Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

pietrek30

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    279
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez pietrek30

  1. pietrek30
    Co my tam dziś mamy??.... 2 listopada i wstając rano ogarnęło mnie kompletne zrezygnowanie, odsłaniając żaluzję co widzę, a ok. 15cm śniegu. Od razu pomysłałem jak wiele do zrobie na budowie, a tu mróz i śnieg i tyle z roboty. A tu jeszcze nie wytynkowane wszystko, nasz tynkarz pojawia się i znika, z niaciskiem na "znika". Na szczęście o czym sie dziś przekonałem, pomimo chłodu na zewnątrz, wewnątrz budynku pomimo, że nie ogrzewanego jest naprawdę jakby dużo cieplej. A może już niedługo, ale to okaże się jutro po spotkaniu z fachowcem, stanie kominek, bowiem dziś zakupiliśmy śliczny wkład kominkowy z szybą panoramiczną. Teraz trwają poszukiwania odpowiedniego projektu do kominka narożnego z taką właśnie szybką. Nie wiem czy to dobra cena, ale mój fachowiec od kominka wysłał mnie do CAST.. (ocenzurowano co by nie reklamować) i tam znalazłem ten jako jedyny z półokrągłą szybką za niecałe 3000. A wkład to THERMIDOR 785, MOC nominalna 14kW więc powinien dać trochę ciepełka.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/11020001.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/11020006.JPG
     


    A tak dziś wyglądał wieczorem nasz dom po nocnych opadach śniegu, a że za dnia była odwilż to na dachu i okolicy pozostało tyle śniegu.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/11020013.jpg
     


    Teraz tylko musimy własnie dobrać odpowiedni projekt do tegoż wkładu i niech się robi, bowiem próbna parapetówka jest przewidziana ze znajomymi na za 1,5 tygodnia To będzie taka "partyzantka", ale trudno, ważne że na głowę się nie leje, przez okna nie wieje zimny wiatr, a otwór drzwiowy wypełniają prowizoryczne drzwi, bo tamtych ładnych nie dam zamontować dokąd nie pokończone będą grubsze prace budowlano-wykończeniowe.
     

    Liczę na to, że ta zima szybko sie skończy albo będzie zupełnie nie zimowa i będzie można jeszcze wiele rzeczy zrobić.
     
     

    I jeszcze koniecznie muszę się pochwalić umeblowanym salonem poprzenosili tam całą swoją "kanciapę" i gdy wjechałem na działkę ujrzałem własnie pieknie umeblowany salon, super widok i efekt
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10310001.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/10310002.JPG
  2. pietrek30
    Moja Marta zdecydowanie za dużo czyta forum muratora, własnie parę tyg. temu wypatrzyła na innych dzirennikach, że niektórzy chwalą się swymi zwierzakami. A że i takowego ja mam, który też czeka na nowy dom, musi być umieszczony w naszym dzienniku.
     

    Tak więc z woli najwyższej umiesz czam go, wraz z opisem. A więc ten zwierzak to wiewiórka imieniem Edi, w zasadzie powinna się nazywać Edkowa, bo to ona, ale którz rozpozna wiewiórki płeć. Przy zakupie sprzedawca pomacał pomacał i wymacał podobno jądra. Nie znam się na wiewiórkach, ale chyba nie zmieniaja płci w trakcie dorastania, bo wiewiór ma już ponad 2 lata a pod ogonem napewno nie ma tego co każdy facet ma, a kobieta ma tyle z tego uciechy:D Tak więc Edi (ona) był prezentem imieninowym, poniekąd w zastępstwie za zmarłą kilka tygopdni wcześniej papudze Sarze. Zabawne, Sara to imię żeńskie, a papuga była samcem. Cóż zoololog to ze mnie nie będzie. Tak więc Edi pojawił się gdy zmarła Sara, papuga z która przeżyła u nas 25 lat.
     

    A Edi ..... Edi to gatunek wiewiórki zwany burundukiem, podobno do oswojenia. Podobno, bo mi się go jeszcze nie udało oswoić. Jedyne osiągnięcie to to, że weżmie z ręki jakiś przysmak. Niestety w każdym innym przypadku gdy chcę go choć podrapać po piętach zachowuje sie jak w matrixie - czyli za szybki na reakcje ludzkie. Chodować nie polecam, a już napewno nie dzieciom, jak wiadomo one mają mało cierpliwości, a w przypadku tego zwierza cierpliwość to podstawa. Ponadto przegryza kable, już dzięki niemu straciłrem kabel od drukarki, internetu, irdę i wygryz mi dziurę w mojej super korkowej wykładzinie ściennej.
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/07290029.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/07290035.jpg


    http://piotrt.w.interia.pl/07290036.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/07290044.JPG
  3. pietrek30
    I znów się opuszczam w pisaniu, choć Marta używa tu ostrzejszych słów. Fakt, tylko o czym pisać jak nic w zasadzie się nie dzieje. Co prawda mamy już tego upragnionego chudziaka, co prawda jeszcze nie wszędzie, ale to co zostało to w zasadzie nic. Ale dzięki niemu nareszcie to wszystko jakoś przypomina dom, a nie stodołę z klepiskiem. Dzięki wylanemu chudziakowi nareszcie mogę spokojnie i bez przeszkód pochodzić po własnym domu (oczywiście pomijając górę). Ojciec zrobił mi super podjazdy, tak abym mógł pokonywać te wielkie wystające progi i w sobotę powędrowałem zwiedzając moje włościa. Jednak tak chodząc po domu dochodzi do mnie ile tam jeszcze pracy i jak szybko mija czas. Do tego zbliża się zima, a to oznacza że wiele prac będzie przystopowanych, a patrząc na dotychczasowe poślizgi fachowców, to przymusowe zimowe przystopowanie prac spowoduje, że jakoś czarno widzę plany przyszłoroczne.
     

