Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

K74

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 667
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez K74

  1. K74
    Okazało się, że okoliczne atrakcje nie kończą się na jeziorze
     

    http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-6rI4DuNI/AAAAAAAAA8Y/7eAQH26-nCA/s400/2645457_348.ts1152814919776.jpg


    Na sąsiedniej łące (w tle po lewej widać nasze wykopki) pasą się koniki , bo łąka, przez ulicę, sąsiaduje ze stadniną. A w budynku przy stadninie można zjeść świetne domowe pierogi. Zdjęcie pierogów zamieszczę w późniejszym terminie .
  2. K74
    No i wodę mamy
     

    http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-6qVOcgTI/AAAAAAAAA8Q/Oan1eSIArv8/s400/2645272_348.ts1152814462032.jpg
     


    co bardzo cieszy Panów Budowlańców, bo narazie im się czajnik marnował . Musieliśmy niestety przejściowo zrobić studzienkę przed domem, chociaż Kierownik twierdził, że zupełnie niepotrzebnie. O co z resztą poprztykali się trochę z Panem Wodociągiem.
     

    Chwilowo nie ma wodomierza i do końca wakacji nie będzie, czyli lejemy za darmo , w ramach płukania technologicznego (cokolwiek by to nie oznaczało). Mąż twierdzi, że nie ma się z czego cieszyć, bo on tak przez całe życie (z wyjątkiem dworców) .
  3. K74
    Uff....wykopki zakończone . Chociaż mam wrażenie, że te doły siakieś takie
     

    http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-5xtOB-lI/AAAAAAAAA7c/r0bG2Rx1MPY/s400/2645229_348.ts1152814341375.jpg
     


    No cóż - przysypie się ziemią i nie będzie widać . Ważne, że Kierownikowi się podobały . Na dnie, zamiast chudziaka piasek z cementem. A na to zbrojenie na kanoldach (czyli podkładkach betonowych).
     

    http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-5x1PY0qI/AAAAAAAAA7k/3923kISUY8g/s400/2645253_348.ts1152814405226.jpg http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-5yCJhN9I/AAAAAAAAA7s/MlcUrsyRdKM/s400/2645242_348.ts1152814370196.jpg


    W rogu widać bednarkę: taki długi pasek blachy. Mamy je aż cztery w pobliżu rogów budynku. Materiał kosztował 67 zł. Dla porównania wspomniany przeze mnie wyżej Pan Elektryk policzył sobie 1300 (może robocizna taka droga ?)
  4. K74
    Mamy prąd !!!! Pierwsze medium na budowie.
     

    http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-4jz99_dI/AAAAAAAAA7I/WtCoCSu41jk/s400/2574247_348.ts1152619660854.jpg
     


    Historia tej Hondy jest dość ciekawa.
     

    Początkowo miałam nadzieję, że przed rozpoczęciem budowy ENEA zdąży nam podłączyć prąd docelowy. Nadzieję straciłam . Mamy obiecane na wrzesień (koszt znanej budującym szafki prądowej ponosi oczywiście ENEA ). Ale do września musimy sobie jakoś radzić.
     

    Chcieliśmy podłączyć prąd budowlany. W tym celu zawarłam znajomość (niezbyt bliską) z pewnym Panem Elektrykiem. Spotkaliśmy się na dziace, Pan powiedział, że nie ma problemu, a na standardowo w takich okolicznościach padające pytanie:'"za ile?", odpowiedział, że za darmo , ale za to zrobi nam instalacje w domu. Zapaliło mi się żółte światełko. Teraz już wiem, że w przypadku światełka o tym kolorze należy szybko i grzecznie pożegnać się z tzw. fachowcem. Wycena instalacji elektrycznej dla naszego domu w wykonaniu Pana Elektryka opiewała na blisko 40 tys. . Co prawda dom niemały i elektryka łącznie z instalacją alarmową, ale Pan chyba nieco popłynął. W umowie przez rzeczonego "fachowca" przygotowanej, był zapis o zaliczce na materiał w wysokości 10 tys. oraz przepadku tej zaliczki i karze 20 tys., jeżeli z jego usług nie skorzystamy. Poczytałam umowę, włos mi się na głowie zjeżył i dogadaliśmy się, że Pan robi tylko prowizorkę budowlaną, ja mu za to płacę, a jak nie znajdziemy tańszego elektryka , to zadzwonimy w sprawie instalacji wewnętrznych. Pan zaczął prace przygotowawcze na naszej działce, polegające na wkopaniu fundamentu pod słup betonowy. W tzw. międzyczasie ja przygotowałam moją wersję umowy, do której Pan miał tylko jedno zastrzeżenie: chciał ostateczny termin wykonania przesunąć o jeden dzień. Kiedy przyszło do podpisania umowy okazało się, że oprócz zmiany terminu Pan rozszerzył sobie zakres prac o tę nieszczęsną instalację wewnętrzną, tylko zapomniał mi o tym powiedzieć . Taki drobny szczegół? Czy krętactwo jakieś? Umowy nie podpisaliśmy, a Pan lekko zdenerwowany powiedział, że zabiera swoją betonkę w pi...du . Jak powiedział, tak zrobił. Po betonce zostało tylko wspomnienie. Nawet zdjęcia nie mamy na pamiątkę . Ale za to jest z nami teraz nasza mała Honda .
     

