Dwa pokoje na poddaszu już zrobione "na ślicznie". Tynk (aby nie zapeszyć) równy jak szkło. Wzięliśmy knaufa 75, zamiast popularnego 75L. Jest trochę twardszy, co przy dzieciach ma spore znaczenie Chłopaki (dwóch ludzi) planowali ostrzej ruszyć po długim weekendzie, ale po piątkowo-sobotnich pracach przygotowawczych, zasuwali w ten dzisiejszy poniedziałek bite 12 godzin. Paleta gipsu poszła, efekty są
Tynkarze wzięli nas z zaskoczenia. Po telefonicznym zapytaniu kiedy wchodzą, padła odpowiedź: "Jutro".
No i są. Od rana wyprowadzają narożniki i oklejają okna. Ha! Pognałem więc rano, pospinałem dodatkowe przewody do termostatu pokojowego i odkurzacza na górze. Zabrakło 2 metry do dolnego, ale zrobi się. Zaczną przecież od poddasza, a tam okablowanie właściwie kompletne. Myślę jeszcze o przewodzie do kamerki
Na fotce wycinek ich pracy, czyli zaklejone folią i taśmą okno, zagruntowane ściany jakimś żółtym specyfikiem i wyprowadzony kątownik na glifie:
Udało się podłubać przy rurkach od odkurzacza. Obsadziłem je w ścianie na taśmę aluminiową. Zanim zachlapię je zaprawą lub pianką, muszę kupić i zamocować jeszcze przewód do zasilania. Myślę, że na razie nie będę kładł rurek na chudziaku. To tylko 15 minut roboty, ale jeśli tynkarze mają mieć trudniej, to położę potem. Zobaczymy. Pytanie jak rozwiązać sprawę kabelka bez tej części instalacji...
Oto rozgałęzienie parter/poddasze w kotłowni, z przygotowanym podejściem do odkurzacza. Ale jestem zdolny : http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/19_04_08_odkurzacz1.jpg
Przez trzy dni hydraulik rozprowadził po domu i pozgrzewał wszystkie rurki do wody, sprawdził szczelność, założył otuliny, zrobił "Zetkę" nawiewną w kotłowni, wyprowadził kominek wentylujący kanalizację (namordował się bidak, by przewiercić się przez betonową czapkę kominową). Poproszę potem dekarza, by zrobił uszczelnienie.
Pozostałe prace, czyli głównie centralne ogrzewanie, dopiero po tynkach. A ja któregoś pięknego dnia rozłożę rurki do odkurzacza centralnego, które dziś zakupiłem. No i trzeba zacząć naciskać tynkarzy, by zgodnie z obietnicą stawili się pod koniec kwietnia
Przyszła pora na wstępne prace rurkowe więc stawił się dziś pan hydraulik. Odprawa trwała godzinę, wyjaśniliśmy sobie czego oczekujemy i uciekłem do pracy. Efekty dnia pierwszego oceniłem wieczorem... Wanna, geberit i pralka:
ps.1: Wczoraj nie miałem pojęcia co to jest pompa cyrkulacyjna, dziś zgłębiłem temat. Hydraulik mnie oświecił i... nie będę musiał stać pod prysznicem minutę w zimnej wodzie w oczekiwaniu na ciepłą.
ps.2: Wczoraj nie brałem w ogóle pod uwagę ogrzewania podłogowego, dziś hydraulik zaproponował zrobienie go w wiatrołapie (zamiast planowanego minigrzejnika) oraz w aneksie kuchennym. A może i łazience...
Wybraliśmy się z małżonką do urzędu gminy i podpisaliśmy umowę na dostawę wody. Możemy więc legalnie z niej korzystać.
Z zakładu energetycznego odebraliśmy zgodę na zmianę przyłącza napowietrznego na kablowe, niestety z terminem realizacji do IX.2009 Więc do tego czasu pewnie prowizorka.
Teścio finiszuje z elektryką. Dziś założył skrzynkę rozdzielczą, jutro pewnie zacznie zabawę z łączeniem kabelków w puszkach. Rozwinęliśmy też kabel koncentryczny do 4 gniazd (z 6). Poszła 100-metrowa rolka, a jeszcze zostały 2 gniazda. Poza tym rozłożyliśmy skrętkę, z przeznaczeniem do netu i telefonu ("gwiazda" od rozdzielni do 5 punktów, około 70 metrów).
Odebrałem dziś też atest i fakturkę na szambo.
