnąć dopiero gdy spora jego część już się paliła. Miarkownik został skręcony tak aby na kotle było max 55* i całą regulację zostawiłem jemu. Wcześniej już kombinowałem z uchylaniem klapki PW ale nie dawało to widocznego rezultatu (obserwacja dymu z komina), dlatego tu zostawiłem wszystko w spokoju aby nie zafałszować wyniku.
  15. http://img64.imageshack.us/img64/6418/wykresuf.th.jpg Powyżej wykres opracowany na podstawie logów sterownika. Podziałka 5 minut, pompka obiegowa załącza się przy 36*. Zasyp 10kg początkowo został podpalony, i palił się nieco ponad 2 godziny. Widać spory skok temperatury, przy szczycie klapka PG była już niemal przymknięta. Po 2,5 godzinie wygarnąłem żar, wyczyściłem ruszta, zasypałem nowy węgiel (15 kg), na to żar który rozciągnąłem po całej powierzchni węgla. Po tej operacji kocioł nie mógł wrócić do siebie, przez 1,5 godziny temperatura falowała na granicy załączenia pompki (zapewne ogrzewanie opału pochłaniało dużo energii), nie udało się uzyskać spalania warstwami Węgiel raczej mam suchy, kupiony w lecie, składowany w przewiewnej kotłowni i wybierany warstwami z góry. Przy tej niemal płaskiej części skoków temperatury otwarcie klapki PG ustaliło się na poziomie 4-5 mm. Z komina na pierwszym zasypie dymiło niemal cały czas, na drugim przez ok 3 godziny, z czym po załadunku dym gęstszy. Dymiłem tak samo mocno jak sąsiedzi palący byle jak i na wysokie temperatury, tak więc obecnie można się podłamać....
  16. Ot tak na około, a wiem że w tym wątku jestem najbardziej "marudny". Blacha przynitowana do drzwiczek tak aby przy zamykaniu drzwiczek przylegała do rusztu, a to wszystko opchane wełną mineralną. Szczelność szacuję na jakieś 95%. Gdy uszczelniałem napychając wełny tak że ledwo się drzwiczki domykały nie zauważyłem poprawy, dlatego uznałem że jak na razie nie ma się co mocno tym przejmować. Drzwiczki są na regulowanych zawiasach, wszystko podociskane, miejsce styku drzwi z kotłem dokładnie odciśnięte na sznurze Na spód węgiel, polano gdubego drewna i na wierzch garść patyczków. Podpalane gazetą ( wyborcza, RP, etc) lub kartonem. Próbowałem podobnie ,ale nijak się nie udawało, gdy ustawiłem raz to nastepnego dnia się rozjeżdżało, ale to pewnie dlatego że przepalałem a nie paliłem stale.... Jak na razie sobie odpuściłem kombinowanie z cegłami, jak osiągnę już jakiś mały sukces wówczas będę miał jakiś punkt odniesienia do ustalenia powierzchni rusztu.
  17. Szczerze powiem że o tym nie pomyślałem - to jutro sprawdzę. A dlaczego tak robiłem - sądziłem że skoro dosypka 5 kg nie powoduje coraz to dłuższego czasu spalania to nic nie da umieszczenie tego węgla na spodzie kotła. 5 kg to w zasadzie cienka warstwa w kotle.... Jutro spróbuję rozgrzać raz jeszcze dom na 10kg węgla a później zasypać na nowo 20 kg, zobaczymy czy pomoże....
  18. Obecnie jest zaślepiony. Ale jak napisałem wyżej - odkąd go zaślepiłem to nie zauważyłem zmian w ilości dymu, natomiast na ruszcie zaczęło zostawać więcej niedopalonych kawałków węgla. Też o tym kącie uchylenia klapki pomyślałem. Dlatego w ramieniu miarkownika wywierciłem kilka dziurek do zawieszenia łańcuszka tak aby uzyskać mniejsze lub większe uchylanie klapki przy jakiejś ustalonej różnicy temperatur. Pomyślałem o tym że za dużo powietrza powoduje zbyt szybkie zajęcie się wkładu. Obecnie przy 20* KPG jest uchylana na 1,5cm, przy 60* ma ona szczelinę ok 3-4 mm. Wcześniej przy 20* miałem ok 3 cm szczeliny. To też niestety nie pomogło. Co do zbyt gwałtownego skoku otwarcia klapki po włączeniu pompki - ramię miarkownika ustawiłem niemal pionowo, a co za tym idzie, początkowo tak do 40* skok klapki jest niewielki, rzędu pojedyńczych mm, przy 50* widać już wyraźnie tą regulację. Nie wiem, może jeszcze zmniejszyć zakres skoku KPG robiąc ją bardziej przymkniętą na początku? Najdziwniejsze jest to że gdy spalam samo drewno to uzyskuję bezdymne spalanie. Pali mi się tak samo długo jak obecnie węgiel... LastRico twierdzi że drewnu potrzebne jest więcej powietrza (zapewne ma rację) tak więc węgiel przy tych samych ustawieniach kotła powinien grzać ten kocioł wyżej aż KPG ustali się w pozycji odp. ilości powietrza dla tego paliwa, ale tak się nie dzieje.... Ok, czyli na początku ręcznie przymknąć KPG aż do momentu ustalenia temperatury? U mnie jest rura fi 40 spłaszczona na końcu. Przy zasypie pod dolną krawędź drzwi zasypowych dmucha dokładnie w środek zasypu. Fakt faktem że nie jest tak zrobiona jak LastRico radził - czyli uszczelniana sznurem z izolacja termiczną. Klapkę mam uchylaną różnie, ale tak na słuch sądząc po świście powietrza najbardziej mi się podoba przy uchyleniu ok 5mm i tak jest uchylona. Przy tym uchyleniu jestem też w stanie wygasić kocioł gdyby prądu zabrakło - stestowane... No to kiszka....
