To był Październik 2011... Z wycinka i uprzątaniem gałęzi poradziliśmy sobie w 2 dni... Ciężko było ale zaparcie mamy konkretne. Pytanie teraz co zrobić z pieńkami, które tak łatwo nie popuszcza. Rwać traktorem...hm... ciężko będzie, c360 może i da rade ale opornie. Brać koparkę, trzeba będzie słono zapłacić... I tu z pomocą przyszła teściowa.... Mamusia posiada rade na wszystko, dała namiar na starszego pana z koparka. Bierze 100zł za godzinę... Z sadem uwinął się w 2,5 godziny tak wiec gdy ja byłem w pracy Pan zrobił na działce nam coś takiego. Daremnie byłoby naprawdę samemu tracić siły, niszczyć ciągnik, palić ropę http://img52.imageshack.us/img52/9679/zdjcie0000x.jpg Nawet dołki ładnie pozagarniane były a pieńki zepchnięte na dalsza cześć działki http://img708.imageshack.us/img708/5553/zdjcie0018qf.jpg A tu już pocięte, ale nieporąbane pieńki.... http://img205.imageshack.us/img205/8796/zdjcie0020ig.jpg Na prawo od pieńków spod ściany znajdowała się wielka sterta gałęzi(na 1 zdjęciu te kupeczkę widać w oddali), wysoka na koło 5m zajmująca myślę ze więcej niż powierzchnie 2 naszych przyszłych domków. Stwierdziliśmy jednogłośnie ze tydzień i się podziabie siekierą, spoko co to dla nas.... Powiem Wam ze ludzie to naiwni są. Kupka sukcesywnie malała... przez październik, listopad.... do Kwietnia bodajże.... W kwietniu podziabałem ostatnia gałąź... Ptaszki miały gdzie przezimować a zima była sroga