Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Teigrek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    32
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Teigrek

  1. Rozumiem, że to takie orędzie noworoczne O wiele bardziej mi się podoba od tego które miałem "przyjemność" wysłuchać niedawno w tv. Pewnie że im jeszcze pokażemy! Z tym dostrzeganiem prawdziwych przyjaciół to znowu robi się problem, ale nie z takimi rzeczami już sobie radziliśmy. To podawanie powietrza rurą bezpośrednio w opał na pewno podniosło by sprawność pieca. Ale ciekaw jestem czy to nie osłabi zbytnio ciągu, bo jak zauważyłeś w standardowych konstrukcjach dużo powietrza przepływa przez palenisko nie biorąc udziału w spalaniu, ale to powietrze jednak się rozgrzewa i ma duży wpływ na ciąg, który zasysa kolejne masy powietrza do paleniska. Czy w sytuacji kiedy podamy do paleniska powietrze tylko w ilości niezbędnej do spalania, to ciąg nie zmniejszy się do tego stopnia, że nie będzie w stanie wessać tej odpowiedniej dawki powietrza i spalanie nie osiągnie optymalnych parametrów? Może trochę zagmatwałem, nie wiem czy moje obawy są słuszne Ale na pewno takie podawanie powietrza bezpośrednio w opał byłoby bardzo efektywne gdyby zastosować nawiew mechaniczny. To już trochę komplikuje sprawę i trzeba by zastosować czujnik przy drzwiczkach odłączający dmuchawę przy otwieraniu drzwiczek, oraz zastosować alternatywny grawitacyjny dopływ powietrza otwierany w razie zaniku prądu. Osobiście kombinowałbym jeszcze z zastosowaniem silnika Stirlinga -ale to dla pasjonatów Jako przyszły mieszkaniec wsi jestem zwolennikiem rozwiązań, które mogą działać bez prądu -przynajmniej w jakimś trybie awaryjnym przez kilka dni. Pozdrawiam
  2. Witam! Teraz patrzę na obrazki i widzę że błąd zrobiłem przypisując Trevithickowi ten pierwszy kocioł. Widziałem kiedyś coś takiego na jakimś bardzo starym projekcie lokomotywy i skojarzyło mi się z konstrukcją Trevithicka. A na żywo widziałem taki układ w kotle przenośnym z okresu międzywojennego. Trevithick w swojej lokomotywce zastosował pojedynczą grubą rurę ogniową w kształcie podkowy, tak że drzwiczki paleniskowe i komin znajdowały się obok siebie na jednym z den kotła i paliło się bezpośrednio w tej rurze. Ale idea była podobna. Parowozy Stephensona z lat 20-tych XIX w. miały już klasyczny układ ze skrzynią ogniową i walczakiem z wieloma rurami ogniowymi. Tak, wokół skrzyni ogniowej jest woda. N a tym dolnym rysunku mniej więcej to narysowałem, niebieskie to woda, czerwone -elementy konstrukcyjne kotła, zielone- układ odbioru pary. Skrzynia ogniowa jest połączona z zewnętrznym poszyciem kotła za pomocą wieńca stopowego -wokół rusztu, wieńca drzwiczkowego -wokół drzwiczek, oraz kilkuset zespórek zapobiegających "wydęciu" blach. W przedniej części skrzyni ogniowej znajduje się ściana sitowa w której umocowane są rury ogniowe. Druga ściana sitowa oddziela walczak od dymnicy. Pozdrawiam
  3. Trudno mi teraz powiedzieć ile podłożeń dzieli te zdjęcia, to malutkie palenisko i co chwile podkłada się do niego 1 – 2 polana jak tylko zrobi się trochę miejsca. Mogę jedynie powiedzieć, że drugie zdjęcie jest zrobione pewnie kilkadziesiąt minut po rozpaleniu, a trzecie pewnie ze trzy godziny od rozpalenia. No faktycznie, to mogłoby rozwiązać sprawę. Z przyjemnością się wypowiem Nie wiem jak jest w kotłach stacjonarnych z murowanym paleniskiem, ale kotłach przewoźnych w tym parowozowych palenisko (skrzynia ogniowa) ma zazwyczaj kształt zbliżony do prostopadłościanu. Dopiero od skrzyni ogniowej odchodzą rury (rury ogniowe –płomienice i płomieniówki) łączące ją z dymnicą -czyli tą częścią z kominem. W archaicznych konstrukcjach stosowano niekiedy jedną wielką rurę ogniową, która stanowiła jakby przedłużenie skrzyni ogniowej (rys. górny) –pewnie o