Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

vieslav

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    28
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez vieslav

  1. Sytuacje z życia wzięte: laptop 1: użytkownik nie zwraca uwagi na baterie. Nie ładuje do końca, rzadko rozładowuje. Bateria ma 3 lata i trzyma tylko kilkanaście minut krócej niż na początku (około 2 do 2,5h). Laptop 2: od roku non stop na kablu. Stoi na biurku i nikt go nie odłącza ani nie przestawia, odłączyłem ostatnio z ciekawości - prawie 2 godziny podczas grania. Nie chciało mi się sprawdzać na normalnym użytkowaniu. Laptop 3: użytkownik starał się uważać na baterie. Rozładowywał i ładował do końca, wyjmował, używał tylko gdy musiał - po roku bateria trzyma 2 - 3 minuty (na pewno pomoże reset elektroniki). Laptop 4: po 5 albo 6 latach bateria wytrzymuje godzinę, co nie jest krótkim czasem biorąc pod uwagę umieszczony tam procesor. Laptop 5: również 5 albo 6 letni - bateria wytrzymuje 20 minut (zużyte ogniwa). W każdym laptopie zastosowano baterie litowo - jonowe. Laptopy 1 i 5 są tego samego producenta. Pozostałe są innych producentów. Miałem również okazje bawić się starym sprzętem z baterią Ni-Mh: czas pracy skracał się z każdym ładowaniem, aż po pół roku trzymała 2 minuty.
  2. Nie rozumiem waszego sposobu myślenia. Laptop jest urządzeniem mobilnym! Tak został skonstruowany i do tego służy. Jak chcecie przykręcić go do biurka to lepiej kupcie peceta. Obecnie montowane są baterie litowo jonowe lub litowo polimerowe, gdzie efekt pamięciowy (zmniejszenie pojemności) jest znikomy. Dawniej, gdy montowano baterie niklowo kadmowe lub niklowo metalowo wodorowe efekt ten był wyraźny. Czy z baterią komórki też obchodzicie się jak z jajkiem? Bardzo duża część użytkowników podłącza telefon na noc lub po powrocie do domu, nawet gdy bateria jest pełna. Nic złego się z nią nie dzieje. Jeszcze komentarz do samego wyjmowania baterii: nie może ona leżeć pełna, nie może też leżeć pusta. Ok, ładujemy do 60% i chowamy do szafki. W zależności od temperatury prędzej czy później się rozładuje samoistnie (zwykle jest to około miesiąca). Więc wkładamy, ładujemy, rozładowujemy, ładujemy i chowamy. Licznik liczy cykle ładowania, ale nigdy nie wiadomo, ile czasu leży w szafie pusta. Po jakimś czasie szlag trafi ogniwa. A wymiana ogniw jest o wiele kosztowniejsza niż reset układu scalonego. Teraz jak poznać winowajce? Przekroczona ilość cykli ładowania: zwykle z dnia na dzień laptop zamiast kilka godzin trzyma kilka minut. Czas pracy jest niezależny od tego, czy poleży dłużej bez ładowania czy od razu zostanie odłączony od zasilania. Ogniwa: zauważalny jest coraz krótszy czas pracy na baterii (nie dzieje się to natychmiast jak w pierwszym przypadku). Po natychmiastowym odłączeniu od zasilania laptop trzyma dłużej niż po dłuższym braku kontaktu z prądem. Jeszcze złota rada: komputera nie kupuje się na całe życie. A tym bardziej baterii i to jest normalne, że prędzej czy później się zużyje.
  3. niemodna, czy istnieje inny sposób resetowania takiego układu niż zgrywanie programatorem i dłubanie we flashu?
  4. Już nie mam siły na to palenie. Nie wiem, co robię źle, staram się korzystać z waszych wskazówek ale nic mi z tego nie wychodzi. Wczoraj wsypałem około 20kg węgla (może nie całe, koło 18 na pewno). Nastawiłem na 50 stopni. Dmuchawę zmniejszyłem na minimum wg waszych poprzednich rad. Paliło się może niecałe 10 godzin. Piec mam taki: http://www.krzaczek.eu/index.php?p31,kotly-skd-z-rusztem-zeliwnym, 24 kW.
  5. Co z tego, że masz w baterii "komputer sterujący". Załóżmy, że na chwilę odłączasz zasilanie, potem znowu podłączasz. Bateria rozładowuje się o 1%, ale układ kontrolujący nie wyłapie tego i pokazuje 100% nie ładując baterii. Po wielu takich działaniach głupieje i bateria zamiast 3 godzin trzyma 15 minut. Najlepiej jest rozładowywać raz na tydzień, dwa tygodnie do 10-20% a potem ładować do pełna. Raz na kilkanaście rozładować warto zrobić kalibracje baterii.
