Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

skorpionka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    626
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez skorpionka

  1. skorpionka

    Kawiarnia klubowa

    Ziabo,pozdrawiam Cię gorąco i słonecznie w ten smutny,zimny ,deszczowy dzień. Nawet poryć w ogrodzie nie można. Pozdrowienia da wszystkich kawiarnianych klubowiczów.
  2. Nie da się ukryć ,ze przyszła kryska na skunksa-nosił skunks razy kilka poniosły i skunksa. Ponury,myślę,że bez mojej obecności, forum nie straciło nic ze swojej atrakcyjności. -------------------------------------------------------------------------------- "Patrzaj pani jakie to chitre, no..... a że wiedza to skarb, to się nie podziałkują, sknerusy" Nie chytre,tylko litościwe.
  3. Nie da się ukryć ,ze przyszła kryska na skunksa-nosił skunks razy kilka poniosły i skunksa. Ponury,myślę,że bez mojej obecności, forum nie straciło nic ze swojej atrakcyjności. -------------------------------------------------------------------------------- "Patrzaj pani jakie to chitre, no..... a że wiedza to skarb, to się nie podziałkują, sknerusy" Nie chytre,tylko litościwe.
  4. Edzia,strzał w dziesiątkę!!!!!! Czy Wasza zgaduj zgadula idzie w kierunku znęcania się nad skunksem,czy też prowadzi do zdemaskowania?
  5. Edzia,strzał w dziesiątkę!!!!!! Czy Wasza zgaduj zgadula idzie w kierunku znęcania się nad skunksem,czy też prowadzi do zdemaskowania?
  6. StanisławBarańczak Abelard Pewne organa Abelarda Nieubłagana halabarda Losu - tnąca jak zwykle wszystko, co pod nią podlizie - Ucięła, czyniąc dużą przykrość Heloizie. Bolesław Krzywousty Bolesław Krzywousty, Wyobrażając sobie biusty, Jakie współczesne mu Słowianki kryły pod lnem swych podomek, Krzywił usta w sceptycznym uśmieszku; stąd przydomek. Byron Lord Byron Wystrzegał się koszul non - iron: " W upale sztywny kołnierzyk", mawiał, " potencję moja zmniejsza: Zwłaszcza pod niebem Grecji kołnierzyk Słowackiego to w tym względzie rzecz praktyczniejsza". Hamlet Duch: brat jad wlał do ucha. Syn ducha: o, psiajucha! Stryja w ryj? Drastyczny krok. Zwłoka. Jej finał: stos zwłok. Romeo I Julia Rody Werony: wraży raban. Młodzi: hormony. Starzy: szlaban. Mnich: lekarstwem zielarstwo? Finał: trup grubą warstwą. Otello Tło: gondole i doże. Centrum uwagi: łoże. Wąż: Jago. Mąż: " Ja go!..." Duszona: Żona. Finał: obsada kona. Makbet Szkot: bestia bitna. Żona: ambitna. Ręce umywa. Ma gdzieś. Bór: marsz na mur! Finał: rzeź.
