-
Liczba zawartości
106 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez charisma
-
Dobra wiadomość - w przyszłym tygodniu architekt skończy z adaptacją i składa projekt do starostwa bielskiego. Pozostaje tylko czekać na upragnione pozwolenie na budowę.
-
gratuluje odwagi:) Piękna płyta....
-
Coby dziennik nie umarł śmiercią naturalną (no, bo przecież jeszcze nic sie nie buduje...) przybliżę historię naszej działki. Sprawa wydawałoby sie łatwa, bo w rodzinie męża ziemi pod dostatkiem, ale pozory mylą Działka zlokalizowana jest w drugiej linii zabudowy i nie ma do niej dojazdu bezpośrednio z drogi gminnej. Prowadzi do niej prywatna droga utwardzona (dość prowizorycznie - co było pod ręką to się sypało), której właścicielem jest sąsiad. Po wielu dyskusjach z mężem doszliśmy do wniosku, że nic tylko trzeba do sąsiada z odpowiednia ofertą się udać tak, aby zgodził sie na ustalenie służebności przechodu i przejazdu. Oczywistym było, że bez pieniędzy sie nie obejdzie, ale sobie wymyśliliśmy,, że lepiej ta kasę wydąć na wykonanie porządnego dojazdu do domu. Przybliżony koszt wykonania takiej drogi do końca naszej działki wyniósłby nas około 15 000. Wizyta przebiegała w miłej atmosferze, przedstawiliśmy nasza ofertę, po czym okazało się, że właścicieli drogi jest aż 6 (3 braci z żonami) i oni muszą się wszyscy porozumieć w tej sprawie. Po miesiącu otrzymaliśmy odpowiedź: sąsiedzi nie chcą remontu a wolą pieniądze. Spodziewaliśmy się takiej reakcji, ale kwota, którą zażądali była po prosty horrendalna. Po zapłacie mielibyśmy dostęp do ich drogi na całej jej długości. Takie warunki nam całkowicie nie odpowiadały. Po pierwsze, po co nam dostęp do drogi, na większej długości niż do granicy naszej działki, nie mówiąc o tym, ze ta droga to istnieje tylko na papierze, bo obecnie to tam jest pole uprawne dzierżawione rolnikom. Zaczęliśmy, więc myśleć o innych rozwiązaniach. Plan zagospodarowania terenu naszej gminy przewiduje, że w miejscu obecnie istniejącej drogi sąsiada ma w przyszłości powstać szersza droga gminna. Z tego tez powodu rodzice męża przy podziale gruntu wydzielili ze swojej działki pasmo pod tą właśnie drogę, tak, aby w przyszłości uniknąć kolejnych komplikacji. Zaczęliśmy, więc rozważać czy nie wybudować właśnie na tym paśmie własnej prywatnej drogi – tu wiadomo ze służebnością nie byłoby problemów. Z tym jednakże wiązały się następujące komplikacje: wyburzenie ogrodzenia rodziców, skucie betonu, ścięcie dwóch drzew i pozbycie się dość pokaźnego żywopłotu, i chyba najpoważniejszy: przeniesienie słupa wysokiego napięcia. Niezrażeni, napisaliśmy do energetyki prośbę o podanie warunków zmiany lokalizacji słupa. Oczywiście bez kilku telefonów się nie obeszło, raz list zginął na poczcie, innym razem pan zajmujący się sprawą był na urlopie, koniec końców po 2 miesiącach mieliśmy odpowiedź. Z wytycznymi udaliśmy się do elektryka z wszystkimi uprawnieniami i nam mina zrzedła. Podsumowując koszt wykonania drogi i przeniesienia przyłącza wyszłoby nas to dokładnie tyle ile sąsiedzi sobie zaśpiewali. Nie mówiąc już o tym, że zajęłoby to dużo więcej czasu. Jedyna opcja: jeszcze raz pogadać z sąsiadem. Na kolejnym „spotkaniu na szczycie” bez ogródek powiedzieliśmy, że zaproponowana kwota i warunki są dla nas nie do przyjęcia. Zaproponowaliśmy, że możemy połączyć ich drogę i pasmo z działki rodziców (oczywiście z notarialną służebnością), żeby wybudować porządną drogę kończąca się tam gdzie nasza działka- obiecali przemyśleć temat. Po kolejnym miesiącu dostaliśmy odpowiedź: oni nam dadzą