Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

zuzowamama

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    37
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez zuzowamama

  1. jest nas czworo: ja , mąż, syn i córka + kot, sprzątam głównie ja, czasami syn ale tylko swój pokój i pod silną presją. Córka ma trochę ograniczone pole do popisu ale sprząta po sobie zabawki. O męzu wspominać nie będę U mnie w zasadzie jest czysto ale zmorą są wiecznie porozrzucane- zabawki, karteczki, długopisy, szklanki i inne duperele. Na to sposobu nie ma, trzeba niestety pozbierać. Natomiast problem z prasowaniem, które notorycznie u mnie zalegało w ilościach hurtowych rozwiązałam poprzez zakup suszarki do ubrań. Odpada mi rozwieszanie latem na dworze, zimą na strychu, targanie tego wszystkiego ( kręgosłup mi siada) potem zbieranie suchego układanie i prasowanie. Przerzucam z pralki do suszarki, 40 minut i wyciagam mięciutkie, pachnące i jeszcze lekko ciepłe składam i na półki. W zasadzie do prasowania zostają rzeczy z płótna lub lnu, ale tych za wiele nie mam. Piore raczej w tygodniu, żeby w piatek np nie mieć wszystkiego na raz do zrobienia. Zmywanie = zmywarka Nie używam prawie szczotki do zamiatania, wole wyciągnąc odkurzacz i w 15 minut nie ma piachu, kotów, chrupek itp w całym domu. Okna- róznie. Najgorzej jest w lato jak te przeklęte muchy te swoje kropki kupowe zostawiają, przez przypadek kiedys kupiłam ściereczkę z mikrofibry, taką zwykła Jan Niezbędny czy Vileda, rewelacja, wystarczy ciepła woda wypłukać, przetrzeć, żadnych smug czy zacieków, żadnego polerowania. Mikrofibra myję też sprzety w kuchni, lodówę, mikrofalę, piekarnik,płytę gazową inox, jak za mocno przybrudzę to najpierw jakims odtłuszczaczem traktuję, przepłukuję, ale ostatni szlif daję Janem Niezbędnym. Polecam. Generalnie prawie codziennie coś robię przy dzieciach inaczej sie chyba nie da, bo zawsze coś się SAMO wyleje albo rozsypie. Nie mam żadnego planu, jak widze że coś jest nie halo to się za to biorę. Mam tylko "pomagacze" ale naprawdę ułatwiają zycie i pozwalają zaoszczędzić duzo czasu którego jak wiadomo, wszystkim nam brakuje. Wieksze porządki z przemeblowaniem włącznie wypadają mi raz w miesiącu kiedy uaktywnia mi sie zespół napięcia przedmies...... Rany, jak ja mam wtedy w domu czysto i poukładane...
  2. jest nas czworo: ja , mąż, syn i córka + kot, sprzątam głównie ja, czasami syn ale tylko swój pokój i pod silną presją. Córka ma trochę ograniczone pole do popisu ale sprząta po sobie zabawki. O męzu wspominać nie będę U mnie w zasadzie jest czysto ale zmorą są wiecznie porozrzucane- zabawki, karteczki, długopisy, szklanki i inne duperele. Na to sposobu nie ma, trzeba niestety pozbierać. Natomiast problem z prasowaniem, które notorycznie u mnie zalegało w ilościach hurtowych rozwiązałam poprzez zakup suszarki do ubrań. Odpada mi rozwieszanie latem na dworze, zimą na strychu, targanie tego wszystkiego ( kręgosłup mi siada) potem zbieranie suchego układanie i prasowanie. Przerzucam z pralki do suszarki, 40 minut i wyciagam mięciutkie, pachnące i jeszcze lekko ciepłe składam i na półki. W zasadzie do prasowania zostają rzeczy z płótna lub lnu, ale tych za wiele nie mam. Piore raczej w tygodniu, żeby w piatek np nie mieć wszystkiego na raz do zrobienia. Zmywanie = zmywarka Nie używam prawie szczotki do zamiatania, wole wyciągnąc odkurzacz i w 15 minut nie ma piachu, kotów, chrupek itp w całym domu. Okna- róznie. Najgorzej jest w lato jak te przeklęte muchy te swoje kropki kupowe zostawiają, przez przypadek kiedys kupiłam ściereczkę z mikrofibry, taką zwykła Jan Niezbędny czy Vileda, rewelacja, wystarczy ciepła woda wypłukać, przetrzeć, żadnych smug czy zacieków, żadnego polerowania. Mikrofibra myję też sprzety w kuchni, lodówę, mikrofalę, piekarnik,płytę gazową inox, jak za mocno przybrudzę to najpierw jakims odtłuszczaczem traktuję, przepłukuję, ale ostatni szlif daję Janem Niezbędnym. Polecam. Generalnie prawie codziennie coś robię przy dzieciach inaczej sie chyba nie da, bo zawsze coś się SAMO wyleje albo rozsypie. Nie mam żadnego planu, jak widze że coś jest nie halo to się za to biorę. Mam tylko "pomagacze" ale naprawdę ułatwiają zycie i pozwalają zaoszczędzić duzo czasu którego jak wiadomo, wszystkim nam brakuje. Wieksze porządki z przemeblowaniem włącznie wypadają mi raz w miesiącu kiedy uaktywnia mi sie zespół napięcia przedmies...... Rany, jak ja mam wtedy w domu czysto i poukładane...
