
lukasz6678
Użytkownicy-
Liczba zawartości
32 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez lukasz6678
-
12.12 wysłaliśmy im odstąpienie od umowy, 13 powinni dostać. Gdy nasza p. prawnik zobaczyła umowę, aneksy, wymieniane między nami pisma i przeczytała korespondencję mailową - nie miała wątpliwości: można i należy odstąpić! W ten sposób przerwaliśmy ten zaklęty krąg niemocy i lekceważenia... Zdecydowałam się teraz na ten ostatni wpis, aby przede wszystkim przekazać innym, którzy może znaleźli się w równie beznadziejnej sytuacji, albo tylko sądzili, że w takiej są: generalny wykonawca nie jest wszechmocny, nawet jeśli człowiek podpisze beznadziejną umowę! Nieważne, co szef czy inny przedstawiciel takiej firmy mówi, nieważne, jak bardzo bezczelne, groźnie brzmiące czy zastraszające teksty będzie przysyłał ich prawnik (skądinąd wspominający o etyce zawodowej na stronie internetowej swojej kancelarii!) - jeśli firma nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań przez znaczny czas, każdy zgodnie z polskim prawem może odstąpić od umowy i w ten sposób uwolnić się od takiego wykonawcy! I jeszcze jedno - w beznadziejnej sytuacji nie warto, NIE MOŻNA (!) tkwić - nawet, jeśli człowiek wpakował się w nią "na własne życzenie"!!! Chcę w tym pożegnalnym wpisie z największą mocą napisać: zawsze jest jakieś wyjście, naprawdę. I - nic nie jest tak niszczące i dla danego człowieka, i dla związku czy wręcz całej rodziny, jak poczucie całkowitej niemocy i zdania na łaskę czy widzimisię niesolidnej firmy. Tkwiąc w takim stanie, próbując uprzejmie i rzeczowo z takimi współpracować czy cokolwiek negocjować - tylko ich wzmacniamy! Odstępując - odzyskaliśmy niezależność, choć oczywiście nie jest to rozwiązanie idealne. P.Prawnik wytłumaczyła nam, że "odstąpienie" to powrót do stanu sprzed umowy. W naszej sytuacji - zostaliśmy po roku współpracy z ES Polska z polem zakupionym tylko ze względu na planowaną budowę i fundamentami-45m2 na nim, za które mają sobie odliczyć z zapłaconych jeszcze w kwietniu (sic!) 26 tys. Resztę powinni nam zwrócić - kto wierzy, że to zrobią? Pozostaje - sąd, i tu będziemy konsekwentni. Te fundamenty teoretycznie powiększyły wartość naszej działki... Praktycznie - fundamenty do b. małego domku na działce do sprzedania chyba niespecjalnie będą interesowały kupca, jeśli taki w ogóle się znajdzie... No, ale i tak lepiej bez domu i bez ES Polska, niż z ES Polska... i też bez domu:bash:. Święta za pasem, będzie nowy rok. Oby był lepszy! Oby pozwolił żyć na nowo, odciąć się od poczucia krzywdy czy beznadziei, nie doświadczać więcej gniewu i bezsilnego buntu za własne pieniądze. Z serca życzę: niech się w tym nowym czasie wszystkim Wam, budującym własny dom, spełniają najskrytsze marzenia, a najszybciej - drogim Komentatorom, którzy dodali nam otuchy: wielkie dzięki, kochani! I jeszcze najserdeczniejsze podziękowania dla Pani Prawnik, z życzeniami dla wszystkich potrzebujących, aby i oni znaleźli na swojej drodze takiego dobrego (i kompetentnego!) ducha :) :). Powodzenia!
-
ES Polska - Generalny Wykonawca?