    Tynki nadal nie gotowe, Pan Leon już 3 lub 4 razy przegrał zakład z Martą (dla przypomnienia, zakładał, że skończy je w 3 tygodnie). Troszkę można go usprawiedliwić, w końcu robi tylko popołudniami przez ok. 4-5h, a co można przez ten czas zrobić. Ale to tylko jedno usprawiedliwienie bo zarzutów można by mieć więcej, ale już chyba brak mi nerwów do tzw. fachowców i nie ma co z nimi walczyć.
     

    Czekamy na hydraulika, który już powinien u nas być, a że gdzieś indziej ma poślizg, to u nas też będzie z poślizgiem, i co najgorsze nie da się określić czasowo z jakim.
     

    A teraz kilka zdjęć:
     

    Tak więc na pierwszym wejście do salonu od strony głównego wejścia do domu. Niech nikogo nie przerażają te wystające wysokie progi. Chudziak jest wylany ok. 15 cm poniżej tych progów, a na chudziaka poleci styropian 10 cm, folia, zbrojenie no i jeszcze należy mieć na uwadze wszelką glazurę czy też parkiety, a więc ostatecznie ma wszystko być równo bez żadnych progów.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210004.jpg


    Kolejne to widok na jadalnię z pod okna tarasowego, gdzie kiedyś stanie piękny stół, a nad nim zawiśnie super lampa oświetlająca wszelkie posiłki.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210005.JPG


    A na kolejnym, to nasze parapety, wreszcie dotarły i wreszcie gotowe. Sprzedawca bardzo nas przepraszał za opróżnienia. Trudno, chyba można się przy budowie przyzwyczaić i do nich.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210007.jpg
     


    Kolejne to widok z jadalni na salon i wyjście tarasowe, w prawym rogu postument zbrojony pod kominek. A jak już jestem przy kominku, to właśnie w sobotę był człowiek, który zajmie się jego budową. Wstępnie umówiliśmy się na termin zaraz po pierwszym listopada. I na razie, na zimę, postawimy konstrukcję z wkładem, tak aby możnaby już było palić w kominku zimą, a jego piękne wykończenie odbędzie się na wiosnę, mam nadzieję że to nie błąd. W związku z kominkiem szukam wkładu, ma być z boczną szybką. Za dużo ich i choć każdy do siebie podobny, to jednak czymś się muszą różnić, a na razie to rozpoznaję tylko różnice cenową. Niestety czasu na kupno wkładu nie ma za wiele, więc szybko muszę wybrać ten najlepszy i najodpowiedniejszy do naszego domu, a w tym celu wertujemy muratora i doświadczenia, opinie i spostrzeżenia innych.
     

    A w salonie, kiedyś, będzie stać śliczny, wygodny i przytulny komplet wypoczynkowy po lewej, pod oknem) przed nim jakiś stoliczek, a naprzeciwko wszystko to co zabija, a może raczej kradnie czas (TV, jakiś grajek i kominek). Na ścianach będą wisieć obrazy jakie namalował mi przyjaciel i te, które dostałem, pod nie zresztą była robiona też instalacja elektryczna.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210008.jpg


    Kolejna fotka to kuchnia, a raczej jej wejście/wyjście na korytarz.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210009.JPG


    A teraz to co chyba mi się najbardziej podoba. Korytarz, i jego super załamanie, w którym (od prawej) sypialnia, sypialnia, lazienka i gabinet. Zabawne, ale właśnie uświadomiłem sobie jaki instruktarz piszę ewentualnemu złodziejowi ale gdzie zamontuję sejf nie zdradzę
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210015.jpg


    A na koniec jeszcze ostatnie zdjęcie z widokiem miejsca na kominek, bo następne mam nadzieję pokaże już okienko z pięknym płomieniem.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10210002.jpg
     


    A tak na koniec jeszcze o schodach. Był gość z firmy, pooglądał, pomierzył i powiedział ....................... coś się wymyśli. A pomyśli nawet tak abym ja mógł się czasem dostać na górę. Co prawda jego mina sugeerowała, że jak nic będzie trudno coś wpasować w tą spie.... dziurę na schody. Ma zrobić projekt i przesłać, co nie zapomnę umieścić tutejże.
  4. pietrek30
    Skończyłem na arbuzie, ale dziś zacznę od chudziaka Nareszcie mamy podłogę, co prawda chudziak to guzik nie podłoga, co prawda nie jest jeszcze wszędzie, bo po 2 dniach jest w: salonie, jadalni, kuchni, 2 sypialniach i gabinecie. Została łazienka, korytarz, spiżarka, kotłownia, wiatrołap no i garaż ale to pingpong w tempie jak ekipa w składzie: ojciec, brat (czyli mój wujek), Pan Ryasiek (czyli pomocnik).
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10120001.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/10120009.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/10130006.jpg
     


    A dziś porysowałem na ścianie schody. Mają być zabiegowe i zaczynam się bać, że będzie kłopot. Otwór na nie w stropie jest na wysokości 260 cm + strop 30 cm daje hmm...... dużo, sam otwór jest szeroki na 125 cm i długi na 220 cm i jakbym nie mierzył ciężko ustawić schody. Liczę, że człowiek od schodów wie co mówił i ten otwór wystarczy
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10130005.jpg


    http://piotrt.w.interia.pl/10130012.jpg
     
     
     


    A tynki??... kuża stopa!! są, ale nigdzie nie dokończone, jakoś tynkarzowi hmm.......... nie pilno, ale cóż robić, mogę się tylko modlić, że w końcy skończy.
     
