W ten ponury sobotni dzień postanowiliśmy z córką ożywić jedną ze ścian w jej pokoju (zbierałem się do tego od lata ). Wykorzystałem resztki farb, które zostały z malowania:
Po dziesięciu dniach grzania na jednym zasobniku zaczynam wierzyć, że zima dla nas niestraszna. Mimo, że za oknem średnio 10 stopni (5 w nocy, 15 w dzień), to jednak utrzymywanie w domu 25 stopni i gorącej wody w boilerze kosztowało mnie jedynie ok. 10 kg groszku na dobę :) Co więcej, grzejniki praktycznie zimne, grzeje sama podłogówka i do tego jeszcze zapowietrzona... (hydraulik ma wpaść po niedzieli). Oczywiście 25 stopni to trochę dużo, tyle że ciężko to obniżyć, bo moja instalacja, delikatnie mówiąc, nie jest majstersztykiem
Dziś przekazaliśmy do Nadzoru Budowlanego komplet papierków. Niestety ustawowego terminu 3 tygodni nie udało się skrócić, więc formalnie dopiero od 18 września 2009 na swoim Ale za to od ręki uzyskaliśmy decyzję nadającą nr posesji :) Mam 2 tygodnie na zamocowanie tablicy z nr-em, hehe. Chętnie. Łatwiej będzie pizzę zamówić
Mamy wreszcie mapki inwentaryzacyjne więc niedługo formalny koniec budowania. A praktycznie... się jeszcze zejdzie. W międzyczasie założyliśmy internet więc mamy na wsi trochę cywilizacji. Z mniej wesołych informacji to mieliśmy zgniecioną i zapchaną ziemią rurę kanalizacyjną między domem a szambem co objawiło się zatopieniem kotłowni i pełną muszlą klozetową. Na szczęście po całym dniu przepychania i odkopywania udało się zlokalizować chorobę. Pan, który robił szambo wymienił rurę na wzmocnioną i zwrócił koszt robocizny. A nie mógł tak od razu bardziej się przyłożyć?
Geodeta obmierzył dom, wrysował wodociąg, szambo, kabel elektryczny no i za około 2 tygodnie powinniśmy mieć komplet dokumentów do zgłoszenia zakończenia budowy
A wracając do kostki, słów kilka. Nawet przyjemna i łatwa robota. Może dlatego, że to wąskie ścieżki i opaska wokół domu, a nie podjazd. Zanim zabrałem się do roboty spędziłem parę godzin przed kompem, rysowałem trasy przebiegu i w programie graficznym bawiłem się w układanie tych puzli, po to by było jak najmniej ścinek (z tym to męczarnia, piła tarczowa i kupa kurzu). W jakieś wzorki się nie bawiłem, bo kupiłem jeden (brązowy) kolor. Najpierw wykorytowałem trasy w ziemi na głębokość 30 cm, miejscami tu gdzie miękko podsypywałem gruzu, resztki cementu, klejów do glazury itp sypkich śmieci, a wszystko przysypałem żółtym piaskiem (ok. 20 cm). Ubijałem na bieżąco cienkie warstwy zwykłym ubijakiem drewnianym (zbitym ze stempla i dechy), polewałem trochę wodą. Następnego dnia chodziło się jak po betonie. Potem ustalałem poziom pod sznurek, mieszałem w taczce piasek z cementem i podsypywałem równomiernie już bez zagęszczania. No i na to kostka dobijana gumowym młotkiem. Potem przeleciałem całość ubijakiem, żeby się ułożyło. Przesypałem suchym piaskiem, żeby powłaził w szczeliny i zamiotłem. Przed gankiem miałem większą powierzchnię, więc sąsiad pożyczył mi zagęszczarkę i mocniej ubiłem piach. A czy opłacało się samemu tak męczyć? W sumie wyszło 5 palet kostki, czyli ok. 50 m2. Licząc robotę po 40 zł = 2 tys. zł w kieszeni, a że na urlopie, to można powiedzieć, że zarobiłem To był pełny tydzień układania od rana do wieczora, bo w drugim tygodniu miałem do zrobienia jeszcze parę innych rzeczy. Ale warto było się spiąć, nie tylko dla tych dwóch tysi...
