Mam bardzo ciekawą sprawę - opiszę krótko:
- urząd gminy nie chce wydać warunków zabudowy, bo nie ma pieniędzy na odśnieżanie drogi dojazdowej do działki, co budzi ogólny śmiech u architekta, który przy okazji informuje, że z tym urzędem zawsze są jakieś przeboje
- zgłaszamy sprawę do samorządowego kolegium odwoławczego (kwiecień 2011) - ma na rozpatrzenie 30 dni
- 29 dnia dostajemy informację, że mają dużo spraw, mało ludzi i że do końca sierpnia odpowiedzą (3 miesiące)
- 10 wrześnie nadal nic, więc piszemy upomnienie, na które dostajemy odpowiedź, że niestety strasznie dużo roboty i do końca października odpowiedzą
- 3 listopada wybieramy się do SKO osobiście, tłumaczą, że decyzja jest, ale sprawozdawca nie ma czasu i, że napisze do połowy listopada (tutaj pada też ciekawe tłumaczenie - Premier nam nie chce przydzielić więcej pracowników i dlatego takie opóźnienia)
- dziś szczęśliwie jest 18 listopada, oczywiście nic nie przyszło, tłumaczenie telefoniczne: "Ale co ja mam z tym zrobić, jest trudna sprawa do opisania i pani sprawa musi poczekać" doprowadza mnie do szewskiej pasji, więc piszę do Was.
Jestem pół roku "w plecy", w tym roku już nic nie ruszę, więc generalnie to jestem rok do tyłu...
Ktoś miał podobne przeboje?
Można się komuś wyżej poskarżyć?
Proszę o wszelkie sugestie. Z góry wielkie dzięki.