I nie pogrzebałem sobie w ziemii, bo pogoda cały dzień była "pod psem"...
Dziś kolejny dzień układania kabli i wiercenie w stropie pod odkurzacz centralny (teścio), a ja zabrałem się za równanie terenu pomiędzy drogą a domem. Poza tym okleiłem parapety i uszczelniłem tymczasowo murłatę, żeby mi ptaki alarmu nie włączały Niby niewiele, ale wieczorem w plecach się czuje...
Mieliśmy dziś gościa. Pod okapem dachu wleciał mały, biedny ptaszek i postawił na nogi agencję ochrony. Dobry test na poprawność systemu i działa
Pan dyspozytor zadzwonił potem i spytał czy może ktoś z nas przyjechać i wygonić ptaka. Tak też żonka zrobiła (z ciężkim sercem, bo ptanio był silnie przestraszony ). Musze chyba uszczelinić tymczasowo odcinek murłata/deskowanie, bo ochroniarzom spowszednieją wyjazdy do mnie...
A ze spraw budowlanych to popracowałem godzinkę – zacząłem utwardzać gruzem podejście do ganku. Potem zadzowniłem do hydraulika, żeby zaczął coś działać, bo niedługo wchodzą tynkarze. No i ma się stawić za tydzień.
Wykonawca wodociągu podsypał drogę gruzem i piachem. Myślę że będzie ok, przynajmniej jakiś czas. A ja dopieszczałem dziś moje rękodzieło, czyli barierki na ganku. Zależało mi, by to zrobić teraz, przed ociepleniem, żeby schować wsporniki pod styropian. Efekt na zdjęciu po dwóch malowaniach drewnochronem.
Wieczorem teścio rozłożył parę kolejnych metrów kabli, na parterze, przy mojej skromnej pomocy . Dobry z niego elektryk, nie powiem. Zasuwa, zna się na rzeczy i robi dokładnie. Śmiało mogę polecić, oby tylko miał czas.
Zakupiłem rolkę streczowej folii i zabrałem się za oklejanie drzwi zewnętrznych. Z kolei nauczony doświadczeniem po tynkowaniu mieszkania, pozrywałem z ram okiennych ochronne taśmy montażowe, by nie mieć potem scyzorykowej dłubaninki (po obróbkach glifów). Powierciłem też tymczasowe odbojniki przy drzwiach, bo moje Gerdy otwierały się o... 180 stopni, więc po jakimś czasie nieciekawie mogłyby wyglądać.
Zajrzałem do zbiornika na szambo z obawą, że zobaczę wodę, ale były tylko pozostałości po opadach. Czyli przez 3 dni wody nie naszło , znaczy może i szczelne...
Dostałem telefon od przedstawiciela firmy Zapolski, że pamięta o moich pozostałych dachówkach i do miesiąca postara się je zabrać i rozliczyć. Fajnie by było. Choć już myślałem, że dzwoni, by dziś zabrać... Nie ukrywam, że chętnie pozbyłbym się ich jak najszybciej, bo trochę mi przeszkadzają. Dekarz obiecał kiedyś, że mnie jeszcze odwiedzi w cieplejsze dni i przyklei taśmy kalenicowe oraz sprawdzi dokładnie stan dachówek. Po szoku, jaki przeżyliśmy na widok "szachownicy" na dachu, nie wyobrażam sobie, by jeszcze mogło być z nimi coś nie halo po tak lekkiej zimie
Po wykopkach wodociągu w drodze pozostał rozjeżdżony dół. Żonka wzięła więc wykonawcę za... krawat i jutro rano ma naprawić, bo mi sąsiedzi dzień dobry przestaną mówić
Od godziny 8.00 trwała tradycyjna już u mnie walka operatora koparki z gliną, wodą i obsuwającą się ziemią podczas kopania dołu na szambo. O mały włos powiększająca się dziura nie pochłonęła ogrodzenia i słupa. To była kwestia minut, ale montażyści szybko wstawili zbiornik i udało się zasypać bez niespodzianek. Przeraża mnie tylko wielka góra gliny na środku działki. Wjechać po nią na razie nie można...