lukasz6678 dodał komentarz → lukasz6678 wpis bloga → lukasz6678's Blog
Ach, R&K!....na reklamy (zwłaszcza przesadzone) raczej jestem odporna, a w to - uwierzyłam:jawdrop: I - wcale nie wiem, czy na pewno jestem jedyna taka naiwna? Czy faktycznie - jak mówią - inne ich budowy przebiegają bez problemów? Jednego mnie to całe "budowanie" nauczyło: sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać, wszystko i koniecznie samemu, naocznie. Aha, i wszystko na piśmie. A jak już ktoś myśli wiązać się z dużą firmą, którą stać na "sprawnych" prawników, to dla jasności obrazu w zakładanych kosztach do ceny domu najlepiej doliczyć także własne wizyty u prawnika... -
Najpierw – wielkie dzięki za słowa wsparcia! Naprawdę: nie doceniamy języka – dobre słowo od obcych ludzi może przywrócić siły i nadzieję, tak jak Wasze - nam . Nawet myśleć zaczęliśmy jaśniej i śmielej dopytywać się o możliwe sposoby poradzenia sobie z kłopotem. A takie przyznanie się wobec siebie i innych, którzy radzili nam dobrze przemyśleć konsekwencje podpisania umowy z ES Polska, wcale nie było łatwe... człowiekowi bowiem niełatwo przyznać, że czuje, iż postąpił nierozsądnie i sam przed sobą zbyt długo racjonalizował marny wybór, np.: - faktem, że na forum „Gazety Wyborczej” było co prawda mnóstwo negatywnych opinii, ale... prawie wszystkie z roku 2009, a przecież sam ich pracownik powiedział, że na początku zatrudniali kogoś, kto tylko zepsuł im opinię, a teraz tym bardziej się starają, aby odciąć się od tamtych złych doświadczeń... - myślą, że w końcu nie tylko publikują wiele reklam w czołowych magazynach budowlanych i wnętrzarskich, ale i nagrodami się chwalą... - przekonaniem, że skoro firmy, które z nimi współpracują, na swoich stronach internetowych z dumą wymieniają ES Polska jako firmę, dla której pracują - to można uważać, że to o czymś świadczy, jest swego rodzaju rękojmią jej jakości i fachowości (skoro TACY ich cenią czy w ogóle się do nich przyznają...), por. np. Pracownia 5D architekta ze stopniem dr. i pracownika naukowego chyba Politechniki wrocławskiej ( http://pracownia5d.com/pl/Realizacje-domy" rel="external nofollow">http://pracownia5d.com/pl/Realizacje-domy" rel="external nofollow">http://pracownia5d.com/pl/Realizacje-domy" rel="external nofollow">http://pracownia5d.com/pl/Realizacje-domy ). Chciałam jeszcze napisać: „i ich radcy prawnego”, ale gdy wchodziłam wczoraj na stronę jego kancelarii, już nie znalazłam spisu firm, dla których pracuje, a które były tam wymieniane jeszcze w sierpniu... No, ale w końcu trzeba zmierzyć się z rzeczywistością, powiedzieć sobie jasno: na czym się stoi i zapytać: jakie są możliwości dalszych działań? Póki co nasz Generalny Wykonawca milczy – co daje nam do myślenia...
-
Dzieje się, dzieje - żal, że nie ku dobremu i nie na budowie... Mimo tego, że w stosunku do przyjętych terminów jest już znaczne opóźnienie w budowie, a temperatury w drugiej połowie listopada były całkiem "budowlane", nasza budowa stanęła na dobre. Za to już 2 razy otrzymaliśmy niewłaściwie wystawione faktury (m.in. ze wskazaniem "terminu sprzedaży" PRZED datą, w której, wg dziennika budowy dany etap został zakończony:jawdrop:...). W sumie nakorespondowaliśmy się ostatnio z GW tyle, że aż się pisać nie chce... Choć - może powinnam wrzucić w kolejnym wpisie co ciekawsze fragmenty, może Wy, odwiedzający ten dziennik czytelnicy, będąc "z boku" sprawy łatwiej zrozumiecie intencję ES Polska, które podobno chce traktować naszą inwestycję jako pokazową Pozdrawiam wszystkich, którzy w trudnych okolicznościach nie dają sobie odebrać marzeń
-
Zgodnie z biblijną zasadą: oddajcie Bogu, co boskie, a cesarzowi, co cesarskie, rozdzielam w relacjach ocenę pracy podwykonawcy i generalnego wykonawcy. Jak budowała ekipa - widać na fotkach w poprzednich wpisach. A jak układają się sprawy z ES - , nie to właściwie powinno być: . Już wczoraj po g.15 dostaliśmy mailowo fakturę do zapłaty całej kwoty za 1. etap i z powołaniem się na ustalenia aneksu. W tymże aneksie jest jednak zdanie: "Płatność ze strony inwestora za każdy etap pracy w ustalonej w aneksie wysokości nastąpi po bezusterkowo wykonanej pracy, potwierdzonej podpisem inwestora w protokole stwierdzającym wykonanie przez Generalnego wykonawcę - firmę ES Polska danego etapu zgodnie ze wskazanymi terminami. " Nie przedstawiono nam jednak do podpisu żadnego protokołu (i słusznie, bo skoro sami stwierdzają rozbieżność między przygotowaną przez siebie dokumentacją a podpisanymi w sierpniu ustaleniami aneksu, to powinni