  3. seria zaskoczen z USA na ulicy- idziesz sobie a tu sie wszyscy ( no prawie wszyscy) usmiechaja do Ciebie...i na kazdym kroku "hey 'hello'i to "how are you?" w sklepie, na ulicy w autobusie-obcy ludzie w końcu, ale idzie sie przyzwyczaic. Mój stary jak przyjechał do nas w odwiedziny to po małym spacerze w okolicy mowi do mnie w formie wyrzutu " no nieżle, tylu ludzi już tu poznałaś..." w szpitalu- temat rzeka- ale to co najbardziej mnie zaskoczyło- pół godziny po 4godzinnej narkozie (zęby robili dziecku mojemu) Zuzka dostaje LODY, kolorowe, takie "sokowe". Powody są 4, chce jej sie pić, ma gorączke a trzeba schłodzic organizm, żołądek musi zacząć pracować no i najważniejszy dziecko ma być szczęśliwe. Przyniesiono całą gamę kolorystyczną do wyboru. Wrabała 2 sztuki czym przyprawiła mnie o zawał prawie bo już oczami wyobraźni widziałam u niej zaawansowaną anginę. Oczywiście nic jej nie było. W ogóle z tymi lodami to mają fobię jakąś, stosowane na wszystko , kaszel, katar, chwile szczęścia i płaczu i co tam jeszcze, uznawane jako niezawodne "lekarstwo" na wszystko. To samo w napojach, szklanka lodu a reszta napój. Kiedy grzałam sobie w mikrofali wode na herbate, bo wszystko tam było, ale czajnika akurat nie, bo po co, to jakoś dziwnie na mnie patrzyli. szpital dalej- jako nałogowy palacz miaam duży problem z tym jak to bedzie, gdzie tam w tej Ameryce palić można a gdzie nie, o szpitalu nie wspomnę.. no cóż, dla rodziców palących wyznaczone na zewnątrz, specjalne miejsce z ławeczka itd, to jeszcze zrozumiec moge ale lampa żarowa czasowa u sufitu co by mi tyłek nie zmarzł to juz był szczyt wszystkiego. Dlugo mogłabym tak wymieniac jeszcze, bo szpital i podejscie personelu zarówno do rodzica jak i dziecka zachwiał totalnie wszystkie moje wyopbrażenia o możliwości leczenia i warunków w jakich moze sie odbywać. To co mnie denerwowało to totalny bajzel w niektórych sklepach, nagminne zostawianie oglądanych rzeczy tam gdzie akurat odechciało sie potencjalnym kupcom je mieć. Miałam z tym duży problem, bo zwyczajowo w Polsce to jak biorę np rajstopy w jednym końcu marketu ale się rozmyślę to i tak lece przez cały sklep odłożyć na miejsce. Nie mniej jednak po jakichś 4 miesiącach przestałam im te sklepy porządkować Druga rzecz, to brak koszy, strasznie to było dla mnie męczące. aaa, i jeszcze zima, jezdnie pieknie odśnieżone, chodniki już mniej, no bo po co jak kazdy autem jeździ...ja niestety nie miałam Fajne były takie party uliczne, tzn wszyscy mieszkańcy jakiejs ulicy , danego odcinka, organizowali sie, zbierali kasę, ile kto może dać, jedni coś tam do jedzenia przygotowywali inni napoje jeszcze inni coś tam, i w wolny dzień zamykano całą ulice za pomocą panów policjantów bądź straży i tak sobie tam balowali od rana do nocy, dzieciarnia, sąsiedzi, tańce, dla malutkich klowni i inne trampoliny, wszyscy przed swoimi domkami, ogólnie fajny pomysł. Dziwne dla mnie było, że np jeśli ktoś zasłabł w sklepie to nie było wała, ZAWSZE przyjeżdżaja wszystkie jednostki: pogotowie, straż pożarna i policja. I tak do kłotni domowych i wypadków (tu bardziej zrozumiałe) Ale najbardziej rozwalił mnie system podlewania trawników u znajomych na przedmieściu. W dni parzyste mokry trawnik mogą mieć domy z nr parzystym , w nieparzyste -logicznie W efekcie znajomi traf chciał zawsze mieli podlany ogródek jak deszcz padał, bo te lejki czasowe były a zawsze zapominali wyłączyć
  4. mikro zaczyna sie od 67cm od podłogi, a piekarnik 106cm, tak mi wyszł w związku z szufladami i wysuwanym blatem pod mikrofala , dla Zuzki.
