Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

vieslav

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    28
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez vieslav

  1. Czyżbym był jedyną osobą na forum korzystającą ze stacjonarnego? Nie zamierzam likwidować, po pierwsze - internet. Po drugie - u mnie w domu są same gaduły. Każdy ma po 1000 minut w sieci na komórce i wykorzystują w dwa tygodnie. Na stacjonarnym mam 1200 minut za 60zł. Wykorzystywane jest z tego 800-900 minut. Dłuższe rozmowy wykonuję ze stacjonarnego a nie z komórki głównie ze względów zdrowotnych.
  2. Na początku chciałem podziękować za odpowiedzi. Czepiłem się tych rur, bo "fachowiec" mieszkający niedaleko polecił mi wymianę wszystkiego. To, co mam w tej chwili z lat 70 jest pewnie tak zakamienione i zanieczyszczone, że nawet połowy ciepła nie oddaje. Taka była jego opinia. A na "chłopski rozum" to chyba nie podłączę kaloryferów dedykowanych pod małe, miedziane rurki do rury minimum 5x grubszej. Kocioł jest zaizolowany, rury (oprócz tych na strychu) nie są narażone jakoś specjalnie na niskie temperatury, a te przy drzwiach wejściowych zaizolowałem. Bojler zostawmy, bo cwu grzeje prądem. W tym roku siłą rzeczy musiałem utrzymywać ogień 24h (duże mrozy), przed wyjściem z domu i na noc ustawiałem sterownik na 40 stopni, po powrocie na 60. Nie zmniejszyło to znacząco ilości spalonego węgla. Węgla poszło tyle samo, za to drewna znacznie więcej. Jeszcze odnośnie docieplenia budynku: na razie zostawiłem ten temat, bo widziałem, jak kilku znajomych ociepliło takie stare budynki i na ścianach pojawił się okropny grzyb i wilgoć. U mnie po wymianie okien też było niezbyt ciekawie. Poczytam jeszcze o tym ekonomicznym spalaniu. A może mam źle ustawione sterowanie? Pompa włącza się przy 35 stopniach, ustawiona na 3 bieg (P1 60W, tyle jest na niej napisane, nie mam pojęcia co to znaczy, tak mi ustawili po zamontowaniu pieca). Nadmuchu nigdy nie ustawiam na więcej niż 50%.
  3. Sytuacja wygląda tak: jest dom z 68 roku (lub 73, już nie pamiętam, jak mnie informował poprzedni właściciel), nieocieplony, ale ściany są grubości 1,5 "pustaka" i wymienione są okna na pcv. Wysokość podłoga-sufit to 3m. Dom jest na planie kwadratu 10x10, piętrowy. Razem wychodzi niby 200m2. W tej chwili CO to: ogromny piec o mocy 20kW i powierzchni grzewczej(?) 2m2, pan który wymieniał powiedział, że "przerabia" jakieś 200l wody (niedawno wymieniony), grube rury biegnące do grzejników, większość jest żeliwna (takie małe z żeberkami na wierzchu), 4 są aluminiowe (cienkie ale dłuższe). Na strychu jest naczynie zbiorcze, z tego, co widzę to również biegną jakieś rury niczym nieizolowane. Razem coś koło 200-250l do ogrzania. Obecnie sytuacja wygląda tak, że przez zimę zużywam 4 tony węgla i dużo drewna (piec działa tylko od 15 do około 22, czyli jak ktoś jest w domu), temp pieca raczej nie schodzi poniżej 60 stopni a w domu rzadko jest ponad 20 stopni, czyli ogólnie niezbyt ciepło. O grzaniu cwu węglem nie ma mowy, bo węgla brakuje mi w środku zimy (wspominałem w innym temacie). Jak to ogarnąć, aby poprawić wydajność ogrzewania? Czy wymiana samych kaloryferów coś da i czy w ogóle jest możliwa? Teraz kładzie się cieniutkie miedziane rurki, te zamontowane w domu są bardzo grube.
