Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mychalina

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    28
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Mychalina

  1. Od kilku dni staram się coś napisać. Czasu jednak mało, a lista nie załatwionych spraw jakoś nie maleje. Odnotowałam jednak pewien drobny sukces. Po morderczym maratonie, w upale i ze zbitą puppą, wybrałam wreszcie kafle. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu małżonek poddał się bez walki. Uznał, że wybór jest do zaakceptowania. Jestem wniebowzięta. O umywalkę w kształcie misy walczę już od tygodni. Na razie z ust kochanego małżonka padają, pod adresem umywalki, następujące epitety: ohydna, obrzydliwa, paskudna. Ale ja się łatwo nie poddam !!! Znalazłam też całkiem niezłe parapety wewnętrzne. To już coś, prawda ? O tym, co mnie w domu gnębi nic dzisiaj nie napiszę. To pachnie złamaną obietnicą. Problem w tym, że aby o tym opowiedzieć muszę (dla pełnego obrazu sytuacji) zamieścić zdjęcie w dzienniczku. Niestety nie potrafię wklejać zdjęć, a małżonek jest w pracy. Za zwłokę bardzo, bardzo przepraszam. Epizod z puppą: No cóż, na własnej kości ogonowej sprawdziłam gęstość podłoża kuchennego. Po tym jakże owocnym doświadczeniu, mąż czule zebrał mnie z podłogi i zrzucił na łoże małżeńskie. WSZYSTKICH POZDRAWIAM !!!
  2. Dziękuję Wszystkm za słowa otuchy ! Marzymy z inżynierem o piwku na tarasie, ale tarasu jakoś nie widać. Pozycja na "narciarza" raczej nam nie grozi, chociaż łazienka na parterze stanowi dla mnie ogromne wyzwanie. Jednak o tym napiszę w dzienniku budowy. Ogólnie NIE TAK MIAŁO BYĆ !!! Wczoraj mój pesymizm sięgnął dna. Jakoś tak jest, że absolutnie wszystko, co mi się podoba kosztuje bajońskie kwoty. A małżonek trzyma kasę i marudzi coś o dyscyplinie budowlanej. Wdzięczę się do niego jak za czasów panieńskich i nic. I piwko codziennie przyniosę i pomasuję zbolałe plecy i różne takie. I NIC. Żadnego zrozumienia i co gorsza żadnej większej gotówki. Życzę wszystkim nam sukcesów budowlanych ! Pa
  3. Cześć to ja, żona inż. Mamonia. Do dziś o naszych radościach i troskach budowlanych pisał tylko małżonek, a ja z zainteresowaniem śledziłam twórcze poczynania innych Forumowiczów. Wszystkich serdecznie pozdrawiam ! Wreszcie przyszła kolej na mnie. Postanowiłam, że i ja dodam małe co nieco do naszego dziennika. Marzyłam o domu od lat i oto jest. Mamy nadzieję, że pod koniec sierpnia zmierzymy się z przeprowadzką. Zanim jednak zmienimy adres zamieszkania czeka nas jeszcze sporo pracy. Nie byłoby źle, gdybyśmy mogli skoncentrować się tylko na wyborze materiałów wykończeniowych i pracy kolejnych fachowców. Niestety nasz dom, od czasu do czasu, zaskakuje nas bublami konstrukcyjnymi różnego kalibru. Wydawało mi się, jakże naiwnie, że wiemy już o wszystkich niedoskonałościach. Jednak kolejny dzień zmagań budowlanych przyniósł jeszcze jedną niespodziankę. W salonie, w ścianie nośnej jest otwór, a za nim wnęka przeznaczona na wkład kominkowy. Zgodnie z projektem wkład kominkowy ma być w całości zamontowany w niszy w ścianie. Na zewnątrz będzie wystawała tylko obudowa. Projekt przewidywał otwór o wymiarach 90 cm x 85 cm (w x sz). Przezornie powiększyliśmy otworek kominkowy do wysokości 130 cm. Ponieważ czas realizacji kominka zbliża się szybkimi krokami, zaprosiliśmy fachowca na oględziny miejsca przyszłych wypadków. Pan Kominkowy bardzo się zasępił widząc taką szczelinę w murze i powiedział: " trzeba powiększyć otwór do wysokości 200 cm lub wyciąć w ścianie sporej szerokości rynnę aby swobodnie zamontować rurę spalinową, która wystaje z wkładu centralnie ku górze". Numer z osłabieniem ściany nośnej i nadproża raczej nie przejdzie. Pozostaje dynamit. Zastanawiam się tylko czy powinnam go podłożyć w moim domu ... ? Być może powiecie, że jestem w gorącej wodzie kąpana, a ja do dzisiaj znosiłam z pokorą wszelkie przeciwności losu. I tak jak wszyscy budujący borykałam się z większymi lub mniejszymi problemami. Czasami udawało nam się zlokalizować przeciwnika zawczasu. Innym razem czekały nas poprawki. Jednak z uśmiechem na ustach powtarzałam sobie: wszystko dobre, co się dobrze kończy. Jest jednak coś, co od wielu tygodni nie daje mi spokoju. Ale o tym w następnym odcinku. POZDRAWIAM !!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...