takie coś Ci chodziło. Spalanie w czymś takim może i było dobre, ale powierzchnia ogrzewana była bardzo mała. Taki kocioł miał np. parowóz R. Trevithicka zbudowany przeszło 200 lat temu. Od połowy XIX w. w parowozach standardem stały się kotły w których było wiele (nawet kilkaset) cienkich rur ogniowych ustawionych jedna przy drugiej, co dawało wielką pow. ogrzewaną. W parowozie ciąg jest sztucznie wymuszony, więc z przechodzeniem gazów przez rurki o średnicy kilku cm nie ma problemu. W XX w. do skrzyń ogniowych zaczęto wstawiać po kilka tzw. rur cyrkulacyjnych, które za razem służyły za podparcie sklepienia z kształtek szamotowych (dolny rys.). Sklepienie takie przedziela skośnie skrzynię ogniową do pewnej wysokości, powodując wydłużenie drogi gazów i lepsze ich mieszanie –efekt dopalacza –pod sklepieniem palenisko, nad nim komora spalania. Machnąłem taki rysuneczek mniej więcej obrazujący o czym piszę. O ile w parowozach poziomy przepływ gazów jest koniecznośćą (pionowe kotły były stosowane jedynie w maleńkich ciągnikach przetokowych), o tyle w domowym piecu bardziej jestem przekonany do pionowego spalania. Gazy unoszące się pionowo bezpośrednio z opału osiągają większą prędkość, niż gazy lecące w bok, czy wykonujące jakiś zwrot, przy takim samym ciągu kominowym. A mając większą prędkość łatwiej im się wymieszać i zapalić w dopalaczu. Gdybym teraz miał zbudować palenisko na długie drewno, to zrobiłbym je prostopadłościenne, a powyżej maksymalnego poziomu zajmowanego przez opał prostopadłościan łagodnie przechodziłby w stożek. W stożku mogłyby się znajdować kierownice wymuszające wirowy ruch gazów wpadających do dyszy na jego końcu. Nad dyszą komora spalania –czyli w sumie taka wariacja na temat pieca Szrajbera.
  4. Witam po dłuższej nieobecności na forum. Wklejam kilka zdjęć paleniska -pierwsze niedługo po rozpaleniu, na drugim sadza się już wypaliła, ale ścianki jeszcze nie świecą, jedynie odbijają światło płomienia, na trzecim ścianki świeca i promieniują tak, że bałem się że mi się telefon stopi Z tym automatycznym TD to nie chodziło mi o ciąg, a o temperaturę w kominie -żeby uniknąć skroplin, np przy zbyt wczesnym zamknięciu szybra, lub kiedy płomień przygasa i nie podłożymy na czas. A kiedy palenie dobiega końca, a nas akurat nie ma przy dźwigience -szyber samoczynnie się otwiera i powietrze wpadające do pieca/wytwornicy ulatuje bezpośrednio do komina nie wychładzając odbiornika. Też zaobserwowałem to zjawisko o którym pisze Wojtek, że im gorętsze palenisko tym drewno spala się wolniej (a sprawność spalania -jak mi się wydaje- rośnie). W tym doświadczeniu z omomierzem, to nie tylko plazma mogła przewodzić prąd, wydaje mi się że mogło też dojść do termoemisji jak w lampach elektronowych. Zaglądałem dzisiaj do dolnej wyczystki w moim ogrzewaczu i jest na ściankach trochę sadzy z takimi małymi guzkami a la zmechacony sweter, na dniach wezmę jakąś szczotę i spróbuję go przeczyścić.
  5. Jak ścianki paleniska nie są okopcone, to stal pewnie też nie będzie, tzn. sadza się wypali. Tutaj są tablice z nalotami i kolorami żarzenia, (a przy okazji jedno z moich ulubionych forów http://www.technique.pl/index.php?p=51 Trochę mnie dziwi, że drucik nie świecił, u mnie nawet ścianki świecą, ale to całkiem inne paleniska. Ostatnio wpadłem na pomysł żeby do sterowania szybrem TD użyć termostatu -coś w stylu "miarkownika ciągu" w kotłach co, tylko musiałby być przystosowany do wyższego zakresu temperatur. Końcówka "pomiarowa" byłaby umieszczona przy wlocie do komina, a dźwigienka sterowałaby szybrem. Takie rozwiązanie pozwoliłoby utrzymywać cały czas optymalny ciąg i temperaturę w kominie.Tylko skąd wziąć odpowiedni termostat? może taki od kotła tylko przez warstwę izolacji, żeby go nie przegrzać, tylko izolacja będzie powodować dużą zwłokę w działaniu.