  19. KPG - klapa powietrza głównego KPW - klapa powietrza wtórnego Chciałbym palić ciągle i utrzymywać 40* na kotle, ale przy obecnym zużyciu węgla musiałbym co miesiąc ciężarówkę kupować. Problem właśnie w tym że kocioł utrzymując tych 40* wcale nie zużywa mniej węgla (no może minimalnie) - on po prostu mniej lub bardziej dymi zużywając podobne ilości węgla. Dlatego wolę obecnie palić krótko i wyżej niż cały czas. Robiłem "eksperyment". Rozgrzałem instalację, zagrzałem dom, docelowo 12 godzin palenia. Pierwsze 10kg węgla poszło w 3 godzinki - temp. w domu ok 20* na zewnątrz ok -5, grzejniki 50-60*, póżniej na miarkowniku skręcone na 40-45* - temp w domu się utrzymywała, dosypki węgla po 5 kg wystarczały na 1,5-2 godziny i zapotrzebowanie to nie zmniejszało się z czasem.
  20. OK, to jest logiczne, ale nie daje mi spokoju pewien scenariusz. Zamykamy KPG, uchyloną mamy klapkę PW, ciąg w kominie jest to ciepłe powietrze będzie wysysane z kotła właśnie przy udziale KPW. Na pewno będzie to mniej niż z udziałem KPG ale jednak. Czy w końcu jest tak że temp na czopuchu spada, ciąg maleje i PW jest używane jedynie do dopalania gazów? Jeżeli tak to jak spasować komin z kotłem tak aby nie ciągnął za mocno? Coś trzeba przytkać. Wylot komina? Tylko do ilu? 15x15 u mnie nadal daje za mocny ciąg. Uchylać muszę mocniej KPW aby dymienie zmniejszyć, ale kiedy miarkownik przymyka KPG to kocioł zasysa powietrze KPW i może pali się słabiej, ale mocniej dymi. W takim przypadku trzeba spowolnić przepływ powietrza w kotle jak mi się wydaje. Ale jak to zrobić? Mam obecnie "zawirowywacze" ale co 2-3 dni muszę je wyciągać bo sadzy na nich się zbiera mnóstwo, podobnie jak w komorze paleniska. Gdy założę przesłonę z rys. 22 wówczas do tego dochodzi większa ilość niedopalonego węgla, zupełnie jakby zasysane przez KPG powietrze zbyt szybko studziło węgiel a przez to ten się nie dopalał bo nie ma odp. temperatury. Zakończyłem też eksperymenty z cegłami szamotowymi gdyż nic to nie dawało, bywały "lepsze dni" gdzie faktycznie dłużej się paliło, ale ogólnie jak kocioł dymił tak dymi, a dłużej się paliło bo pewnie zbyt mały przekrój dla powietrza w wymienniku był, co też wyjaśniałoby niemożność podniesienia temp na wyjściu kotła pow. 50*. Z samymi zawirowywaczami w wymienniku mogę temp. podnieść do 60-70*, tyle że węgiel znika niemal w oczach. Co do obciążenia kotła - obecnie jakąś godzinę zajmuje kotłowi rozgrzanie instalacji, na powrocie utrzymuje się wówczas temp o ok 10-15* niższa niż na zasilaniu, więc raczej kocioł przeciążony nie jest. Pompka pracuje na 2 biegu zasilając wszystkie czynne obwody co też raczej nie przyczynia się do zbyt szybkiej wymiany wody w kotle. PS. Do kolegi goike. Czuję że te uwagi to do mnie. Nie bawiłbym się w to gdyby na wstępie zostałoby powiedziane że nie zawsze się da, a skoro zostałem "zmotywowany" do szukania przyczyny takiego zachowania kotła to jej szukam. Próbowałem już chyba wszystkiego, jednak jakiś szczegół uciekać mi musi.... nie wiem tylko jaki..... Odnośnie znajomego którego wiedzę czy opinię kol. LastRico "lekko umniejszył" to mając taki problem też kombinował, cudował, aż sprzedał kocioł, kupił inny, podłączył - i problemy się skończyły - ten sam komin, to samo obciążenie, ta sama moc kotła, nieocieplony dom o pow ponad 150m grzeje przez 7-8 godzin na zasypie 15kg, u mnie 20 kg idzie w 3-4 godziny, gdzie większość idzie w komin gdyż jak wspominałem wyżej w mrozy kiedy jeszcze kombinowałem z otworem na kominie to się poparzyłem od cegły na wylocie komina...... Ojciec też kupił kocioł - nieszczególnie uszczelniany, na pewno mniej dokładnie jak mój, komin wyższy, on pali bez problemów, i długo i wszystko, gdy opał suchy to i bezdymnie....