     

    Czy ja pisałem o parapetach?? chyba nie choć może, ale na tą chwilę sprawdzać nie będę bo mi myśl ucieknie A więc parapety, pojechaliśmy do OBI za parapetami, coś ładnego, było tego troszkę w cenach do 60 zł/mb, pooglądaliśmy, ale Marta stwierdziła, że to jest cyt. "okropne", wybaczcie Ci, którzy z różnych względów musieli to kupić. (zapomnialem wspomniec jakie to te "beeee" parapety, a więc to jakaś płyta drewnopodobna czy drewnopochodna, obklejona czymś ala super słoje imitujące drewno, a koszt za mb od 20 -60 zeta). Stwierdziliśmy, że poszperamy w necie i coś może znajdziemy "ładniejszego", a że był czas pojechaliśmy popatrzeć za czymś innnym. W trakcie objeżdzania Częstochowy wpadło mi do głowy wspomnienie, że gdzieś widziałem reklamę "parapetów". Po chwili takowa wyrosła na poboczu ulicy i co prawda jak nic ta z moich wspomnień, wiechaliśmy. Już po 20 min. Marta wybrała i zamówła wraz z mym ojcem parapety ze sztucznego marmuru na cały dół. Dla zainteresowanych nazwy to: BOTTICINO (215/30/3 szt. 1; 125/30/3 szt. 2) i BRECIA AURORA (125/30/3 szt. 3) za cenę 850 zł. Parapety miały być w ubiegły wtorek i co?? i były, lecz nie obrobione, czyli nie poozakrąglane rogi, i nie oszlifowane kanty. Tak więc poszły do poprawki i tym sposobem będą dopiero w kolejny wtorek, oczywiście jak znów ktoś o czymś nie zapomni
     
     

    Szlag trafia z fachowcami, dostawcami, itp. itd., ja rozumiem, że masa ludzi powyjeżdzała, że Ci co zostali mają masę roboty, że to, że tamto, ale budowa na dziś to stażenie przyspieszone o 10 lat, zszargane nerwy o 15, a reszta kto to wie.
  5. pietrek30
    Zapomniałem o jednym, arbuzie, wczoraj rozkroiliśmy tego ostatniego, z którego miało nic nie być. Był ostatni z trzech, najmniejszy, jakiś taki nieforemny, a co wyszło po rozkrojeniu?? ... o dziwo dojrzały, w środku czerwony i słodki. Tak więc mała rada od plantatora arbuzów, zrywać je gdy liście już schną, po zerwaniu odłożyć w chłodne miejsce na 1-2 tygodnie, niech poleżakują. Moją wiedzę opieram na tym, że już 2 zerwałem, rozkroiłem je po 2 - 4 dniach i były co najwyżej różowe. Ten ostatni leżał 2 tyg. i był nareszcie "arbuzowaty", aż nie chce mysleć co byłoby wspaniałego z tego, ktyóry prezentuję na zdjęciu i odleżałby swoje 2 tyg.
    http://piotrt.w.interia.pl/09090010.JPG" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/09090010.JPG
  6. pietrek30
    No to czas na kolejne informacje. Moja Marta znów narzeka na mnie, że się opuszczam i dziennik nudny, i że zdjęć za mało, i że nie takie, i że wogóle Tak więc umieszczam takie jak sama wybrała:
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09240007.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09260004.JPG
     


    A teraz troszkę nowości. Nareszcie się dziewczyny dorwały do okien, bo obie miały już fobię, że naklejki należy pościągać bo potem będzie kłopot. Co prawda okna mamy od ok. miesiąca, a monterzy od nich mówili, że trzeba pościągać naklejki do 3 miesięcy od momentu gdy wstawiali, ale już tydzień po ich wstawieniu dziewczyny chcały je zrywać A mówią, że to ja jestem narwany.
     

    Tak więc Marta pół soboty spędziła nad zrywaniem z okien tarasu, okna salonowego, naklejek. Na myciu ich i ponownym zabezpieczaniu przed kolejną fazą tynkowania, a dokładnie nakładania tynku z "białego cementu".
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10070005.JPG
     


    A dodatkowo nareszcie zakończono kłaść peszel wokół domu i wyprowadzenie wszystkch rurek, a przy okazji dokonano znaleziska:
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10070016.jpg


    Co prawda tłumaczę Marcie, że Jura Krakowsko-Częstochowska słynie z tego typu znalezisk, ale ona twierdzi że to niezwykłe, bo to na naszej działce I nic z moich zapewnień, że wystarczy pochodzić po polach, przejąść się do jakiś kamieniałomów, których wokół kilka i takioch rewelacji leży sporo. Ona twierdzi, że to napewno jak z bursztynami nad morzem, są, ale żadko kto je znajduje. Cóż, widać, że kobieta z Warszawy.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/10070020.JPG
  7. pietrek30
    Nie było mnie parę dni i widzę sporą aktywność wszystkich budujących, cyżby słowa mojego murarzxotynkarza, że jesień jest najlepsza na budowanie i tynkowanie to prawda??
     
     

    Cóż u nas?? hmm..... nareszcie przygotowujemy się do wylania chudzaka. Dziwne ale prawdziwe, chudziak wylewany gdy właściwie dom stoi i stan wygląda na zamknięty. Jednak nie, pomimo iż tynki się tworzą, w domu klepisko. Dziś w sile mój ojciec + pomocnik zaczęli wywozić zbędną ziemię z domu, już wywiezli ok. 100 taczek, a to dopiero połowę. Kwestia spóżnionego chudziaka to wina mojego ojca, ale go rozumiem po części, ciężźko było wycyrklować wysokjość posadzki bez okien, ścian. Ponadto nasz tynkarz tynkuje dość zamaszysćie i juz dawno stwierdziłem, że można by wraz z tynkowaniem sukcesywnie wylewać chudziaka, tyle leci na ziemię, ale jak zwykle przesadzam Dziś były wielkie pomiary, chudziak 10cm, potem styropian 10, instalacje ok. 3-5 cm i zostaje 2 cm na płytki, parkiet i co tam jeszcze wymyślimy. Tak węc wybieramy ziemię, co w tym dobtrego?? a to, że mielismy jeszcze sporo nawozić wkoło domu, a tu okaże się, że wywuieziwemy tyle ziemi, że teren wokół będzie pęknie wyrównany i nawiziony.
     

    Patrząc na znikającą instalację podtynkową, ciągle nurtuje mnie myśl, czy to zadziała jak nie to elektryk ma przekupciane
     

    A co jutro, a jutro dalej lecą tynki i wywóz zbędnej zxiemi z domu. W tym wszystkim brakuje mi podłóg i byłoby super.
     