  6. Na pewno zrobię kiedyś próbę z płyta szamotową, ale "żar" w moim przypadku jest nie tylko wytwornicą, ale też głównym "grzejnikiem" i myślę że płyta szamotowa ograniczyłaby zbytnio emisję ciepła do garażu. Dzięki płycie żeliwnej jestem w stanie szybko nagrzać garaż, po 4-5 godzinach intensywnego palenia temperatura podnosi się o kilkanaście stopni, przy kubaturze ok 130 m3. Możliwość szybkiego ogrzania jest ważna w budynku gospodarczym. Ceramiczny akumulator jest tu dodatkowym grzejnikiem, pozwalajacym odzyskiwać ciepło, które normalnie zmarnowałoby się w kominie. Jak nie będę za bardzo zajęty pracą nad budynkiem mieszkalnym, to może na przyszły sezon zmajstruje nowy piec, pozwalający lepiej dopalać paliwo, ale jednocześnie szybko nagrzewający pomieszczenie (piec ceramiczny z multiplikatorami?) Daszko ja też chętnie zobaczyłbym zdjęcia i schematy twojej konstrukcji. W przyszłym roku zaczynam budowę domu, a kwestia ogrzewania jeszcze nie jest rozwiązana, ceramiczny kocioł to bardzo ciekawa sprawa! PS W Sadach jest biało, w Wałbrzychu "na dole" jeszcze nie, ale góry się już bielą
  7. Grzeję, grzeję i muszę powiedzieć, że mój sprzęt sprawuje się całkiem dobrze. Jak na razie nic nie pęka ani się nie rozchodzi, a już nie raz ostro dawałem czadu. To pękniecie przy czopuchu zakleiłem zaprawą na szkle wodnym i siatką. Paliłem kilka razy węglem i nie zauważyłem, żeby temperatura robiła się znacznie wyższa niż przy paleniu moją stuletnią czereśnią. Jedyna zaleta węgla to dłuższa stałopalność, ale palę głównie drewnem, bo mam go sporo. Płomienie mam po rozgrzaniu pieca jasnożółte świecące, ścianki paleniska osiągają Na oko ponad 800 'C (jasnoczerwono-pomarańczowe) , żeliwny czopuch ponad 600 'C (ciemnoczerwony) pomimo że wciąż mam mam na piecu płytę grzejną (która też potrafi zaświecić). Nie mam odpowiedniego termometru żeby dobrze zmierzyć temperaturę powierzchni odbiornika. Przykładałem do cegieł końcówkę elektronicznego termometru zaokiennego (skala tylko do 70 'C) i dociskałem ją kawałkiem styropianu i środkowa i górna część odbiornika przekracza 70' a dolna dochodzi do 50-60'. Jeszcze nie sprawdzałem ile sadzy osadziło się w odbiorniku wyczystki mam zatkane kawałkami szamotu i wełną. Kiedy piec się już nagrzeje i płomień jest intensywny stalowa rura łącząca odbiornik z kominem ma ponad 100 'C, nie wiem ile dokładnie -mokry palec syczy, kiedy płomienie przygasną -mokry palec nie syczy, więc odbiór temperatury jest chyba optymalny. Popiołu z drewna owocowego zostaje sporo -pale głównie czereśnią, a także jabłonią i śliwką, ale w tym drewnie jest dużo części mineralnych, przy cięciu łańcuchy tępiły się jak na kamieniu, a z dziewięćdziesięcioparoletniej jabłoni szły iskry i na jednym odziomku poszły dwa łańcuchy. Ze świerka popiołu jest zdecydowanie mniej. Ostatnio przytargałem z lasu dwa pikapy -czyli jakieś 3,5 kubika patyków -głównie dębowych, niektóre podpróchniałe. Oczywiście po pocięciu i ułożeniu jest tego mniej. Na razie schną, ale nawet na mokro całkiem przyzwoicie się palą. Daszko -pisałeś że będziesz próbował palić lipą -napisz o rezultatach, bo mam w lesie kilka suchych lip, ale w trudnodostępnym miejscu i nie wiem czy opłaca się je rwać, czy zostawić je dla dzięciołów Tak się prezentuje mój klocek już po wykończeniu http://images38.fotosik.pl/406/d946f9362ac6ac65med.jpg pozdrawiam
  8. Myślę że można by wyróżnić dwa rodzaje ścian ze szczeliną. Pierwszy "klasyczny" o którym pisze Forest -gruba warstwa akumulacyjna wewnątrz -szczelina -cienka warstwa elewacyjna. W tym przypadku szczelina zapobiega rozpychaniu elewacji przez "rdzeń" ale tworzy też izolację termiczną, która zmniejsza moc grzewczą, ale wydłuża w czasie oddawanie ciepła -pod warunkiem że zgromadzone ciepło nie wyleci wcześniej kominem. Drugi rodzaj, opisywany przez Bogusława i Wojtka -cienka warstwa wewnętrzna -szczelina- gruba warstwa akumulacyjna na zewnątrz, szczelina i warstwa wewnętrzna tworzą efekt diody i ograniczają ucieczkę ciepła do komina. Forest piszesz że nie trzeba klamrować pieców ze szczeliną. Przy takiej konstrukcji kafle na pewno mniej się rozchodzą, ale się rozchodzą. Miałem piec wachlarzowy zbudowany jakieś 50 lat temu, w którym kafle nie dotykały "rdzenia", w zeszłym roku piec jeszcze hulał i kafle przylegały do siebie jak nowe, z jednym wyjątkiem, miedzy dwoma kaflami była półcentymetrowa szpara. Przy rozbiórce okazało się że była tam pęknięta klamra. Pęknięcie było na zgięciu, klamra nie byłe przerdzewiała, pewnie była ze "zmęczonego" drutu i pękła na początku eksploatacji jeśli nie w trakcie montażu. Zakładając nawet że pękła 40 lat temu, to daje nam ok 0,13 mm przesuwania się na rok. W nowym piecu bez klamer po kilku miesiącach czy nawet latach użytkowania może wydawać się że nic się nie dzieje, ale po kilkunastu, czy kilkudziesięciu latach okaże się ze piec się rozpada.
