Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Paulina Bartczak

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    40
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Paulina Bartczak

  1. Dzięki za odpowiedź )) Jaka to jest wentylacja mechaniczna? Nie wiesz, czy drewniany domek można odgrzybiać w ciągu całego roku? Pozdrawiam )) p.b.
  2. Mam około dwuletni drewniany domek. W tym roku zauważyłam, że w niektórych miejscach na listwach wykończeniowych wewnątrz domku - przy podłodze i wzdłuż ścian pionowych pojawił się jakiś czarny nalot. Podejrzewam, że to może być grzyb pleśniowy. Czy ktoś mógłby mi podpowiedzieć, jaki preparat byłby najlepszy na tego rodzaju grzyba i jaki typ pompki do rozpylania preparatu kupić? Czy grzyb mógł pojawić się na skutek niewystarczającego zabezpieczenia szczelin w miejscach połączeń desek? Domek nie posiada jeszcze wentylacji, ale poza sezonem jest wietrzony co kilka tygodni. W tym roku przeprowadziłam meliorację działki, wcześniej przez jeden rok było bardzo mokro, ale podłoga jest chyba w niezłym stanie - grzyb jest widoczny na listwach i ogólnie wydaje mi się, jakby ściany wewnątrz lekko przyciemniały. Czy odgrzybianie drewnianego domku można przeprowadzać w ciągu całego roku? Słyszałam, że można to robić tylko wtedy, kiedy jest ciepło i sucho, ponieważ drewno lepiej wchłania preparat. p.b.
  3. Wynajmę geodetę i jak będę miała wyniki pomiarów pójdę z tym do radcy prawnego, żeby pomógł mi napisać "miły liścik do miłego sąsiada". On chyba rzeczywiście boi się tylko bata i to porządnego.
  4. Hahahahahahahahahaha........ A wiecie, że on też wpadł na taki pomysł? W poprzednie lato, kiedy jeszcze nie mieliśmy domku i wszyscy goście spali w namiotach, było słychać tak koło północy, że leci jakaś stróżka wody. Leci i leci.... Nie wiem - może się mylę - ale chyba w nocy nikt nie podlewa kwiatków...?????????
  5. Nie dogadałam się, bo to nie jest typ do dogadania. Jednemu facetowi, który wynajmuje pokoje, podobno w środku sezonu przeciął - podczas jakichś robót - jakieś przewody elektryczne - i jeszcze go zwymyślał, zamiast przeprosić. Jakiś "przypadek kliniczny" chyba.... Poza tym, nie rozmawiam z nimi po tym, jak się dowiedziałam o tej rurze, którą w ubiegłym roku poprowadzili od swojego szamba do mojego płotu. Pisałam o tym wyżej - w piasku było wyraźne wyżłobienie od "wody", a świerki przepalone. Czy taka drenarka na granicy zabezpieczy mnie zupełnie przed jego "potopem"?
  6. Brzoza, poddałeś mi fajny pomysł na "złoty" interes - poletko ryżowe
  7. O, rety!!! Odpukać!!! Prawdę mówiąc - sama sobie też współczuję...
  8. Dlaczego dziwne? Myślisz, że kłamię? A dlaczego Ty nazywasz się jajmar?
  9. To był taki średni poziom wód. Jak nie padało, to było wilgotno i grząsko, ale bez kałuż. Po deszczu było gorzej - tak, jakby woda nie miała się gdzie zmieścić (pod spodem jest warstwa nieperzepuszczalnego, twardego iłu).
  10. Nie wiem, czy tu można dołączyć zdjęcia - pokazałabym Wam, jak wyglądała moja działka przez większość lata.
  11. Sorry - jedno wielkie piractwo - nie jedne. Zmęczona jestem i literki mi się plączą
  12. Wiesz co, nie mam pojęcia jak to się stało, że dostali pozwolenie na budowę, bo ta kobitka, na której działkę się włamali powiedziała mi, że jak wezwała policję, to się okazało, że w planach nie mieli ujętego szamba. Dlatego odprowadzali sobie ścieki cichaczem do rowu melioracyjnego obok jej działki, bo nie mieli gdzie. Teraz widziałam, że szambo mają, ale nie oczyszczają zbyt często. Odprowadzanie ścieków mają pewnie zarejestrowane na mała liczbę osób (bo-jak powiedzieli do policji-mysleli, że nie trzeba szamba przy takim domku letniskowym), a chałupa murowana, w porywach przebywa tam 15 letników, a raz moi znajomi naliczyli 22 osoby. Nie wiem, czy oni mają ten odebrany, bo tam wyszły jeszcze iine historie z planem zabudowy (tym razem nie z ich winy), więc chyba to wszystko to jedne wielkie piractwo. Muszę przyznać, że wolałabym to wszystko jakoś tak załatwić, żeby na nich nie "kablować", żeby nie musieli płacić kar itp (spłacają jakieś kredyty), ale nie wiem, czy się dać zmusić ich "łagodną perswazją" do tego, żeby przestali mnie zalewać. Tym bardziej, że ja też spłacam Poza tym facet kiedyś obrzucił mnie taką niewybredną "łaciną", że za samo to powinien dostać w ucho. Że też musiało mi się trafić takie podejrzane towarzystwo ...