chyba uporządkować dokumentację, wg której budują przed "zaliczeniem" 1. etapu budowy, prawda?). Co więcej - wskazany w aneksie termin odbioru pierwszego etapu dawno minął - sami bowiem go wyznaczyli na "36.tydzień 2011"roku! Aneks przewiduje także kary umowne. Cała sytuacja jest tym bardziej irytująca, że termin zakończenia 2. etapu był określony na 37. tydzień 2011, a będzie w ogóle wykonywany pewnie dopiero po połowie marca. (Swoją drogą wtedy powinna być już oddana cała inwestycja...) Wówczas wysokość kar za opóźnienia będzie już nawet wyższa, niż cena za ten 2. etap! I co - też będą oczekiwać, że my im zapłacimy całość?? A najważniejsze pytanie w tej kwestii zadał mi ostatnio tata: "skąd wiesz, kiedy - i czy?? - w ogóle skończą? Przecież już teraz podważają kwestię oczyszczalni, a jak ceny za ostatnie etapy są ustalone stosunkowo niskie, a kary wtedy narosną już znaczne, to uważasz, że będą porządnie wszystko kończyć, choć już nie będą mogli od Was oczekiwać dalszych wpłat??" No, pytanie przygważdża logiką, czyż nie? W sumie świadomość konieczności bronienia się, wysyłania pism, chodzenia po prawnikach i po prostu uwikłania w walkę o swoje przez nieokreślenie długi czas "współpracy" z takim GW nastraja mocno depresyjnie... Na szczęście mogę liczyć na wsparcie, a nawet - zastępstwo w kontaktach z ES Polska: mój zapracowany mąż wziął sprawy w swoje ręce :) Przykro mi, że przez moje marzenia i zbytnią - jak się okazuje - ufność w ludzi i podpisywane przez nich papiery znaleźliśmy się w takiej sytuacji, ale też tym bardziej doceniam, że stawiamy jej czoło razem, a nawet mój mężczyzna idzie w pierwszym szeregu ... czego wszystkim budującym kobietom z serca życzę! Bo sprawy techniczne czy organizacyjne budowy to "mały pikuś", prawdziwym problemem bywają ludzie (i to wcale nie budowlańcy)
-
Tytuł wyraża wszystko-prawda? O naszym sąsiedzie wspominałam już w którymś z wcześniejszych wpisów, super-człowiek, który jest dobrym duchem wszystkich "nowych" na tym terenie. To on zarządził pierwsze ognisko na naszym polu, teraz dzielnie doglądał naszej budowy i częstował herbatką ekipę, żeby mieli siły do pracy. A teraz - wspólny grill i cała ekipa w komplecie-z naszym dobrym duchem z sąsiedztwa...DZIĘKI, PANOWIE! :smile:hurra:wave: p.s. WIEM, WIEM, zalew emotikonków, ale...córci też się coś od życia należy, skoro w domu dyżurnym tematem rozmów jest budowa, budowa i ...przejścia budowlane...
-
I szybki opis: 1. ubijanie piasku warstwami:wave: 2. ciąg dalszy ubijania i super-koparka w tle - robi też piękny nasyp na tym naszym odsłoniętym rogu... 3. a to efekt - szef ekipy, p. Darek robi zdjęcie rankiem - pewnie poprzedniego dnia kończyli robotę już po ciemku... 4. i - zalana płyta fundamentowa!
-
A teraz opis do zdjęć: po zalaniu ław fundamentowych panowie z ekipy p. Darka położyli folię i pięknie, równo i ze spoiną na całej powierzchni styku ułożyli b. szybko ściany fundamentowe. Mur czarny - bo malowany lepikiem 2 razy, później obłożony styropianem...c.d.n. Jeszcze KOPARKA - to cała historia, bo okazało się, że nasz pd-wsch róg domu miał ławę fundamentową na poziomie gruntu (sic!!). A tu - operator koparki z chirurgiczną precyzją i błyskawicznie zrobił ŚWIETNĄ ROBOTĘ
-
:hug:EMOTIKONKI OD CÓRCI - ALE CIESZYMY SIĘ WSZYSCY!!!
-
http://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/images/misc/pencil.png
-
Jak pisałam: są plusy i minusy obecnej sytuacji. ++ Ekipę budowlaną ES Polska znalazła świetną:), mogę tylko żałować, że póki co zgodzili ich tylko na stan surowy. Chłopakom robota wręcz pali się w rękach, są też bardzo dokładni. Rezultat: wczoraj zalali płytę fundamentową! W następnym wpisie zamieszczę zdjęcia, jak wszystko było robione – krok po kroku. - Kontakty z ES Polska utwierdzają mnie w obawach, że firma ta zdaje się niechętnie dotrzymywać zobowiązań i to zarówno ustnych, jak i tych, które sami podpisują. Ale tu niech przemówią fakty – fragmenty maili. SPRAWA DROBNIEJSZA: po bezskutecznej wymianie maili z menadżerem budowy napisałam do prezesa: „Witam, pan Z. zdecydował, że nie będzie korzystał z wytyczenia budynku, które już jest zrobione, natomiast w tym samym miejscu działki geodeta jeszcze raz wytyczy wg projektu. Został też poinformowany o tym, że w prokuraturze zalecono mi odebrać oświadczenie o zastanym stanie działki od osoby, której będę ją udostępniała pod budowę. PO tych informacjach pan Z. obiecał napisać oświadczenie, że: przyjmuje teren bez śladów pracy koparki, jedynie z wytyczonym przez geodetę zarysem