  9. Witam Od kilku dni już "normalnie" użytkuję mój system grzewczy i jestem z niego zadowolony. Nie mam pirometru żeby porobić jakieś sensowne pomiary, ale połączenie żar-odbiornik moim zdaniem jest trafne. Piec rozgrzewa się stosunkowo szybko i już po połowie godziny od rozpalenia zaczyna dość intensywnie konwekcyjnie ogrzewać powietrze, które przez otwarte drzwi i szczelinę nad ścianką działową wpływa też do pokoiku, odbiornik w tym czasie się ładuje. Potem zamykam piec, a odbiornik podtrzymuje temperaturę przez kilka godzin (nie wiem jak długo bo jak jadę do domu to jest jeszcze mocno rozgrzany, jak zostanę na noc na budowie to sprawdzę jak długo grzeje). Palenie drewnem w żarze utrudnia kształt komory paleniskowej (raczej zasypowa -do węgla, brykietów, czy drobnych ścinków stolarskich) na jeden raz wchodzą 3-4 polana +trochę drobiazgów, więc trzeba dość często podkładać. Ale spalanie przebiega dobrze -brak dymu z komina, a przy intensywnym paleniu płomienie wchodzą do poziomej betonowej rury, przedtem szły w komin. Jedna tylko rzecz mi się nie podoba, wczoraj zauważyłem, że rysa o której pisałem wcześniej wydłużyła się, rozchodzi się wzdłuż osi kanału. Dzisiaj spróbuję za jej końcem nawiercić dziurkę i zatkać zaprawą. Płaszczyzna na której powstało to pęknięcie w czasie zalewania była na górze, więc może włókna w czasie wibrowania weszły głębiej i przy powierzchni jest ich za mało? Dodaję zdjęcia pęknięcia, komina przy intensywnym paleniu i fotkę na której widać zarówno wytwornicę, jak i odbiornik.
  10. Taki był początkowy plan, żeby przykryć całość betonową płytą, ale pomyślałem, że to może zepsuć estetykę i lepiej byłoby zrobić sklepienie nie odróżniające się od reszty. Sklepienie ma w najcieńszym miejscu dwie warstwy, które są przewiązane. Przedostatnia warstwa to szamotowe płytki ułożone w podcięciach ścianek na zaprawę ze szkłem wodnym. Tak że powinno być raczej szczelnie. Ewentualnie mogę na środku na górze położyć jeszcze tą wysokoglinową płytę od Ciebie 30x30. Ale na razie zostawię tak jak jest, jeśli coś zacznie się rozchodzić to przerobię całą górę.
  11. W wyczystkę wstawiony jest szamotowy korek, żeby nie tworzyć "przestrzeni szkodliwej" i miejsca w którym zbierałaby się sadza. dodatkowo między korkiem a drzwiczkami jest warstewka wełny, żeby drzwiczki nie nagrzewały się zbytnio. Fakt że te wyczystki są dość małe, ale jakoś wsadzam tam rękę ze szczotką
  12. Witam No i stało się! Mój system dzisiaj ruszył... Wczoraj położyłem ostatnią warstwę cegieł, a dzisiaj już lekko rozgrzałem odbiornik. Jutro będę go dalej suszył. Przydałoby się go jeszcze jakoś umyć, bo przy murowaniu spoiny wycierałem wilgotną gąbką i teraz cegły są zabrudzone zaprawą. Górna część (ostatnie 6 warstw) zbudowana jest z ciemniejszej cegły wysokoglinowej, co nawet fajnie wygląda. ja14 gratuluję rozruchu pieca!