  5. witam osobiscie umiescilam mikrofale pod piekarnikiem, z dwóch powodów. Po pierwsze z mikrofali korzystamy zdecydowanie częściej, dzieciaki robia pop-corn i inne frytki, poza tym nie jestem wysoka i nie wyobrazalam sobie wlazenia na krzesło za każdym razem kiedy miałabym wyciągać wspomnianą tu gorącą zupę np. Drugi powód może akurat sie tu nie przyda, ale córka jeżdzi na wózku, lata lecą szybko a kuchni nie wymienia sie co 5 lat, mikro jest na odpowiednim dla niej poziomie ( no może na razie troszkę na wyrost). Pewnie gdyby nie to wsadziłabym piekarnik na dole, katalogowo, ale teraz po 2 latach użytkowania kuchni wydaje mi sie to niezbyt wygodne. Z takiego układu jestem bardzo zadowolona, wychodzę z założenia , że to z czego najczęściej korzystamy powinno być łatwo dostępne serdecznie pozdrawiam.
  6. Kochani dzisiaj byłysmy na konsultacji i...... ale może po kolei. Przez 3 miesiące naszego pobytu tutaj mogę stwierdzić zdecydowanie- polska słuzba zdrowia to MASAKRA. Jestem w szoku bo tu lekarze to ludzie a u nas lekarz to pan i władca, który nigdy nie ma czasu, dla którego więszość rzeczy jest nie do zrobienia itd itp. A jednak mozna... Zu w międzyczasie dostała nowe uzębienie. Miała zniszczone zęby mocno i mimo płatnych zabiegów i leczenia w Polsce, wyglądało to tragicznie. Bez zdrowych zębów operacja kręgosłupa byłaby niemożliwa. W Polsce nikt by się nie bawił w leczenie zębów mlecznych. W Centrum Zdrowia Dziecka chcieli je po prostu wyrwać . Tu założyli jej 12 metalowych( nie wiem dlaczego tak robią dzieciom akurat z metalu) koronek, na każdy ząb oddzielnie, każdy wyprofilowany. Lepiej mieć ksywkę Lady Heavy Metal niż Scerbata Zuzka. Nie wspomnę o znaczeniu posiadania mleczaków dla rozwoju stałych ząbków i zgryzu. Zabieg był w narkozie trwał 3 godziny, z usypianiem i wybudzaniem byłysmy około 7h w szpitalu, po czym pół :-0 godziny po wybudzeniu moje dziecko wrąbało 2 lody... Nie do pomyslenia w kraju nad Wisłą. Nie musiałam latać jak kot z pęcherzem za lekarzami, to oni, po kolei przychodzili do nas, z usmiechem i słowami otuchy dla mnie, pytali sie po 100 razy i byli bardzo zdziwieni, że nie mam pytań....Nie chcę tu wypisywać peanów na cześć USA ale uwierzcie mi, że dla matki leczącej notorycznie dziecko w Polsce, to co dzieje się tu jest naprawdę szokiem. Zuzię nic nie bolało nawet przez sekundę, nie miała czasu zwymiotowac ze strachu ani nawet zapłakać. Co do dzisiejszej konsultacji... ZOPERUJĄ ZU!!!!! Bałam się, że nas odrzucą, ale nie. Tylko musimy jeszcze troszkę poczekać. We wrześniu założą jej tzw expander, czyli balonik wszczepiony pod skórę , który sie pompuje po to, aby było czym łatać plecy. W tej chwili skóry jest za mało. Natomiast operacja kręgosłupa jest planowana na 05.11. Także czeka nas jeszcz kilkumiesięczny pobyt tutaj. Ale nie załuję ani jednej chwili spędzonej tu. Dla niej mogę tu siedzieć nawet 100 lat. Tylko ta tęsknota, za mężem, synem rodziną. Ale muszę być dzielna, prawda? Sama wizyta, super... oddzielny pokój do konsultacji, wizyty, pielęgniarki, pediatry, rehabilitantki, pedagoga, chirurga plastyka, lekarza operującego, znowu pielęgniarki i jescze jednej a w międzyczasie jeszcze jakis koordynator... ale wszystko spokojnie z usmiechem, poryczałam się aż i od razu chustka na smarki pod nos podstawiona przez ordynatora i poklepywanie po plecach. To tyle z najwazniejszych wydarzeń. Serdecznie pozdrawiamy. Ania i Zu
