Witam wszystkich forumowiczów☺
to mój pierwszy post w życiu, więc proszę o wyrozumiałość.
Piszę, ponieważ mam ogromy problem z parkietem – od pół roku remontuję mieszkanie i gdy już widziałam koniec prac remontowych, trafiłam na nieprofesjonalnego parkieciarza.
Parkieciarz miał w dwóch pokojach przełożyć stały parkiet (dębowa klepka), a w salonie położyć nowy (też dąb). Całość miał pobielić.
Z całą robotą ułożeniem na klej, cyklinowaniem, olejowaniem etc. uwinął się w 5 dni, ale wynik jego pracy jest dramatyczny.
W parkiecie są szpary (powiedział, że próbował szpachlować, ale przy polerowaniu kit wypadał).
Przy ścianach dramatyczne rysy, tak zwane „baranki“ głęboko uszkadzające strukturę drewna.
W jednym pokoju nie wiadomo dlaczego ułożył obok siebie dwa wzory - okrętówkę i cegiełkę, ale to akurat nie martwi mnie tak bardzo jak cała reszta, czyli ogólny wygląd podłogi.
Co najgorsze, nawet nowy parkiet spartaczył, bo niektóre klepki są obniżone o około 1mm względem pozostałych.
Na koniec to zaolejował, a właściwie zawoskował na biało Osmo, a potem dwukrotnie zaolejował bezbarwnym Carlsem. Podłoga wygląda jakby była brudna, przykurzona, są białe smugi, nie wspominając, o tym, że każda rysa bardzo rzuca się w oczy.
Parkieciarz przyznał się do błędów, choć oczywiście kręcił i starał się mnie przekonać, że podłoga wygląda całkiem ok. Umówiliśmy się, że to przecyklinuje i poprawi, ale boję się, że znowu coś schrzani.
Na co mam mu zwrócić uwagę? Czy to dobry pomysł, żeby znowu olejował na biało Osmo, co uchodzi za trudną technikę, skoro nie potrafi dobrze obsługiwać cykliniarki. Wiem, że mogę się pożegnać z pięknym parkietem, ale chcę, żeby przynajmniej wyglądał jako tako.
Proszę o rady osoby znające się na temacie, i takie, które mają za sobą podobnie dramatyczne doświadczenia.
Dziękuję i pozdrawiam:)