Ogród powstaje powoli pracą własną rękoma Inwestora. W tamtym roku na wiosną dopiero nawieziono ziemię, Inwestor sam rozprowadzał ziemię, siał trawę, a wszytsko partiami po kawałku. Stopniowo dosadza drzewka i krzewy. Długa droga przed nami zważywszy na brak kostki, nieskończony taras i brak ogrodzenia. Ale najważniejsze, że jest gdzie usiąść, kawę wypić czy pogrillować .
Ps. Grrr.... zmieniony Imageshack - a mnie się przez niego najlepeij zdjęcia dodaje... Albo nie umiem albo funkcja nie jest już bezpłatna.
Niewiele się zmieniło, doszło trochę mebli - ale w większości to takie "przejściówki - chwilówki".
I tak - w salonie zamiast wymarzonego narożnika ze skóry - kanapy z Ikei (bardzo wygodne ):
[ATTACH=CONFIG]258218[/ATTACH]
[ATTACH=CONFIG]258219[/ATTACH]
W najbliższym czasie dokupimy kinkiety (mam wielką ochotę na kryształki), stolik kawowy i komplet rtv wraz z meblami (kolor myślę jasny dąb), kanapy na razie zostaną - sprawdzają się bardzo dobrze na nocleg dla gości.
Ściana tv chyba dostanie kolory - coś z szarości, może tapeta ze srebrem, jeszcze zobaczymy.
Sypialnia: łóżko docelowe - Ikea - Malm, w roli szafek nocnych występują stoliki Lack, lampki też są z ikei. Dokupimy komodę i coś na okna, może firanki?
[ATTACH=CONFIG]258222[/ATTACH]
W przyszłym tygodniu mamy mieć montaż wiatrołapu i szafy w holu, nie omieszkam sie pochwalić :)
Dziecięce pokoje powoli ewoluują, trochę w nich mebli ze starego mieszkania, trochę dokupiliśmy, np. u córki biurko i komoda - Ikea Malm. Żyrandole super nowoczesne papierzaki z Ikei.
Trochę tak jest, że jak już się zamieszka, zapał do pisania gdzieś ulatnia się... Ale to chyba dlatego, że zmiany zachodzą zachodzą duuużo wolniej.
Mieszkamy już 1,5 roku i niewiele się zmieniło od czasu zamiszkania. Mianowicie:
- trochę ogarnęliśmy "zewnętrze" domu - trochę przez duże T. Mamy jako taki trawnik zrobiony własnoręcznie przez męża, wylany taras - nadal nie wiemy co ostatecznie będzie na jego podłożu. Początkowo miała być kostka, której ja bardzo nie chciałam, a małż się upierał. Teraz myślimy o drewnie, choć ja myślę, że skończy się na płytkach drewnopodobnych. Doszło kilka drzewek, krzaczków. Nadal nie ma kostki ani ogrodzenia i raczej nie będzie przez najbliższe 3 lata.
Nadal zachwyca i zadziwia przyroda - ciągle jeszcze jesteśmy "miastowi", choć ciężko byłoby nam się teraz znów do zgiełku miejskiego przyzwyczaić, obecnie jedynym hałasem, który wieczorami córce nie daje się uczyć i musi zamknąć okno jest... śpiewający słowik :)
11 września wreszcie mogliśmy dokonać formalności i zameldować się w naszym domku. Teraz mamy 30 dni na zainstalowanie tabliczki z numerem i skrzynki na listy.
Jest jeden problem - nie mamy elewacji ani ogrodzenia, chyba trzeba będzie po amerykańsku.
Zamówiliśmy u stolarza od schodów bramkę zabepieczającą - niby dzieci mamy już duże ale synek (5,5 lat) wędruje w nocy a wyjście z jego pokoju jest niebezpiecznie blisko schodów... Na noc załączamy na dole alarm i wizja spadjacego zaspanego syna i do tego załączenie się alarmu przekonało nas do zamontowania bramki.