  13. Mój odbiornik urósł o kilka warstw. Jutro prawdopodobnie zamontuje już górna rurę. Droga spalin z wytwornicy do odbiornika będzie miała mniej niż metr, więc straty nie powinny być wielkie. Wojtek gdybym osiągnął choć połowę sprawności z twoich obliczeń, to byłoby super. "Efekt czerwonej rury" -to raczej nie był przy opalaniu drewnem... Wczoraj i dzisiaj przepalałem kolektor przez kanał TD, kanały "odbiornikowe" są na razie przytkane karpiówką . Wczoraj delikatnie, tak że zrobił się ciepły, dzisiaj trochę mocniej, tak że pośliniony palec syczał, ale ognia w czopuch nie dawałem. Zauważyłem dzisiaj kilkucentymetrową rysę przy czopuchu pieca, nie wiem czy powstała dzisiaj, wczoraj czy wcześniej, w każdym razie podczas dzisiejszego palenia się nie powiększała. Wiem, że dobrze byłoby to zaizolować, tylko w tedy nie będę widział, czy nie powstają pod izolacją jakieś poważne pęknięcia... http://images46.fotosik.pl/329/9245b7512e5b03f2.jpg Między ścianą, a odbiornikiem jest szczelina ok 5-6 cm, w której mam nadzieję będzie się konwekcyjnie ogrzewać powietrze. Ściana za odbiornikiem jest działowa, więc może się nagrzewać.
  14. Witam W końcu zacząłem budować mojego klocka. Na dole będą drzwiczki wyczystkowe, pozwalające czyścić prawy kanał i rurę wylotową, z lewej strony na wprost rury wlotowej będą drugie drzwiczki. Za drzwiczkami będzie szamotowy korek -żeby drzwiczki nie rozgrzewały się za bardzo. http://images47.fotosik.pl/347/5d27dfa062005f95med.jpg http://images46.fotosik.pl/328/99420b6b0f55b31emed.jpg Przegroda między kanałami będzie z cegły wysokoglinowej. Te cegły na powyższym zdjęciu są na razie wsadzone bez zaprawy, na przymiarkę. Nie wiem czy dawać zaprawę miedzy przegrodę a ścianki czy zostawić szczelinę dylatacyjną? Dno wyprofilowałem gliną. Wnętrze kanałów smaruje szkłem wodnym.
  15. Witam Mój kolektor stoi już na postumencie. Połączenie z kominem nie jest jeszcze uszczelnione, zastanawiam się jak to zrobić -czy wystarczy wypełnić szczelinę (ok. 5 -8 mm) zaprawą szamotową lub glinianą, ewentualnie z dodatkiem szkła wodnego? Czy lepiej wcisnąć tam kilka zwojów sznura szklanego, żeby połączenie było bardziej elastyczne? Króciec kolektora wchodzi do komina na głębokość ok. 7cm. http://images41.fotosik.pl/341/6674c1f7d8f120ab.jpg http://images47.fotosik.pl/345/63cd0cff31e44ef6.jpg Po drugiej stronie ściany zrobiłem już podmurówkę pod odbiornik, który zacznę budować jak będę miał odpowiedni materiał (Wojtek napisałem Ci maila w tej sprawie ) Dolną dziurę zrobię po dokładnym ustaleniu dna odbiornika. http://images48.fotosik.pl/317/51c7f79a2490d344.jpg
  16. Średnica kanałów to 11,5 cm -czyli rura od wykładziny. Króciec kominowy żara ma 11 cm. Element łączący wyjście z odbiornika z kolektorem zrobię blaszany z kwasiaka, tam juz nie powinno być temperatur narażających blachę na przepalenie. A jeśli chodzi o betonowe elementy to domyślam się że z zewnątrz raczej nigdy nie osiągną temperatur powodujących rozpad wiązania hydraulicznego, a wewnątrz kanałów zapewne tak. Czy możliwe jest że jak napalę porządnie np. węglem to wewnętrzna powierzchnia kanałów zwiąże się ceramiczne, a na zewnątrz pozostanie na ryle niska temperatura, że wiązanie hydrauliczne nie puści (oczywiście powstałaby jakaś niezwiązana strefa przejściowa), ? Tylko że jak piszesz Wojtek, to powinno się równomiernie nagrzewać, ale czy zaizolowany element nie nagrzeje się w całości do temperatury rozpadu wiązania hydraulicznego? Jaką wytrzymałość ma taki beton kiedy wiązanie hydrauliczne puści, a ceramiczne jeszcze się nie zacznie -sypie się jak piasek, jest mocny ja tłusta glina, czy coś pośredniego?