budynku. Ponieważ jednak nie może się skontaktować z panem PK i nie przekazano mu dokumentacji geodezyjnej, konieczne jest ponowne tyczenie budynku. Zobowiązał się przesłać mi je wydrukowane następnego dnia a ja dopiero wtedy podpisałam oświadczenie o przekazaniu terenu budowy. Tymczasem dziś [po ponad tygodniu od przekazania terenu] otrzymałam inf: "Co do oświadczenia przemyślałem sprawę i jednak go Pani nie napiszę. Powód jest prosty mianowicie nie chcę być potem wzywany do sądu w roli świadka (...) Z poważaniem, B. Z" Pan Z. nie tylko za nic ma swoje słowo, ale też zdaje się zapominać, że jeśli nawet faktycznie doszłoby do rozprawy sądowej i tak mógłby w niej być powołany na świadka. Co więcej: właśnie po to polecono mi zebrać oświadczenia, żeby uniknąć ewentualnego wzywania kogokolwiek. W związku z powyższym proszę o rozstrzygnięcie, który z Panów (lub być może jeszcze jakiś pracownik ES Polska) napisze to oświadczenie o stanie działki, jaki pan Z zastał w chwili przekazania. Jednocześnie informuję, że brak szybkiej i pozytywnej reakcji z Państwa strony zmusi mnie do upublicznienia informacji nt. tego zachowania p. Z (jako pracownika ES Polska). Pozdrawiam - oczekując na odpowiedź zarówno na ten jak i na poprzedni mail i zakładając, że możliwie bezkolizyjna współpraca jest naszym wspólnym celem.”(z 2.11). Odpowiedzi: „niewidze po stronie p.BZ zadne zobowiazania do takich oswiadczen.” (z 2.11–prezes), „ Niestety nie napiszemy oświadczenia o stanie przejętej nieruchomości nie zależnie [sic! ortografia oryginału] od tego czy będzie Pani upubliczniała informacje czy też nie.(...) Ponowne wytyczenie budynku jest niezbędne ze względu na fakt iż po tyczeniu obiektu zleconego indywidualnie przez Panią nie posiadała Pani żadnej dokumentacji dotyczącej tego tyczenia. Oczywistym jest że w tym przypadku musieliśmy wykonać ponownie prace geodezyjne by mieć 100% pewności że obiekt będzie prawidłowo usytuowany na działce.” (z 3.11 – BZ) W ostatnich słowach BZ de facto potwierdza pisemnie fakt, o którego stwierdzenie go prosiłam – po co więc cała sprawa? Po co zrażać klienta?? SPRAWA POWAŻNIEJSZA: w aneksie do umowy z dn. 18.08.2011 mamy zdanie, że „kwota (...) wyczerpuje wszelkie roszczenia ES Polska za całą inwestycję (dom z przyłączami i przydomową oczyszczalnią ścieków)”. Tymczasem na moje pytanie: gdzie będzie ona umieszczona, dostałam następujące odpowiedzi: 8.11 – menadżer budowy: „Jeśli chodzi o odprowadzenie ścieków to w projekcie, w warunkach i pozwoleniu na budowę ma Pani wpisane zbiornik na ścieki sanitarne o pojemności 9.00 m3 (szczelny, bezodpływowy). Zapis ten zamyka możliwość zamiany szamba na przydomową oczyszczalnie. W związku z powyższym szambo będzie sytuowane na działce zgodnie z planem zagospodarowania terenu stanowiącym część projektu.” I tego samego dnia, po moim pytaniu o zapis aneksu: „ Szanowna Pani, 1. Znam ustalenia aneksu 2. Zapoznany jestem także z dokumentacją która dotyczy Pani domu i nie ma tam mowy o oczyszczalni a za to jest mowa o bezodpływowym zbiorniku. W związku z powyższym trzymamy się tego co jest w projekcie i na co ma Pani wydane warunki a także pozwolenie na budowę. Z poważaniem, B. Z.” 9.11 –prezes „niewidze narazie sytuacje do telefonu. Telefon ta sprawe nierozwiaze. Decyzja niejest po stronie ES Polska. Wedlug pozwolenia, i przedewszyztkym w warunkach zabudowy jest zbiornik bezodplywowy. I tego nieprzeskoczyme. Pozdrawiam MJ” 10.11-prezes „W trakcie budowy jest mozliwe wprowadzac zmiany, ktore sa zgodne s pozwoleniem i war.zabudowy. ES Polska sie zawiazala w aneksie pokryc koszty oczysczalnie, nie ja wybudowac. Wedlug zapiszow w WZ niebedzie prawdziepodobnie mozliwe zmienic zbiornik bezodplywowy na oczysczalnie sciekow. Ja niezamierzam podwazac zadne zapisy, ta sytuacja jest poprostu oczywisty fakt.” I co? Cieszyć się, że ekipa p. Darka ładnie buduje:) czy martwić postawą Generalnego Wykonawcy? Na wtorek mamy wyznaczony termin odbioru stanu 0...
-
Witaj, Mono7, dzięki za wpis i dobrą radę. Ten aneks, o którym pisałam poprzednio, właśnie m.in. dlatego uważaliśmy za dobry, że faktycznie przewiduje kary za opóźnienia. Tyle, że kary można odliczać, gdy w ogóle coś się dzieje. Tymczasem aż do połowy października nie działo się nic, nawet na maile nie odpowiadali. Za to później – menadżer budowy 25.10. przyjechał, aby formalnie przejąć teren i wszystko ruszyło. Od tego czasu sporo się wydarzyło i na naszym polu , i ... w relacjach z Generalnym Wykonawcą. To tak w błyskawicznym skrócie, a wieczorem – konkrety.