  7. http://www.rozszczep.pl/modules/gallery/zoom/127.jpg Bardzo dziękujemy za słowa otuchy, za trzymanie kciuków i dobre fluidy. Wstyd mi, że tak rzadko teraz piszę, ale bycie sam na sam z potworem który jest moją córką, zabiera mi calusieńki czas...hihi. U nas w miarę ok, Zuzka jest naprawdę dzielna (i ja też, jak na razie), tylko powiem Wam, jak dla mnie, Ameryka jest straszna...chcę do Polski... Ale dzisiaj, jeśli pozwolicie, nie będę rozwijac tego tematu, bo u mnie aktualnie jest 01:20 i wypadałoby położyc się spać, bo jak to moje dziecię rano się obudzi to ja jako matka kochająca powinnam miec kontakt z rzeczywistością. Serdecznie pozdrawiamy wszystkich i jeszcze raz - DZIĘKUJEMY.
  8. Kochani, jacy jesteście wspaniali, że pamiętacie... dziękuję. Wczoraj przylecałyśmy do Chicago, Zu zniosła lot rewelacyjnie i stwierdziła że nawet fajnie było w tym pociągu...bez komentarza... jestem wykończona bo te 7 godzin róznicy w czasie jednak robi różnicę... Wizyta niestety jest przełożona na 30.04 więc jeszcze tydzień stresu w oczekiwaniu na decyzję, Zu ma pskudną odlezynę na plecach w której mieszka gronkowiec, więc nie wiem co będzie. Ponieważ juz mój umysł na dziś odmawia posłuszeństwa postaram się napisać jutro więcej. Serdecznie pozdrawiamy wszystkich Ania i Zu.
  9. Podaję namiary do poradni immunologicznej w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, może ktoś skorzysta... 022-815-72-21 Pozdrawiam.
  10. I od nas Wszystkiego Najlepszego!!! http://www.rozszczep.pl/modules/images/wielkanoc.jpg
  11. dostaliśmy wizy ja, Zu i mąż. Dla Jaśka (mój syn) nie występowalismy na wszelki wypadek... Co do lotu to dzieki za słowa otuchy, ale i tak się boję
  12. Kochani Bardzo Wam dziekujemy za słowa otuchy i trzymanie zacisniętych paluszków Paszporty odebrane, zdjecia do wizy zrobione, bilet załatwiamy a w piatek mamy zamiar udac sie po wizy. Wszystko na najwyższych obrotach i szczerze mówiąc czuję się jak koń po wyścigu:-)))) A potem będzie jedna z gorszych rzeczy czyli lot samolotem...10 godzin i jak dolecę zywa to będzie wielki sukces, bo ja strasznie sie boję latać. Serdecznie pozdrawiamy.
  13. Zawsze "rozkoszuję" się takimi sytuacjami. Kiedy dziecko wygrywa walkę z chorobą... Naprawdę, ciesze sie z całego serca. Oby ten cud trwał i trwał. Pozdrawiam.
  14. Radośnie donosze, ze wyznaczono termin pierwszej konsultacji w Stanach. 25.IV to "godzina zero", więc pewnie 20.IV wypadałoby odlecieć... a my jeszcze czekamy na paszport i jeszcze wiza, matko kochana, ja nie wiem czy ja zawsze musze wszystko w ostatnim momencie załatwiać? Całe życie tak mam Ale wierze że znowu mi sie uda. Trzymajcie kciuki.