    No i czemu ja Wam o tym smęcę? Bo Pan Elektryk na forum się ogłasza.
  5. K74
    A teraz, jak na wzorową budowę przystało, przyszedł czas na zrobienie wykopów pod fundamenty.
     

    Pan Michał stawił się na miejscu razem z koparką, chociaż nie swoją. Jego sprzęt niestety poległ na naszym humusie . Ale będzie reaktywowany (to wiadomość dla tych, którzy popisy Pana Michała chętnie obejrzeliby na swoich działkach).
     

    Pan Michał przyjechał z bracholem, to takie miejscowe określenie osobnika płci męskiej, zrodzonego z tej samej matki i ojca (po polsku zwanego bratem). Zajechał tenże brachol taką furą, że chyba nie było w okolicy panny na wydaniu, która by się za nim nie obejrzała. Chyba namówię Męża, żeby rzucił to klikanie w klawiaturę i zajął się porządną męską robotą, to też się mesiami bedziemy rozbijać .
     

    Tuż po koparce przyjechali jeszcze dwaj panowie ze sznurkiem (no na sznurku, to się chyba kokosów nie da zrobić ) . I Kierownik Budowy. Na powitanie zostałam przez tego ostatniego pocałowana w rękę, co panów sznurkowych wprawiło w niejakie osłupienie. Ale ponieważ wszyscy wiedzą, kto na budowie rządzi, zaraz ustawiła się kolejka do całowania mej prawicy .
     

    Po odbyciu rytuałów powitalnych rozeszli się wszyscy do swojej pracy. Panowie sznurkowi przywiązywali sznurek do gwoździków nabitych wcześniej przez geodetów. Pan Koparkowy kopał, gdzie mu kazali, ale co trochę zaplątywał się w sznurek. Ponieważ zaczęli się porozumiewać swoistym językiem pracowników budowlanych (składającym się z trzech wyrazów powszechnie uważanych za obelżywe, zestawianych w różnych kombinacjach) i nic z tego nie rozumiałam, oddaliłam się w stronę jeziora.
     

    Panowie za dużo nie wykopali, bo ten sznurek plątał im się okrutnie.
     

    http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-4LeW5foI/AAAAAAAAA64/JRCpqanlHiI/s400/2379475_348.ts1152095390230.jpg
     


    Wpadli na inny pomysł, który zostanie zrealizowany dopiero w sobotę. Ja leczę oparzenia słoneczne. Generalnie dzień można zaliczyć do niezbyt owocnych, ale na osłodę mam wspomnienie porannej kolejki do mej dłoni .
  6. K74
    Po Panu Michale na działce pojawili się geodeci. Pomierzyli, wbili kołki, deski i gwoździe. Latwo nie było, bo grunt mamy taki:
     

    http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-3x-z59wI/AAAAAAAAA6s/exEKxPE0HaA/s400/2379678_348.ts1152097000888.jpg
     


    W tzw. międzyczasie przyjechała ekipa budowlana na rekonesans. Ośmiu chłopa . Jak zaczną we wtorek to do niedzieli dom postawią. Chociaż nie byli pewni, czy przed sumą zdążą .
  7. K74
    Żeby ktoś nie pomyślał, że tak tylko ściemniam, a budowy żadnej nie ma, załączam zdjątka .
     

