Witam czytających i dobra życzę w nowe dni w nowym roku. Milczę tu sobie skromnie i podziwiam talent pisarski Śmigalskiej ale... tym razem głos zabiorę. Otóż to nieszczęsne , wielkie pudło zwane "telewizorem" służy nam jedynie jako monitor do oglądania przepastnych zasobów płytoteki filmowej a zaręczam, że Maggie O`Connel w 42-calowym wymiarze nabiera szczególnego powabu a jej dołeczki na policzkach niezmiernie radują oko me starcze. W garażu natomiast tkwi jeszcze nie rozpakowany ekran do projektora (2x2 m) i docelowo to on przyjmie na swe ciało filmowe kadry. Z anten umiejscowiłem na domu jedynie dualną, internetową. I tak będzie póki żył będę :) Onegdaj (lat temu chyba 5) zauważyłem bowiem, że zaczynam dyskutować z wszelkiej maści politykami mędrkującymi w programach TV a nadto natarczywość i głębkie przesłanie filozoficzne reklam wpędzała mnie w depresję. Takoż won z kolorowymi obrazkami stacji wszelakich ! Sam sobie układam program kulturalny i w jego ramach znajduje się m.in. serial The Weeds czy też Alaska :) Stąd obecność wrażego obiektu, który kojarzy się w sposób naturalny z telewizją, a który w domu Śmigalskich z telewizją nie ma nic wspólnego. Namiętnie słucham muzyki co wymaga niezmąconej ciszy . Wystarczająco dużo hałasu Śmigalska czyni talarzykami, garnuszkami i sztućcami. Pozdrowienia ! ś.