-
Witaj, Mono7, dzięki za wpis i dobrą radę. Ten aneks, o którym pisałam poprzednio, właśnie m.in. dlatego uważaliśmy za dobry, że faktycznie przewiduje kary za opóźnienia. Tyle, że kary można odliczać, gdy w ogóle coś się dzieje. Tymczasem aż do połowy października nie działo się nic, nawet na maile nie odpowiadali. Za to później – menadżer budowy 25.10. przyjechał, aby formalnie przejąć teren i wszystko ruszyło. Od tego czasu sporo się wydarzyło i na naszym polu , i ... w relacjach z Generalnym Wykonawcą. To tak w błyskawicznym skrócie, a wieczorem – konkrety.
-
Właściwie to tytuł tego wpisu miał brzmieć: KONIEC HORRORU! I taki byłby nawet bardziej informacyjny, ale - nie byłby już prawdziwy:( Od ostatniego sprawozdawczego wpisu minął z górą miesiąc - miesiąc najlepszego czasu na budowę! - a u nas: najpierw czekaliśmy, aż nasz GENERALNY WYKONAWCA znajdzie ekipę. Później - wciąż zdeterminowani, aby zbudować ten domek i bez złudzeń już patrzący na umowę, którą podpisaliśmy - negocjowaliśmy warunki rozstania. Gdy już byliśmy gotowi odejść nawet na bardzo niekorzystnych dla nas warunkach, nagle zaproponowano nam sensowny aneks do umowy z informacją, że "ekipa już jest". Aneks podpisaliśmy, wybrany przez ES Polska wykonawca nawet pokazał nam pięknie i szybko zbudowany domek, prawie taki jak nasz. Powiało nadzieją, prawie sielanka... A po kilku dniach telefon z firmy - jednak wykonawca nie zdecydował się podpisać z nimi umowy:sick:, tzn: znowu nie ma kto budować! Jeszcze wtedy liczyłam dni, ostatni tydzień wakacji, jeszcze gdyby ktoś był, jeszcze byłby sens zaczynać... więc znowu pertraktacje, żeby może tamten wykonawca, podobno tak mu zależy, nawet z ceny spuszcza, żeby złapać robotę całości ("pod klucz"). I kolejne dni: ustalenia, ustalenia, ustalenia:bash: No i na szczęście czy nieszczęście dla nas okazało się, że nim ES zdecydowało się skorzystać z tego, że ktoś ich dom może wybudować, ten ktoś (nasz niedoszły wykonawca) zrezygnował....i....wracamy do tego, że mamy niby dobry aneks, ale znalezienie wykonawcy, który zrobiłby wszystko w takiej cenie, żeby i Generalny Wykonawca był w tym układzie zadowolony, właściwie graniczy z cudem. Nie udało się przez lato, a ceny chyba nie maleją, prawda? Więc: na papierze mamy mieć dom. W rzeczywistości - czas płynie i zapewne wszyscy już mamy tego dość. Unikam myślenia o DOMU, za dużo przykrych emocji... Jednym słowem: klincz, ani pójść naprzód, ani uwolnić się od tego koniec przed początkiem
-
Powinnam wrócić do pisania, wciąż wiele się dzieje - choć ani odrobinę do przodu:bash: Pomyślę, jak to zwięźle ująć... podobno przy pisaniu łatwiej uzyskać bardziej obiektywny, całościowy obraz sprawy. A może bardziej racjonalnie będzie sobie powróżyć: będzie domek - nie będzie, będzie - nie będzie...
-
Tak, tak - tak to właśnie wygląda! Drodzy komentatorzy poprzedniego wpisu - dzięki! Starałam się podejść do problemu spokojnie i rzeczowo: ES Polska nie ma ekipy budowlanej i żadnej nie może znaleźć, choć obiecali bez zwłoki wchodzić na budowę?? Nie ma sprawy - chcę mieć dom, to pomogę panom z Wrocławia!.. Dałam ogłoszenie w Oferteo, że jest domek do postawienia, finanse na bieżąco, projekt, pozwolenia - kto chętny? W ciągu kilku dni zgłosiło się 6 interesujących wykonawców, ceny porównywalne lub nawet lepsze! Zaraz pierwszego skontaktowałam z ES Polska, powiedziałam prezesowi, jaką chcą stawkę za robociznę, mówił, że pasuje - za taką właśnie oni najmują...To było w pn., 3.08.- nawet mi podziękował za ten kontakt! Dzwonili do tego pana dopiero następnego dnia...i się nie dogadali. W TYM MIEJSCU PÓKI CO KOŃCZĘ - MOŻE JESZCZE JAKOŚ DOBRZE SIĘ SKOŃCZY?
-
Adk, Maniakon - dzięki za Wasze słowa. Z serca życzę, aby Wasze budowy szły, jak należy i cieszyły oczy i serca! Mi póki co przysłali informację, że mają "drobne kłopoty" z podwykonawcami. Dojrzewam do zakończenia sprawy...tylko mi tych marzeń o domku żal. Póki co, żeby sobie stworzyć PLAN "B" DAŁAM OGŁOSZENIE W OFERTEO, choć w środku sezonu budowlanego nie liczę na wiele... Jeszcze raz: niech się Wam szczęści!