    Tu Pan Michał zaczął ściągać humus i jeszcze nie wiedział co go czeka.
     

    http://lh3.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-3BhpNONI/AAAAAAAAA6U/96Ee1X4dOOM/s400/2379473_348.ts1152095361733.jpg
     


    Tu coś dla ochłody: miejsce, w którym spędzamy czas zamiast nadzorować budowę. Mam nadzieję, że będzie je widać z okien naszego domu.
     

    http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sb-3CZENDaI/AAAAAAAAA6c/ddT739U6BeQ/s400/2379479_348.ts1152095403623.jpg
     


    Musicie przyznać, że drugi obrazek zdecydowanie wygrywa w konkurencji z zajęciem zaprezentowanym na zdjęciu pierwszym . Zwłaszcza przy takiej pogodzie jak tego lata.
  8. K74
    Rany jaki upał ! Niekończąca się tegoroczna zima, chyba nam się tylko przyśniła.
     

    Nadal nie mamy wody ani prądu (o prądzie będzie w dalszej części), ale za to humus zdjęty . Bardzo sympatyczny Pan Michał (chłopiec właściwie) katował swoją koparkę na naszej działce przez 5 godzin . Ziemia twarda jak skała, żar się leje nieba... a ja z dzieckiem (prawie na ręku) nadzoruję prace. Ponieważ Pan Michał wyglądał na człowieka, który wie co robi, robiłyśmy z Haneczką długie przerwy w nadzorowaniu (myślę, że ze względu na moją ciągle mizerną znajomość tematów budowlanych, budowa na tym nie ucierpiała) i spędziłyśmy sporo czasu nad wodą. Jakie szczęście, żeśmy tę działkę wybrali nad jeziorem .
  9. K74
    Dostałam rabat . Co prawda nie taki duży jak myślałam, ale zawsze kilkaset złotych zostało w kieszeni. Ja to jednak mientkim inwestorem jestem. Najpierw obiecywałam sobie, że zrównam Panią Projektant z podłogą, a jak co do czego przyszło, to odwaga mnie opuściła . Może na jakieś kursy asertywności trzeba się zapisać?
     

    A z dobrych wieści:
     

    -kierownik budowy wybrany,
     

    -ekipa budowlana wybrana,
     

    -dziennik budowy nabyty.
     

    Jeszcze tylko trzeba się sprężyć i załatwić prund i wodę :) .
  10. K74
    Powoli dobiega końca historia projektu przyłączenia naszej działki do wodociągu miejskiego . Historia dobiega powoli, bo od prawie trzech miesięcy . Początkowo nie mogłam znaleźć projektanta, który wykonałby przyłącze. Obdzwoniłam chyba wszystkie instytucje w Poznaniu, które z wodą mogą mieć cokolwiek wspólnego. Ponieważ podawano mi wszędzie ten sam numer telefonu do potencjalnej Pani Projektant, stwierdziłam, że rynek zmonopolizowany albo kobietka przebojowa jest . Zadzwoniłam (ciężko było, bo przez dwa dni nikt nie odbierał, ale twardym trzeba być, jak się człowiek chce budować) i umówiłam się na spotkanie w siedzibie Aquanetu. Wstałam bladym świtem (bo pani w biurze tylko do 10-tej), młodszą pociechę pod pachę wzięłam (starszą odstawiłam do przedszkola), zjawiłam się punktualnie, zaanonsowałam w recepcji i grzecznie czekam. Czekanie z dzieckiem jest dość uciążliwe, co zapewne wie każdy, kto kiedykolwiek widział na oczy 2-latka. Na szczęście Haneczkę obdarowano kredkami (kartek do rysowania nie było, ale kredki kolorowe były przez kilka minut atrakcją) i kaczuszką do puszczania baniek (baniek nie pszczała, ale miała fajny sznurek, którym można było owijać kredki). Różni ludzie przychodzili, spotykali się , odchodzili, a mojej Pani Projektant ani widu ani słychu . Po 45 minutach pani z recepcji zapytała, czy ja nadal czekam. Chciałam powiedzieć, że nie, tylko tak sobie siedzę, bo nie mam co w domu robić, ale przecież miałam być grzeczna, więc potwierdziłam. Pani zaanonsowała mnie ponownie. I dalej czekałyśmy. Przyszedł sobie starszawy pan z wąsem i też czekał, i miło było. Nagle zza winkla wychynęła postać i rzuciła się na pana z wąsem z temi oto słowami:"Panie Tadziu, gdybym wiedziała, że to Pan tu czeka, to zaraz bym przyszła". Pan Tadziu się cofnął i oznajmił, że owszem czeka, ale na kogoś innego, na co pani z recepcji oświadczyła, że to ja czekam na oną postać. Coś mnie tknęło. Wiem, że może wąsa nie mam i postury jestem mizernej, ale żeby kazać mi czekać godzinę tylko od tak sobie, to chyba przesada . Powinnam unieść się honorem i wyjść, ale przecież rynek zmonopolizowany... Zostałam . Pani Projektant zgarnęła dokumenty przygotowane przez mnie, powiedziała, że tutaj rozmawiać nie możemy, wyceniła swoją pracę na 600 zł, kazała zapłacić sobie 50 zł zaliczki (na taksówkę miałam ) i dzwonić za miesiąc.
     