  21. to może niech w końcu producenci opracują tabele doboru kotłów do określonych warunków?!? Nie jest to proste, wiem, ale mimo wszystko pewne właściwości kotłów, wysokość czy przekrój kominów, rodzaj paliwa (węgiel, drewno, bez rozróżniania typów) da się z dużym prawdopodobieństwem określić. I do cho**ry! Niech się w końcu wezmą za konkretne pomiary sprawności kotłów dla paliw ogólnie dostępnych a nie wyselekcjonowanych w ściśle określonych warunkach laboratoryjnych. Taki to problem zakupić węgiel na składzie, skonstruować regulowany komin i na tym robić pomiary?!? Może nie wybierzemy konkretnego modelu najlepszego dla nas, ale pokierują nas takie tabele do koreślonych grup kotłów - wybór się zawęża i możemy się bardziej skupić na właściwych dla nas konstrukcjach zamiast wertować tygodniami sieć czytając mnóstwo sprzecznych opinii i mając coraz większy mętlik w głowie.... Producentom byłoby to nie w smak, ale klienci może w końcu zaczęliby zauważać różnicę między konstrukcjami kotłów, że tych 80% sprawności które mają praktycznie wszystkie dostępne w sklepach to bujda na resorach. Lepiej abyśmy sami mogli dobrać kocioł jako-tako odpowiadający naszym potrzebom i warunkom niż kupować na chybił-trafił w nadziei że "będzie". Obecny podział szacunkowy mocy na ilość m2 ma się nijak do rad umieszczanych chociażby w tym wątku. Wielu instalatorów tez nie ma zielonego pojęcia o kotłach, kupuje co akurat na promocji dostaną aby więcej zarobić, a tak, klient miałby przynajmniej częściowy obraz tego co instalator czy sprzedawca mu proponuje.
  22. Ależ nie mówię że nie masz racji, chodziło mi o to że układ wydechowy musi stawiać opór silnikowi, podobnie jest w kotle, wymiennik musi zatrzymywać i rozbijać strumień goracego powietrza aby mógł z niego odzyskać maksimum energii (czyli powinno w wymienniku też powstawać wyższe ciśnienie). A na przykładzie mojego widze że nie wszyscy producenci to wiedzą i robią wymienniki które są zwykłą dziurą w której na dodatek praktycznie nie ma przeszkód na drodze palenisko - czopuch. Stąd szybkie wysysanie ciepła z kotła i parzący przy wylocie komin... Jak narazie oszczędności brak, staram się wyczuć ten kocioł. Gdyby utrzymać te 50* dłużej przy tej samej ilości paliwa to by wystarczyło aby nagrzać i utrzymać odpowiednią temperaturę w moim domu. Palić muszę małymi porcjami węgla, gdy wsypię 20kg to też spali mi się w kilka godzin mocno kopcąc, zajmuje się po prostu cały zasyp zamiast schodzić warstwa po warstwie w dół. Czopuch jak przytykałem, paliło się dłużej, ale też nie mogłem chwilowo nawet temperatury podnieść, poza tym z komina mocno kopciło. Teraz gdy kombinuję z zacieśnianiem wymiennika przy odetkanym czopuchu to uzyskuję nieco dłuższą stałopalność (ok godziny), mniej dymu (po 2-3 godzinach znika, wraz z długim płomieniem w kotle) ale nadal jest to jak mi się wydaje mało. Wszystko to z małą ilością opału na raz właśnie ze względu na brak zachowania się kotła które opisuje LastRico dotyczące schodzenia warstwy żaru stopniowo w dół, zajmuje się cała objętość, gdy jest to 20 kg zasyp pali się praktycznie tak samo długo jak gdy jest to 10 kg, widoczna jest w zasadzie tylko różnica w ilości dymu.