  4. Tak sobie czytam wasze posty i nie wiem, gdzie ja robię błąd. Ogrzewanie cwu węglem u mnie się kompletnie nie opłaca (idą na to ogromne ilości), od kiedy pamiętam mam włączoną grzałkę. Do tej pory przez wielkie wzburzenie pozostałych domowników (że nie ma ciepłej wody) bojler 80l był podłączony 24h i ustawiony na jakieś 40 stopni (3 użytkowników). Płaciłem 400zł/mies za prąd (taryfa G12e), ale zmieniłem pracę na przyjemną lecz mniej płatną i trzeba było ograniczyć rachunki za prąd, które stanowią 70-80% wszystkich moich opłat. Najpierw podłączyłem programator czasowy, aby woda grzała się tylko w II taryfie (13-15 i 22-6), nadal ustawiony na około 40-45 stopni. Znowu krzyki i lamenty, bo wody wystarczało ledwie dla jednej osoby. Obecnie mam taką konfigurację: woda grzeje się w godzinach 13-15 i 22-6, temperatura ustawiona na 70 stopni. Wystarcza spokojnie na 2 osoby i jeszcze trochę dla 3 zostaje, a w ciągu dniaciągle z kranu leci ciepła woda i jak już wspomniałem, wieczorem dwie osoby mogą jeszcze wziąć prysznic. Rachunki spadły, wg moich obliczeń to prawie o połowę, a na pewno o 1/3. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego u mnie ogrzewanie wody węglem nie sprawdza się. Gdy przez miesiąc w zimie ogrzewałem cwu z co, poszła kosmiczna ilość węgla i o ile 4 tony wystarcza mi do maja (nawet zostaje), wtedy zapas skończył mi się na początku marca, a zima nie była taka mroźna. Wiem, że 80l (izolowane oczywiście) to za mało na tyle osób (chociaż u mnie w domu nawet 400l byłoby za mało), ale tak zostało po poprzednich mieszkańcach i od dawien dawna nikt się tym nie interesował. Czy mogę jeszcze w jakiś sposób obniżyć rachunki za ciepłą wodę? Głównie zastanawia mnie, czy dobrze zrobiłem ustawiając programator na 22-6. Ale chyba dogrzewanie przez noc wody do 70st (i tak nie jestem pewien, czy straty są tak duże, żeby termostat włączał się od północy do 6 rano) pochłania mniej energii niż nagrzanie nad ranem wystygniętej bądź zużytej (wiadomo, że ręce też trzeba czasem w nocy umyć).
  5. Żeby się jeszcze nie okazało, że butle przy podgrzewaczu będziesz musiał zmieniać co kilka dni... Przede wszystkim goń do zakładu energetycznego i zmień taryfę na dwustrefową! Rok temu płaciłem dość podobne rachunki jak ty (roczne zużycie prądu 2500 - 3000 kWh), zmieniłem taryfę na dwustrefową. Rachunki spadły do około 400zł/2 miesiące, ale dopiero pół roku temu wpadłem na pomysł zamontowania programatora czasowego przed bojlerem. Wcześniej stosunek zużycia energii dzienna taryfa do nocnej miałem 80 do 20%. Po zamontowaniu programatora zmienił mi się na 40 do 60%. Rachunek dostanę dopiero za miesiąc, ale z tego, co sobie sam wyliczyłem wyjdzie mi jakieś 250-300zł / 2 miesiące. Bojler 80 litrów ustawiony na 70 stopni, grzałka 1,5 kW. Mam również podłączony pod CO (piec węglowy), ale jedną zimę ogrzewałem wodę piecem i stwierdziłem, że się nie opłaca, więc cały czas jest pod prądem.
  6. Chciałem zapytać, czy rzeczywiście zrobiłem ogromny błąd budując oczyszczalnie na 5 osób? W domu mieszkało 6 osób tylko przez miesiąc po zrobieniu oczyszczalni, potem 3 wyprowadziły się. Do października będzie mieszkało 3 osoby, potem zostanie w domu jedna. Przez weekendy (od października) będą mieszkały 2 osoby, raz lub dwa na miesiąc przez kilka dni 3 osoby. Nie przewidziałem takiej sytuacji, przez co teraz oczyszczalnia na 5 osób będzie obsługiwać jedną. Na chwilę obecną wszystko działa jak powinno (zużycie wody i tak jest ponad normę: pralka działa prawie cały czas, każdy bierze minimum 3 prysznice dziennie), żadnych brzydkich zapachów z POŚ ani nic podobnego. Bakterie wrzucane regularnie. Wyczytałem, że ilość osób mój producent liczył jako 150 litrów/doba/osoba. Na obecnych mieszkańców mniej więcej właśnie tyle wychodzi, no można podbić o jakieś 100-200 litrów/doba (jak wspominałem, zużycie wody u mnie jest ponad normę). Posiadam oczyszczalnie z drenażem rozsączającym. Osadnik wielkości 3 metry sześcienne. Rozmiaru drenażu nie jestem w stanie podać. Co dalej z tym robić? Zostawić tak jak jest i niech sobie działa, czy może podjąć jakieś specjalne działania "zapobiegawcze" (tylko czemu miałyby zapobiegać?).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...