witam , czytam tak twój dziennik i dochodzę do wniosku, że ten projekt jest chyba jakiś naznaczony:rolleyes: . Ja również miałem przeboje z fachowcami , i to od samego początku czyli od ław fundamentowych do tego teren okazał się mocno podmokły i co rusz tonęły w nim koparki. Czytając śmiałem się z przemyśleń o rzuceniu tego wszystkiego w trzy diabły ... w moim przypadku fachowcy bardzo skutecznie doprowadzali moje małżeństwo na skraj przepaści . W końcu trafiliśmy ekipę która pociągnęła do końca mury a dach robili górale i wrócił nam zapał do dalszych prac. (chłopaki z podchala kładli dach przy mrozach -12C.) . Zapraszam na http://www.tymek-budowa.blogspot.com