  15. Dzisiaj o 9:44 tamtejszego czasu dokumenty dotarły do Chicago, dostarczone do "rąk własnych" a teraz czekanie.....
  16. Udało się!!!! Wykonałam wszystkie w/w zaplanowane zadania. Dzięki za fluidy, myśli i czary-mary Bratki, dzieki za oferowana pomoc, jakoś przebrnęłam przez bariere językową. Pozdrawiamy wszystkich serdecznie. A poszło Fedexem.
  17. znowu wiadomość, a ja zapewne zawału dostane. Do poniedziałku papiery musza być w Chicago... ( we wtorek zbieraja się lekarze i wyznaczaja terminy, może w maju bysmy byli po operacji) a ja w lesie. Jutro muszę wypozyczyć karte szczepień z przychodni, poświadczyc ją notarialnie i akt urodzenia też, wypełnić aplikacje ze szpitala ( kurde angielskiego nie znam) przetłumaczyć to wszystko przysięgle, odebrac zaświadczenie że Zu nie jast zakaźna, przefaxować do fundacji (nie mam faxu) żeby sprawdzili czy sie gdzies nie walnęłam no i wysłać. Chyba Fedexem> czy jest coś szybszego niż Fedex? Myslicie że mi sie uda? Jeśli nie dam rady, będę czekac nastepne 5 msc na zgromadzenie lekarzy...
  18. to prawda, nawiązalam juz kontakt z fundacją polonijną Dar Serca, jesli nas przyjmą na ten czas, naprawdę będzie nam łatwiej dla mnie najpiękniejsza, ale wiem też jak ludzie reagują na Zu. Usmiechają się.. Ona ma chyba jakiś dar zjednywania sobie sympatii i przyciaga dobrych ludzi...A dlaczego akurat spotkało nas coś takiego? Nie wiem, może po to byśmy nauczyli sie kochać, szanować i cieszyć z nawet malutkich wydarzeń...
  19. podczytywałam ten watek, i ciesze sie ze mała jest juz w domu. Życzymy zdrowia, duuużo
  20. no więc lecę z wyjasnieniami: _Beti_ u nas też mozna, takie operacje przeprowadzają kliniki w Zakopanem, Poznaniu i JEDEN lekarz w Warszawie. Oczywiscie mówię tu nie o wycięciu tego co wystaje i wstawieniu drutów, a o uratowaniu jak największej liczby kregów, naciągnięciu postawy ( nie wiem jak Wam to opisać ) i implantacji (to te druty własnie). problem polega na braku doskonałego zaplecza pooperacyjnego, niestety, i tu ukłon w stronę p. Owsiaka i innych jemu podobnych, bo dzięki nim jeszcze jest czym ratowac życie dzieci..... Nie będę opisywać co sie dzieje w szpitalach i w naszym ukochanym NFZ bo mnie szlag jasny na miejscu trafi. Specjalistów mamy naprawdę swietnych i az czasem żal patrzeć jak są bezsilni. Państwo moim zdaniem ( no ale moja sytuacja jest wiadomo jaka) powinno refundowac operacje za granicą, ale państwo pieniedzy nie ma i nie da, albo da jak już umierasz, o ile zdąży, a tak żeby poprawiac kalekę, to po co?????? i tak chodzic nie będzie........ Z Zu jest o tyle kłopot że w wieku 4 lat waży tylko 8 kg i nijak utuczyć jej sie nie da, co oczywiście ma związek z ta cholerną kyfozą, bo żołądek mały, a żołądek mały, bo garb. I to się właśnie nazywa "zamknięte koło" Nie będę się dalej rozpisywać, bo mnie poniesie wena twórcza i wyrzucę z siebe wszystkie żale, ale powiem Wam że w tej naszej Polsce jakoś tak wszystko jest strasznie popieprzone. Bogu dziękować tylko, że mąż ma pracę, ja niestety musiałam zamknąc swoja firmę bo Zuzka wymaga stałej opieki ( moze jak pojdzie do przedszkola, szkoły to powrócę do żywych) i jakos dajemy sobie radę. Ogólnie rzecz ujmując państwo polskie ma nas w głebokim poważaniu. Ale spotykamu wielu wspaniałych ludzi - najlepszy dowód Wasze wpisy - i tylko dzieki temu jeszcze nie zwariowaliśmy do końca. marynarka nie mamy jeszcze dokładnego terminu, mimo to dziękuję za ten ciepły gest. Zobaczymy co życie przyniesie... Kasia_de jestem siwa jak gołąb, hi hi, zaczełam siwieć stosunkowo wcześnie bo w wieku...7 lat, no ale jak Zu się urodziła to poooszłooo..... Ale jak na razie to widze same zalety takiego stanu rzeczy, poniewaz, żadna powtarzam żadna kobieta nie przechodzi obojętnie obok mojego koloru włosó, a co odwazniejsze usiłują wymusić na mnie adres fryzjera u którego to takowy kolorek mozna sobe trzasnąć... odpowiem Ci tak jak mnie wszyscy powtarzają ' bedzie dobrze". A Ty musisz baaardzo w to wierzyć. Pozdrawiamy.