  6. Miałem w tym tygodniu więcej czasu więc przejrzałem dokładnie piec od góry do dołu. Chyba widzę już, gdzie może być problem (to tylko moje przemyślenia, nie znam się na tym!) - zauważyłem, że na powierzchnie palącego się od góry węgla nie dochodzi powietrze. Dmuchawa ma kanał puszczony po całej długości pieca, który kończy się w popielniku i to właśnie tam dmucha powietrze. Już mnie nie dziwi, że przy ustawieniu dmuchawy na 30% nic się nie dzieje - przecież powietrze musi przebić się przez niezapalony węgiel. Da się coś z tym zrobić bez przeróbek pieca?
  7. Dmuchawa zwalnia, im bliżej zadanej temperatury tym wolniej dmucha. Poniżej 45% wydajności dmuchawy nic się nie dzieje. Temperatura chwile trzyma się na 35 stopni, potem spada do 31 i tak już zostaje. Sterownik mam najbardziej prymitywny - regulacja mocy dmuchawy, temperatura zadana i temperatura włączenia pompy. Nic więcej. Właśnie boje się, że jak będzie -20 to co 6 godzin będę rozpalał . Próbowałem też przytkać wylot kominowy - dym wydostaje się na kotłownie zamiast do komina. Próbowałem też palić z uchylonymi dolnymi drzwiczkami - w połączeniu z dmuchawą podobna sytuacja. Piec 20kW, powierzchnia grzewcza 2m2. Do ogrzania 200m2 nieocieplone. Stara instalacja CO (grube rurki i żeliwne grzejniki).
  8. Jakiś miesiąc palę od góry, już pisałem, że bardzo podoba mi się ta metoda, ale czytam wasze wypowiedzi, jak na 20kg węgla i temperaturze 50-60 stopni piece trzymają wam 10-20 godzin. Ja sypie też jakieś 20kg węgla, ale przy temperaturze pieca 42-45 stopni wytrzymuje mi jakieś 12 godzin. Zastanawiam się, co będzie jak zaczną się mrozy i podkręcę do 50 stopni. 6 godzin? Pisałem wcześniej o długim nagrzewaniu, ktoś mi dał dobrą radę i problem rozwiązałem: czekam, aż drewno dobrze się zapali i dopiero włączam dmuchawę. Teraz zamiast w dwie godziny nagrzewa się w jakieś pół godziny. Nadal nie rozwiązałem problemu sadzy - co tydzień wynoszę z pieca całe wiadro . W moim przypadku to chyba wina węgla, który niestety najlepszej jakości nie jest - i tak paląc nim wytwarzam najmniej dymu w całej okolicy . Potestowałem ostatnio różne ustawienia dmuchawy - na 30% mocy palić się nie chciało, dopiero podkręcając do 45% osiągnąłem zadowalający poziom palenia. Tylko niepokoi mnie jedna rzecz, a może tak ma być? Nastawiam piec na 45 stopni, temperatura zostaje osiągnięta, dmuchawa się wyłącza, ale temperatura nadal rośnie do 49 stopni, potem spada. Jest 44 - włącza się dmuchawa. Ale zanim znowu zacznie rosnąć dochodzi do 42-40 stopni. Dmuchawa jest już prawie rozbujana całkowicie (tzn do tych 45%), dopiero wtedy znowu temp rośnie.
  9. Sotralenrz, oczyszczalnia z drenażem rozsączającym. Dwa kominki napowietrzające + studzienka na końcu drenażu.
  10. Po co ucinać, szarpnąłem mocniej i wyskoczyło . A co z drugim pytaniem?
  11. Dwa problemy: 1. Filtr mam bardzo zanieczyszczony ale nie potrafię go zdemontować . Blokuje go wylot z osadnika do drenażu. Mam wyciągnąć tą rurkę? Szczerze mówiąc to próbowałem, ale albo tego się nie wyciąga, albo u mnie jest tak mocno włożone, że będę musiał wyrwać. 2. Zbliża się zima, niedługo spadnie śnieg. Czy mam odśnieżać kominki napowietrzające drenaż tak, aby nie znajdowały się pod śniegiem?