Dwa tygodnie urlopu spędzone na budowie przyniosły efekt m.in. w postaci ułożonej kostki wokół domu (fotki wrzucę). Przybylii też panowie od prądu i postawili skrzynkę do przyłącza kablowego. Teraz pora na geodetę, żeby narysował to cośmy przez te 3 lata zbudowali...
A dziś na przykład do swoich "fachów" dołożyłem brukarstwo. Położyłem kilka metrów opaski/ścieżki z kostki wokół domu... Przyjechały też mebelki ze sklepu, które z teściem ekspresowo skręciliśmy
Dziennik od miesiąca nie aktualizowany, no ale i nie ma wiele do napisania. Czekamy na:
1. Zatwierdzenie zmiany lokalizacji wjazdu na działkę,
2. Elektryczne przyłącze kablowe,
3. Świadectwo energetyczne,
Jak będą te trzy rzeczy, od razu biorę geodetę do inwentaryzacji powykonawczej, a potem już składamy papiery do odbioru budynku.
Z powodu szybkiego zaniku PLN, kolejne etapy budowy, jak podbitka, wylewka i płytki na balkonach, kostka, front ogrodzenia z uzbrojeniem, oświetlenie zewn., roślinki itp będą realizowane już po zamieszkaniu No, może ścieżki z kostki zacznę układać wcześniej, żeby do zimy zdążyć
Po kilkudniowym zastoju ruszyłem w końcu tyłek, pojechałem do sklepu po półki, drążki i zmontowałem namiastkę garderoby w sypialni. Koszt z faktury 290 zł. No, a drzwi przesuwne pojawią się w dalszych etapach szykowania domu
Wczoraj kupiłem i poworkowałem 2 tony ekogroszku (sosnowiecki Kazimierz-Julisz, podobno...). Dokupię jeszcze tonę i mam nadzieję, że na zimę wystarczy...
Do papierków dorzucam protokół odbioru przewodów wentylacyjnych i dymowych, ponieważ był pan kominiarz... No i daliśmy pani architekt projekt do zmiany miejsca bramy wjazdowej, czyli oprócz wrysowania, ma jeszcze załatwić niezbędne uzgodnienia.
Poza tym nic się nie dzieje oprócz naszych czysto rekreacyjnych wizyt na działce
Rejon energetyczny określił się w końcu i przyłącze kablowe będzie wykonane prawdopodobnie w czerwcu. A więc do lipca wszelakie odbiory i... przeprowadzka
Panowie z pewnej, sprawdzonej, mińskiej firmy (brałem od nich okna) zainstalowali nam jednostkę centralną odkurzacza i gniazda. Niegłupie ustrojstwo. Podczas testowania złapałem się na odruchu przesuwania sprzętu nogą, ale noga trafiła w próżnię, he he
Zapuściłem dziś po raz pierwszy zmywarkę celem wypłukania z niej fabrycznych płynów "fizjologicznych". Cicha praca urządzenia pozytywnie mnie zaskoczyła. Przepaliłem też piekarnik. Lodówka oczywiście załączona, jej zawartość to na razie piwo i śmietanka do kawy . Tak więc kuchnia gotowa do eksploatacji, tyle, że nie ma jeszcze wszystkich drzwiczek w szafkach
Z malowaniem finisz, a ozdóbki ścienne i szablonowe drzewka muszą poczekać, bo priorytet na najbliższe tygodnie to wodoszczelne wylewki na balkonach.
Pan glazurnik w końcu nas opuścił. Udało się wynegocjowac kompromisową cenę. Na fotce niedomyty jeszcze taras z "porządną", brązową fugą, która za nic w świecie nie chce być brązowa, tylko biała
Układanie płytek zewnętrznych na finiszu. Fugujemy na brązowo: Ceresitem CE43, a uszczelnienia - Atlas super silikon sanitarny.
