Ostatni dzień stycznia- schody wylane. Rosną ściany działowe. Komin na poddaszu obmurowany cegłą. Góra nabiera kształtu. Okna - wymiar otworów dopasowany do zamówionych okien. Jeśli pogoda dopisze na koniec przyszłego tygodnia może i dach już będzie...
Pogoda temperaturowo nie sprzyja -7 stopni, dosypuje śniegu, przerwa wymuszona a domek opuszczony...nic nie przyspieszymy, zima w tym roku mi się nie podoba...
Pogoda dopisuje - tak mówią budowlańcy. Dla mnie za zimno, za dużo opadów, najpierw deszczu, teraz śniegu, raz mniej, raz więcej. Panowie budowlańcy mówią, że nie jest źle - to chyba trzeba im wierzyć. Murek do garażu zrobiony, zaczynamy szalować schody do domku, ciągniemy szczyty, budujemy ścianki działowe, komin sięga więźby.... prawie. Zmniejszamy otwory okienne, niemal wszystkie były ciut ciut większe, po pierwszych pomiarach fachowców od okien, trzeba je dostosować do naszych okiennych pomysłów. A jak to dziś wygląda? ano tak jak na fotkach.
Panowie się sprężają, pogoda dopisuje, temperatury dodatnie, trochę nam dzisiaj deszcz poprzeszkadzał. Ale nie mamy co narzekać. Wieniec zrobiony, ścianka szczytowa od wschodu gotowa, przygotowana studzienka przy garażu, szalujemy murek oporowy od wejścia do kotłowni. Oby tak dalej.
Koniec roku jutro - pogoda w sumie dopisywała. Domek rósł w oczach, dzisiaj strop nad parterem już wylany, budujemy ściany na poddaszu, drewno na konstrukcję dachu już gotowe, wybrane dachówki, 2 miesiące minęły od momentu wbicia pierwszej łopaty - raczej może - łyżki koparki kopiącej dziurę pod fundamenty. Oby wszystko trzymało się planu w przyszłym roku. A tak to wygląda na dziś:
Szalunek na strop nad parterem zrobiony, w poniedziałek o 9.30 beton ma być na działce i zalewamy. Panowie poukładali, stolarz wyraził swoje zdanie na temat klatki schodowej - drobne problemy rozwiązane, można lać beton. A tak to dziś wygląda:
Troszkę chyba zapeszyliśmy i od czwartku zima nas zaatakowała, temperatura w nocy spada poniżej zera dość znacznie bo do -10. Ściany wyciągnięte w górę zabrakło czasu na strop, może za dni parę. Ale i tak szybko to poszło, ściany cieszą oko.
Bardzo dużo się działo w listopadzie. Dzisiaj i jutro kładziemy strop nad piwnicą, pogoda - odpukać - jesienna, oby jak najdłużej i niech się mury pną do góry...
Podczas wyrywania korzeni, pogłębiłem zalany wodą otwór. Od 1,5m w dół do 3,0 m sam piękny żwir. Woda jak na razie nie stoi - jest więc ogromna szansa, że więcej się ta sytuacja sprzed kilku dni nie powtórzy. mapa do celów projektowych do odbioru, drobne poprawki z projektantem uzgodnione, pozwolenie coraz bliżej, kosztorys wykonany...
W końcu wiemy jak nasza działka wygląda w terenie, geodeci powbijali paliki, no i fajnie to wygląda
Pomalowałem pieńki, będziemy je wyciągać w środę
a problem pojawił się przy wykopie "kontrolnym":( nie zdążyłem go pogłębić do czystego żwiru, przyszły ulewne deszcze, glina spłynęła do wykopu i stoi w nim woda, masakra.
W końcu jest, gotowy projekt w-20.12b, dhl dostarczył - koszt 1888zł. Kierownik budowy robi kosztorys - obiecał go na jutro, jetem ciekawy co on mi przyniesie - na razie obawa miesza się z euforią, oby nie przeważyła ta pierwsza.