  23. W teorii masz rację, w praktyce jest niestety inaczej. Wg moich obserwacji rację masz wówczas gdy kocioł i jego wymiennik jest właściwie zaprojektowany. Kocioł stawia odpowiedni opór spalinom dając czas na odbiór ciepła z tych spalin. Kiedyś LastRico porównywał sterowanie przepustnicą w samochodzie do KPG w kotle. Jednak został pominięty jeden istotny fakt że układ wydechowy stawia opór spalinom, ba!, różne silniki wymagają różnych wartości tego oporu. Dlatego jedne silniki z przerobionym wydechem chodzą lepiej, inne gorzej. Podobnie w kotłach, o ile komin jest elementem na który nie ma zbyt wielkiego wpływu to opory dla spalin w wymienniku już można odpowiednio wyliczyć. Pewne proporcje powinny być zachowane, pisze o nich LastRico, wielu producentów zdaje się tej zależności nie dostrzegać. Kiedy powietrze w wymienniku jest niemal nie zatrzymywane to nawet zamknięcie KPG za sprawą mocnego ciągu w kominie spowoduje wessanie ciepła z kotła do komina, przez co kocioł wciąż musi się palić aby produkować nowe ciepło. Wessanie do komina może być np przez stale uchyloną KPW. W ten sposób nie uda się w takim kotle uzyskać dużych stałopalności. Dlatego w takich kotłach pomaga przymykanie czopucha, tak jak to ma miejsce w moim, tak mają inni uczestnicy dyskusji. Obecnie w wymienniku postarałem się maksymalnie utrudnić przepływ gorącego powietrza i szukam optymalnych "ustawień". Gdy za dużo przesłonię wówczas zasyp dłużej się pali (obecnie doszedłem na 8kg węgla do 6 godzin) z tym że nie mogę osiągnąć temp na kotle wyższej niż 50*, gdy ten prześwit zwiększę to temperaturę mogę osiągnąć wyższą, ale znów węgiel znika niemal w oczach (wracamy do 3 początkowych godzin).
  24. Ja tylko na chwilkę aby nie zaśmiecać. W moim przypadku okazało się że konieczne było zmniejszenie przekroju czopucha (o 2/3 przy obecnych temperaturach). Obecnie niecałe 10kg węgla + szybkopalne "wypełniacze" pali się 5 godz przy 50* na kotle. Nie jest to wspaniały wynik, ale duuuużo lepiej niż wcześniej. Dymu już nie obserwuję aby się nie denerwować, ogień mam w kotle czysty, po 2 godz. palenia płomyki mam błękitne i małe, w wymienniku mam 2 zawirowywacze zrobione z blachy, z tym że są dość proste i wydaje mi się że można byłoby jeszcze lepiej to gorące powietrze wykorzystać i zawirowywacze lepiej skonstruować. Tu jednak trochę muszę poszukać dobrego i prostego rozwiązania. Do przytkania czopucha zmusiło mnie gdy przy -10 wyszedłem na dach i cegły na wylocie komina (7m!) mnie poparzyły. W mojej konstrukcji kotła widać trzeba czopuch przymykać wbrew ogólnie przyjętym w tym wątku opiniom. Cegły w wymienniku poprawiały sytuację ale nadal mnóstwo ciepła szło w komin. Stąd zapewne wyliczenia sporządzone przez LastRico ilości spalanego przeze mnie węgla na ilość ciepła wyszły tak "futurystycznie". Większość ciepła szła w komin zamiast na grzejniki..... Nadal nie wiem jakim cudem wyliczyli dla tego kotła 80% sprawności..... Pewnie czopuch zatkali i dmuchawę puścili na fulla.
  25. Ok, ale gdy wyreguluję ją jako zamkniętą dla 60* to następnego dnia kocioł będzie utrzymywał 55* i klapka będzie lekko uchylona. Kocioł u mnie się pali przez cały okres gdy jest opał, a KPG jest uchylona na jakieś 3 mm po tym jak już przestanie stukać. Na drewnie taki stan nie daje dymu z komina, przy węglu dym jest i to dosyć mocny. Mogę zrobić sterowanie z serwomechanizmu typu otwarta-zamknięta, wówczas kocioł nagrzeję do 60 stopni i zamknę KPG, później jak temp spadnie to ją otworzę itd, miarkownik jest jakby analogowy i nie będzie mi zamykać-otwoerać klapy skokowo tylko ustali jedną pozycję i tak będzie KPG trzymał. Tak się zastanawiałem u kolego LastRico tak właśnie jest zrobione. Można dobrać kąt uchylenia klapki bardziej precyzyjnie niż na miarkowniku, zamknąć też można szczelnie, może to byłoby rozwiązanie....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...