    Dzwoniłam za miesiąc i przez następne 2,5 miesiąca codziennie, by słyszeć:"Zapomniałam, niech pani zadzwoni jutro". Przedwczoraj usłyszałam:"Przepraszam zapomniałam, niech pani zadzwoni jutro", wczoraj:"Przepraszam zapomniałam, proszę zadzwonić jutro", a dziś: "Jest nareszcie, jak to wszystko długo trwa, wreszcie się doczekałyśmy". Zatkało mnie normalnie . Ciekawe, czy dostanę rabat za ten poślizg czasowy?
     

    A morał z tej historii taki, że trzeba ufać swojej kobiecej intuicji .
  11. K74
    No i pozwolenie na budowę też już mamy . Szybko... za szybko... Ekipa nie wybrana, materiał nie zamówiony, wody i prądu jeszcze nie ma... Aaaaa.... co to będzie?
     

    Ale właściwie nie musimy się spieszyć. Nie chcemy się w tym roku wprowadzać, tylko zadaszyć i odczekać aż budynek osiądzie.
     

    BĘDZIE DOBRZE !
  12. K74
    Ha! Mamy już pierwszą wycenę od ekipy budowlanej. Fundamenty (sama robocizna) 17 tys. netto . Dalej jest już tylko weselej. Tym Państwu dziękujemy i oczekujemy poważniejszych propozycji.
  13. K74
    Nareszcie złożyliśmy w Wydziale Architektury Urzędu Miasta projekt zamienny. Cztery egzemplarze, kilka załączników, 2 minutki i po bólu... Niestety to, co zawierały cztery egzemplarze przeczytałam dopiero po wyjściu z urzędu . Znowu mam wątpliwości, czy to będzie mój dom . Wg wspólnej koncepcji Pana Architekta i Pani Konstruktor gotować będziemy na gazie (nie chcę gazu!), dach pokryjemy folią a nie deskami i papą, a fundamenty zaprojektowane są dla gruntu piaszczystego z wysokim poziomem wód gruntowych... Drobne szczegóły, ale bardzo irytujące .
     

    No cóż, ważne, że papiery nabierają mocy urzędowej, a my możemy zacząć poszukiwania ekipy budowlanej. Jedna już się na nas wypięła, bo za długo czekaliśmy na rysunki, druga ma przygotować wycenę na przyszły tydzień. Innych ekip do castingu brak , ale może dobrzy ludzie podzielą się namiarami.
  14. K74
    W ubiegłym tygodniu na naszej działce miały miejsce pierwsze roboty ziemne , zwane mądrze i naukowo badaniem geotechnicznym gruntu. Choć ciekawa byłam przeogromnie, nie mogłam niestety asystować, bo leżakowałam pokonana przez choróbsko. Może to i lepiej, że nie pojechałam, bo Mąż wymarzł okrutnie (nic nie powiem na temat tegorocznej wiosny ). Panowie Wiercący, w przeciwieństwie do Męża, nieźle się zgrzali. Okazało się, że pod 40-centymetrową warstwą humusu mamy śliczną glinę - twardą jak skała.
     

    W tym miejscu ogromne podziękowania dla areq'a za zaangażowanie, pomoc i pierwsze krople potu przelane na naszej budowie .
     

    Na działce sucho jak na tę porę roku. Glina niczego nie przepuszcza, ale będziemy mieszkać na górce, więc cała woda spływa sobie w siną dal.
     

