Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

KKinga

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    122
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez KKinga

  1. Mam 2 duże psy i 2 koty. Gdy wyjeżdżamy, ściągam z mojej rodzinnej miejscowości (40 km) mamę, żeby została na "gospodarstwie". Mama dostaje dokładną instrukcję co i jak, książeczki zdrowia zwierzaków, numer do wet-a i do zaprzyjaźnionej wolontariuszki (jakby co). Nikomu innemu nie ufam na tyle, żeby oddać mu zwierzaki pod opiekę. Gdyby mama nie mogła zostać, szukałabym profesjonalnej petsitterki lub dobrego hotelu (ostateczność) albo nie wyjechałabym na wakacje. Nigdy nie porzuciłabym swoich pupili, tym bardziej, że one już kiedyś straciły dom. Gdy miałam tylko jednego kota, wzięłam go na 2 tygodnie, na wakacje, ale to była trauma dla tego zwierzaka! Wszystkiego się bał, musiał siedzieć zamknięty w pokoju żeby się nie zgubił lub żeby nie stało mu się coś złego. Po powrocie do domu był na nas tak zły,że zaczął załatwiać się obok kuwety. Zabieranie kotów na wakacje to chyba niezbyt dobry pomysł. Co innego psy, ale mam za małe auto.
  2. Anulkawj, błagam Cię, jeśli suczka nie jest rodowodowa i nie prowadzisz prawdziwej hodowli, nie pozwól suni mieć szczeniaki,nigdy! Schroniska na prawdę są pełne pięknych owczarków (czystej rasy i mieszańców). Byłam, widziałam, serce mi pękało. Piękne, duże psy w ciasnych klatkach, całe lata bez spacerów. Nie wierzysz?Pojedź, zobacz. One wszystkie czekają na prawdziwe dobre ręce, ale nie tak łatwo je znaleźć, szczególnie dużym psom. To nie prawda,że suka musi mieć przynajmnie raz w życiu szczeniaki. Nie musi, a zastrzyki nie są zdrowe. Może się skończyć ropomaciczem lub rakiem sutka. Od pół roku mam sunię ze schroniska, 7-letnią i widzę, że ma guz na sutku bo została wysterylizowana dopiero w wieku 6 lat, a wcześniej miała zastrzyki. Po sterylizacji nie ma cieczki, psy się nią nie interesują i jest fajnie. Nie wiem jak długo będzie z nami bo swoje w życiu przeszła ale uważam, że sterylizacja jest najlepszym sposobem na zapobieganie problemowi bezdomności zwierząt i wydłuża życie naszemu pupilowi. Wracając do oddawania szczeniaków w dobre ręce. Mój sąsiad ma pięknego owczarka niemieckiego długowłosego. Pies jest z pewnością najedzony, nikt go nie bije itd. Tyle, że ciągle siedzi sam, zamknięty w kojcu. Czy to jest dobre życie, zwłaszcza dla ON-ka? Czy ktoś z forumowiczów chciałby tak żyć? Inny przykład: mam od 2 miesięcy pięknego mieszańca (prawdopodobnie mix ON-ka długowłosego z owczarkiem coli). Jego historia jest taka: gdy miał ok. roku ktoś go wyrzucił z samochodu na wsi. Był ładny, więc szybko znalazł sobie dom. Tyle,że żył sam, zamknięty za wysokim płotem. Czasami nie wytrzymywał, przeskakiwał ten wysoki płot i