  17. Witam Rozebrałem dzisiaj drugą formę i nie jestem do końca zadowolony. Jak już pisałem wczoraj, podczas zalewania kartonowy rdzeń zaczął się ruszać. Wibracje i duża wyporność elementu spowodowały, że karton zerwał się z wkrętów którymi był przymocowany i zaczął wypływać. Myślałem, że miało to miejsce tylko na końcówce kominowej, gdzie opanowałem sytuację i wyszło nawet przyzwoicie. Dzisiaj okazało się że wypłynęła też końcówka "z odbiornika", podczas zalewania nie zauważyłem tego, gdyż jako niżej położona była już całkowicie przykryta betonem i nie było tego widać. Szczęście w nieszczęściu że jest to "najzimniejsza" część kolektora -powrót z odbiornika. http://images39.fotosik.pl/339/634daf4b947afe7b.jpg http://images38.fotosik.pl/339/572bcfee9b205913.jpg To ta nieszczęsna końcówka z rurą, która wypłynęła i przesunęła się trochę w lewo. Płaszczyzna na prawo od kanału dymowego miała być większa bo będzie punktem za który kolektor będzie podparty. http://images45.fotosik.pl/344/e6bfb9774f5a0e75.jpg I jeszcze zdjęcia rury kolektor-odbiornik podczas kąpieli słonecznej: http://images44.fotosik.pl/315/e4b1ccc024b18431.jpg http://images39.fotosik.pl/339/e839c05ad4b45f95.jpg http://images42.fotosik.pl/227/99b3de28ad4c2d5b.jpg Dzisiaj wąchałem glinę z pieca który rozbierałem. Glina od paru tygodni stoi w przewiewnym worku pod okapem, jest sucha i wciąż ma ten charakterystyczny smrodek. Na próbę rozrobiłem garść gliny z wodą i... zaczęło walić kocim moczem! a przynajmniej bardzo podobnie i to bardzo intensywnie!
  18. Witam W końcu zalałem moje formy. Wczoraj rurę łączącą kolektor z odbiornikiem, dzisiaj kolektor. Podobnie jak ja14 musiałem znacznie przedawkować wodę żeby dało się to jako tako zagęścić ( 18%). Wibracje były takie sobie, dzisiaj po rozszalowaniu rury okazało się że jest trochę bąbelków, zwłaszcza w górnej części. Ale beton chyba związał dobrze, rozebrałem formę ok. 18 godzin po zalaniu i beton był na tyle twardy, że nie dało się go zarysować paznokciem. Kartonowa rura, która stanowiła szalunek kanału dymowego mimo, że była polakierowana naciągnęła trochę wilgoci, ale może to dobrze, bo wyciągnęła chociaż część nadmiaru wody z betonu. Beton przy rurze związał dobrze i nie sypie się. Dzisiaj zalewałem kolektor -bardziej skomplikowany element. Podczas zalewania jeden z końców kartonowej rury-kanału zerwał się z wkręta i zaczął wypływać, wepchnąłem go i zablokowałem, ale nie wszedł już tak głęboko jak powinien, a to oznacza że na jednym z końców (konkretnie na króćcu kominowym) ścianka będzie miała z jednej strony ok 2,5 cm grubości zamiast planowanych czterech. Jutro rozbiorę tą formę i zobaczymy co z tego wyszło, a na razie dodaje zdjęcie rury którą robiłem wczoraj (juz było ciemno jak robiłem to zdjęcie, jutro porobię lepsze) http://images50.fotosik.pl/343/e40bc0431289c6b9med.jpg To co jest na rurze, to jakieś drewienko, po prawej na kolanku widać też korek wyczystkowy. Piec który niedawno rozbierałem w poniemieckiej jaskini też śmierdział, ale nie wiem czy głównym powodem była sól. Cechą tradycyjnych zapraw glinianych jest zdolność do pochłaniania sporych ilości wody z wilgotnego powietrza, oraz jej oddawanie kiedy powietrze jest suche. Wykorzystują to m. in. tynki gliniane (którymi ostatnio trochę się bawiłem), utrzymując wilgotność powietrza w pomieszczeniu na w miarę stałym poziomie. Ale gdy w domu śmierdzi to glina pochłania też ten smród. Np w mojej ruderze na parterze w kuchni i w pokoju są klepiska, które też ostro śmierdzą, a nie sądzę żeby zawierały dodatek soli. Sól na pewno potęguje ten efekt, ale raczej nie jest głównym winowajcą. pozdrawiam