  12. Jeszcze trochę was pomęczę. Od początku października palę od góry, jestem generalnie zadowolony - piec dłużej trzyma temperaturę, nie trzeba ciągle ganiać i dokładać, mało popiołu zostaje. Przed sezonem grzewczym wyczyściłem piec z sadzy - wyniosłem wtedy chyba dwa wiadra (z kilku miesięcy zimy). Teraz po niecałym miesiącu palenia znowu wyniosłem dwa wiadra! Jeszcze nigdy piec nie produkował sadzy z taką prędkością. Czy to ja robię coś źle, czy może zależy to bardziej od jakości węgla?
  13. Nie rezygnuj z abonamentu socjalnego - przenieś się z nim do nowego domu, a na linii załóż sobie internet od alternatywnego dostawcy świadczącego usługi na linii TP, np. Netia, Multimo, Orange, Era, Dialog... Jest ich mnóstwo, zależy, gdzie mieszkasz. Cenowo wychodzi dużo mniej niż neostrada a zasada działania taka sama. No i nie musisz zwiększać abonamentu za telefon.
  14. Dom z 68 roku (lub 73, już nie pamiętam, jak mnie informował poprzedni właściciel), nieocieplony, ściany są grubości 1,5 "pustaka" i wymienione są okna na pcv na piętrze. W dwóch pokojach na parterze nie wymagały wymiany, jest tam ciepło. Wysokość podłoga-sufit to 3m. Dom jest na planie kwadratu 10x10, piętrowy. Razem wychodzi niby 200m2.CO to: ogromny piec o mocy 20kW i powierzchni grzewczej(?) 2m2, pan który wymieniał powiedział, że "przerabia" jakieś 200l wody (niedawno wymieniony), grube rury biegnące do grzejników, większość jest żeliwna (takie małe z żeberkami na wierzchu), 4 są aluminiowe (cienkie ale dłuższe). Na strychu jest naczynie zbiorcze, z tego, co widzę to również biegną jakieś rury niczym nieizolowane. Razem coś koło 200-250l do ogrzania. Dojdzie jeszcze CWU ale na razie grzeje prądem, dopóki sterownik pieca ustawiony jest na 40 stopni nie ma sensu tak grzać wody (będzie za zimna). Jak już wspomniałem palę od góry. Węgiel to być może orzech (na groszek jest za duży). W górnych drzwiczkach nie mam klapki, mam tylko w dolnych, lecz jest ona zamknięta. Załadunek to dwa wiaderka węgla (ok. 25kg), czyli do pełna. Rozpalam w taki sposób: kładę kawałki drewna, podpalam tekturą, zamykam piec i włączam dmuchawę (ustawiona na 50% mocy). Rozgrzewa się do zadanej temperatury jakieś dwie godziny. Temperatura pieca 40 - 45 stopni. Pali się 12-16 godzin. W domu ciepło . Resztę napisałem wyżej.
  15. Nie mam klapy w górnych drzwiczkach, mam tylko w dolnych, która jest zamknięta. Powinna być otwarta? Bo na zdjęciu widzę, że raczej tak... Jedyny dopływ powietrza to dmuchawa, która wyłącza się po osiągnięciu żądanej temperatury.
  16. Od kilku tygodni palę od góry więc podzielę się spostrzeżeniami: załadunek dwa wiaderka węgla + drewno na górę do rozpalenia. 1. Dymi się tak jak się dymiło przy normalnym paleniu - czarny dym leci z komina. 2. Ilość sadzy taka sama - cały piec czarny. 3. Piec nagrzewa się do temperatury 40 stopni prawie dwie godziny. 4. Ilość popiołu - pół wiaderka. Reszta "niedopalona" zostaje w piecu. Tu ogromny plus tej metody - zawsze było więcej. 5. Piec ustawiony na 45 stopni - rozpalam o 16, pali się do rana. Kolejny ogromny plus: nie wiedziałem, że węgiel może się tak długo palić . 6. Nie muszę już ganiać do kotłowni co godzinę żeby dorzucać. Tak więc pod względem wydajnościowym metodę jak najbardziej polecam i żałuję, że wcześniej nie wiedziałem o jej istnieniu. Jest naprawdę rewelacyjna.