Odwiedza nas od jakiegoś czasu piesek - nie wiemy czy ma dom i taka z niego powsinoga czy jest bezpańskim stworzeniem i chce się przylączyć do naszego stada . Na wszelki wypadek mąż buduje mu budę. To suczka, nazwałam ją Baja - ale każdy w rodzinie ma inny pomysł na imię
A tu tropy tuż za oknem - o ile ślady raciczek tak bardzo nie niepokoją - choć jest to tuż przy oknie! - to ślady mysich łapek zmierzające do naszego styropianu mniej cieszą trzeba coś z tym zrobić. Mąż poukładał na noc pułapki na myszy - ale rano zobaczyliśmy je wywleczone przez psa na środek pola - dobrze, że nie zrobił sobie krzywdy:
Teraz myślimy intensywnie nad otoczeniem domu, które wygląda nadal jak budowa :| - nie bardzo wiemy jaką zachować kolejność - ilu ludzi, tyle rad... Najpierw na pewno musimy nawieźć ziemi żeby wyrównać teren, utwardzić podjazd pod dom, a potem - może taras? będzie przynajmniej latem gdzie posiedzieć. Dodam, że ogrodzenia nadal brak :|
Jako blokersi - przeżyliśmy w naszym domku już kilka razy szok - a to piec, a to szambo, a to błoto, a to śnieg - ale nadal utrzymuję, że mieszka się cudownie i że gra jest warta świeczki!
Mieszka nam się świetnie - choć jeszcze wiele rzeczy nie ma swojego miejsca, brakuje mebli, praktycznych detali i dekoracji, ale mimo to czujemy się tu doskonale
Nareszcie skończona łazienka (może skończona to za duże słowo - jeszcze malowanie sufitu zostało, nie ma lampki nad lustrem - ale korzystać jak najbardziej można, tyle, że nie ma jeszcze drzwi )
Konsekwencją skończenia łazienki i zaprzestania tzw brudnych robót było zdjęcie wszelkich kartonów osłaniających schody i podłogę w holu - od wczoraj możemy się wreszcie tym wszystkim cieszyć!
Do końca nie wiedzieliśmy czy uda się zanocować, ale jak przewieziono łóżka- nie było odwrotu!
Emocje są ogromne, wczoraj poszliśmy wszyscy bardzo późno spać- każdy podekscytowany.
Z jednej strony czujemy się jak na wakacjach, z drugiej- bardzo swobodne i "swojsko".
Wakacyjnie również dlatego, że panuje cudowny chaos i nic nie można znaleźć!
Mamy miesiąc na oddanie kluczy ze starego mieszkania, więc powoli będziemy sobie wywozić rzeczy- choć Przywieźliśmy już mnóstwo kartonów, paczek, toreb- a stare mieszkanie wciąż nie wygląda pusto. Zastanawiam się czy zdążymy przed świętami. Oczywiście nie mamy satelity ani Internetu- radzę sobie telefonem. Zdjęcia naszego bałaganu dołączę jak dorwę się do komputera z Internetem.
Miała być prostokątna (lewy górny róg), ale nie przemyśleliśmy, że po zabudowie bidetu i wc zrobi się ciasno - wanna musi być ścięta jeśli chcemy zachować jej długość (170 cm) i mieć wygodne przejście między bidetem a wanną.
Decyzję musimy podjąć, jak zwykle, bardzo szybko. Mieliśmy zupełnie inne typy, ale po zabudowie geberitów nagle łazienka się zmniejszyła no i trzeba zmienić kształt wanny
Niby skończona ale jeszcze jakaś kosmetyka została na później - obudowa lodówki i szafka nad nią, drzwi do spiżarki i półki w szafkach. Kuchnia jeszcze nie umyta, sprzęty nie podłączone - ale kawy można się napić - na stojąco, bo hokery dopiero w planach. Nie mogę się doczekać mycia szafek, lodówki, układania naczyń, garów...
Nad barkiem długo się zastanawialiśmy i ponieważ szkło wybraliśmy w takim odcieniu trochę kawowym - wybór laminatu na barek padł na capuccino. W świetle dziennym szkło i barek mają identyczny odcień, w świetle sztucznym i na zdjęciach jest inaczej. W każdym razie kolor naszego lacobelu mocno intryguje
Dziś z pomocą mamy domyłam wreszcie i zaimpregnowałam płytki w jadalni i kuchni - nie chciałam po nich chodzić i nie zrobiłam zdjęć - ale bez kartonów podłoga wygląda cudownie!
Zakupiliśmy dzisiaj resztę paneli, mąż na dniach je doukłada - pozostanie czekać na zakończenie górnej łazienki. Drzwi do łazienki i wiatrołapu mają być za tydzień, dwa - i naprawdę można się przeprowadzać!
W poniedziałek ma przyjechać serwisant do pieca - zmora inwestora. Okazało się, że jednak jest coś nie tak - powietrze cofa się gdzieś, gdzie nie powinno - efektem jest większe spalanie i przegrzewanie się pieca (albo coś w tym stylu )
Montaż kuchni nadal trwa:bash: - pech czy niezdarność wykonawców?