  19. Witam Złapałem trochę opóźnienia i jeszcze nie zalewałem moich foremek, planuję to na niedzielę. Jutro jeszcze chcę dopieścić większą formę (bo są dwie, dla dwóch elementów) i popracować nad wibracją. I właśnie o odpowiednią wibrację się najbardziej martwię. Forma ma stać na gąbce z materaca, żeby mogła swobodnie wibrować tylko wciąż zastanawiam się nad źródłem wibracji; Wyrzynarkę chyba mam za porządną, bo generuje bardzo słabe wibracje (przynajmniej jak trzyma się ja w ręce) i nie wiem czy będzie w stanie odpowiednio telepać 60-kilowym elementem, wypróbuję też wiertarkę z jakimś mimośrodem -może łożyska się nie rozlecą. I jeszcze pytanko do Wojtka -włókna żaroodporne lepiej jest mieszać z betonem na sucho czy na mokro? pozdrawiam
  20. W zamyśle konstruktora pewnie komora pod żeliwną płytą miała być dopalaczem, ale jest za mała ,a obecność króćca kominowego powoduje zasysanie płomienia do przewodu . Jednak z drugiej strony trudno by było w tak niewielkim piecu umieścić dopalacz przeciwzwrotny z prawdziwego zdarzenia. Eksploatując żara od kilkunastu dni zauważyłem to o czym pisał kiedyś Bogusław - efektywne spalanie zaczyna się dopiero po dobrym rozgrzaniu paleniska, czyli po kilkudziesięciu minutach. Początkowo drewno pali się jak w kotle c.o., po rozgrzaniu płomienie stają się jasne, a polana zapalają się natychmiast po wrzuceniu, przy tym wewnątrz pieca nie osadza się sadza. Dobrze byłoby proces nagrzewania przyspieszyć stosując na palenisko materiał o małej pojemności cieplnej, ale wówczas stracilibyśmy korzyść płynącą z dużej pojemności szamotu -kiedy płomień zacznie już przygasać, lub nawet zostanie sam żar, to palenisko nadal pozostaje gorące i po wrzuceniu nowej porcji, drewno od razu zaczyna się palić intensywnie. Może kompromisowym rozwiązaniem byłoby, gdyby dolna (żarowa) cześć paleniska miała dużą pojemność cieplną, a górna (płomieniowa) nagrzewała sie szybko? To książki o budowaniu zwykłych rosyjskich pieców 'iz kirpicza", niektóre to wręcz archaiczne wielokanałowce, inne są nowocześniejsze, ale też bez fajerwerków za to do każdego typu pieca dołączony jest łopatologiczny schemat budowy warstwa po warstwie. Jedna z książek poświęcona jest w całości (ponad 290 stron) tak zwanemu "piecowi ruskiemu" znanemu też ze wschodnich dzielnic Rzeczypospolitej, czyli konstrukcji, która służyła do grzania, gotowania, pieczenia, spania, suszenia itd, a składała się głównie z obszernej komory paleniskowej. Piece takie wciąż są w Rosji popularne. Nie są to raczej piece warte omawiania w "Ogrzewaniu ceramicznym", po prostu sygnalizuję, że mam kilkanaście takich książeczek i jak by to kogoś interesowało to mogę się podzielić.
  21. Dziękuję za propozycję! wieczorem policzę jaką objętość bym potrzebował i odezwę się na p.w. A teraz zmykam do Sadów zasypywać rów po kablu, oj chyba niezłe błotko będzie po tym porannym deszczu...
  22. Dziękuję Wojtek za informacje. Czyli jako kruszywo mogłaby posłużyć zaprawa szamotowa + drobny gruz szamotowy (z porąbanych cegieł) dokładnie wymieszane na sucho z cementem? Przeglądałem jeszcze raz Twoje starsze posty i znalazłem m.in. że cement portlandzki dodawać w proporcji 10% do kruszywa, z tym że to raczej dotyczyło zapraw szamotowo-cementowych. Włókna stalowe 1% wagowo. Ale łatwiej pewnie będzie o włókna szklane -mogły by być z porozdzieranej i poszatkowanej na drobno siatki szklanej? Połączenie takiego betonowego kolektora z króćcem pieca czy komina pewnie musiałoby być elastyczne -na sznur azbestowy, który kompensowałby naprężenia. Bogusław -reflektowałbyś może na rosyjskie książki o tematyce zduńskiej (w formacie elektronicznym djvu i pdf ) ? I jeszcze jedno pytanie do Wojtka -czy moje betonowe rury mogłyby mieć wewnętrzny przekrój okrągły, a zewnętrzny kwadratowy z zaokrąglonymi kątami ? Byłoby mi znacznie lepiej odlewać, tyko nie wiem czy ścianki o zmiennej grubości nie będą powodować jakichś nadmiernych naprężeń.