No więc szambo wkopane, ziemia przed domem trochę podniwelowana, alarm z monitoringiem zainstalowany, elektryka na poddaszu zrobiona :) :) :)
Przez całą zimę nie wydarzyło się na budowie tyle, co przez te 3 dni Wczoraj wstawiliśmy okna. Dziś pan z ochrony skończył zakładanie alarmu. Niespodziewanie po porannym telefonie pan wodociąg zrobił dziś wcinkę w drodze i doprowadził rurę do kotłowni a jutro (mam nadzieję) wkopiemy szambo i zniwelujemy terenu wokół niego. A żeby nie było za mało, to jeszcze teścio w południe wszedł i rozpoczął walkę z elektryką Ja w tzw. międzyczasie dorzuciłem swoje trzy grosze i oszlifowałem belki na balustradę ganku oraz przykręciłem wsporniki. Zawsze to krok do przodu. Poza tym wysmarowaliśmy podanie do Zakładu Energetycznego o zmianę przyłącza z napowietrznego na kablowe.
Łojeżu, ale się chłopaki namordowali, żeby pod ławą rurę puścić, bo po odkopaniu woda trysnęła spod ściany fundamentowej jak z durszlaka (upewniłem się że mimo zagęszczonego piachu pod chudziakiem i izolacji i tak mieszkam na wodzie). Przebijali się w kotłowni a piach się obsuwał i była kicha. Oprócz tego glina i szybko nachodząca do wykopu woda dawała się we znaki. Należałoby pod tym chudziakiem trochę ponaprawiać, dopchać piachu z cementem, żeby niespodzianek potem nie było ze znikającą podłogą...
Zeszło się też na poszukiwaniu rury wodociągowej pod drogą, ale w końcu znaleźli. Nie dotrwałem do końca, bo musiałem jechać do roboty, by na to wszystko zarobić.
Koparkowy próbował jeszcze po mojej prośbie i datku na piwo, przepchnąć część ziemi od strony ogrodowej, ale zapadał się i niewiele z tego wyszło. Ale z drogi na moją działkę zepchnął, tyle dobrego
Dziś "bladym wiosennym świtem", czyli o 8.30 stawił się pan z firmy ochroniarskiej celem rozplanowania i przygotowania instalacji alarmowej. Jutro zamykamy chałupę na klucz!
Dziś doszły jeszcze 3 tatry i muszę przystopować, bo nie mam wolnego miejsca. Na działkę nie da się wjechać, więc sypałem wzdłuż drogi, no i się zakorkowało A szkoda, bo tej ziemi jeszcze trochę by było.
Najpierw jednak muszę wykopać szambo a potem będę równał. Mam ofertę na szczelne, betonowe Stolbudu 10 m3 za 3100 zł netto plus montaż 1100 zł. Obiecałem panu odezwać się po świętach jak się zdecyduję. Gość ma koparkę, którą podniwelował by mi też teren (powiedział że 80 zł/godz). Na razie chyba pora zwolnić, bo święta idą... A potem się będzie działo!
Akcji "ziemia" ciąg dalszy. Dziś w deszczu dojechały kolejne 4 tatry. Towarek pierwsza klasa i tylko po 50 zł .
W sumie od rozpoczęcia budowy naliczyłem na swojej działce (nie licząc kilku kamazów piachu do zasypania fundamentów) aż 12 wywrotek ziemi. Podejrzewam, że będę potrzebował jeszcze drugie tyle . Niestety...
A wracając do elektryki... Wrzucam artystyczną fotkę "bruzdy w ścianie" autorstwa mojego teścia:
Poszedłem dziś na całość. Prawie cały dzień na działce z przerwą na obiad. Zacząłem od spotkania z panem, który podłączy nam wodociąg. Policzy nam 40 zł z metra (około 15 metrów) plus wodomierz, zasuwa, zawory (500zł). Papierologię bierze na siebie a inwentaryzację powykonawczą możemy zrobić później, razem z domem, żeby nie mnożyć kosztów. Tyle Pan Wodociąg.
Potem trzaskały mi odciski na rękach jak razem z ojcem zabrałem się za wyrównywanie zakupionej wczoraj ziemi (działeczka znowu trochę się podniosła).
Potem był pan od alarmów z firmy ochroniarskiej i umówiliśmy się na montaż alarmu w tym samym dniu co montaż drzwi i okien. Bingo! O to chodziło Pan Alarm skasuje nas na 3 tysiączki ale będzie dobra centralka z nadajnikiem i duuuużo czujek.
