Już część musiałem rozebrać, ale na szczęście nie dużo, bo nie wiedziałem, że na glinie trzeba murować bardzo cienką fugą, a pierwsze dwa elemementy wymiennika mam fugę ok. 1cm, obawiam się, że jak się wypali szalunek na sklepieniu, to mogłoby się ono złożyć zanim glina się wypali, a nawet gdyby się wypaliła i by trzymało, to co po kilku latach ta fuga może się wykruszyć, albo utlenić, w miejscach mocno obciążonych poza paleniskiem zastapię glinę zaprawą szamotową ze szkłem wodnym, będzie bezpieczniej, tak więc cały dzień roboty, albo i dłużej będę miał do tyłu, bo pewnie przyjdzie mi z rozbiórką pójść ciut dalej, by zachować wiązania. Obawiam się tylko tego, że jak już mi się uda wszystko nagrzać, to jak ciepło po cegle powędruje wgłąb do kaloryferów będących wymiennikami, to mój mini bufor 350 litrów i kaloryfery, jest jeszcze bojler 100 l. (ale on niewiele odbierze) w domu nie nadążą tego odbierać i będzie mi się woda gotowała, na wszelki wypadek przygotuję podłączenie do wodociągu, by w razie czego mieć możliwość awaryjnego schłodzenia. Myślę też, by na każdym segmencie wymiennika zamontować termometr mierzący temperaturę wody, by mieć rozeznanie, przynajmniej na początku jak będę się uczył palić co się dzieje z temperaturą i w jakim tempie wzrasta w zależności od tego jak długo się pali i z jaką mocą, pewnie na początku bedzie ciężko. Nie wiem czy czasem nie dałem zbyt małej warstwy cegły szamotowej do płaszcza wodnego, bo jest to 12 cm no i trochę tej otoczki z gliny, na sklepieniu chcę dać 24 cm, bo myślę, że tam będzie wyższa temperatura i gdybym dał 12, do u góry by się gotowało, a pionowe wymienniki byłyby ledwo ciepłe.