    Nie wiem: dobrze to czy żle?
  15. K74
    A tak to ma wyglądać za kilkanaście miesięcy:
    http://lh5.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sc8fS48KZ0I/AAAAAAAABIE/ayyVYwdSMac/s800/1Wiecz%C3%B3r_1B.jpg" rel="external nofollow">widok od frontu
    http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sc8fT6eVYpI/AAAAAAAABIU/e-d2-DeC_fQ/s800/1Wiecz%C3%B3r_3B.jpg" rel="external nofollow">widok od ogrodu
  16. K74
    Pan Architekt już zdrów jak ryba, za to mnie zmogło choróbsko. Tylko, że w przeciwieństwie do większości populacji dla mnie stan grypowy, anginowy czy po prostu przeziębieniowy jest stanem normalnym, więc zdążyłam się już przyzwyczaić.
    Wrzucam więc rzuty, na które z utęsknieniem czekaliśmy wiele tygodni. Tak ostatecznie będzie wyglądał nasz dom z widokiem. Jeżeli wprowadzimy jeszcze jakieś zmiany, to tylko kosmetyczne.
    Ustawieniem wszelkiego rodzaju sprzętów proszę się nie sugerować, bo nad tym popracuję, kiedy nasza budowa przejdzie wreszcie ze świata wirtualnego w rzeczywisty.
    http://lh4.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sc8bHmhijoI/AAAAAAAABH0/Oe8ynYeQFoY/s800/Parter1.JPG" rel="external nofollow">rzut parteru
    http://lh6.ggpht.com/_06HbgcWgLZE/Sc8bIcWxCVI/AAAAAAAABH8/ilgGPBwK8bM/s800/Pietro1.JPG" rel="external nofollow">rzut piętra
  17. K74
    Pan Architekt choruje , więc kwestia rzutów przesunięta na bliżej nie określoną przyszłość. Mam tylko nadzieję, że będzie to jednak bliżej niż dalej nieokreślona...
     

    Za to projekcik przyłącza wodociągowego się tworzy . Niestety Pani Inżynier zażyczyła sobie za niego 600 zł plus koszty uzgodnień .
     

    Po spotkaniu z Panem Projektantem przyłącza energetycznego, wiemy, gdzie będzie stała szafka prądowa. I wiemy również (ale to już nie za sprawą Pana Projektanta), że szafkę tę zrobi nam ZE w ramach opłaty przyłączeniowej, bez dodatkowych kosztów, jak sugerowali pierwotnie. W tym miejscu wielkie dzięki dla andy999, który zasiał w mej głowie ziarenko niepewności w kwestii opłaty za szafkę, i dzięki któremu zaoszczędzony został pierwszy 1000 zł na naszej budowie . Może to nieduża oszczędność, ale na dobry początek.
  18. K74
    Rzutów jeszcze nie ma , ale za to ruszyło się w sprawie mediów.
     

    Naszą działkę od ulicy oddziela 4-metrowy pasek ziemi nienaszej. I właśnie przez ten pasek mają nam doprowadzić prąd i wodę.
     

    Co prawda mamy w księdze wieczystej zapisaną służebność dotyczącą prawa przejazdu i przechodu :) przez ziemię nienaszą, ale przeprowadzenia mediów- nie .
     

    Najpierw nie wiedziałam, że coś takiego będzie potrzebne, a kiedy już się dowiedziałm, było "po ptokach", bo akt notarialny podpisany i pieniądze za działkę przelane. Ale postanowiłam się nie martwić na zapas. Przyjdzie czas, będzie rada - jak mawiał mój śp. dziadek.
     

    I czas przyszedł.
     

    Na szczęście na początku naszej przygody budowlanej spotykamy samych miłych i życzliwych ludzi. Chociaż właściciel ziemi nienaszej przebywa za granicą, to w ciągu kilku dni jego pełnomocnik załatwił wszystko (przy niewielkim tylko naszym udziale).
     

    Teraz szukam projektanta do przyłącza wodociągowego. W Poznaniu rynek zmonopolizowany. Wszędzie, gdzie dzwonię podają mi numer telefonu tego samego inżyniera . I w dodatku ten telefon milczy jak głaz.
  19. K74
    Projekt domu wciąż niegotowy . Pan Architekt kombinował podobno jak mógł, ale i tak nie udało Mu się zejść z powierzchnią użytkową poniżej 200 m2 zachowując wszystkie nasze wymagania co do użyteczności. Na tak duży dom nie możemy sobie raczej pozwolić, a poza tym co my zrobimy z tymi metrami, jak dzieci wyruszą w świat? Na razie jesteśmy co prawda na etapie balów przedszkolnych, ale podobno nawet się nie obejrzymy, jak będą kończyć studia. Podobno.
     