  7. Uroda to weksel honorowany na całym świecie za okazaniem. Casanova Giovanni Giacomo - Uwielbiam tajemną miłość, bo najwspanialszymi rozkoszami miłości są te, które otacza milczenie. Casanova Giovanni Giacomo - W naszych szczęśliwych czasach nie potrzeba wcale sprzedajnych dziewczyn, skoro spotyka się tyle uległości u przyzwoitych kobiet. Casanova Giovanni Giacomo - Wiedziałem, że będzie zadowolona ze mnie, jeżeli sprawię, iż będzie zadowolona z siebie. Casanova Giovanni Giacomo - Zakochanym szczęście nie sprzyja. Casanova Giovanni Giacomo - Zawsze twierdziłem, że gdy się prawdziwie kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą. Casanova Giovanni Giacomo
  8. Matko Boża! W Katyniu Znalazłaś dość siły, By spod nieludzkiej ziemi Zbiorowej mogiły Szczątki naszych najbliższych Ująć w Swoje dłonie I przestrzeloną czaszkę Przytulić do skroni, Odwiecznym gestem matki... I dać ukojenie Tym, którym obca przemoc Ostatnie westchnienie Wydarła z piersi... kulą Przeszywając myśli... Daj nam moc Matczynego Twych Dłoni oręża I daj nadzieję Światu: Zło – Dobrem zwyciężaj! Marian Jonkajtys ========= Przechodniu, Przerwij marsz swój I zdejm nakrycie głowy Przed Pomnikiem-Symbolem Ofiar Anonimowych... Tych – Co za Polskę, Wiarę I za honor Narodu Oddali swoje życie W Czerwonych Kaźniach Wschodu... Bo dziś z „Ziemi Nieludzkiej”, Gdzie spoczywają w Bogu, Tylko w naszych modlitwach Do Kraju wrócić mogą... Marian Jonkajtys
  9. Sliwinski Ronald Wiatr ze Wschodu Wietrze ze Wschodu co przeszłość nosisz, I od stuleci w fali za falą, Prawdę zmieszaną z fałszem podnosisz, Pędząc na oślep ku pustym dalom: Przystań! Opowiedz, głośno, wyraźnie, Niech głos Belweder i Polska słyszy, Jak straszne były moskiewskie kaźnie, Gojone: czasem, milczeniem ciszy. Rozwiń przed światem: jęki konania - Ofiar Syberii w liczbie milionów, Niewinnych tłumów - łagry; zesłania, Masakry kalek, tragedie zgonów. Rosyjskich katów: "białych", "czerwonych" - Carskich siepaczy, bydła Lenina - Wściekłych morderców furią zamglonych, Których wspomnienie rzeź przypomina: Od ulic Lwowa - naszych od wieków, Lasów Katynia, hen po Kołymę - Wbijanie w życie niewoli ćwieków, Mrozów i głodu straszną godzinę. W imię współpracy nam serwowanych, Przez podłych zdrajców i zauszników, Kolaborantów strachem owianych, Depczących trupy mas męczenników: Sióstr własnych, braci, ojców i matek, Wydanych śmierci w zamordowanie, Bezbronnych małych piastowskich dziatek, Sierot rzucanych w poniewieranie. Wietrze ze Wschodu, dmący w uboczu, Łezki pokoleń nie wysychają. Raz wytoczone ze smutku oczu, W ocean gniewu się zamieniają. Zabierz ze sobą w wir pohańbienia, Co w Rosji "miodzie" mogiły nieśli. Ocal sprzedawców od zapomnienia, Tych co ojczyźnie nędzę przynieśli, Biedę nad Polską: władzy caratu, Bolszewickiego szczytu sadyzmu: Czy "jednowładztwa", czy mas "dyktatu" - Moskiewskich królów w tym komunizmu. Niech propagandy: szczęścia, sukcesu, Za Ural niosą po przepędzeniu. Niech jak ofiary doznają stresu, W nieludzkim bycie i opuszczeniu. Wietrze ze Wschodu, wrzaśnij donośnie. Niech w państwie Wisły słuch odzyskają: Że tam Rodacy jęczą żałośnie - Wątłą, lecz ciągle nadzieję mają. Wiek już Dwudziesty gna ku końcowi - Miesięcy niezbyt wiele zostało. Zesłańcy garstką - od lat gotowi Wciąż pamiętają co się tam stało. Pragną powrócić w ojczyzny progi. Trzeba im pomóc, trzeba ocalić, Zasypać wszystkie niemocy drogi, By ciepło "Domu" w nich też rozpalić. Choćby na moment, jedno westchnienie, By w kraju wolni kresu dożyli, By wypełniło się ich marzenie - Kości do polskiej ziemi złożyli. Wietrze ze Wschodu, zachowaj przeszłość. Echo historii przestrogą służy. Jaką gwarancję daje nam przyszłość, Że Noc Zesłania się nie powtórzy.