  13. Jeden argument mam w postaci rzędnych terenu z mapki do pozwolenia na budowę. To by było w odniesieniu do podniesienia terenu. To teraz tylko chyba zostaje badanie wody i gleby? Tylko nie wiem, czy teraz, czy lepiej latem, jak będą mieli gości? Tylko, że do tego czasu mogą "zatrzeć ślady". Chyba teraz poproszę znajomych ze wsi, żeby te próbki pobrali. Mam nadzieję, że się nic nie wypłukało. Pamiętam, że w ubiegłym roku, kiedy nas "podlewali z węża", mogłam dokładnie okreslić "trasę" wody - cały rząd świerczków był jakby przepalony - pewnie od detergentów. Najgorsze jest to zbieranie dowodów, bo możliwości są ograniczone. Fajne pomysły mi poddajecie - może wspólnie uporamy się z "gadziną"?
  14. No, właśnie tak zrobilam - wysłałam sms-a do wszystkich sąsiadów w "rzędzie" z informacją, iż w związku z naruszeniem równowagi wód gruntowych na mojej działce mam zamiar poprosić nadzór budowlany o wyjaśnienie przyczyny tej sytuacji. Moi "ulubieni" sąsiedzi odpisali po dobie. Starali się "odwrócić kota ogonem", że niby oni też mają naruszoną równowagę i że możemy wspólnie wystąpić do jakichś władz, że proponują współpracę itp..... Jesienią i na wiosnę rzeczywiście oni też mają trochę bardziej mokro, bo to w końcu nie Sahara, tylko rejony nadmorskie. Jestem jednak pewna, że w rzeczywistości chodziło im o zakamuflowanie ich udziału w podtapianiu mojej działki, odwróceniu uwagi od właściwych sprawców mojego problemu. Odpisałam im, tak w ogólnym zarysie, że oczywiście jestem otwarta na współpracę, ale że oni niezgodnie z prawem podwyższyli sobie teren, że to łatwo sprawdzić, że mamy jeszcze inne obserwacje, które wymagałyby zweryfikowania, ale mamy nadzieję, że uda nam się te problemy rozwiązać we własnym gronie (tu chciałam im dać do zrozumienia, że jak usuną to i owo, to nie będę szukać "sprawiedliwości"), że jak kupiłam działkę, to było sucho, nawet w deszczowe lata, że problemy zaczęły się od czasu, jak zamieszkali obok nas i to jest obiektywny fakt - i coś tam jeszcze. I od tej pory - cisza. Chyba intensywnie myślą... Ale powiem Wam jeszcze jedną ciekawostkę z życia sąsiadów. Pisałam chyba powyżej, że kiedyś wdarli się na teren sąsiadów z naprzeciwka i przeciągnęli przez ich działkę jakieś rury do rowu melioracyjnego. Że niby musieli, bo mieli mokro na działce i chcieli w ten sposób osuszyć swoją działkę. A sąsiedzi - potwory - wezwali policję i oni czuli się jak przestępcy, a przecież nie zrobili nic złego... Dzisiaj dowiedziałam się, że to wcale nie była drenarka, tylko taka jakaś gruba rura o średnicy 15 cm, którą odprowadzali swoje ścieki z domu do rowu melioracyjnego . Szamba nie mieli wtedy nawet w projekcie, więc najprostszą drogą - wylewali własne g...... (o, pardon!) pod nos sąsiadów, do których się włamali. Tamci ludzie nie złożyli na nich wtedy oficjalnej skargi, bo ich litość wzięła. Wiecie, że jak to wszystko czytam, to wydaje mi się, że to jakaś historia z księżyca! Bardzo bym tego nie chciała, ale chyba będę musiała nadać temu wszystkiemu jakiś oficjalny bieg. Chyba zacznę od próbek wody i ziemi. Szkoda, że tego nie zrobiłam latem, kiedy mieli pełno turystów-miałabym więcj "materiału" do pobrania. Teraz, jak są sami, chyba mniej tego się leje. Fajnie mam, prawda?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...