Witam. Nikogo nie chcę obrażać. Po prostu denerwujące są uwarunkowania, które powodują, że budowanie czegokolwiek staje się tak żmudne i trudne. Co ciekawe właśnie od dobrej woli urzędników zależy czy zostanie coś przesunięte czy nie zostanie. Jak widać przepis na to pozwala. Kwestia tak naprawdę dobrej woli i nic poza tym. Być może działają w myśl prawa, ale idealne byłoby gdyby było tak, że przepisy były interpretowane właśnie z poszanowaniem praw ludzi, którzy utrzymują ten cały aparat urzędniczy. A niestety nie są interpretowane w ten sposób. Analizę widziałem, pytałem nawet z czego wynikają takie a nie inne uwarunkowania. Dano po prostu kreskę na oko. Do tego przeprowadziłem dokładną wizję lokalną w terenie - i żaden z budynków nie jest odsunięty na taką odległość jaka została wpisana. Jeden sąsiad ma ok 4m, drugi ok 6.5m a szopa jest właśnie ok 8m. Sąsiadka chce w ogóle wyburzyć w najbliższej przyszłości budynek i postawić coś sensownego. Do tego w warunkach jest sugestia aby wyjazd był w stronę południową. Owszem da się coś zbudować również przy narzuconych uwarunkowaniach, ale nie zgadzam się z tym, że rozsądne jest zabieranie ponad 100m działki dlatego tylko, że urzędnik postawił kreskę tak a nie inaczej. Przy obecnych cenach nieruchomości to jest kilkadziesiąt tysięcy zł. Dlatego muszą powstawać czasami różne dziwne potworki, bo ktoś zinterpretował przepis tak a nie inaczej... Będę walczył bo tak naprawdę do tej linii zabudowy z prawej strony nie ma sensownego uzasadnienia. Tej drogi się już nie da poszerzyć, a do niedawna gmina w ogóle się do niej nie przyznawała. Zresztą ona jest i zawsze będzie małą dróżką wewnętrzną bo z jednej strony są tory a drugiej las...