  10. Napis na portrecie-Anna Achmatowa Pomiot czarta i pełni księżyca, Śnieżny marmur w półmroku alei, Tancereczka, fatalna dziewica, Najpiękniejsza ze wszystkich kamei. To przez takie wielu śmierć spotkało, To po taką Czyngis-chan słał posła, Taka sama tacę we krwi całą Z głową Jana Chrzciciela przyniosła. Przekład: Zbigniew Dmitroca ------------------------------------- Carl Sandburg Kapelusze Kapelusze, do kogo należycie? co kryje się pod wami? Z wyniosłego tarasu drapacza chmur spojrzałem w dół i zobaczyłem: kapelusze, pięćdziesiąt tysięcy kapeluszy Kłębiących się i huczących pode mną jak rojowisko pszczół, jak stado bydła, jak wodospady, znieruchomiałych, jak morska trawa w bezwietrzną pogodę, jak zboże na prerii w czasie ciszy. Kapelusze: opowiedzcie mi o waszych wzniosłych nadziejach!
  11. Ponury,dziękuję-zaktualizowałam hasło i zadziałało jak należy. Agnes ,dziękuję za ciepłe slowa. Pozdrawiam Was serdecznie i proszę pozdrówcie ode mnie Ziabkę. Skorpionka
  12. Mira, uważaj Żyłaś sobie jak Tangolita co noc, co dzień - bo i myśliciel, i kobita, Syrena-Record, z bajki płyta, niebiański motor, o Szarlotto - sen. To było życie! cud fakira! Wszystko, coś chciała, miałaś, Mira: mirrę, kadzidło i złoto. A teraz co? Na Heraklita! Co w głowie masz! hoc-hoc? Wprost zwariowała ta kobita, ana chce być jak ironita co dzień, co noc. Ha-ha, satyrki się zachciało - owszem, to pomysł dumny. Ale co będzie, proszę Miry, jeśli Kolumna Satyry zacznie obalać kolumny? Czy zapomniałaś, ze Voltaire został obity przez lokajów? Ciężko z satyrą w każdym kraju, nawet w ZSRR. A tobie, jak na złość, potrzeba poetom dać kawałek chleba, chce ci się witza, fanfreluszki, satyry, Schneckenschnickenschnack, błysku szpady sans peur ni blague... Mira, na kręte wchodzisz dróżki, Mira, uważaj. Jak pragnę Boga, zadrzesz z rządem. Satyry nie kocha rząd. U nas, uważasz, trzeba z prądem, ty chcesz pod prąd... Powiedzmy, że Kolumna wyszła - sto lat! i byle prędzej! Jak gwiezdne niebo humor błyska, jak gwiazdy śmieją się ludziska, no, ale konsekwencje? Bo jeśli tak, bo jeśli, jeśli skandl z satyry się wybiesi - Mira, uważaj - Od tej satyry przyjdą rozbiory, no i Kościuszko, Insurekcja, Bartoszu-toszu, Uaszyngton, potem Królestwo Kongresowe, Szopen zacznie płakać na lekcjach, że chce do rodzinnych stron. Potem jak zwykle Mikołaj Pierwszy i kupppa wierszy, kuppa wierszy, a potem Adam i cholera, a potem Juliusz i suchoty. o filareci, biedne dzieci, kochany kraju złoty... A w końcu przyjdzie Do-OO-tyma. Mira, uważaj, Mira, trzymaj!!! Mira, nie mogę... * Kiedy ojczyzna zasnuje się kirem, wszyscy wskażą palcem na Mirę, że sprowadziła noc niedoli, och boli serce, och jak boli... A co się stanie z tobą potem? Wolę, Mireczko, nie mówić o tem: Daktyloskopia, czarne znaki, tajga i tundra, klątwy księży, Mira, uważaj, się zastanów - i ty, i ja znamy tych panów. Po co ci, Pani, despekt taki? Lepiej z Cyrano Berżerakiem lećmy na księżyc. Konstanty Ildefons Gałczyński 1934