-
Firma ESPOLSKA - proszę o opinie
lukasz6678 odpowiedział dkazub → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Zdecydowaliśmy się na ES Polska - założyłam dziennik, aby na bieżąco opisywać postępy: adres - http://forum.muratordom.pl/blog.php?147352-lukasz6678Póki co utknęliśmy w martwym punkcie - może się ruszy??- 25 odpowiedzi
-
- "inwestorem
- budowa
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Miałam pisać zaraz 19.07, po rozmowie z prezesem...Miało się wszystko wyjaśnić, ruszyć z robotą... Tymczasem okazało się, że żadna ekipa budowlana nie jest gotowa, od początku zaczęto ze mną ustalać koszty - choć cenę miałam stałą. Teraz w ogóle nie mam odpowiedzi na maile, pomijając b. niemiłą korespondencję z uprzejmym dotychczas menadżerem. W ostatnim był taki oto "kwiatek": "TAKIE JEST MOJE ZDANIE. PRZYPUSZCZAM RÓWNIEŻ, ŻE OPÓŹNIENIEM KTÓRE POWSTAJE TERAZ OD UZYSKANIA POZWOLENIA DO ROZPOCZĘCIA BUDOWY RÓWNIEŻ OBARCZY PANI NAS CHOĆ WG MNIE NIE JEST TAK JEDNOZNACZNIE BO W KOŃCU DOKUMENTACJA JEST ZAŁATWIONA A NA TO KIEDY PANSTWO PODPISZĄ UMOWY Z GESTORAMI SIECI NASZA FIRMA NIE MA WPŁYWU!!!!!!!!!!" Odpowiedziałam: SŁUCHAM???TO JUŻ OBURZAJĄCE - PAN ŚMIE INSYNUOWAĆ, ŻE PAŃSTWO ZWLEKAJĄ Z ROZPOCZĘCIEM BUDOWY, BO JA CZEGOŚ NIE DOPEŁNIŁAM??? SAM PAN MÓWIŁ, ŻE MEDIA W TRAKCIE BUDOWY. o, PANIE M. - TERAZ PAN PRZEGIĄŁ !!! Odpowiedź menadżera "Owszem media w trakcie budowy i nie ma to najmniejszego wpływu na termin zakończenia budowy wykonuje się je bardzo szybko" - ani słowa "przepraszam" i w ogóle odniesienia się do wcześniejszego zarzutu, że to przez nasze niedopełnienie nie mogą zacząć budowy! W ogóle mam wrażenie, że nikt tam do końca nie panuje nad sprawą danego klienta - przynajmniej na tym etapie, nim rozpoczyna się budowa... W domu i wśród dalszej rodziny żartowali ze mnie, że jestem "adwokatem" ES Polska, bo - kontaktując się z nimi - zawsze przekazywałam moim informacje od nich opisując wiernie i nawet uzasadniając ich punkt widzenia (m. in. jeśli chodzi o tekst umowy czy wymagane wpłaty). Teraz sama widzę, jak słuszne były różne zarzuty...i po prostu strasznie mi przykro. Nasłuchałam się, jak trudno dogadać się z niesolidnymi wykonawcami, ile to się człowiek naszarpie przy budowie - i w swojej naiwności pomyślałam, że generalny wykonawca, miły i kompetentny, będzie umiał wszystkiego dopilnować...Teraz mam problem z generalnym wykonawcą i zapewne - jeśli w ogóle dojdzie do budowy - nie odciąży mnie on od użerania się z ekipą. Boże, po co mi to było?? Mamy kawałek pola - nasze najmilsze miejsce na ziemi i ono zostanie, a dom... szkoda gadać Odwlekałam ten wpis z dnia na dzień, mimo wszystko miałam nadzieję, że będzie dobrze. Nie jest. W istocie nie wiem nawet, KIEDY i czy W OGÓLE zaczną budować - i co teraz robić, czekać ? dopraszać się o odpowiedź?? Czy najlepiej - zakończyć...
-
Odebraliśmy pozwolenie na budowę. Powinnam się cieszyć, wierzyć, że teraz nareszcie wszystko RUSZY DO PRZODU...a jak będzie - zobaczymy, jutro mam rozmawiać z Prezesem ES Polska. O szczegółach - wkrótce, a teraz dla urzędników w Starostwie, wodociągach i innych mediach - okazuje się, że w Sandomierzu cała ta "papierologia" całkiem sprawnie idzie. Oby i pracę generalnego wykonawcy można było niebawem zobaczyć...