uciekał przez pola, lasy żeby nareszcie być wolnym. Potem wracał do swoich "kochanych państwa", którzy mieli go coraz bardziej dosyć. W końcu, po 6 latach postanowili go oddać w "dobre ręce" (byle się go pozbyć). Na szczęście ich siostrzenica jest wolontariuszką w schronisku i "stanęła na głowie" żeby ten piękny, kochany psiak znalazł dobry dom. Trafił do mnie. Czy jestem idealną Panią, pewnie nie, ale moje psy nie siedzą zamknięte w kojcach ani na łańcuchach i nie pozwolę aby płodziły kolejne pokolenia "psiej biedy", chociaż szczeniaczki po nich na pewno byłyby śliczne. Wiem, że moja gadka umoralniająca nie jest odpowiedzią na Twoje pytanie, ale może kiedyś pozwoli Ci podjąć jakąś decyzję. Pozdrawiam
  3. Oto, co dzisiaj przeczytałam na onet.pl o polskich schroniskach: http://biznes.onet.pl/przedsiebiorstwo_mordowania_zwierzat,18490,4835368,1,news-detal
  4. Witam. Czytałam na stronie schroniska,że na razie otrzymali nakaz wyremontowania schroniska i likwidacja jest wstrzymana. Zbierają podobno na remont. Potrzeba 50 tys. Dorzuciłam ociupinkę , ale po artykule na onet.pl zaczynam mieć poważne wątpliwości, czy te pieniążki na pewno idą na pomoc dla zwierzaków? Artykuł o schroniskach: http://biznes.onet.pl/przedsiebiorstwo_mordowania_zwierzat,18490,4835368,1,news-detal Świat jest okrutny! Pozdrawiam KKinga
  5. Skoro wzięłam się za wklejanie zdjęć w innych wątkach to i tu się pochwalę swoją kicią http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/8/3/51601580_d.jpg
  6. Oto nasza Zefi, która miała być Zefirkiem. http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/v/6/9/2/51601581_d.jpg http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/1/7/51601577_d.jpg
  7. Witam, może niektórzy z Was pamiętają jak kilka m-cy temu pisałam, że chcę przygarnąć czarno-białego kocurka pomimo, że córka marzy o kotce trikolor. Nie chciałam brać kociczki ze względu na niekastrowane koty sąsiadki. No i .... od września mamy kotka ........... i bynajmniej czarno-białego . http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/v/6/9/2/51601581_d.jpg Tak wyglądał 02 września i miał na imię ZEFIR. A tak wygląda teraz i ............ http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/0/3/8/51601578_d.jpg http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/4/0/51601579_d.jpg .......i nazywa się ZEFI. Koteczka chowa się bardzo dobrze, ale nakolankowy miziak to to nie jest. Ma charakterek, nie lubi przebywać na rękach za to uwielbia nas gryźć i drapać. Troszeczkę od niedawna brzydko pachnie jej z pyszczka, czyżbym przesadziła z surowym mięsem (daję dosyć często, co 2-3 dni). Jakieś rady?
  8. A jakiej to firmy i gdzie można kupić w W-wie?! W marketach, do których uczęszczam (Real,Carrefour) nie ma takiego wyboru mrożonych grzybów.
