Dzis posmarowaliśmy z Ojcem "minią tlenkową" belki metalowe te nad słupami nad tarasem i końcówki co wchodzą na wieniec a moga być przykryte więźbą tak, że nie da się ich pomalować później. Niby trochę tego, a cały dzień zszedł
A i jeszcze nie pisałem : rozliczyliśmy sie już z wykonawcą Standardowo chyba jak większość naszych budów Obcięliśmy "parę" złotych Jak ktoś czyta dziennik to wie za co ...
Deski i łaty mamy mieć zabezpieczone do końca przyszłego tygodnia ( po świętach ).
Dziś z Ojcem zwieźliśmy dwa ostatnie transporty drewna : łaty, deski i reszta belek z działki letniskowej na moją. Tzn. deski i łaty zostały zawiezione do zabezpieczenia.
Taką zimową porą rozładunek 2xHDS odbił sie na naszym samopoczuciu piorunująco
Zaczęli gwiazdorzy spawać belki. Przez cały dzień pospawali 2 ( dwie )
Dekarzowi kupiłem już wszystkie gwoździe. Największe wrażenie robią takie 30 cm
Teraz dwa krótkie dni odpoczynku - wyjazdowa firmowa wigilia
Kawałeczek ścianki kolankowej do podniesienia murłaty z jednej strony - musi tak być, bo dach kończy sie nie zaraz za ścianą, tylko jest wysunięty dość daleko za mur, więc żeby były wszystkię kąty i tak dalej ...
Jedna z belek - jeszcze czeka mnie "odrapanie" ich szczotką drucianą i pomalowanie, ale to już po zakończeniu dachu. Muszą i wyschnąć i pod dachem też już przyjemniej robić
Kończymy po ponad miesiącu "łikendowych" smarowań, przenoszeń belek i przekładania. I taka obserwacja, choć moim zdaniem całkiem logiczna - jak smarowaliśmy drzewo ledwo wycięte, prawie mokre, to Fobosu "schodziło" mało - drzewo w niewielkim stopniu "piło" środek. Teraz pod koniec jak zabezpieczaliśmy już niektóre dobrze przeschnięte, to środka schodzi więcej i zupełnie inaczej drzewo "piło". Mam nadzieję, że temte pierwsze są też w miarę zabezpieczone ....
Nasz "majster" znów zaczął "dłubać". Przykręca belki do wieńców, zaczęliśmy murować też dziś dalej komin z klinkieru. Wiem, wiem, po bandzie ale co zrobić ... ?
Za tydzień - teoretycznie - ma wejść dekarz więc trzeba co konieczne skończyć. Ale jest teraz za oknem u nas +5oC więc mam nadzieję, że będzie ok.
Jeszcze info dnia dzisiejszego : za 2 tygodnie ma wejść dekarz
A myślałem już, że zimę pociągniemy bez dachu ... A tu taki news
Ciszymy się bardzo, bo to zawsze coś do przodu.
Tylko musimy zdążyć z zabezpieczeniem reszty krokwi ( to już pestka ) i łat i desek - a to już nie pestka. Oddamy je do zabezpieczenia w składzie drzewa.
Tylko żeby nasz "gwiazdor" skończył to co ma zrobić ... Niby do końca tygodnia, ale jak widzę maisto w śniegu za oknem to mam pewne obawy
A to jeszcze nie wszystko. Nie ma łat, kontrłat i desek na deskowanie dachu ...
W jednym miejscu koło słupa tarasowego zbiera mi sie woda ( wokół stopy od tego słupa ). Nie wiem czy może zostać, bo jak zacznie mróz skuwać tą wodę to czy nie zaszkodzi to tej stopie fundamentowej ...
Belki w ten czwartek, to oczywiście teoria. Słowo TEORIA wyryje chyba na budynku bo to słowo-klucz całej budowy. Coś teoretycznie ma się zdarzyć, przyjechać, zrobić ...
Belek w czwartek nie będzie, bo dźwigu nie będzie. Dopiero w przyszły poniedziałek-wtorek
A tu już zime mamy, śnieg wczoraj padał, a ja mam do wymurowania jeszcze kawałek ścianki i wieniec nad nią...
A przecież jak jest mniej niż 5 st. to nie powinno się murować ? No wiem, niby dodatki ... ale kto mi będzie je lał do betoniarki ? Sprawdzę to ?
Trzymam się myśli, że zapowiadają raczej teraz opady, niż mrozy, dopiero w grudniu ma być mroźno ...