służebność na swoją drogę, rodzice dadzą im służebność na ich wydzielony pas, drogi remontować nie chcą, bo im taka jaka jest pasuje, ale chcieliby pieniądze. Kwota tym razem stanowiła 15% tego, co chcieli na początku. Takie warunki jak najbardziej były już do przyjęcia. Po dyskusji z mężem zdecydowaliśmy się zapłacić im więcej, bo wychodziło nam z naszych szacunkowych obliczeń, że w drogę musieli więcej zainwestować. Bez kolejnych problemów się nie obyło: chcieli wszystko załatwiać przez swojego rodzinnego prawnika (nie wiem, po co bo i tak akt musiał być przez notariusza sporządzony). Pan prawnik zwodził nas przez 3 miesiące – jak najbardziej mogę, zrozumiec, że nie ma czasu, ale wtedy nie podejmuję się kolejnych działań.. Troszkę już poirytowani sami udaliśmy się do notariusza, który przygotował odpowiednie dokumenty i treść aktu – prawnik przeczytał i dał zielone światło, że wszystko OK. Do podpisania potrzebny był jednak kolejny miesiąc, bo u notariusza musiało się spotkać 9 osób, a znaleźć dogodny termin graniczyło prawie z cudem. Po uiszczeniu odpowiedniej opłaty mamy w końcu akt, wszystko pięknie uregulowane i możemy się bez obaw budować
-
Może ja też dorzucę swoje trzy grosze w sprawie rozmieszczenia sypialni. Z problemem słońca o poranku lub za bardzo nagrzanego pomieszczenia wieczorem można sobie poradzić, więc po prostu zrobiłabym sypialnie tam gdzie bedzie ładniejszy widok Czekam z niecierpliwością na rzuty i pozdrawiam
-
komentarze do dziennika
charisma odpowiedział śmig_śmigalska → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Widzę, że wpadłam na twój dziennik w najlepszym momencie. Gratuluje wbicia pierwszej łopaty! A ponieważ świetnie się czyta więc.....subskrypcja dodana Pozdrawiam Anka -
Witam Ja zaczynam budowę onyksa w przyszłym sezonie - jak na razie jestem na etapie adaptacji projektu. Zapraszam do mojego dziennika, gdzie opisałam jakie zmiany wprowadzilismy (Onyks wymarzony!!!). Do listy zmian trzeba będzie jeszcze troche rzeczy dodac bo w trakcie prac z architektem powychodziły różne niedociągnięcia (mnie najbardziej raził brak żelbetowej belki w miejscu balkonu i fakt że sam balkon nie zgrywał sie poziomami ze stropem - wyglądałoby to conajmniej dziwacznie) ale ogólnie projekt wydaje się byc ok. Pewno więcej rzeczy wyjdzie w budowaniu Pozdrawiam Anka
-
Belka rzeczywiście magiczna :) My mając na uwadze koszty też taką w swoim domu sobie zafundujemy. O niebo taniej, a przeszklenia nadal wyglądają pieknie. Czekam na nowe wpisy w następnym sezonie budowlanym
-
Działka bardzo fajna bo z lekkim spadem w stronę wschodnią, w drugiej linii zabudowy (nic nam pod oknami nie będzie jeżdzić) i z widokiem na góry ( w oddali ). Ma wymiary 50m x 35m, wiec dośc spora. Najważniejsze dla mnie to takie rozplanowanie ogrodu żeby potem przy koszeniu nie wyszedł slalom gigant między krzakami. A więc żadnych drzewek owocowych (zmora ze zbieaniem jabłek, gruszek, etc - właśnie teraz to przerabiam...), żadnych klombików i krzaczków rozsianych tu i tam. Thuje zasadziliśmy nie ze względów estetycznych (cisy są na pewno ładniejsze). Chodziło nam o coś co szybko pozwoli nam odciąć się od innych i uzyskać więcej prywatności we własnym ogrodzie. lullaby: czekam z niecierpliwością na twój projekt
-
Dzisiaj dokładnie przeglądnęłam sobie twój dziennik i jedno ze zdjęć, które umieściłaś zapisałam sobie w moich inspiracjach http://img585.imageshack.us/img585/2088/zdjcie1u.jpg Super rozwiązanie, które jeszcze bardziej zwraca uwagę na krokwie (orginalnie planowałam całośc w drewnie) - czekam na więcej