Wymiana uszkodzonego blatu w kuchni opóźnia nam zakończenie montażu. Ostatnia obietnica: na piątek. Oby, bo w weekend chcę zakończyć prace malarskie.
Ściągnąłem ze strony naszego powiatu druk zakończenia budowy, żeby na spokojnie zgromadzić dokumenty. Na wstępie zamówiliśmy to nieszczęsne świadectwo energetyczne
Witam 60-tysięczną osobę zaglądającą do mojego dziennika
Prace tarasowe ślimaczą się (przeleciały dwa tygodnie ładnej pogody...). Poza tym, że glazurnik kładzie 3 płytki dziennie, to trochę zastrzelił nas ceną. Kolejna nauczka, by ustalać kasę przed robotą. Ale mam nadzieję, że trochę spuści z tonu i się dogadamy.
W środę przyjechały szafki kuchenne, więc niedługo dom będzie właściwie do zamieszkania. Tyle, że papierologia odbiorcza jeszcze trochę potrwa, bo ciągle czekamy na przyłącze kablowe. Ale piwko i karkówkę już będzie gdzie trzymać w te lato
Dziś wstawiły się drzwi wewnętrzne a pan glazurnik zaczął kleić taras i schody (płytki klinkierowe z Paradyża). Ja wziąłem się za korytowanie tras pod ścieżki z kostki. Trzeba jednak z powrotem schować się na parę dni do domu, by skończyć malowanie. A szkoda, bo pogoda wymarzona do prac podwórkowych...
Postanowiłem sobotę poświęcić na prace zewnętrzne, by się trochę przewietrzyć po tym 2-tygodniowym maratonie malarsko-panelowym. Najkrócej mówiąc na kawałku działki uniosłem do góry warstwę ziemi, wsunąłem pod nią siatkę przeciw kretom, opuściłem i zasiałem trawę Mam nadzieję, że jak korzenie trawy poprzeplatają się z siatką, to kret da sobie spokój z robieniem dziur w czymś takim Po zimie bowiem, po inwazji tych gryzoni, działka wygląda jak długo ostrzeliwana z samolotu
Posadziliśmy też z żoną pierwsze drzewko – podarowanego orzecha oraz trochę warzyw i kwiatów.
Na poddaszu panele ułożone. Zajęło mi to dwa pełne dni. Teraz czekamy na montaż drzwi, a potem cokoliki, gniazdka i góra gotowa do meblowania :)
Umówiłem się z glazurnikiem na okładanie tarasu i schodów zewnętrznych. Wstępnie rozmawiałem też z człowiekiem od frontu ogrodzenia (klinkier/sztachety). Po przeliczeniu okazuje się jednak trochę drogi. Muszę szukać dalej...
Akcja malowanie trwa. Skupiłem się na pokojach dziecięcych. Na zdjęciach dotychczasowe efekty. Dojdą jeszcze jakieś naklejki i malowidła... Zacząłem też rozkładać panele tu, gdzie udało się skończyć ściany: http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_malowanie1.jpg" rel="external nofollow">http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_malowanie1.jpg http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_malowanie2.jpg" rel="external nofollow">http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_malowanie2.jpg http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_malowanie3.jpg" rel="external nofollow">http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_malowanie3.jpg http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_panele.jpg" rel="external nofollow">http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/09_04_09_panele.jpg http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/11_04_09_panele.jpg" rel="external nofollow">http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/11_04_09_panele.jpg
Udało się dziś zagruntować ściany na poddaszu. Zasuwałem od 9 do 18 z przerwą na obiad. Zastosowałem dobrą, sprawdzoną w obecnym mieszkaniu metodę: biała farba akrylowa zmieszana z wodą pół na pół, z niewielkim dodatkiem unigruntu. Wszystko nakładane wałkiem z długim drążkiem. Czysta przyjemność