-
Drogi Kasjocie - to chyba miała być pociecha? Wiem, że przemawia przez Ciebie doświadczenie i mądrość życiowa, ale wciąż mam nadzieję, że to tylko "wypadek przy pracy" i jednak wybraliśmy profesjonalną i po ludzku honorową firmę... A swoją drogą, to masz wielką rację: cierpliwość to podstawa - nawet po to, by złe emocje nie zawładnęły jeszcze niewybudowanym domem:no:, prawda? Z serca życzę, abyście już jak najszybciej i na trwałe mogli się cieszyć owocem Waszych 4-letnich zabiegów przy tworzeniu swego MIEJSCA NA ZIEMI:bye:
-
Strasznie długo nie pisałam, ale tak do wszystkich to można: o niektórych marzeniach i o dobrych wiadomościach, prawda? A jak coś nie tak – to człowiek najpierw pyta, kiedy będzie dobrze, później sam sprawdza, co się dzieje i robi to z tym większym niedowierzaniem, im większa była wcześniej jego ufność... A w końcu zaczyna walczyć o swoje. Teraz poznałam jeszcze 4. fazę: jak się trafia na opór a inne ważne sprawy życiowe, np. rodzina lub praca zawodowa, bardzo absorbują, to człowiek w geście samoobrony po prostu obojętnieje nawet na sprawy, na których bardzo mu zależało, z którymi łączył swe plany i marzenia. Jednym słowem przekonuję się, że być może najważniejsza różnica między samodzielnym chandryczeniem się z szefami kolejnych ekip budowlanych a zleceniem całości jakiejś firmie jako generalnemu wykonawcy polega przede wszystkim na tym, że w tym drugim przypadku ustala się wszystko z 1 tylko osobą. Tyle – że ustala się bez końca:rotfl:, a to sprawia, że zakrada się zwątpienie, także w jakość przyszłych prac, kiedy ( jeśli? ) w końcu ruszą... To wnioski ogólne, a konkrety wyglądają tak: najpierw przekładane terminy przysłania projektów (chciałam je pokazać tacie-budowlańcowi przed złożeniem w urzędzie). Niby tylko o kilka dni, z zapewnieniem, że to skomplikowane wyliczenia itd. Aż tata, kiedy wreszcie je zobaczył, zapytał: „ zdecydowaliście się na projekt typowy, tak? To to, co mi przysłaliście, powinni wam dać 2 dni po uzyskaniu warunków zabudowy” i zwrócił uwagę na kilka niejasności, m. in. wystające z sufitu podciągi:o. Pewnie przesadził, ale termin, który mam w umowie na przygotowanie dokumentacji i tak jest już przekroczony. Jak wcześniej pisałam: miałam bardzo dobre wrażenia z pracy przydzielonego nam menadżera. Naprawdę jest b. uprzejmy, w różnych urzędach potrafi b. skutecznie załatwiać formalności, często się kontaktuje z inwestorami, tak, że naprawdę czułam się dobrze informowana. Od projektanta jednak nawet on nie potrafił wydobyć dokumentów... Poprosiłam więc o rozmowę z prezesem, wysłuchał – i tego samego dnia dokumenty przesłali do nas. Dziś poszliśmy je złożyć – niestety, okazało się, że są niekompletne. Podobno w urzędach zawsze dają termin na uzupełnienia, to normalna procedura itd. Być może. Ale sprawy znowu się odwlekają... Jestem mocno rozżalona, a najgorsze, że z tych doświadczeń wynika jeden wniosek: słuchać – i sprawdzać. Niby normalne w dzisiejszym świecie, ale czy po to decydowaliśmy się na generalnego wykonawcę? Mam nadzieję, że już wybrali przynajmniej jakąś ekipę budowlaną... Uff, podobno pisanie o problemach ma też funkcję terapeutyczną, więc: co było, to było – zobaczymy, jak będzie dalej. Teraz już sobie postanowiłam: piszę regularnie co tydzień i to będzie rzetelna kronika działań ES Polska – może także dla ich przyszłych klientów. Obym mogła pisać same dobre rzeczy – tak byłoby najlepiej dla wszystkich, prawda?