Stanowczo wykonawcy mam już dość Ale postarm się to "odpowiednio" policzyć przy rozrachunku ostatecznym
Dziś drobna zmiana planów : zamiast smarowania Fobosem więźby, było wożenie desek do stolarza. W przyszłym tygodniu ma je skończyć ( podocinać, żeby były równe ). Kochana Żona okazała się nieoceniona w tej pracy
Jutro z Ojcem ponosimy trochę belek żeby zrobić miejsce na kolejny transport i jednocześnie poukładać je na paletach z przekładkami, tak żaeby sobie dobrze podsychało.
W niedzielę leżenie i umieranie. Rąk od barków po końce palców nie czuję. Za to krzyż dobrze czuję
A może niektórych zainteresuje : wykonawca "pożyczył" sobie moją łapatę, dwa szpadle ( zostały złamane ) i pozbijane blaty szalunkowe z nowych desek - użył do szalowania wykopu
A i parę dni temu robotnicy "zapomnieli" klucza od szopy to wyłamali kłódkę
Wszystkie rzeczy ma oddać i wie o tym, kłódkę odkupić, szpadle też ale już mam dosyć. Niech kończy i spada
W czwartek w przyszłym tygodniu mają być - teoretycznie - montowane belki na dach + słupy w środku. Zobaczymy
Tydzień jaki minął, tak mi dał w kość, że długo to będę czuł ...
Najpierw drzewo.
Skończyli ciąć, przyjechały 2 kursy pociętego na działkę ...
- smarowanie tego Fobosem, jest tak czasochłonne i wbrew pozorom męczące, że nie wiem czy się wyrobię. Każda jedna belka ( na razie ) z 4 stron, posmarować, obrócić, przenieść na kupkę posmarowanych ...
- desek mam niby sporo, ale ... z kawałkami kory na brzegach, nierówne ... "zleciłem" pracę lokalnemu "stolarzowi" coby je poprzycinał
Razem z Tatą nosiliśmy przez cały tydzień belki, deski, w kólko z miejsca na miejsce, na transport, z transportu ... tony, TONY przeniesione
Pisałem o potrzebie dozbrojenia i przerobienia wiązań. Zrobiono to, kierbud sprawdził, odebrał. Nie zgodził sie na żadne odstępstwa ( sugestie wykonawcy ), jest tak jak w projekcie.
Teraz jeszcze tydzień urlopu, smarowanie, smarowanie, groby, smarowanie, wożenie desek, leżenie i umieranie. To tak hasłowo, poszczególne dni tygodnia
Jak bym miał tak pracować na co dzień, to bym się wykończył ...
Noszenie belek, desek i wszelkich innych odpadów drzewnych daje w kość.
Za to nawet sobie nie wyobrażałem, jak łatwo ten trak co przyjechał tnie drzewo. Normalnie jak masło.
Mam już całkiem obiecującą kupkę belek i materiału na deski. Teraz tylko muszę zakupić piłę do poprzycinania tego na sensowne deski i Fobos m4 do impregnacji.
Myślałem o zanurzeniowej, ale spocznę na oprysku i malowaniu ...
Mam już też wstępnie załatwiony transport tego drzewa na działkę do siebie.
Ciekawą proporcję podał jeden z obsługujących trak : drzewa gotowego jest 50% tego co surowego.
I gdybym to usłyszał w tartaku to bym myślał, że kantują, a tutaj widzę na własne oczy : rośnie taka sterta ścinków, że palić to ja w piecu będę miał czym przez najbliżesze 3 lata ...
Standardowo : ...uj bombki strzelił, choinki nie będzie
Miało być dziś zalewanie wieńców i stropu. Betoniarnia nie dała rady, dopiero na środę w przyszłym tygodniu ...
Do tego był kierbud i na zbrojenie podciągów nad garażem powiedział : "ale żeście spier ... "
Tam gdzie miał być fi16 jest 12 i na odwrót. Brakuje strzemion w rogach.
Wykonawca na swój koszt ma poprawić zbrojenie.
Ten pier.... "podwykonawca" zbrojarz tak porąbał wszystko ...
Z dwojga złego, bedę miał zazbrojone ( dozbrojone ) podciągi lepiej niż w projekcie
No i jeszcze się martwię, bo kolumny tekturowe już ustawione, spionizowane i usztywnione, a pada jak diabli
Niby przykryte od góry brezentami, ale czy nie namokną na tyle, że potem nie zdeforumją się przy laniu betonu ... ?
No i zazębia sie zalewanie z tm, że w przyszłym tygodniu wchodzi mi tartak na działce letniskowej gdzie czeka drewno na więźbę i będę tam musiał być, coby pomagać przy obróbce ...
Kurna - nie istnieje pojęcie "czasu" w budownictwie - jest tylko niedookreslony "czasookres"
Zbrojenia wieńców : w lewo po murze do kuchni, na prawo ( na wprost ) jeden z podciągów. Tu idzie zbrojenie - na dole 4 x fi16, na górze 5 x fi12. Zwracam uwagę na dozbrojenia narożników ...