Zacznijmy od początku, czyli poszukiwania własnego skrawka na ziemi.
Razem z drugą połówką bardzo długo zastanawialiśmy się, w której lokalizacji byłoby nam najlepiej mieszkać, czy na północ od Krakowa, czy na południu, a może na północnym-zachodzie będzie nejwlepiej - długo nas nurtowały takie pytanie.
Zjeździliśmy naprawdę bardzo dużo rejonów i zawsze coś jednak było nie tak. Jak już było ładnie i widokowo to jednak daleko od centrum, jak coś bliżej centrum to samoloty podchodziły do lądowania BARDZO NISKO, można powiedzieć, że wręcz w salonie
Oprócz własnych widzimisie oczywiście jednym z głównych kryteriów była cena i nie mogła ona przekroczyć magicznych 100k, co nie było takie łatwe biorąc pod uwagę, że chcieliśmy mieszkać jak najbliżej pieczary smoka.
Te nasze "jak najbliżej" było w granicach 10-15 km od centrum i można powiedzieć, że się nam to prawie udało, bo z naszej wsi na krakowski rynek mamy 16 km. Działkę kupiliśmy w maju 2010 roku, w wymiarach zbliżonych do kwadrata, mierzącą 7 ar z wjazdem od północy i z minimalnym spadkiem.
Działeczka jest przy drodze gminnej, co na początku uważaliśmy za duży plus. Teraz sam się nad tym zastanawiam czy to dobrze, zważywszy na to, że droga była tylko na mapie i w planach do wykonania przez gminę do końca 2013 roku (była na to specjalna uchwała) - do dnia dzisiejszego łotry oczywiście nic w tym temacie nie zrobili.
Niepokojące było to, że przy działce nie było mediów, ale wiedzieliśmy, że nie planujemy tam zamieszkać przez kilka najbliższych lat, a okolica była mocno rozwijająca się w budownictwo jednorodzinne, dlatego stwierdziliśmy, ze jakoś to będzie.
W chwili obecnej za rozsądne pieniądze możemy mieć podłączony prąd i gaz, gorzej jest natomiast z wodą i kanalizacją, ale na obydwa dobrodziejstwa jest rozwiązanie, czyli studnia głębinowa i szambo - do końca budowy jeszcze troszkę czasu zostało dlatego może się coś jeszcze zdąży zmienić na naszą korzyść.
Poniżej zdjęcie naszej działki w maju 2011 (to coś wyjeżdżone to fragment drogi, obecnie wygląda ciut lepiej)
Można sobie zanucić słowa z piosenki "...tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco..."