  17. Mam niemały dylemat i chcę się szybko zdecydować. Kilka lat temu odziedziczyłem w spadku spore gospodarstwo. Niestety nie mam zielonego pojęcia o uprawie i po dwóch latach dałem sobie spokój i dałem te kilkanaście ha w dzierżawę. Zostało mi 3 ha "działek budowlanych". Tak na prawdę to używam z tego tylko 20 arów - dom + ogród, droga, garaż. Reszta to dla mnie tylko koszty koszenia trawy - wiosną i wczesnym latem raz na dwa tygodnie. Zastanawiałem się, co z tym zrobić aż któregoś pięknego dnia pomyślałem o obsadzeniu drzewami. Przy poszukiwaniu sadzonek natknąłem się na wierzbę energetyczną i zainteresowałem się tematem. Mam duży dom, niestety stary i niczym nieocieplony, więc zimą idzie ponad 5 ton węgla + ogromna ilość drewna. Do tego dochodzi grzanie CWU prądem, który non stop drożeje i musiałem zrezygnować z tego - nie jestem w stanie dłużej płacić 300zł/miesiąc za sam prąd. Ładuje do pieca co się da: gałęzie, chrust itd. Zalesienie tego terenu było głównie z myślą o CWU - sadzę brzozę, która dość szybko rośnie, za kilka lat ścinam już dość wysokie drzewo i mam przez tydzień ciepłą wodę, potem kolejne i kolejne, a brzoza ma to do siebie, że bardzo dobrze się sieje i za kilka(naście) lat stworzy mi się naturalny lasek - w miejsce wyciętych wyrosną młode. Niestety nikt nie jest w stanie powiedzieć, jakby to było w przypadku wierzby energetycznej - nikt znajomy się z tym nie zetknął. Od razu mówię, że nie posiadam już żadnych maszyn rolniczych, ale uprawienie gleby pod wierzbę nie będzie problemem, bo mam pomocnych sąsiadów. Docelowo zamierzam zalesić 30 arów tylko i wyłącznie na własne potrzeby. Jeśli pomysł wypali to zwiększę powierzchnie do 50 arów. Opłaca mi się w to bawić czy lepiej się nie czepiać tematu? Jedyna jak dotąd negatywna opinia jaką usłyszałem dotyczyła zbioru surowca; skoro nie posiadam już żadnych maszyn jak sobie to wyobrażam. Mam zamiar kosić 3-letnie drzewka piłą mechaniczną, młodsze kosiarką do trawy z założoną tarczą ew. sąsiad skosi kosiarką rotacyjną. Mam starą sieczkarnię, więc do rozdrabniania będzie w sam raz.
  18. A wiesz, że mając telefon stacjonarny nie jesteś skazany na tp? Jest przecież cała masa operatorów, którzy świadczą usługi na kablach tp. Ja skorzystałem z takiego rozwiązania jak tylko pojawiła się możliwość.
  19. Czy ja coś robię źle, czy tak powinno być? Mam oczyszczalnie drenażową, zbiornik 3 m3, drenaż na 5 nitek. Użytkuje ją od czerwca, producent kazał wyczyścić filtr w osadniku w listopadzie (po pół roku), ale moim zdaniem już nadaje się do czyszczenia, jest cały w jakimś osadzie. Poza tym w studzience rozdzielającej (tam, gdzie zaczyna się drenaż) pełno jest tego osadu. Jest on jasnobrązowy. Boję się, że zamuli mi to drenaż a niestety nie mam możliwości u nikogo porównać . Czy tak ma być? Jeszcze jedno: podczas ciepłych dni czuć dość intensywny zapach z wentylacji wysokiej. Tak ma być? Wiadomo, to są ścieki i nie da się zrobić tak, żeby nie było całkowicie ich czuć, ale moim zdaniem zapach jest troszkę zbyt intensywny. Bakterie BIO7 wrzucam regularnie co miesiąc. Oczyszczalnie użytkują w tej chwili stale 3 osoby.
  20. Powiedziano mi zupełnie coś innego: to, co teraz tam leży będzie dodatkową izolacją i lepiej, żeby nie było usunięte, natomiast folie zalecono mi aby "plewy" nie przyczepiały się do wełny.
  21. Temat stary, ale może autor rozwiązał swój problem? Borykam się z podobnym: dom ma swoje lata, na strychu również rozsypane "plewy". Zasięgnąłem porady i w gruncie rzeczy ma to sens: na obecną "izolacje" pościelić czarną folie budowlaną, na to wełna mineralna o grubości 10cm. Oczywiście nie byłbym sobą, gdyby nie było jakiegoś "ale" . Po pierwsze: lubię sobie porozkładać pudełka po wszelakim sprzęcie właśnie na strychu. Wymyśliłem, że już na tą wełnę położę dwie cegły a na nie deskę. Tym sposobem wełna będzie ugnieciona punktowo i nie straci swoich właściwości. Po drugie: w "plewach" jest pełno śmieci - resztki pudełek tekturowych, folia po wymianie dachu, kawałki gazet, nawet kawałek ubrania ostatnio widziałem. Czy nie jest niebezpieczne przykrycie tego od razu folią? Po trzecie: nikt nic nie mówił na temat przykrycia samej wełny. Rozłożę na folie i tak będzie dobrze. Czy na pewno? Nie będzie jej nic groziło? Po czwarte: Jak wygląda sprawa z gryzoniami? Widziałem pogryzione książki, domniemam, że na strychu plączą się jakieś myszy itp., nawet kotek często lubi tam przebywać. Nie będą mi dewastować wełny ani tego, co pod spodem?