    Jedno ważne, mam kogoś od kominka, robocizna 700zł, co tylko sobie wymyslimy cena zostaje. Wydaje się atrakcyjna, czy się mylę?? Tak więc prócz "wykopów wewnątrz wylewamy mocną podstawę pod kominek. Gość kazał wylać tak, aby połączyć z domem, a dokładnie z fundamentami domu. Tak więc, musimy wybjać wnęki na zbrojenia w fundamencie aby dom w przyszłości chodzł ramem zx podstawą komnka. Na dziś wiem jedno, kolejny dom, a raczej przygotowanie do jego budowy będzie bardziej przemyhslany i usystematyzowany, bo widzę że wiele robót zaczynamy robić znów, a to wkurza. Od stadium fundametów trzeba myśleć jak w szachach, na parę ruchów do przodu
  8. pietrek30
    Od ostatniego wpisu minęło 2 tyg., ale o czym było pisać. Murarz/tynkarz chorował, a dekarze kryli blachą. Nie szło im za szybko, ale po cóż się spieszyć, ważne że skończyli. Ponadto o ile się zorientowałem to jednocześnie robili kilka innych prac ważne, że nie brali na godzinę. Na szczęście po ponad 2tyg. dach przykryty, rynny pomontowane, przynajmniej te poziome. Co prawda nie można powiedzieć, że skończyli na 100% bowiem braknęło 2 gąsiorów, które o dziwo dostałem od ręki, bowiem akurat takie leżały na sklepie. Tak więc 2 brakujące gąsiory już są ale dekarzy znów nie ma, wyjechali na tydfzień na inną robotę gdzieś hen hen. Na szczęście te dwa braki wypadły w miejscach mało widocznych (a więc wygląda ogólnie estetycznie), a ponadto i co najważniejsze mają być w miejscach już chreonionych przez dach pierwotny, bowiem brakło na dokończenie szczytu jednego z mniejszych daszków. Ale i tak można powiedzieć dach gotów, nic się nie leje, a przez wmontowane 2 okna dachowe, wpada cudowne światło pieknie doświetlające wewnętrzny korytarz i pewnie równie pieknie będzie rozświetlone wejście schodami.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09240002.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09240005.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09240009.jpg


    Zaszokowała nas cena za rynny, zakładaliśmy marleya 125 i za wszystko (materiał) wyszło lekko ponad 3500 zł. Ale w tym jest 90 haków, prawie 50 m rynny poziomej, 6 lejów spływowych, kilkanaście złączek, 7 narożników i ok. 15 m rynien pionowych, no i lejów dolnych. Matereiału dużo, ale cena też duża Podsumowując dach już prawie prawie jest, a moje założenia co do całości materiału od więźby po blachę, cena do 30.000 zł już niestety są nieważne
     

    A treraz coś milszego, mamy drzwi i co najważniejsze Marta jest zachwycona, jak sama powiedziała "nie spodziewała się, że tak wyjdą". Drzwi zleciliśmy człowiekowi z polecenia, niestety nie sprawdzając jego prac, a tylko zaufaliśmy polecającym. A co wyszło?? zdjęcie poniższe przedstawia. Drzwi to masywne, potrójnie klejone drewno, są naprawdę potężne, z metalowym niskim progiem, podwójnymi uszczelkami i ociepleniem.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09250002.JPG


    Brakuje jeszcze szybki, nad którą jeszcze debatujemy, czy lustrzana, czy ciemna, czy witrażyk, poprostu "osiołkowi w żłobu dano" a cena?? czy 1900 zł za drzwi to dużo?? teraz zastanawiamy się czy też wewnętrznych nie zlecićby. Co porawda do tej opcji mam wiele zastrzeżeń. Patrząc na drzwi drewniane wśród znajomych, lata odciskają na nich swoje piętno, a te z płyty są jakieś takie "idealne"
     
     

    A co dziś, a własciwie od przedwczoraj, a więc murarz jest i tynkuje zawzięcie, dziś kończył kuchnię, a dodatkowo sufit w gabinecie. Co prawda wieczorem sam już mówił, że ma dość, ale czemu tu się dziwić, 12 godzin tynkować, z czego połowa to sufit, każdyby miał dość. Patrząc na jego pracę z tych 2 dni ostatnich, to gdyby się zawzioł i tym temepem działał, to tydzień, no max. 1,5 i tynki są, ale to nie robot. Najważniejsze to to, że starczy i wapna i tego pięknego piaseczku, więc przynajmniej na dziś kwestia materiału do tytnkowania jest stała a to lubię.
  9. pietrek30
    Piątkowy wieczór,niektórzy są w kinie, inni w knajpach,a budujący rozkoszują się końcem tygodnia robót A co u nas?? ... dekarze kończą, ze względu na zachorowanie murarza, zamiast skończyć już, to dopiero skończą w max. poniedziałek. Wyszło masę tego dachu, no i dlatego i duże rynny, jak poleje to nasz dach zbierze więkoszość z okolicy. Może czas zastanowić się nad uprawą np. ryżu, przy takkiej przechwytującej połaci warto się zastanowić Tak więc murarz choruje, a dekarze dekarzują, podobno robią dobrze, ja się nie znam, więc mi się podoba.
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09150009.jpg
     


    A teraz kwestia komina. Marcie się nie tyle nie podoba, co jest dla niej dziwny, a dla mnie prezentuje się świetnie Chyba mam kompleks mniejszości
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09150001.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09150008.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09130004.JPG
  10. pietrek30
    I przyszedł dzień szósty tygodnia tego, cóż się zdarzyło??... a to właśnie tego. Na działkę budową zwaną pomknąłem w południe, bo wcześniej się nie dało. Lecz najpierwej pomknąłem na skarpę, ulicą na wzniesieniu zwaną, co by komin obejrzeć z daleka, bo tak widać najlepiej tenże pałąk. Patrzę, patrzę, stoi, długi, prężny, wyprostowany, i choć nie skończony nadal, swój majestat daje. Cóż me myśli porusza płonne, czy ciągnąć będzie? Czy spełni me oczekiwania młodzieńcze? Czas pokaże.
     