-
dojazd przez służebność gruntową
charisma odpowiedział MateuszMateusz → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Wszystko należy utslić notarialnie - jest to koszt 800PLN dla służebności przejazdu i przechodu, nie wiem ile ta suma wzrośnie dla opcji z poprowadzeniem mediów. Nie decydowałabym sie na kupno działki jesli nie masz służebności jeszcze ustalonej, bo potem jak będą z nią jakieś problemy to nie otrzymasz pozwolenia na budowę. Jednym z wymaganych dokumentów jest pismo z Gminy/Urzędu Miasta o warunkach dojazdu na działkę - bez notarialnie uregulowanego sposobu dojazdu pisma nie otrzymasz, a tym samym pozwolenia. -
Ja na poczatku tak jak i ty stawiałam na projekt indywidualny. Z mężem mielismy dość sprecyzowane wyobrażenie o tym jak ma nasz dom wyglądać, tak więc trudno nam było wyszukać odpowiedni projekt. Największy problem mieliśmy z antresolą - nie chcieliśmy żeby w domu powstał efekt studni, a niestety tak to wyglądało w większości projektów (nie mówiąc już o tym, że projektów z antresolą/pustką nad salonem jest bardzo mało). Jeśli nawet już antresola była fajnie rozwiązana to sama bryła domu nam nie odpowiadała - lubimy nowoczesnośc i prostotę, a więc kolumienki, wykusze, gible, etc nie wchodziły w grę, co jeszcze bardziej utrudniało poszukiwania. Byliśmy już zdecydowani na projekt indywidualny, kiedy mąż przypadkiem trafił własnie na projekt Onyksa. Co prawda nie jest on oczywiście idealny i wprowadzamy w nim kilka zmian, ale spełnia nasze podstawowe założenia: ma dużą antresole, duże przeszklenia i nowoczesną bryłę. http://img204.imageshack.us/img204/2736/onyksw1.jpg http://img16.imageshack.us/img16/5885/onyksw2.jpg Zapraszam do mojego dziennika budowy: http://forum.muratordom.pl/showthread.php?188072-Onyks-wymarzony!!!&highlight=onyks A tutaj link do projektu z wizualizacją i wirtualnym spacerem http://www.mtmstyl.pl/projekt-onyks/rzuty/ Pozdrawiam Anka
-
Witaj Może coś takiego cię zainspiruje: http://img204.imageshack.us/img204/369/woodenhousewithinnercou.jpg http://img52.imageshack.us/img52/369/woodenhousewithinnercou.jpg Więcej zdjęć na http://coolboom.net/architecture/wooden-house-with-inner-courtyard/ Uważam, że prostota tego rozwiązania jest niezwykła a efekt wspaniały. Bacznie śledzę postępy i trzymam kciuki
-
A teraz trochę w powyższym temacie. Wybór tych osób jest dla wielu nielada dylematem i decyzją, która ma ogromny wpływ na tempo i efekty samej budowy, nie wspominając juz o samopoczuciu inwestora. Mając zgraną, zaufaną i sprawdzoną załogę możemy spać spokojnie. Ja jestem z tych szczęśliwców co to martwic się tym nie musieli. Co do kierownika budowy to oczywistą oczywistością było to, że wybór padnie na mojego dziadka, który ma uprawnienia do wykonywania nadzoru budowlanego i zęby zjadł juz na niejednej budowie Jest to dla nas ogromne ułatwienie, bo możemy o każdej porze i z każdą pierdołą sie do niego zwrócic i na pewno doradzi nam tak, żeby to nam jak najwygodniej sie mieszkało, a nie ekipie budowało. Juz na etapie adaptacji podpowiedział nam rzeczy na które ani my ani architekt wcześniej nie zwróciliśmy uwagi. Co do wykonawcy SSO, to znowu jestem w tej komfortowej sytuacji, iż budowę swojego domu w tym sezonie zakończyła moja siostra i fachowca mam z jej polecenia. Nie jest to firma, tylko jeden pan majster plus pomocnik. Pan Marek jest świetnym specjalistą (przyznał to nawet mój dziadek) - jest bardzo dokładny, solidny i zawsze buduje wg planu (co nie zawsze jest regułą). Dodatkowym atutem jest również to, iż mieszka dosłownie 100 