Tak sobie czytam wasze posty i nie wiem, gdzie ja robię błąd. Ogrzewanie cwu węglem u mnie się kompletnie nie opłaca (idą na to ogromne ilości), od kiedy pamiętam mam włączoną grzałkę. Do tej pory przez wielkie wzburzenie pozostałych domowników (że nie ma ciepłej wody) bojler 80l był podłączony 24h i ustawiony na jakieś 40 stopni (3 użytkowników). Płaciłem 400zł/mies za prąd (taryfa G12e), ale zmieniłem pracę na przyjemną lecz mniej płatną i trzeba było ograniczyć rachunki za prąd, które stanowią 70-80% wszystkich moich opłat. Najpierw podłączyłem programator czasowy, aby woda grzała się tylko w II taryfie (13-15 i 22-6), nadal ustawiony na około 40-45 stopni. Znowu krzyki i lamenty, bo wody wystarczało ledwie dla jednej osoby. Obecnie mam taką konfigurację: woda grzeje się w godzinach 13-15 i 22-6, temperatura ustawiona na 70 stopni. Wystarcza spokojnie na 2 osoby i jeszcze trochę dla 3 zostaje, a w ciągu dniaciągle z kranu leci ciepła woda i jak już wspomniałem, wieczorem dwie osoby mogą jeszcze wziąć prysznic. Rachunki spadły, wg moich obliczeń to prawie o połowę, a na pewno o 1/3. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego u mnie ogrzewanie wody węglem nie sprawdza się. Gdy przez miesiąc w zimie ogrzewałem cwu z co, poszła kosmiczna ilość węgla i o ile 4 tony wystarcza mi do maja (nawet zostaje), wtedy zapas skończył mi się na początku marca, a zima nie była taka mroźna. Wiem, że 80l (izolowane oczywiście) to za mało na tyle osób (chociaż u mnie w domu nawet 400l byłoby za mało), ale tak zostało po poprzednich mieszkańcach i od dawien dawna nikt się tym nie interesował. Czy mogę jeszcze w jakiś sposób obniżyć rachunki za ciepłą wodę? Głównie zastanawia mnie, czy dobrze zrobiłem ustawiając programator na 22-6. Ale chyba dogrzewanie przez noc wody do 70st (i tak nie jestem pewien, czy straty są tak duże, żeby termostat włączał się od północy do 6 rano) pochłania mniej energii niż nagrzanie nad ranem wystygniętej bądź zużytej (wiadomo, że ręce też trzeba czasem w nocy umyć).