    http://piotrt.w.interia.pl/09090003.JPG" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/09090003.JPG
    http://piotrt.w.interia.pl/09090008.JPG" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/09090008.JPG
    http://piotrt.w.interia.pl/09090007.JPG" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/09090007.JPG
     
    A co z przodem?? A tam dekarze , kładą blachę, piękną i brązową i w sam raz pasującą do kominów, okien i co najważniejsze naszych gustów i oczekiwań. Ze względu na sobotę, dziś wszelkie fachowce pracowali, sumiennie, do 15.00. Patrząc na dach i konfrontując spostrzeżenia myślę, że skończą do końca przyszłego tygodnia, choć dekarz twierdzi, że wcześniej, ale ja pesymista, on optymista.
     
    Dodatkowo odwiedził mnie elektryk, zapomniał o jednym kablu, na szczęście dało się go dołączyć do wiązki innych.
     
    A dziś mój przyszły sąsiad brał ślub, a w związku z tym zorganizowałem pierwszą w swym życiu „zastawę”, dla Warszawiaków „bramkę”, a za ten czyn otrzymałem litr wyciągu z kartofli, tanio sprzedali kawalera, ale cóż albo to wina świadka, że tak mało go ceni, albo mnie, że tak mało chciałem. Wszystkiego najlepszego młodej parze.
  11. pietrek30
    Z racji mej absencji 9 dniowej, czas nadrobić zaległości. Tak więc zaczynając od zeszłej soboty.
     
     

    Sobota: tynkowanie tynkowanie tynkowanie, no i nowość, pokazali się dekarze zaczynając dość spokojnie i wolno kłaść łaty i kontrłaty. Nie szło im to szybko co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać ile to będzie trwać i jedyna jaka myśl przemykała mi w głowie to „długo”.
     
     

    Poniedziałek: Jednak minęła niedziela i w poniedziałek pojawiła się ekipa w składzie 4 osób i zaczęło się dziać. Cztery osoby stukające młotkami brzmiało jak automat, a co za tym idzie na dachu z godziny na godzinę przybywało kratki. W ogóle poniedziałek to był dzień, gdzie właściwie jeden fachowiec deptał po nogach drugiemu. Gdyby zawsze tak było mieszkalibyśmy na jesień Tłok sprawili dekarze, murarz z pomocnikiem i ekipa, która z kilku dniowym opóźnieniem dowiozła okna, by od 7.00 rano zacząć je sprawnie montować. Tak więc do południa połowa domu miała już swoje okienka. Niestety, w trakcie przybywania okien zaczęły wychodzić mniej widoczne „pomyłki” murarza. Co róż wychodziło, iż otwór na okna o parę cm za wąski lub za szeroki, na pociechę fachowcy od okien stwierdzili, że bywali w gorszych miejscach. W zasadzie nie wiem czy to na pociechę bo wcale mnie to nie uradowało. Na szczęście do ok. 16 wszystkie 13 okien było na swoich miejscach, a zaraz potem zostały pooklejane i zabezpieczone przed zamaszystością murarskiego tynkowania. Dzięki oknom nareszcie wewnątrz już nie wieje, tym bardziej że ostatnie dni nie bywają najcieplejsze. Ekipa od okien stwierdziła, że okna wprawiane są za wcześnie. Z tego co widziałem, większość wprawia je przed tynkowaniem, więc nie bardzo rozumiem dlaczego.
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09040001.JPG
     


    Wtorek: od samego rana na dachu znów tylko stuki i puki, dekarze naprawdę szybko i sprawnie układali te „spałki”. Patrząc na ich skakanie po dachu można się zastanawiać, gdzie oni zostawili lęk, pewnie na dole Dodatkowo zaczęli obijać dach pod rynny, a zaraz potem wokół zaczęły pojawiać się opierzenia pod rynny. Strasznie dużo wyszło tych rynien, licząc wszystkie metry wychodzi, iż musi być ich ok. 50m. Do tego muszą być dość spore, jak to mówi dekarz przy takiej połaci dachu rynna musi być pojemna.
     
     

    Zapomniałem o pojedynku Leon vs. Marta, ze smutkiem stwierdzam, że Marta wygrała. Czas minął dziś, a z zakładu dot. „okien, tynków i kominów” są: okna, wprawione, lecz nie do końca obrobione przez murarza. Kominy, są w ¾ , a dokładniej z przodu domu jest, tylni natomiast, który musi mieć ok. 2 m jest w ¾ skończony. No i tynki, są, lecz nie w pełni skończone w 2 sypialniach, salonie i jadalni, reszta czeka na swoją kolej. Tak więc, niestety, Marta wygrała, mam nadzieję tylko, że nie zdemotywowało to murarza i nadal tak ochoczo i z werwą będzie chciał je robić. A wracając do budowy.
     
     

    Środa: na dachu domu skończono wszelkie kładzenie deszczułek, zwanych łaty i kon… , no i ich brakło na garaż, który został nareszcie przykryty folią. Nareszcie się nie leje i zaczynają, po ostatnich ulewach, schnąć ściany. Teraz przydałyby się lipcowe upały. Na szczęście udało się na czwartek załatwić brakujących „deszczułek”. A co najważniejsze w środę, to to, że na dachu pojawiły się pierwsze płaty blachy i nareszcie można zobaczyć jak wygląda ona w pełnej krasie. Świetnie się prezentuje wraz z kominową cegłą. Najwięcej zabiera czasu dekarzom opierzenie szczytów itd. Co róż mierzą i jeżdżą wyginać blachy. Samo układanie blach na dachu to o ile wiedzę jest najłatwiejsze. Tak więc w środę wieczorem sytuacja dachowa wyglądała mniej więcej tak: jeden szczyt obrobiony blachą, opierzenia i rynny z przodu pozakładane, a na sam koniec dnia na dachu pojawiły się 2 blachy. A tynki, jak to tynki się robią.
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/09050005.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09060001.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09060006.JPG