  13. Przeczytałam Wasze uwagi i chociaż zastrzegłam swój nick,na wszelki wypadek sprawdziwam.Niestety okazało się,że mogę wejśc na czata bez wpisywania hasła-wcześniej nie mogłam tam wejść bez logowania. Może mi kroś wytłumaczyć to zjawisko?Czy ktoś złamał moje hasło? Przy okazji idę w ślady Agnes i też oświadczam,że od bardzo dawna tam nie wchodzę i jeśli jakaś skorpionka pojawiała się w tym miejscu-nie byłam to ja. Pozdrawiam Czatmenki i Czatmanów. skorpionka
  14. Postmodernizm Jacek Kaczmarski Wszystko wolno! Hulaj dusza! Do niczego się nie zmuszaj! Niczym się nie przejmuj za nic! Nie wyznaczaj sobie granic! I nie próbuj nic zrozumieć, Nie pochodzi - mieć - od - umieć. Możesz wierzyć, lub nie wierzyć, Nic od tego nie zależy. Nie wyznaczaj sobie zadań - Kto się nie wspiął - ten nie spada, A kto pragnie być na szczycie - Będzie spadał całe życie. Nie stać cię na luksus troski, Jesteś wszakże dziełem boskim, No a Boga przecież nie ma, Więc to tyle na ten temat. Wszystkie mody, wszystkie style Równie piękne są i tyle. (Lub, jak chcesz, równie szkaradne - Konsekwencje tego żadne). Zachwyt tyle wart, co wzgarda, Stryczek tyle, co kokarda, Prawda tyle, co jej brak, Smaku brak - tyle co smak. Bo to o to w końcu chodzi By niczego nie dowodzić. Nie wykuwać tarcz utopi I nie kruszyć o nie kopii. Nie planować i nie marzyć. Co się zdarzy - to się zdarzy; Nie znać dobra ani zła: To jest gra - i tylko gra! Ktoś się wzburza, że tak nie jest, Niech się wzburza! - Ty się śmiejesz! Nie daj wzburzać się, ni wzruszać: Wszystko wolno! Hulaj dusza! - Oj, nie wolno rzeczy wielu, Kiedy celem jest - brak celu... (Zwłaszcza, jeśli duszy nie ma - I to wszystko na ten temat)
  15. Gość wyżej to ja. skorpionka
  16. Powiedz człowiekowi, że na niebie jest gwiazd 978301246569987 a uwierzy. Ale napisz kartkę "Świeżo malowane", a sprawdzi i powala się. J.Tuwim Gorzkie prawdy z trudem się połyka, ale za to później korzystnie się odbijają.' Magdalena Samozwaniec Prawda nigdy nie triumfuje, wymierają tylko przeciwnicy Max Planck Wszyscy mówią. Każdy mówi inaczej. Przestaje chodzić o rację. Rację ma każdy i tym samym nie ma jej już nikt. Marian Grabowski "Na obrzeżach sacrum"
  17. Włodzimierz Wysocki Skok wzwyż Wybicie, skok - i niech to piorun trzaśnie, trybuny w śmiech, a ja przełykam łzę - i znów strącone głupie dwa dwanaście, poprzeczka leży smętnie obok mnie. Słowo daję, że rzucę ten sport, mówię wam, że żaden to zysk; jedną krótką chwileczkę trwa wzlot, potem spada się prosto na pysk. Lecz zakazany owoc zwycięstwa zjem i sławę wytarmoszę za kark jak psa - każdy z lewej nogi wybija się, z prawej zaś wybijam się nogi ja. Przyjemnie jest dokopać leżącemu, takiego to i dobić nam