metrów od mojej działki budowlanej, więc wymówka, że rano padało więc na budowę nie przyjechał nie wchodzi w grę. Ponadto, ceny za wykonanie kolejnych etapów budowy są bardzo konkurencyje. Dośc długo zastanawialismy się z mężem czy nie zatrudnic większej firmy/ekipy i dzieki temu skończyć SSO szybciej, ale więcej argumentów było jednak za Panem Markiem. Po pierwsze SSO i tak będzie do końca lata, a nam strasznie sie nie śpieszy z wprowadzaniem do nowego lokum, bo mieszkamy z moimi rodzicami, więc pieniądze nie uciekają nam na czynsz. Tym samym konkluzja była prosta, bedziemy budować sie trochę dłużej ale taniej i ze sprawdzonym fachowcem )) I na samym końcu architekt. Tutaj nikogo z polecenia nie mieliśmy, wiec rozpoczęłam poszukiwania i wysłałam zapytania do kilku biur projektowych w mojej okolicy. Co tu dużo mówic, ceny jakie sobie krzykneli były powalające - od 12 000 do 16 000 bez gwarancji, iż nie wzrosną. Zrezygnowana, juz prawie pogodziłam sie z myślą, że będe musiała pożegnac sie z pokażną suma budżetu przeznaczonego na budowę, kiedy otrzymałam maila od jeszcze jednej pracowni. Ku mojemu zaskoczeniu zaproponowana cena wynosiła 11 000 i była do negocjacji, po omówieniu szczegółów adaptacji. Długo się nie namyślając skontaktowaliśmy się z nimi. Po spotkaniu i omówieniu detali cena spadła do 7 000, a oprócz projektu zawierała również załatwienie przez nich wszystkich formalności do uzyskania pozwolenia na budowę (ostatnia rata płacona dopiero po otrzymaniu dziennika budowy). Dodatkowo za pracownią przemawiało również to, iż już wykonywali projekt bardzo podobny do naszego Onyksa a cała ekipa to bardzo młodzi ludzie. A więc i ten problem bardzo szybko sie rozwiązał Jak to się mówi: nie chwal dnia przed zachodem słońca, więc nie będe jeszcze podawała danych pracowni puki nasza współpraca z nimi sie nie skończy. Oby tak gładko szła nam cała budowa .....
-
Wielkie dzięki za info :) U nas w pierwotnym projekcie też było jedno wielkie przeszklenie bez żadnych belek żelbetowych, a za nim balkon. Więc wizulany efekt byłby dośc dziwny, nie mówiąc o kosztach takej inwestycji.... Oczywiście zmieniliśmy to na etapie adaptacji i nasze okno bedzie wyglądać podobnie do twojego , tylko w kształcie trapezu. Śledzę dziennik i trzymam kciuki za budowę. Pozdrawiam Anka
-
witam jeśli to nie tajemnica to można wiedzieć z jakiej firmy zamawiacie duże okno i jaką cenę wam zaproponowali? W moim projekcie też mam duże przeszklenia i chciałabym juz teraz psychicznie sie na cenę przygotowac :) Trzymam kciuki za budowę Pozdrawaim Anka
-
Może mnie nie polubisz za to co napiszę, ale rzeczywiście kontem może zarządzać jedynie jego właściciel. Przez 3 lata pracowałam w banku i takie niestety są nieubłagane reguły - co oczywiście nie znaczy, że nie sympatyzowałam z tymi biedakami którym na gwałt były potrzebne pieniądze a nie mieli do nich dostępu bo to konto męża/żony. Rozumiem twoja frustrację bo znowu przez pierdołkę nie możesz ruszyć dalej, ale w porównaniu z problemami jakim już udało ci sie sprotać to na prawdę pikus :) Na przyszłośc radziłabym założenie konta wspólnego z mężem i po problemie
-
U nas też jedna cała ściana praktycznie od podłogi do sufitu będzie szklana - aż się boję ile to będzie kosztować. Ale dom buduje się raz (z reguły) więc w tym wypadku na kompromis na pewno nie pójdziemy bo to akurat najbardziej dodaje charakteru naszemu Onyksowi. Wychodzę z założenia że możemy do okien więcej dołożyć gdyż nie robimy kominka, a to już jakaś oszczędność :) Będziecie mieć piękne widoki - zazdroszczę!!!!