    http://piotrt.w.interia.pl/09070008.JPG
     


    Czwartek: zanim dotarłem na działkę, po skończeniu swej „nudnej” pracy na dachu pojawiły się kolejne płaty blachy i to z oby stron. Murarz ganiany przez dekarzy nareszcie zmotywowany został do skończenia komina kominkowego, i z dniem czwartkowym nareszcie zaczął rosnąć. Niestety musi być w odróżnieniu od tego z przody dużo wyższy, co oznacza, że będzie miał ok. 2m wysokości. Gdyby jeszcze tak nie wiało, szłoby szybciej ale cóż „pogoda nie nastraja do spacerów”. Patrząc na pracę murarza przy kominie, nie mogę wyjść z podziwu jak on się stara Porównując jak stawiane były ściany, jak powstają tynki, przynajmniej te rzucane na tzw. szpryc, kominy tworzone są wolno z zachowaniem odpowiednich listew fugowych i dokładnego mierzenia „wasewagą” Nawet cegły czyszczone są szmatką, oliwione aby używana do fug sadza angielska nie brudziła klinkieru, a na koniec po przeschnięciu fugi są lakierowane aby nie traciły koloru z czasem. Koronkowa robota. Jak wyglądałby nasz domek gdyby od początku to było tak robione, chyba nawet nie musiałby być tynkowany, tak pięknie wyglądałyby ściany.
     
     

    Piątek: dzień rozpoczął się miło, komin kominkowy rośne, blacha się kładzie i tak właściwe do wieczora, gdy murarz odebrał telefon, zmarł jego ojciec. Mimo to nadal robi co ma do skończenia, nikt go nie zmusza, a wręcz się denerwuje na sugestię że praca nie zając. Cóż, ludzie różnie reagują na śmierć swojego bliskiego. I tak niemiło zakończył się piątek.
     
     

    Dekarze obiecują, że do wtorku skończą swoją robotę z wprawieniem okien dachowych. Więc w przyszłym tygodniu domek zadaszony, za(okniony) tylko drzwi brakuje.
     
     

    W między czasie nareszcie dotarł ktoś kto sprawy ocieplania budynków ma w jednym palcu i nareszcie mogliśmy pogadać o kwestii ocieplenia. Niestety jego fachowa opinia nie brzmiała najciekawiej, potwierdziła tylko opinię innych, że budynek musi się przemrozić. Tak więc niestety kolejną sprawę musimy przełożyć na później, a to oznacza, że pewnie znów nasze plany mieszkaniowe się przesuną. Ponadto kwestia chudziaka, który będziemy kłaść na dniach, to kolejna rzecz na jaką zwrócił nam „ocieplacz” uwagę. Aby jemu też dać odpocząć i porządnie przeschnąć, podparł to doświadczeniem i własnym przykładem gdy we własnym domu dość szybko wylewał podłogi, po wylaniu chudziaka i po kilku latach musi wymieniać w domu. Tak więc niestety poraz kolejny rzeczywistość weryfikuje plany.
     
     

    Coraz bardziej zbliżam się do zrobienia podsumowania ile za co i dlaczego tak drogo. Czas przedstawić koszty budowy poszczególnych etapów budynku.
  12. pietrek30
    No i dni mijają, ja nie mam o czym pisać, bo leje. Wewnątrz tynkowanie, na dziś zabrali się za to co nawiększe, salon. Jest już pół sufitu, a po dzisjeszym dniu może będzie i cały. Murarz nawet odmawia piwa, mówiąc że za zimno Zaczął powstawać jeden z 2 kominów, niestety idzie to powoli, bo leje a i kominy to robota perełkowa. Wprawianie okien z czwartku przesunęło się na piątek, ja już dopowiem sobota/poniedziałek, też przez pogodę. Dekarz też niestety przez pogodę nie zaczął, czyli dziś, ale podobno jutro rano są. Tak więc za wiele to do pisania nie mam
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08280004.JPG
  13. pietrek30
    No to za okna zapłacone a tym samym, niestety, przekroczyliśmy magiczną cyfre wydatków, mającą pięc 0
     
     

    Czas na podsumowanie:
     

    - ściany stoją - wszystkie (i zostało nam ok 800 max do sprzedania) :)
     

    - strop zalany :)
     

    - dach zrobiony :)
     

    - materiał na kominy jest :)
     

    - blacha na przykrycie i inne obróbki jest :)
     

    - okna wraz z montażem zapłacone :)
     

    - 2 z 3 drzwi zewnętrznych są :)
     

    - brama garażowa jest :)
     

    - tynki się dzieją i są w części zaplacone :)
     
     

    A czego brak:
     

    - ocieplenie dachu
     

    - rynny
     

    - ocieplenie i otynkowanie z zewnątrz + kolorek
     

    - woda, odpływy i CO
     

    - chudziak itd. z wylewkami
     

    i inne pewnie pochodne koszta
     
     

    Obdzwoniłem też dziś miejscowe betoniarnie za ceną chudziaka i ceny oscylują od 190 - 230 m3. Tak więc biorąc pod uwagę, że musimy wylać ok. 15 m3 najprawdopodobniej zalewamy sami. Na pomoc wezwiemy ekipę rodziny i może w 2 dni będzie wszystko.
     