A na koniec dnia zabraliśmy się, tym razem z teściem, do wycinania bruzd pod kable. Poszło dość szybko, bo tylko przewody w pionie. Diaxem dwa równoległe cięcia na głębokość 20 mm a potem odłupywanie młoteczkiem i bruzda gotowa. Dobrze, że nie było okien. Przeciągi wysysały z domu biały pył i chyba pół wsi zakurzyliśmy. Ale przynajmniej mam pewność że nie będzie na tynkach gipsowych tłustych smug od kabli
Wetniemy chyba jeszcze rurki od odkurzacza centralnego. Teraz jedyna okazja, bo potem to już moge tylko żałować, że nie przewidzieliśmy tego fajnego wynalazku...
Powoli sezon budowlany trzeba zaczynać. Wczoraj teścio-elektryk powiercił pod większość puszek. Jeśli elektrykiem byłby ktoś obcy, pewnie kląłby pod nosem, że nie do końca wiem co gdzie ma być i co chwila mam nowe pomysły :). A tak teścio na szczęście cierpliwie to znosi.
Mam zamiar wcinać przewody w ścianę, by nie było tłustych śladów na tynku gipsowym, jak to ma miejsce u mnie w mieszkaniu. Podobno bruzdy w murze to jedyne lekarstwo na tę niewyjaśnioną do końca przypadłość kabli w tynku... Pomęczymy się diaxem na bardziej widocznych ścianach, bo na bruzdownicę szkoda kasy. W suporeksie to żaden problem.
W ciepłym powiewie wiosennego powietrza, w niespodziewanym przypływie wolnego czasu, poprzerzucałem i podrównałem trochę ziemię - to dopiero frajda po tym śnie zimowym
Moja połóweczka zaklepała dziś dwie ekipy tynkarzy i ocieplaczy. Termin bliski – maj/czerwiec. Wynegocjowała dobrą cenę, tak myślę. Zastanawiam się tylko, czy na elewację dawać tynk akrylowy czy silikatowy. Oba mają sporo zalet, ale też wady. Pomyślimy, zobaczymy
Dziś podpisałem umowę na okna. Będzie PCV Salamander Streamline w kolorze zewnętrznym "złoty dąb", na okuciach Roto. Jeśli chodzi o drzwi zewnętrzne - front/kotłownia: Gerda GWX20/WX20. Miałem pewne dylematy odnośnie Gerdy, ale decyzja zapadła...
Wracając do okna łazienkowego – po namyśle – jednak nie zrezygnuję. Będzie wymarzona wanna...
Równocześnie (rzecz jasna ) skontaktowałem się z lokalną firmą ochroniarską. Abonament na monitoring to 100 zł plus VAT. Zaczytuję się obecnie w instalacjach alarmowych... Minimum jak dla mnie to Satel CA6 ok. 2500-3000 zł w zależności od ilości punktów, plus parę niespodziaek dla złodzieja gratis ode mnie...
Czas założenia instalacji od momentu zamówienia nie przekracza tygodnia, więc powinno się udać wszystkie prace (okienno-elektryczno-alarmowe) dobrze skoordynować.
Moje ambitne plany na ten rok zakładają zbudowanie domu do świąt Bożego Narodzenia
Naszkicowałem sobie zgrubny harmonogram prac
http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/harmonogram.htm" rel="external nofollow"> (jest tutaj ). Nie uwzględnia on miliona drobniejszych rzeczy, które będą wykonywane równolegle. Za to uwzględnia przerwę technologiczną podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej. Powinna ona nastąpić po wylewkach i tynkach. Ha!
Plan zrobiłem właściwie dla lepszego samopoczucia, że to niby prace zaplanowane i powinno się udać, choć ekipy umówione baaaaardzo z grubsza i to nie wszystkie
Ale "trzeba miec ambicje, chopie! Ambicje trzeba mieć..."
A z rzeczy bieżących - w połowie stycznia dzwonił handlowiec od dachu, że jest transport w moje rejony i mogą zabrać pozostałą dachówkę z paletami. Fajnie by było, jednak dostałem potem sygnał od kierowcy, że nie jedzie HDS-em, a to jest prawie cała paleta nierozpieczętowanej dachówki. Szkoda byłoby ją otwierać i sztukować na samochód. No, jak nie będzie wyjścia, to wrzucimy ręcznie przy kolejnej okazji. Oby tylko była
Na nowe zakończenia gąsiorów pewnie poczekam ze dwa miesiące (o ille je zamówię i o ile kiedyś przyjadą z Niemiec). Wyprodukowałem więc sobie takie dekielki z blachy... Może dopracuję szablon i przerzucę się na masową produkcję
Myślę, że to choć trochę ładniejsze niż ziejąca dziura spod gąsiorów...