  9. [http://foto0.m.onet.pl/_m/e967f0f00c5ca358f5638745f6ae9cc0,10,19,0.jpg Jest śliczna! Tamten kotek też był piękny! Szkoda go Uwielbiam czarno-białe kociaki. Mam pytanko do kociarzy. Moja sąsiadka ma 2 kocury, niewykastrowane, chodzące samopas po sąsiednich działkach. Chcę wkrótce przygarnąć kociaka, ale ze względu na koty sąsiadki, boję się wziąć kotkę. Oczywiście moja kotka zostałaby wysterylizowana, ale i tak obawiam się, że koty sąsiadki bedą przychodzić na moje podwórko i znaczyć teren wokół domu, a tego bym nie zniosła. Dlatego pomimo, że córka marzy o kici trikolor, zdecydowałam, że nie możemy wziąć kotki. Czy uważacie, że moje obawy sa słuszne i lepiej zrobię jeśli wezmę kocurka? Podzielcie się proszę swoją wiedzą. Pozdrawiam
  10. Po pierwsze: wiejska droga, nieutwardzona to chyba nie jest droga, którą mogą jeździć TIR-y. Tu trzeba się zwrócić do zarządu dróg w Urzędzie Gminy. Po drugie: na poziom zapachów i hałasów w terenie zabudowanym również są odpowiednie normy. Kłania się ochrona środowiska, również w Urzędzie Gminy. Jest jeszcze kodeks cywilny, który w art.143-144, mówi o tym,że nie możemy na swoich działkach robić co się nam żywnie podoba jeśli oddziaływuje to negatywnie na sąsiednią działkę (to tak w skrócie). No, ale to wszystko oznacza totalną wojnę z sąsiadem, a urzędnicy będą się wić jak piskorze, żeby tylko sprawą się nie zajmować (zwłaszcza jeśli sąsiad ma znajomości w gminie). Znam to, przerabiałam to, ale wygrałam! Mam w nosie takiego sąsiada,który mi hałasuje i smrodzi pod oknami! On może mi się nie kłaniać,ale ja za to mam ciszę i czuję zapach skoszonej trawy a nie smród spalin. Nie odpuszczaj, walcz o swoje. Racja jest po Twojej stronie. Spróbuj jednak na początek porozmawiać z nim grzecznie i przedstawić swoje argumenty. Może się dogadacie, bo tak jak wspomniałam, sprawa nie będzie łatwa: urzędnicy będą się migać i każą Ci iść do sądu, a sprawa cywilna w sądzie sporo kosztuje. Powodzenia
  11. Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Niestety, pamiętam jak przy zakładaniu alarmu, pracownik firmy mówił, że jeżeli kot będzie skakał po meblach, to czujki go "wyłapią". A jaką ja mam gwarancję, że kotek nie będzie brykał po fotelach, szafkach itd? Spróbuję opcji z przenosinami. A tak na marginesie, to nie mamy jeszcze nawet upatrzonego kotka, ale wiemy, że ma być po wakacjach. Na pewno będzie kocurek, najlepiej czarno-biały i przygarnięty ze schroniska lub z ogłoszenia. Jeśli ktoś z Forumowiczów wie coś o czarno-białym kocurku do oddania, w mazowieckim, to proszę o informację na priv lub w tym wątku. Pozdrawiam
  12. Witam! Pytanie może niezbyt fortunnie sformułowane, ale już wyjaśniam, o co chodzi. Kota jeszcze nie mam, ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce będę miała ( a raczej moja córka będzie miała- 9 lat) i już myślę gdzie powinien mieć swoje miejsce do spania i toaletę. Jest to o tyle istotne, że kotek będzie musiał podczas naszej nieobecności przebywać w jednym pomieszczeniu zamkniętym, ze względu na czujki alarmowe w całym domu z wyjątkiem dwóch pomieszczeń, których właśnie dotyczy moje pytanie. Pierwsze pomieszczenie byłoby wprost idealne dla kota: widne,przestronne, z zakamarkiem na kuwetę, możliwością znoszenia tam różnych zabawek i bez obawy, że coś się zniszczy właścicielom , ale niestety jest to tzw.pokój letni, bez ogrzewania i fajny tylko poza sezonem grzewczym. Drugie pomieszczenie to łazienka z ogrzewaniem podłogowym. Na zimę idealna, ale nie tak komfortowa jak letni pokój. No i ja, szczerze mówiąc nie chciałabym kociej rezydencji w łazience przez cały rok (ze względów estetycznych). Obydwa pomieszczenia są obok siebie. Pomyślałam więc sobie, że w okresie wiosenno-letnim, kotek przebywałby (tylko w czasie naszej nieobecności oczywiście) w pokoju letnim, a gdy byłoby już za zimno, przeprowadzałabym go wraz z posłaniem i kuwetą do łazienki. Tylko nie wiem, czy to dobry pomysł i co kotek na to? Czy można robić kotu taką przeprowadzkę (myślę tu głównie o kuwecie) co pół (+/-) roku? Nie znam zbyt dobrze kociej natury (zawsze miałam psy) i nie jestem pewna czy takie rozwiązanie nie namiesza za bardzo w kociej psychice. Jedno jest pewne, kotek nie będzie mógł urzędować w całym domu,gdy nas nie będzie. Pomóżcie proszę
  13. Dzięki . Moja korespondencja z Gminą trwa. Co do kontroli z WIOŚ, to owszem myślę o tym, ale cały ten hałas i spaliny emitowane są albo w godzinach bardzo wczesnych albo wieczorem albo w dzień wolny od pracy, czyli generalnie wtedy gdy urzędnicy nie pracują. W godzinach urzędowania taka kontrola nie ma sensu, bo ciężarówki są na budowie. Poza tym, czy można kontroli dokonać dyskretnie,żeby sąsiad się nie zorientował? Inaczej, wyłączy wszystko, gdzieś sobie pojedzie i tyle będzie.