nie żal - mój trener rzecz ocenił po swojemu; człowieku, to ma być skok wzwyż, nie w dal. Toż hańba, powiedział i wstyd, ty słyszałeś, palancie, ten gwizd? To po kiego się wpychasz na szczyt, skoro ciągle zlatujesz na pysk? A ja tam robię swoje i swoje wiem, i sławe wytarmoszę za kark, jak psa - niech każdy sobie z lewej wybija się, z prawej zaś wybijam sie nogi ja. Mój rywal właśnie przeszedł dwa szesnaście, w przestworza poszybował tak jak ptak, a u mnie to parszywe dwa dwanaście - trenera za sekundę trafi szlag. Powiedział, że zaciągnie mnie w kąt i z rozkoszą da w mordę mi tam, żebym wiedział, że prawa to błąd, i że z lewej - jak wszyscy - wybijać się mam. Lecz choćbym skakać miał do sądnego dnia, nie zmienię swego zdania w materii tej, skakać z prawej nogi mam prawo ja, lewa nie ma prawa zastąpić jej. Kibicom śmiech na ustach nagle gaśnie, mój trener resztki włosów z głowy rwie - wybicie, wzlot - przeszedłem dwa dwanaście, i prawa noga nie zawiodła mnie! Czasem trudno udżwignąć swój krzyż, ale w życiu przeważnie tak jest - gdy ja tutaj uprawiam skok wzwyż, żona z innym uprawia gdzieś seks.... Lecz zakazany owoc zwycięstwa jem, i wytargałem sławe za kark jak psa - z lewej niech wybija się ten, kto chce, a prawej zaś wybijam się nogi ja.
  18. Święta Krowa Mlekodajna, piękna, zdrowa, Żyła kiedyś zwykła krowa. Z przodu żarła trawę z sieczką, A z tyłu dawała mleczko. Dawała je w zimie, w lecie, Uwielbiali krowę kmiecie, Prawie hołd składali krowie, Aż jej przewrócili w głowie, Uwierzyła, że jest święta i zrobiła się nadęta, Okrąglejsza od balona, I jakaś taka natchniona ... Poszedł ją wydoić Wicek, A krowa w krzyk: - Wont od cycek ! W ziemię bij przede mną głową, Jestem bowiem świętą krową ! Przyjechał krówski pan lykarz, - Co ty tak - powiada - brykasz ? Krowa nie speszona wcale, - Odejdź - mówi - konowale, Właśnie czuję, że powoli Dostaję już aureoli ! - Nieraz - rzekł lekarz - przy wzdęciu Szajba odbija bydlęciu, Nie bierz żeż, durny bawole, Tej szajby za aureolę I posłuchaj mojej rady - Zrób ze dwa lub trzy przysiady, Bo cię te gazy uśmiercą ! - Milcz - krowa na to - bluźnierco ! Nie chciała słuchać dyrektyw, Bluzgała stekiem inwektyw, Aż doktor, co nie miał czasu, Zasunął jej szprycę z kwasu, poczem schował się w lucernie, A ta krowa jak nie świernie ! (czyli jak nie zaświergoli) I brzuch jej opadł powoli, Znów zrobiła się zwyczajna, Grzeczna, i w ogóle fajna ... Wniosek: żadne dyrektywy Nie zastąpią lewatywy ! Andrzej Waligórski
  19. PO CO JEST TEATR-Joanna Kulmowa Ta drabina to schody do nieba, a ta miska pod schodami to księżyc. Tamten miecz to zwyczajny pogrzebacz, a z garnków są hełmy rycerzy. Ale kto w te czary nie uwierzy? To jest teatr. A teatr jest po to, żeby wszystko było inne niż dotąd. Żeby iść do domu w zamyśleniu, w zachwycie. I już zawsze w misce księżyc widzieć...