    Zastanawiam się własnie nad opłacalnością czy rzeczywiście samemu wylewany i robiony będzie taniej.
  14. pietrek30
    No to mamy bramę garażową. Ekipa w sile 3 osób zajechała z dostawą o godz. jak się zapowidali czyli 8.30. Wyładowywali w strugach rzęsistego deszczu. Po 20 m.in. zaczęli montować. Musieliśmy podkuć boki i lekko dół, bowiem choć garaż był murowany pod typowe rozmiary bram okazało się, że wyszła nietypowa W rezultacie wstawiliśmy typową 248cmx218cm - koszt wraz z montażem wyszedł 1012 zł. Ekipa sprawnie montowała bramę do ok. 11.30 i już jest i działa.
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08230002.JPG
     


    A w trakcie montowania bramy tel. są okna. Super - tylko brak jeszcze tynków i nawet chudziaka, teraz murarz nieźle gonią terminy, a na samym początku mówił, że to on będzie musiał czekać na to czy tamto
  15. pietrek30
    Czytam czytam insze dzienniki i mnie nastroiło do pisania, to tzw. wena Więc co u mnie??.. a nic, Na dziś przyklryliśmy garaż, który z racji nie użytkowania postanowilismy przykryć - czasowo - plandeką. Od poniedziałku wchodzi dekarz czyt. gość od blachy bo na dziś dom stroi, dach jest, a jakiś ruch ... ?? nie widać nawetr dziś sąsiad podskoczył z pyt. "tynkują"?? (a tynkują od tyg.) cóż, jak już się zacznie w środku to nic na dłuższą metę nie widać, a kasy ubywa.
     

    A teraz troszkę życia. Wczoraj, godz. hmm........ późno było dopadam arbuza, stukam, odgłos - głuchy, zrywam godz. hmm...... późna, rozkrawam godz. hmm.......... późna i co w środku?? wielka biel czyli niedojrzały. Nauczka na przyszłość, 3 miesiące po sadzeniu, pusty odgłos, niedojrzałe
     

    A co na froncie Marta kontra Leon .... 2 dzień pojedynku .. : okna nie wprawione, kominów nie ma, tynki w ok. 1/4 domu. Na dziś stawiam na Martę, ale chętnie przegram
  16. pietrek30
    Zapomniałem wczoraj wspomnieć o zakładzie, naswiasem mówiąc już drugim. Zakład został postawiony pomiędzy Martą, a Panem Leonem - murarzem. A o co idzie w tymże zakładzie, a o termin w jakim Pan Leon ma skończyć tynkowanie, kominy i mają być wstawione okna. Tak więc zakład ma trwać od poniedziałku 3 tygodnie. Nawiasem mówiąc to już drugi taki pojedynek. Pierwszy, przegrany przez Martę, odbył się w maju, a dotyczył zobowiązania, że murarz postawi ściany pod wylanie stropu do końca maja. Jak wspomniałem Marta przegrała, i dobrze!! Ostatnie dni maja były m.in. a i przede wszystkim dla pomocnika maratonem. Ale ściany powstały zgodnie z terminem, a Marty budżet uszczuplił się o ok. 1L wódki marki: (zakaz reklamowania). Przed wczorajszy zakład również idzie o wyciąg z ziemniaków, pędzony z wody źródlanej i przede wszystkim z kartoflisk południowej Polski, dobrze nawodnionych i nasłonecznionych. Mam nadzieję, że Marta poraz kolejny przegra Już ją nieraz namawiałem aby podjemowała takie zakłady jak najczęściej, a być może już mieszkalibyśmy
  17. pietrek30
    Sobota, ostatni dzień urlopu od poniedziałku znów do swojej nudnej roboty. Na czym to ostatno skończyłem?? ... tynkowanie, a więc dziś relacja fotograficzna. Zacznimy od fotek z początków tynku. Wygląda strasznie.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08100032.jpg
     
     


    Ale już na drugi dzień zaczyna to przypominać tynk. Powoli na wierzch tynku nakładana jest zaprawa z białego cementu i nareszcie zaczyna robić się biało. Nawet Marta została zaprzęgnięta do szlifowania tynku - to ten eksperyment murarza - szlifowanie drobnym papierem ściernym. Jak to wygląda, hmm....... muszę przyznać, że naprawdę różnica jest, szczególnie organo leptycznie czyli dotyk. Sama filcówka już daje ciekawy gładki tynk, ale jeszcze przeszlifowanie go eksperymentalnie papierem to już przysłowiowy " prawie stół" Ciekaw jestem czy to eksperyment autorski czy podejrzany, a może jeszcze inna opcja
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08170001.jpg
     


    http://piotrt.w.interia.pl/08180005.JPG
     


    http://piotrt.w.interia.pl/08180018.jpg
     


    Tak więc na budowie tynkowanie i już zaczyna się tworzyć komin, co prawda na razie na ziemi, ale dobre i to jak nic nie ma
     
     

    A teraz przyłapany na wyłuzdano, sprośnej i nieprzyzwoitej czynności, nowy lokator. Gdzieś sobie zrobił domek, bo codzień go gdzieś widać na działce.
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08060004.jpg
     
     


    Ale dość z budową Teraz troszkę widoków z obrzeży mojego miasteczka. Tak więc zaczynając od strony południowo zachodniej panorama. A widok taki jest z tzw. Dębowej Góry. To wzniesienie nad miastek, gdzie jest park krajoznawczy, gdzie jest wiele ciekawych okazów przyrodniczych. Jednym z nich, acz najbardziej niebezpiecznym to żmija zygzakowata, która to wzgórze, a i troszkę wokół posiadła za swe domostwo. Są lata, że naprawdę są ich dość liczne grona, na szczęście dziś (skąd zdjęcia) nie miałem wątpliwej przyjemności jej spotkać. A wracając do góry, to na jej szczycie stoi wierza obserwacyjna - ochydna. Jej poprzedniczka była dużo lepsza, bowiem drewniana, lecz jedna z dawnych wichur położyła wierzę na zawsze. A na koniec prezentacji części południowo zachodniej Ja co by zepsuć wrażenie urokliwości tegoż miejsca
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08190026.jpg
     


    http://piotrt.w.interia.pl/08190015.jpg
     


    http://piotrt.w.interia.pl/08190037.jpg
     


    Druga strona to wschodnia miasta, mniej atrakcyjna.
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08060035.jpg
     