A to fronty niedobre przyszły, a to rysa na szkle zauważona dziś przez męża... Dziś wybieraliśmy uchwyty i ostatecznie zdecydowaliśmy się na kolor barku - fronty są białe, blat - beton - a szkło i barek capuccino . Nie jestem pewna, czy kuchnia będzie mi się podobała kolorystycznie - cały czas wybieramy kolory zdając się trochę na wyobraźnię - niby są już zamontowane fronty - ale wciąż przysłonięte niebieską folią - brr... I przestałam lubić stal szczotkowaną... Aha, i zlew w kuchni zamówiony przez allegro okazał się bubelkiem troszkę - ale za to cenę miał bardzo korzystną
Łazienka dolna zakończona (nie podobają mi się dekory, które sama wybrałam )
Przeżywam zdecydowanie jakiś kryzys estetyczny, wszystko mnie drażni i przestaje się podobać... Kryzys chyba spowodowany przedłużającymi się pracami wykończeniowymi.
Ku radości męża piec się uspokoił i pali jak szalony - w domku 21 stopni
Małż już pomalował sam praktycznie cały dom, ułożył panele - musimy jeszcze dokupić materiał do trzech pomieszczeń - jedno z nich to pralnia - i ta będzie musiała poczekać.
Kolejne fotki zarzucę jak już pościągamy folie, kartony i posprzątam - póki co nie ma co oglądać.
Montażystom kuchennym popsuła się jakaś maszyna i niestety trochę spowolniło to tempo montażu - w tym tygodniu jednak mam nadzieję, uda się skończyć. Póki co -
mamy wreszcie parapet w kuchni - taki sam będzie blat:
Zakupy w wersji raczej ekonomicznej, baterie niewiadomego producenta, pewnie nie posłużą zbyt długo - ale tylko na takie mogliśmy teraz sobie pozwolić.
Rozglądaliśmy się też za lodówką Lg i piekarnikiem Electroluxa - typy mniej więcej wybrane.
No i dziś przyjechali panowie zrobić pomiar drzwi - wszystkie otwory są do poprawki:bash:, i to zarówno wysokość jak i szerokość. Mamy upatrzone drzwi, ale jeszcze jutro mąż ma podjechać do jednego wykonawcy.
Na dniach zamawiamy także rolety - najtańsze, zakładane na okno - nie montuje się ich, takie tymczasówki.
Zrobiony mamy projekt górnej łazienki, wybrane płytki i zrobiona wycena.
Mąż ma akurat urlop więc działa ostro tzn maluje górę, będzie też układał panele u dzieci i w sypialni.
Czas wyprowadzki trochę nam się trochę wydłuży, ale na pewno będzie to ROK BIEŻĄCY.
Montaż kuchni planowany na 7 listopada, wyprowadzka może jeszcze w listopadzie?
Na dzień dzisiejszy problemem spędzającym sen z powiek (głównie męża) jest wciąż niedoskonale ustawiony piec. Jest praktycznie od tygodnia cały czas uruchomiony, w chałupce ciepło i przyjemnie, ale ciągle się coś zacina, albo zapycha... Hydraulik na zmianę z mężem grzebią w ustawieniach... Od dwóch dni piec działa bez zarzutu i oby tak dalej
Kolejne wyceny kuchni - wg poprzedniego projektu plasują się następująco:
- jako, że poprzednia była I wyceną, kolejna będzie II i III.
II - wykonawca polecony, bardzo solidne wykonanie - materiały tańsze (i wg Waszych opinii - gorsze), pan nas ujął pomysłem na barek z forniru "dąb czarno - srebrny" - nie pamiętam, niestety czy to ten sam producent ale wyglądało to naprawdę imponująco! http://www.klonplyt.pl/images/california/dab%20czarno-srebrny%200158sr.jpg" rel="external nofollow">http://www.klonplyt.pl/images/california/dab%20czarno-srebrny%200158sr.jpg" rel="external nofollow">http://www.klonplyt.pl/images/california/dab%20czarno-srebrny%200158sr.jpg" rel="external nofollow">http://www.klonplyt.pl/images/california/dab%20czarno-srebrny%200158sr.jpg
Cena za całość 13 000.
III - kolega małża znany z niedokładnego wykonania () - ale chcieliśmy się zorientować - wycenił materiały z projektu I wyszło mu z wykonaniem 11 500. Z wiadomych względów - odpuszczamy.
Wszystko wskazuje na Pana nr I - musimy tylko jeszcze wybrać się i obejrzeć kilka jego wykonów - serdecznie zresztą zaprasza.
Nie mamy już siły ani czasu szukać kolejnych wykonawców, w Radomiu chyba nikogo tańszego nie znajdziemy. Chodziła nam jeszcze po głowach ikea, ale mąż trochę niechętnie przystaje na samodzielny montaż...