  20. Kiedy wykształcisz diamentowe ciało bez żadnego wpływu, Ogrzewaj pilnie korzenie świadomości i życia. Zapal światło w błogosławionej, zawsze bliskiej krainie I niech tam ukryte przebywa twoje prawdziwe ja". Liu Hua Jang * Czysta aktywność umysłu przypomina krystalicznie przejrzystą wodę. Natura wrzuca do niej najróżniejsze śmieci i zanieczyszczenia, które przedostają się przez oczy uszy itd. i trwają tam w wielkim pomieszaniu. Tak więc gdy tylko zaczynamy myśleć, musimy się odwołać do tej "zawartości" - nie umiemy myśleć bez pomocy słów i obrazów. Budda * W zabiegach ludzkich jest przypływ i odpływ: Pora przypływu stosownie schwytana Wiedzie do szczęścia; kto oną opuszcza, Ten podróż życia po mieliznach z biedą Musi odbywać. Myśmy teraz właśnie Na tak wezbrane wypłynęli morze: Trzeba nam z fali przyjaznej korzystać, Inaczej okręt nasz zatonie. William Szekspir, "Juliusz Cezar"
  21. Nie wyrastaj z marzeń-Joanna Kulmowa Podobno z tego się wyrasta, podobno to z czasem się zmienia. Ty się nie zmieniaj, już taki zostań, ty nie wyrastaj z marzenia. Choćby ci było z nim niewygodnie, choćby nawet z nim było źle ci, to je troszkę, odrobinkę odmień, ale go nie wyrzucaj na śmieci. Będą mówili, żeś jeszcze dzieciny, będą się może śmiali, a ty się z nimi nie licz, ty bądź taki, jaki jesteś nie inny. I gdybyś nawet nie mógł sprostać światu, co zmienia się i zmienia, to ty się nie martw, taki już zostań ty nie wyrastaj z marzenia.
  22. "Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym" "Kalama Sutra" Budda Siakjamuni
  23. Wiosna-K.Kamil Baczyński Liście skłębione słońcem wokno zielenią się pchają, liście wytrysłe smugami drzew wiosennego raju. Słońce się tarza po murach krwawiące plamą cegieł; park - zieleniasta góra w niebo alei szeregiem wystrzelił. 13.V.38
  24. Johann Wolfgang Goethe Ach, kto ukoi ból temu, co balsam za truciznę ma? Ten, który się nienawiścią z nadmiaru miłości upijał? Wzgardzony wprzód, dziś sam gardzący, skrycie przetrawia wciąż własną swą wartość w nienasyconym samolubstwie. Jeśli w Psałterzu Twoim Ojcze Miłości jest ton dla ucha jego pojętny, to pokrzep mu serce! Rozwidń zamglony wzrok, by widział tysiąc źródeł bijacych tuż przy spragnionym w pustyni. ### "Wśród waszej braci osnowę istnienia Pozna się zwykle już z dźwięku imienia. Kto jesteś?" Mefistofeles odpowiada: "Tej siły cząstka mała, która wciąż złego pragnie, A dobrze wciąż działa". Faust pyta dalej: "Cóż ta zagadka znaczy w samej rzeczy?" Słyszy odpowiedź Mefistofelesa: "Ja jestem duchem, który ciągle przeczy. I słusznie, bowiem co się tu poczęło, Jedynie godnym jest, aby zginęło. Więc lepiej, by nic nie rodzono w świecie. Słowem to wszystko, co wy grzechem zwiecie, Zniszczeniem lub wprost złem przeklętem, Jest mym właściwym elementem". (J. W. Goethe, Faust, tł. W. Kościelski 1933)
  25. "...we własnym życiu nie wolno poddawać się rozpaczy z powodu naszych błędów i grzechów,ponieważ przeszłość nie jest zamknięta i otrzymuje sens nadany jej przez nasze pózniejsze czyny..." Czesław Miłosz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...