-
Witajcie kochane Dziewczyny-Komentatorki i wszyscy inni Czytelnicy! Tak, wiem, dziś tytuł wpisu jest mocno nieortograficzny, ale za to odpowiednio emocjonalny, podjęłam bowiem "męską decyzję" i poprosiłam projektanta o podniesienie ścianki kolankowej do 1.60! Obie z córcią staniemy więc przy niej spokojnie, nasi wysocy mężczyźni już nie, ale mój tata i tak skomentował, że buduję piętro - nie poddasze... W sumie podobno wiele osób tak robi - zawsze łatwiej sensownie zagospodarować wyższą przestrzeń, zwłaszcza gdy nie jest wielka. Poprzeglądałam też różne rady - podniesienie wysokości poddasza ma plusy i minusy - ale ja widzę teraz same plusy! Tym bardziej, że podniesienie dachu sprawiło, że powstała w ten sposób obiecująca przestrzeń między sufitami poddasza a samym dachem...w dodatku już w projekcie ciut doświetlona, bo zamiast typowego wyłazu dla kominiarza ma być okno dachowe. Okupiłam tę zmianę inną - zamiast dachówki Brassa będzie blachodachówka - teraz zbieram pilnie informacje: JAKA?? Na pociechę: dach z blachy podobno układa się krócej, więc może i termin zamieszkania w naszym wyczekanym domku troszkę się przybliży?... To w kwestiach materialnych. A teraz będą personalne . Możecie sobie wyobrazić minę projektanta, gdy nasz menadżer projektu przekazał mu moją prośbę?? Projektant generalnie jest bardzo w porządku: naprawdę zna swój fach, kulturalny i ma coś, co można by nazwać empatyczną wyobraźnią. Gdy przyjechał do nas, aby omówić koncepcję domu, w lot chwytał o co nam chodzi i sam proponował pewne rozwiązania, które odpowiadały naszym potrzebom, a których ja nie zgłaszałam, bo nawet nie wiedziałam, że tak mogłoby być. Był też bardzo otwarty na rozwiązania nietypowe (np. drzwi do pokoju w skośnym, ściętym narożniku pokoju, cała strefa kuchenna), a jednocześnie, jeśli wiedział, że coś się nie sprawdzi, to od razu o tym mówił, angażował się w znalezienie innego rozwiązania, które w równym lub nawet większym stopniu zaspakajałoby jakąś zgłoszoną przez nas potrzebę (tak było np. z "upchnięciem" natrysku w dolnej łazience lub "wykrojeniem" garderoby obok 3 sypialni na 40-metrowym poddaszu!). Może tacy są wszyscy projektanci...ale na pewno wszyscy tacy powinni być! Nie zmienia to jednak faktu, że nawet TAKI projektant nie lubi zmian, gdy już ma szykować dokumentację...i tu właśnie po raz kolejny doceniłam, że mam pośrednika: menadżera projektu. Trzeba przyznać, że w tej firmie rzeczywiście reprezentuje on klienta, a pan S. jest w dodatku energiczny, uśmiechnięty, bardzo uprzejmy i ...skuteczny. Naprawdę cieszyłam się, że to on będzie rozmawiał o zmianach - i są! A dziś miałam telefon, że może przed Bożym Ciałem uda się złożyć dokumenty o pozwolenie na budowę. Oby - bo jak urzędnicy porozjeżdżają się na wakacje, to będzie trzeba odczekać maksymalny ustawowy termin i domku w tym roku nie zobaczymy... No, ale póki co idzie dobrze i tego trzeba się trzymać - wiara czyni cuda
-
Dziś o piwnicy...której nie będzie . W święta byliśmy na naszym polu i dzięki świetnemu pomysłowi sąsiada urządziliśmy sobie inauguracyjne niejako ognisko. Rozmowa toczyła się oczywiście głównie wokół planowanej budowy, sąsiad dzielił się z nami swymi doświadczeniami a w końcu odbyło się zwiedzanie jego włości, m.in. wspaniale chłodnej i cudownie pojemnej piwniczki... Nasz sąsiad jest rolnikiem, naprawdę uprawia różne jarzyny na własne potrzeby, hoduje też po parce różnego drobiu, pszczoły i 2 króliki, ma jeszcze 2 psy i kotka-przybłędę – prawdziwa agroturystyka! Dzięki temu nasza córcia już teraz wciąż pyta, kiedy jedziemy „na nasze pole” (czytaj: do zwierzaków sąsiada). Ale miało być o piwniczce. Gdy tak nasłuchałam się o pożytkach z takiej „podziemnej chłodni”, jej naturalności i taniości – napisałam do naszego menadżera projektu: czy da się wybudować i za ile? ES Polska podkreśla w folderach, że szczególnie odpowiedzialnie podchodzą do płyty fundamentowej, więc wiedziałam, że odpada robienie piwnic przez kogo innego, a reszty przez nich. I tak skończyło się moje myślenie o piwnicy:(. Okazuje się bowiem, że koszt m2 piwnicy jest porównywalny z kosztem m2 wykończonej w standardzie „ pod klucz” powierzchni mieszkalnej! Gdy buduje się tzw. sposobem gospodarczym, koszty są nieporównywalnie niższe, dlatego nawet niewielkie i wcale nie najwspanialsze domy na wsiach zawsze mają solidne i bardzo użyteczne piwnice. Ale gdy firmie przestrzegającej naprawdę wysokich standardów zleci się także piwnicę – nawet tam MUSI zachować te standardy i ... coś, co generalnie jest zaletą, każe mi się rozstać z piwnicznym marzeniem... Myślę jednak, że w kolejnych latach na pewno opracują sobie także opcję „piwniczną”, w materiałach promocyjnych podkreślają, że budują naprawdę ekonomiczne domy i w częściach „naziemnych” faktycznie tak jest... Może Czesi nie używają piwnic? W każdym razie nasz domek i tak będzie świetny! P.S. Jeszcze 2 słowa - ostatnio trochę też "pochodziłam" po dziennikach moich gości. WIELKI szacunek dla Moni i Stasia: dom budowany z takim zapałem, poświęceniem i wiarą we własne siły musi być miejscem najszczęśliwszym na świecie! Pozdrowienia dla wszystkich, którzy ośmielili się spełnić swoje marzenia o DOMU!