    Nabyłam więc drogą kupna blok z papierem milimetrowym, gumkę, linijkę. Ołówek pożyczyłam od synka, a właściwie wymieniłam na długopis, bo synek nieświadom historycznej roli swojego ołówka, nie chciał się z matką podzielić .
     

    Trzy dni i prawie noce rysowania i domek ma ok. 160 m2 + garaż. A jednak się dało . Pan Architekt pooglądał i stwierdził, że raczej wszystko da się zrealizować. Zobaczymy. Może już wkrótce będę mogła podzielić się rzutami.
  20. K74
    Jakoś nie czuć u nas gorączki budowlanej. Może to taka cisza przed burzą ? Jest dużo czasu, żeby się podowiadywać, pouczyć, żeby ze spokojem móc się cieszyć z podjętych jedynie słusznych decyzji. Zaoszczędzi nam to (mam nadzieję) wielu stresów podczas budowy i może trochę pieniędzy też (również mam taką nadzieję ).
     

    Aktualnie dowiaduję się i uczę wszystkiego o pompach ciepła. I wzdycham sobie cichutko do tych zamierzchłych czasów, które nawet najstarsi górale ledwie pamiętają , kiedy to wybory łatwe były, albo nie było ich wcale . Bo np. telewizor to albo czarno-biały, albo kolorowy po kilku dniach koczowania pod sklepem (a nie jakieś plazmy, LCD i inne MHz), samochód: mały fiat albo duży fiat, i ewentualnie jeszcze polonez po kilku latach oczekiwania, a jak już człowiek nabył po długim staniu w kolejce papier toaletowy, to czuł się szczęściarzem, i nie musiał się zastanawiać czy ten papier to ma być różowy czy seledynowy, czy w kwiatki czy w motylki, i czy zwykły czy może pachnący (i tak był tylko szary makulaturowy)?
     

    A teraz... eh, panie... osiołkowi w żłobie dano...
     

    A co do pomp ciepła, to dostałam kilka ofert od przedstawicieli handlowych i chociaż byłam przygotowana na szok cenowy, to dopiero do mnie dotarło, jakie to ustrojstwo jest pierońsko drogie . Wcześniej chciałam, żeby się wszystko ładnie w kotłowni prezentowało, jak będziemy wycieczki oprowadzać , ale za wygląd się niestety słono przepłaca . Myślę, że zrobię sobie jakąś gustowną zasłonkę i zadowoli mnie urządzenie mniej urodziwe.
  21. K74
    Po kolejnym spotkaniu z Panem Architektem rysunki coraz bardziej przypominają nasz dom (ze wskazaniem na nasz) . Co prawda ma jeszcze ponad 200 m2 powierzchni, ale ostra kuracja odchudzająca powinna pomóc.
     

    I znów będzie można pomniejszyć kupkę banknotów .
  22. K74
    1146,80 zł zaliczki na wykonanie przyłącza elektroenergetycznego.
     

    No, nareszcie wydane pierwsze pieniądze . Cieszyć się czy płakać? Z jednej strony żal patrzeć, jak uskładana kupka topnieje , ale z drugiej: cel jest zbożny , a "pieniądze ma się po to, żeby ich nie mieć" (jak znajdę z kogo ten cytat, to się podzielę).
  23. K74
    Dostaliśmy warunki przyłączenia do sieci elektroenergetycznej i projekt umowy o przyłączenie do sieci. Wiem, bo przeczytałam w nagłówkach pism. I to jest chyba wszystko co z tych pism zrozumiałam (no, może jeszcze własne nazwisko i adres ). Bo czy można pisać do normalnych ludzi: "...linię kablową YAKY 4x120 mm2z istniejącej linii napowietrznej do projektowanej szafki kablowej SKV-1/3... mufę odgałęźną na projektowanej linii kablowej n.n." i liczyć na to, że owi normalni ludzie będą wiedzieli o co chodzi?
     

    Zadzwoniłam czem prędzej do Przemiłej Pani w ZE i okazało się, że nie muszę się niczym martwić, ani tym bardziej nic rozumieć, bo to zmartwienie projektanta sieci. Moim zadaniem jest podpisanie umowy, wpłacenie zaliczki i ewentualnie 899zł netto za montaż szafki, i czekanie ok. 10 miesięcy .
     

    Wiedziałam, że z tym terminem, to jakaś podpucha. Miało być w terminie dla mnie dogodnym, czyli w marcu 2006, a tu 10 miesięcy .
     

    To oznacza, że prąd na budowę trzeba będzie kombinować jakiś tymczasowy. Eh, życie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...