  14. Sąsiad zorganizował sobie tuż za naszą wspólną granicą bazę samochodów ciężarowych (wielkich wywrotek).Nie wiem czy one należą do niego, jego pracodawcy czy innej osoby, ale faktem jest, że żadna działalność gospodarcza nie jest na tej nieruchomości zarejestrowana a ciężarówki codziennie tam parkują. Sam wjazd i wyjazd codziennie 4 wywrotek może bym przeżyła (w ramach układów dobrosąsiedzkich), ale: - każdego dnia (oprócz niedziel) pod naszymi oknami,o godz.6 rano zostają uruchomione silniki ciężarówek i pracują na postoju ok. 0,5 godziny, - zdarza się, że jakaś kopara albo spychacz są transportowane na ten parking np. do naprawy a praca tego ustrojstwa to dopiero hałas (szyby drżą), - w każdą sobotę cały ten park maszynowy jest myty (brzęczącym karcherem), naprawiany i generalnie nie ma mowy żeby posiedzieć sobie w ciszy na tarasie. -ciężarówki zniszczyły nieutwardzoną drogę (policja nazwała ją polną, mimo że ma swoją nazwę), z której korzystałam, a teraz jest tam błoto do kostek. A tam był kiedyś taki spokój Nasze osiedle, to osiedle domów jednorodzinnych.W planie zagospodarowania napisano, że przeznaczone pod zabudowę jednorodzinną i działalność usługową, której uciążliwość nie wykracza poza granice jej lokalizacji. I na podstawie tego właśnie zapisu próbuję zmusić Gminę do działania, tylko JAK?!!!
  15. No to już się dowiedziałam. W tym miejscu nie ma zarejestrowanej żadnej działalności gospodarczej (pół roku temu wyrejestrowano) i Starostwo umywa ręce. Zostaje mi tylko Gmina, ale jak ich zmusić do działania ?
  16. TEPSA musi uzyskać pozwolenie od Gminy lub Starostwa na postawienie słupa w innym miejscu, tak aby nie kolidować z innym mediami, które mogą przebiegać w tym samy pasie, przed domem (wogdociąg, gazociąg itp.). To wszystko niestety trwa (mapy,projekty, pozwolenia), ale naciskaj ich. Może w Gminie/Starostwie udzielą Ci informacji, na jakim etapie utknęła sprawa. Zadaj im pytanie na piśmie.Muszą odpowiedzieć. Miałam bardzo podobny problem 3 lata temu, bo słup stał na mojej działce, ale w końcu się udało.