  21. jeszcze raz wszystkim dziekuję za ciepłe słowa. Chcę odpowiedzieć na Wasze wątpliwości i pytania, ale dzisiaj mam strasznie zawalony dzień, więc zrobię to dopiero w nocy, jak juz wszystkich ogłuszę i poukładam do łóżek. Póki co pozdrawiam serdecznie p.s. operację mozna zrobić w Polsce, bo takowe sie u nas wykonuje, tylko akurat MOJE dziecko musi być tak wyjatkowe ze się nie da......ech... mamy przechlapane na całym froncie
  22. no i się poryczałam... dziękuję że cieszycie sie ze mną. Zuza ma teraz 4 lata i 3 miesiące i ciagla gada. Podobno dzieci z wodogłowiem maja rozbudowany ośrodek mowy ale moa córka to ma chyba potrójnie rozbudowany. Więcej na stronie, zapraszam, nie bede Was tu męczyć naszą historią, kto ciekaw niech zajrzy. dominikams alergia pokarmowa - wstrętna i trudna w leczeniu o lie możliwe, rzecz, rozumiem Cie doskonale, znam dzieci których mamy nie rozstaja się z atropiną w razie ataku. sebo8877 super, wiecie ten 1% to niby niewiele,wpłaty to jakie mieliśmy były od 2 groszy do 100 zł , te po stówie to były ze cztery, a tak to po 5, 10,30 zł ale np w zeszłym roku dzieki tym wpłatom moglismy dopłacić do Zuzowych "nóg" czyli wózka!!! Więc jeśli macie kogoś kto zbiera, to czasem wart się pokusić o wypełnienie tych kilku rubryk. Wiele dzieciaków zbiera, wystarczy wpisac w wyszukiwarkę i wybrać wg uznania, a ten procent często pozwala im na ROCZNĄ rehabilitację albo zakup sprzętu. Nie namawiam ale zachęcam, bo warto. Dziękuję Za ciepłe słowa, to bardzo, bardzo ważne....
  23. Dzisiaj dostałam z Chicago list, że zoperuja Zuzkę!! Tak strasznie sie ciesze , że musze się uzewnętrznić, co też wszędzie niniejszym czynię. Moje dziecko jest zdecydowanie krzywe i urodziło sie z za dużym bagażem kłoptów niestety. Nie mniej dajemy sobie radę i tzrymamy sie dzielnie także między innymi dzieki pomocy wielu ludzi ( i nie mówię tu o pomocy materialnej). Od jakiegos czasu staramy się o wyprostowanie Zuzowego kręgosłupa za granicą, bo u nas w kraju wszyscy twierdzą,że owszem konieczne to ale niewykonalne. Przynajmniej na razie. A ja mam dość czekania i patrzenia jak moje słońce cierpi a przecież mozna jej pomóc. No i napisałam ( z pomoca nieocenionej Kasi) do szpitala Shrinners w Chicago, bez większych nadziei zresztą, i oni zakwalifikowali Zulę!!! Wiecie koszt takiej operacji w USA to 200000$, w zyciu bym nie zarobiła, a oni zoperują za darmo, tylko pobyt, przelot itd opłacam. Tak bardzo sie cieszę, że po prostu musicie cieszyc się ze mną. Nie musicie odpisywać ale prosze o dobre fluidy i trzymanie kciuków żeby sie powiodło. Ania.
  24. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za podpowiedzi. Ale doszłam do wniosku że chyba jednak zrezygnuję - za wysokie progi...cenowe niestety. Trudno. Ale jak wygram w Totka to funduję wszystkim
  25. rany, przepraszam, że mnie sie dwa razy wysłało...........
×
×
  • Dodaj nową pozycję...