  23. No An-bud ładnie dałeś czadu! jeszcze trochę i rura by Ci spłynęła na podłogę właśnie dla tego chcę połączyć piec z odbiornikiem żeby spożytkować energię tworzącą takie efekty. Szukałem, o tym kruszywie w Twoich postach, ale nie wiele znalazłem, głównie o betonach ogniotrwałych (nie sposób przeczytać wszystkiego w jeden wieczór). Czy chodzi o kruszywo szamotowe, czy może piasek z jakiegoś konkretnego minerału? Ale te włókna szklane lub stalowe, to w postaci siatki, czy jako zbrojenie rozproszone. Tak sobie myślę, że przy normalnej pracy pieca, odporność kolektora na te 1100 st. byłaby w zupełności wystarczająca, ale w razie pożaru sadzy, taka betonowa rura pewnie uległaby zniszczeniu, może warto spróbować z cementem glinowym... Skoro już napaliłem się na odlewanie "czwórnika" z betonu, to chciałbym żeby to było trwałe, miałbym załatwione ogrzewanie pawiloniku na dłuższy czas, a nie tymczasowe jak początkowo planowałem. Tylko gdybyś mógł Wojtek przypomnieć odpowiednie kruszywa do betonów żaroodpornych i ogniotrwałych ? Jak to dobrze, że na forum można spotkać ludzi z taką wiedzą i wymieniać informacje, za to właśnie uwielbiam internet Ja ze swojej strony mogę zaoferować wiedzę na temat budowy i obsługi parowozu, gdyby to komuś było potrzebne W temacie pieców ceramicznych jestem jak widać początkujący, ale coraz bardziej mnie to wciąga, m.in. dzięki Wam koledzy. pozdrawiam
  24. Wojtek więc mamy podobne zainteresowania, przynajmniej te dotyczące lepienia z papieru Ja bawiłem się przede wszystkim w budowanie miniaturek taboru kolejowego, ale ostatnio też nie mam na to czasu. Od dwóch lat stoi na półce piękna Pt47 i domaga się wykończenia... może w zimie znajdę dla niej trochę czasu. Formy oczywiście dokładnie zaimpregnuję. Jaka powinna być grubość ścianek takiej kształtki z górkalu przy wewnętrznej średnicy ok 11-12 cm. Czym je zbroić siatką szklaną, siatką Ledóchowskiego, a może nie potrzeba zbrojenia? Do tych zastosowań wystarczyłby "żarobeton" do 1100 st. wieczorem zobaczę jaki gatunek cementu jest w najbliższym markecie, bo pamiętam tylko że to górkal.
  25. Witam Dziękuję za Wasze rady wszystkie są bardzo przydatne i zbliżają mnie do optymalnego rozwiązania. Bogusław Twój pomysł z przeróbką na quasiSzrajbera jest bardzo fajny, można by przerobić wymurówkę pieca, tak żeby powstała dysza, a szamotową nadbudówkę zrobić dość wysoką -tak z 1,5 metra, i żar stałby się piecem akumulacyjnym. Tylko że niestety w ten sposób stracę płytę grzejną, a miałem nadzieje, że gdy jesienią będę coś dłubał w Sadach, to na piecu będzie bulgotać konfitura z gruszek i jarzębiny nazbieranych z rana Ale ogólnie pomysł mi się podoba i może kiedyś go zastosuje w budyneczku gospodarczym przy moim domu w Wałbrzychu, gzie mój dziadek też ma takiego żara. Wojtek, mój piec to też "prawdziwy" Żar, może jakiś inny model niż Twój. nazywa się "Żar 1.2a" i został wyprodukowany w Chojnowie w roku 1972. Stał sobie w poniemieckiej jaskini na działce na której teraz będę stawiać dom. poprzedni właściciel chyba traktował wymurówkę tasakiem i musiałem ją odtworzyć od nowa, z lekką modyfikacją. <!--url{0}-->[/img] </p><p> </p><p> "Ogniotrwał"? nie spotkałem się z taką nazwą tego pieca, ale tak zdaje się nazywały się elementy żaroodporne z glinobetonu produkowane kilkadziesiąt lat temu jako alternatywa dla drogiej ceramiki. A nawiązując do glinobetonu, to właśnie dzisiaj w poniemieckiej norze przeznaczonej do rozbiórki, zamiatałem sobie miejsce po piecu kaflowym, który rozłożyłem w zeszłym tygodniu i w pewnym momencie huknąłem głową w glinobetonową właśnie, metrowa rurę sterczącą ze ściany (przyłącze kominowe byłego pieca), sadza fuknęła, rura spadła na miotłę i rozleciała się na kawałki. Oglądając te odłamki pomyślałem, że przecież dzisiaj można by takie rury zrobić z betonu żaroodpornego! I tu prośba do Wojtka o wypowiedź czy to dobry pomysł żeby kształtki przyłączeniowe odlać z betonu i czy będą miały wystarczającą trwałość przy ostrym paleniu w piecu. Skomplikowane szalunki to dla mnie nie problem -nie chcę się chwalić- ale jestem całkiem dobry w modelarstwie kartonowym <img src= Pozdrawiam Michał
×
×
  • Dodaj nową pozycję...