  17. Oj, dzięki wielkie, z nieba mi spadłaś A czy możesz podpytać kolegi, czy jeśli to Gmina ma obowiązek zająć się sprawą to czy ta uciążliwa działalność musi być zarejestrowana w Gminie aby Urząd był kompetentny do zajęcia się nią? Sąsiad robi mi Sajgon za płotem (hałas,spaliny), ale prawdopodobnie nie ma w tym miejscu zarejestrowanej działalności i nie wiem czy jakiś Urząd może mi w tym pomóc. Pozdrawiam Kinga
  18. Witam, Pytanie do pracowników urzędów gmin i starostw Kto musi przyjąć i rozpatrzyć skargę na działalność usługową, której uciążliwość wykracza poza granice jej lokalizacji (zgodnie z miejsc.planem zagospodarowania takiej działalności prowadzić nie wolno), Burmistrz Miasta czy Starosta Powiatowy? Urzędnicy w mojej gminie wiją się jak piskorze, żeby tylko odsunąć od siebie sprawę i próbują "przerzucić" ją na starostwo, a to wszystko koszmarnie długo trwa i tracę cierpliwość. Czy ktoś kompetentny może mi odpowiedzieć na pytanie? Proooszę
  19. Miałam tę nieprzyjemność korzystać z państwowej służby zdrowia na początku lipca. Po trzech nieudanych próbach, dopiero czwarty szpital zgodził się mnie przyjąć ze złamaną ręką (W-wa i okolice), a na izbie przyjęć koszmar. Znudzony życiem doktorek-małolat, któremu pacjenci zawracają gitarę i gipsiarz, który chyba niedawno wyszedł z więzienia za dobre sprawowanie. Nigdy więcej nie chcę spotkać tych ludzi na swojej drodze. A teraz moje własne dywagacje: Jakim prawem za ten haracz, który muszę co miesiąc oddawać ZUS-owi, w tym wcale nie małe zdrowotne, w państwowej służbie zdrowia traktuje się mnie jak psa? Lekarze domagają się podwyżek, rozumiem, ale dlaczego ich strajk jest wymierzony w zwykłych pacjentów, a nie w tych którzy rządzą? Jesteśmy traktowani jak zło konieczne, miesiącami musimy czekać na zabiegi, operacje albo całkiem odmawia się nam pomocy, a jak tylko "zachoruje" jakiś prominent, to się zlatuje konsylium lekarskie z całej Warszawy (przykład Leppera)? Nie oczekuję odpowiedzi na te pytania Udało mi się spotkać również porządnych lekarzy i tym miłym akcentem pragnę zakończyć. Pozdrawiam
  20. Złamałam rękę (kość ramienia) na początku lipca i pod koniec sierpnia usłyszałam od młodego doktorka, że się nie zrasta (i wcale się nie musi zrosnąć- dodał z rozbrajającą szczerością), ale czas iść na rehabilitację(gipsu już nie mam). Wpadłam w panikę, rehabilitanci też, jak tu rehabilitować skoro kość ledwo trzyma się na swoim miejscu i boli przy próbie ćwiczeń. Poszłam na prywatną wizytę do Centrum Damiana w W-wie, dr Świerczyńskiego, który wyjaśnił mi, że mam paskudne złamanie i na zrost trzeba poczekać ok.3 m-cy, powinnam wstrzymać się z rehabilitacją, ale trzeba ćwiczyć samemu. Przepisał mi leki przyspieszające zrastanie kości.Podobno wapń i magnez bardzo pomagają w tym procesie, a z galaretek to lekarze się podśmiewają. Trochę się uspokoiłam, ręka coraz mniej boli, ćwiczę sama, a za tydzień robię sobie tomografię komputerową ręki, tak dla własnej spokojności. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i życzę Ci Tosinku równie pozytywnego nastawienia, bo cóż nam połamańcom pozostaje. Z prywatnych klinik w W-wie znajomi polecali mi Carolinę i Damiana.
  21. Radzę poprosić o pomoc na http://www.clematis.com.pl Panowie ze szkółki powojników chętnie udzielają porad na forum.
  22. A czy Decis pomoże na przędziorka? On tak ładnie "tłucze" wszystkie robale. A przy okazji (żeby nie zakładać nowego tematu), na moim białym świerku pojawiła się watowata substancja. To robal czy grzyb? Jak to zwalczyć? Pozdrawiam Kinga
×
×
  • Dodaj nową pozycję...