Coraz bardziej dojrzewamy do zamurowania okna w zbyt małej lazience na parterze, bo nie zmieści się kabina prysznicowa. Miała być co prawda wanna, ale chyba wolimy na dole prysznic. Pupcie zawsze będzie można wygrzać w wannie na poddaszu . Jakoś nigdy nie byłem przekonany do tego okienka, więc chyba nie będę po nim płakał. Zorganizujemy sobie wpis w projekcie i pobawię się w murarza - jak będzie temperatura na plusie i znajdę 2 godziny wolnego czasu... Pewnie łatwiej będzie osiągnąć ten pierwszy warunek
Wracając do dachówki, to nigdy sobie nie daruję, że nie wziąłem angobowanej czerwono-brązowej, bo tak bardzo chciałem mieć czysto-czerwony dach... Jak dotąd nie pisałem gdzie ją kupiłem. Firma Zapolski Składy Dachowe. Główna siedziba na Radzymińskiej, ja załatwiałem wszystko w Starej Miłosnej. Mały punkt, ale dość operatywny handlowiec, który z kolei polecił mi dobrego dekarza. Po "fachofcach" od stanu surowego dekarze okazali się naprawdę "normalni". Pracowali aż miło, dekarz staranny, dopytywał o różne szczegóły i cierpliwie odpowiadał na nasze pytania.
ALE. Jestem zły po pierwsze na siebie bo kupiłem dachówkę praktycznie w ciemno, oglądając tylko piękny dach w wersji angobowanej. Po drugie na firmę Zapolski, bo nie ostrzeżono mnie przed tak znaczącymi różnicami w odcieniu. Wolałbym dorzucić te 2 tysiące do angoby.
Mam nadzieję na pozytywny finał sprawy. Zależałoby mi na rozliczeniu się z materiału i palet wraz z transportem. Dachówek zostało sporo, wiele było krzywych i połamanych, sądzę że będę mógł je bez problemu zwrócić. Chciałbym też wymienić te zakończenia gąsiorów. Czy się uda? Zobaczymy
Dzis dekarze kończą dach. Robota kosztowała nas 8500 zl. Chyba nie jest to zbyt dużo, jak na 200 m2 dachu + 2 okna dachowe + wyłaz + 2 kominy + orynnowanie. Przydałaby się teraz niezła ulewa, wtedy zobaczymy realnie jakość usługi
Nie mam na razie zakończenia gąsiorów takiego jak bym chciał. Przysłali mi półokrągłe zamiast trapezowe i wygląda koszmarnie. Na razie jest taka nieprzycięta doróbka z blachy. Mam mieszane uczucia co do wyglądu obróbki komina - spory kawał blachy na wierzchu wygląda tak sobie. Może dlatego, że na zdjęciach u Yara65 widziałem ładnie schowaną blachę z rynienkami pod dachówką, a takie rozwiązanie jak u mnie to chyba takie "po staremu". Ciekawe, czy oba sposoby skutecznie ochronią nas przed ostrzejszą ulewą
Poza tym taśma kalenicowa na razie sobie leży swobodnie, mają ją w suchy, cieply dzień przykleić. Pewnie ten dzień nadejdzie na wiosnę...
A od strony wschodniej jeszcze sporo dłubania - okno, wyłaz i kominy (obróbki i czapki) oraz zadaszenie ganku, czekające na dowiezienie kilku brakujących dachówek skrajnych. Szef ekipy mówi, że jeszcze potrzeba mu ze dwa pełne dni. No i fajnie
Po wolnym mokrym wtorku, dekarze podciągnęli zachodnią stronę i trochę ganku. Radość z postępu prac, szybko przyćmiło to, że dachówki są w różnych odcieniach, co widać na zdjęciu. Po pierwsze nie bardzo wiem co z tym można zrobić. Po drugie wiedziałem, że istnieje takie ryzyko, jeśli chodzi o ceramikę naturalną. Po trzecie na forum gdzieś widziałem łaciaty dach z dachówki angobowanej czy glazurowanej (m.in.: http://forum.muratordom.pl/cala-prawda-o-dachowce-creaton,t103623.htm?highlight=dach%20odcienie" rel="external nofollow"> tutaj ), ale co to za pociecha. Po czwarte mam nadzieję, że czas i słońce chociaż trochę wyrównają barwę. Po piąte tak jak po pierwsze nie bardzo wiem co z tym można zrobić.