
Był dziś dekarz poprawić cieknące obróbki przy kominach. Był, poprawił, podobno powinno być już dobrze, ale przy okazji radosną nowinę nam objawił. Zwierzątko domowe mamy. Takie milusie, futrzaste, z modrymi oczkami...
Kunę, jego mać!
Zamieszkała sobie w dachu, póki co jedynie wystające brzegi uszczelnień zjadła. Dekarz mówi, że folii położonej na pełnym deskowaniu zeżreć nie powinna, że ona tam na wróble i tym podobne zwierzątka usiłujące się w dachu chować poluje, ale ja tam wolę prewencyjne działania. Liczne na forum wątki antykunowe przeczytałem, będzie wojna!
J.
- Czytaj więcej..
- 0 komentarzy
- 1 050 wyświetleń