  22. Za każdym razem gdy otwieram rachunek za prąd krew mnie zalewa. Zużycie się nieznacznie zmniejsza, a rachunki coraz wyższe. Teraz za pół roku dostałem ~940zł. Zużycie ~2000kWh/pół roku (~750 I taryfa, ~1250 II taryfa - bojler). Za 1kWh w droższej taryfie płacę ~0,48 gr, w tańszej ~0,16gr + suma opłat stałych: ~80zł (dostawca PGE Lubzel, woj. lubelskie). Ceny brutto, bez opłat za przesył. Słyszałem/czytałem, że osobom zużywającym duże ilości prądu opłaca się zmienić dostawcę. Niestety, nie łapię się w tych wszystkich kalkulatorach. Ceny energii w moim przypadku rosną co pół roku, wszelkie kalkulatory są nieaktualne, wg nich powinienem płacić 600zł a płacę prawie 1000zł/pół roku. Może ktoś dokonał takiej zmiany i jest w stanie wypowiedzieć się, czy przyniosło to korzyści? Acha, II taryfa w moim przypadku obowiązuje w godzinach 13-15 i 22-6. Weekendowe taryfy odpadają, tam prąd jest dużo droższy w I taryfie a nie mogę sobie na to pozwolić.
  23. Przez pół roku grzania takiego, jak napisałem wyżej, bojler zużył jakieś 1200 kWh, co daje koszt użytkowania w drugiej taryfie na poziomie 60zł miesięcznie. To dużo czy mało? Lepiej zimą wyciągnąć wtyczkę i grzać z CO? Za rok, dwa planowane są solary (gmina stara się o dotacje z UE), ale to przybliżona data i może się ten termin opóźnić.
  24. Dawno tu nie zaglądałem (praca), nie sądziłem, że temat aż tak się rozkręci. Na początku odpowiedzi na radu Bogusława: AD.1 Tutaj znowu każda osoba mówi inaczej - dom jest zbudowany z 1,5 pustaka i ma wymienione okna na PCV. Podobno ocieplenie z zewnątrz będzie nieopłacalne i należy skupić się na ociepleniu wewnątrz (wymiana podłóg, obniżenie sufitów; teraz wys. sufitu to jakieś 3 metry, ocieplenie strychu, wymiana drzwi, dokładne zaizolowanie klatki schodowej i spiżarni; tam jest najzimniej). AD.2 Piec wymieniany kilka lat temu, może w 2007 albo 2006 roku. Poprzedni kilkunastoletni podczas mroźnej zimy "pękł" i około 300 litrów wody z instalacji wylało mi się na kotłownie. Nie było czasu na myślenie i gdybanie odnośnie wyboru pieca, kupiłem pierwszy lepszy. Obecny piec jest izolowany z zewnątrz, ma sterownik z dmuchawą i pompę do wymuszonego obiegu. Szczerze mówiąc to obieg grawitacyjny przydaje się wiosną, gdy szaleją burze i często nie ma prądu. Ktoś wspomniał wcześniej, że podobnie jak ja spala 4 tony węgla. Ja oprócz węgla spalam jeszcze ogromne ilości drewna. W domu mam 18-20 stopni, rano jak wygaśnie to 15. A jest pokój, gdzie temperatura nie przekracza 13 stopni. Na parterze, mimo starych okien, jest zdecydowanie cieplej, dlatego jeśli fundusze pozwolą, biorę się za ułożenie wełny mineralnej na strychu.
  25. Poczytałem troche o tym paleniu od gòry i mam jedno pytanie: w jaki sposòb dokłada się do pieca, gdy kończy sie węgiel? Trzeba czekać aż wygaśnie i rozpalać od nowa? Dzięki wszystkim za odpowiedzi, zamiast czepiać się kaloryferòw lepiej zaizoluje dokładnie rury na stychu. Odnośnie tych grubych rur to sam gdzieś słyszałem, że są lepsze właśnie dlatego, że długo trzymają ciepło
×
×
  • Dodaj nową pozycję...