-
Dziękuję. Rzeczywiście krzyże bolały mnie niemiłosiernie (to ja rozkładałam mate i wymierzałam odległości) a mąż miał ogromne bąble od łopaty, ale praca na własnej działce to sama radość, a satysfakcja z zaoszczędzonych pienędzy (bałam sie nawet prosić o wyceny w firmach ogrodniczych) bezcenna
-
:grin:Tak jak obiecałam, tak też robię. Niżej są zdjęcia z niedzielnego spaceru na których widać efekt końcowy harówki mojego męża. parę słow co do rodzaju thuji, które wybraliśmy. Pełna nazwa to thuja plicata dura. Jest to gatunek żywotnika olbrzymiego, który w polsce jest dopiero od 3 lat (rzeczywiście rzadko go znaleśc w szkólkach - na 7 odwiedzonych był tylko w jednej). Wybralismy ten gatunek po pierwsze ze względu na soczyście zielony kolor bez żółtawych przebarwień (to akurat była fanaberia męża:)), oraz fakt, że w odróżnieniu od popularnego szmaragda rośnie zdecydowanie szybciej (70/80 cm na rok) i jest zdecydowanie tańsza. Nam ze względu na ilośc zamawianych sadzonek udało sie je kuoić po cenie hurtowej z darmowym dowozem. Za thuje wysokości 1m zapłaciliśmy 10PLN. Żeby pozbyć sie problemów z koszenie trawy wokól drzewek zdecydowaliśmy sie na wyłożenie agromaty. Po wprowadzeniu do domu przykryjemy ja kamykami albo korą, ale docelowo jak juz drzewka sie rozrosna zostanie ściągnięta. Za 156 metrów maty zapłacilismy 349,44 plus komplet 300 szpili za 50 - robocizna nasza własna Postanowiliśmy zasadzić thuje juz teraz żeby na wiosne już się zakorzeniły i zaczęły rosnąc, bo jak najszybciej chcemymieć wokoło domu żywopłot. Ta decyzja z kolei wymusiła na nas budowę ogrodzenia. Wydatek był to niemały ( za 120m zapłaciliśmy 10800PLN), ale na polach wokól naszej działki często "grasują" sobie sarenki, które zima lubia sobie podjeść co nieco z krzaczków. Sadzenie czegoklowiek nie miałoby więc sensu bez ogrodzenia. Co do postępów w uzyskaniu pozwolenia na budowę, to nasz architekt wysłał już odpowiednie pisma o przyłącza i jest w trakcie adaptacji naszego projektu. Już nie moge się doczekać, kiedy cała biurokratyczna machina w końcu ruszy... http://img193.imageshack.us/img193/4988/rys2z.png http://img15.imageshack.us/img15/2331/unledqiyz.png
-
Alicjo! Gratuluję dziennika - przeczytałam z wypiekami na twarzy od deski do deski Na prawdę wciągający. Trochę komediodramat, dreszczowiec i farsa w jednym. Podziwiam cię za to, że nadal potrafisz cieszyć się domkiem mimo tylu trudności spotkanych po drodze. Jestem ciekawa jaki bedzie efekt końcowy, bo twój dom bedzie bardzoo nietuzinkowy. Troche przypomina mi projekty z brytyjskich Grand Designs i jest ciekawą odskocznią od mini dworków które budują się na każdym rogu. Ja zaczynam budowę w przyszłym sezonie ( o ile wszystko gładko przebiegnie z pozwoleniem), ale już teraz założyłam dziennik bo tak jak Ty strasznie mnie to ekscytuje i na prawde nie moge sie doczekać kiedy śnieg na wiosnę odtaje (a on jakna złośc nawet jeszcze nie spadł, hahah). Onyks, co prawda, jest projektem typowym, ale tak mnie urzekł, że postanowiliśmy nie robić projektu indywidualnego tylko małą adaptację. Ja tak jak ty, z wyboru nie zatrudnię inwestora zastepczego bo lubię wyzwania i wychodze z założenia, że podołam... Nie poddawaj sie - trzymam kciuki za dalsze postępy w budowie i głowa do góry:D Pozdrawiam Anka
-
Witam Czy mogłabym dostać namaiary na skład w łodzi i w Częstochowie? Z góry wielkie dzieki Pozdrawiam Anna
-
Bardzo ciekawy projekt - jak tam postępy?
-
UUfff, na dziś koniec robót. Wydawałoby sie, że to proste, ale jednak sadzenie thuji wymaga dużo pracy. Najpierw odmierzenie odległości, potem kopanie dołków, potem rozkładanie maty (żeby trawa nie rosła), szpilowanie i rozcinanie, no i w końcu sadzenie. Wyszło nam 195 drzewek, więc troche tego było. Ale w końcu działka zaczęła jakoś wyglądać. Pracowaliśmy do zmierzchu więc nie zrobiłam, żdanych zdjęć. Jak juz postawimy tymczasowe ogrodzenie od frontu to wszystko na fotce uwiecznię.
-
.
-
Nie tajemnica Bestwina koło Bielska-Białej. Dziesiaj jesli pogoda pozwoli to wyłozyme matę pod tuje, a jutro wielkie sadzenie Pozostanie tylko jeszcze zrobic prowizoryczne ogrodzenie od frontu i usypać podjazd