    A teraz rewelacja tegoż roku, na szczęście to nie atrakcja miasta, tyleż że jedyna i wyremontowana parę tygodni temu fontanna
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08190042.jpg
  18. pietrek30
    Dzień kolejny, czyli wtorek z racji, że to święto, wolny. Tak więc, że wolny to i nic się nie dzieje, za to wczoraj działo się za wiele i to właściwe w tym samym czasie. Jednocześnie prawie na plac przywieziono blachę Kingas 35 firmy Blachodach kolor brązowy + 17 szt. gąsiorów oraz kilkianaście płatów blachy płaskej. W tym samym czasie gdy blacha się rozładowywała, na plac zajechał cement i cegła pełna, by zaraz po nich przyjechała cegła klinkierowa + sadza angielska + listwy fugowe + 25kg białego cementu. Zaczęło się robić tak tłoczno, że nie oibeszło się bez wypadku. A więc jeden z kierowców cofając wygiął całe świeżo wylany i obsadzony jeden ze słupków przygotowanych pod ogrodzenie - własności sąsiada - mam nadzieję, że mi to wybaczy i nie wpłynie to na nasze przyszłe stosunki. Tak więc po tym tłocznym południu, bo właściwie wszystko zjawiło się w południe, na placu leży masa kasy w towarze
     

    Blacha ma piękny brązowy kolor z jaśniejszymi refleksami i już widzę jak pieknie będzie wyglądał kolor komina na tym tle. Tylko czekać, aż wszystko się pojawi na dachu.
     

    A teraz relacja z postępów tynkarza, a więc idzie mu, jak??.... a sam nie wiem, 3 dni i jeden pokój wytynowany i prawie wyfilicowany białym cementem. Nawet Marta miała w tym swój udział, filcując dużą część ściany, do dziś wciera w ręce masę kremu bo to coś białego strasznie pali skórę. Tak więc tynkowanie nareszcie zmienia kolor z szarego na coś przypominającego odcień białości. Jednak patrząc na tempo obawiam się, że casłość zajmie trochę czasu, ale cóż się spodziewać po jednym tynkarzu, uważam że i tak facet zasówa jak mało kto.
     

    Poza tym na budowie przydałoby się generalne sprzątanie, szczegółnie w środku. O porządku na zewnątrz już nie wspominam, a raczej chaosie w porozkładanym materiale. Pod ścianą piasek do tynkowania i fola na wapno, przed domem paleta cementu, za domem blacha, klinkierówka, deski, palety, resztki akermanów i 2 sterty usypanego humusu, ogólnie pisząc burdel
  19. pietrek30
    No to mamy nadzielę, wolny dzień, paskudny dzień ze względu na deszcz. Arbuzy rosną, z jednego rodzina rozrosła się do 3. A co na budowie?? ... dobre wieści i złe wieści. Poraz kolejny Moja Marta realistka "pesymistka" miała rację. Zacznijmy od blachy na dach. Pierwsza wersja to na 100% do 12 w czwartek na moim podwórku. 12 minęłqa blachy nie ma, 13.37 telefon i smutny głos w słuchawce "dziś nie będzie, bowiem samochód się gdzieś tam zakopał i kierowca nie da rady za dnia dostarczyć jej do mnie". Termin zbliżony, piątek, czas mija blachy nie budiet. Po telefonie, już od samego kierowcy, że nieda rady jej dowieżć dziś i już na 100% na możliwe 100% w poniedziałek do 12 będzie. Czas i rzeczywistość zweryfikjuje te kolejne 100%. Cóż mi było począć, choć mnie nerwy wzięły, co mam poradzić.
     

    Druga sprawa cegła klinkieriowa + sadza angielska + listwy fugowe + 25kg białego cementu = kicha. Miało być w czwartek, w czwartek okazało się, że jeszcze nie dojechał transport, będzie w piątek. W piątek okazało się, że nadal nie ma transportu z cegłą, nadeszła sobota. W sobotę dzwonię, godz. 11 jest, własnie rozładowują i zaraz przeładują i dostanę zamówienie. Sobota minęła cegły nie ma, a z tel. dowiedziałem się, że napewno dostanę co swoje w poniedziałek rano. Zaznaczę, że firma należy do PSB, a to miałem nadzieję powinno mieć swą renomę. To już dwie mało miłe sprawy, ale jeszcze nie koniec, bowiem trzecia informacja to taka, że dekarz pojawi się od poniedziałku za 2 tyg. i znając realia codzienności boję się o ten pewny teoretycznie termin. Tym bardziej, że z racji oszczędności zrezygnowaliśmy z deskowania garażu, a przez to leje się po ścianach kuchni, garażu, kotłowni, gabinetu i korytarza, a więc pół domu wyłączone z prac zwanych tynkowaniem. A towłasnie jedyna pozytywna sprawa, tynkowanie, które się właśnie rozpoczęło. Po 3 dniach mamy już położoną szprycę w prawie 2 sypialniach, i dodatkowo w jednej już jest zacierane tynkiem cementowo wapiennym. Jak na razie wygląda szaro i ponuro, ale w miarę schnięcia już przechodzi kolor z szarego w jaśniejszy. Może wielu dziwi tynkowanie przed chudziakiem i wstawionymi oknami, mnie szczerze też. Lecz tak chciał murarz twierdzi, że dla "bezpieczeństwa" chce najpierw wstępnie wytynkować, a dopiero wstawiać okna i je obrobić. Może i racja, jak widzę zamaszystość tynkowania. Co do chudziaka, to go nie ma z racji trudności dostepności czasu fachowca. Tak wogóle to na każdego dobrego, solidnego i niepijącego fachowca trzeba się zapisywać miesiące wcześniej. Tak więc fachowiec od kanalizacji,wodno, centralnego też ma być "na dniach" wskazać jak puścić odpływ i wtedy przekopiemy, podłączymy i zalejemy chudziakiem. Ten fakt brak chudziaka i mnie wkurza, bowiem już jakoś mieszkalnie wyglądałoby. Lecz murarz i nasz szef budfowy twierdzi, że lepiej po przynajmniej wstępnej szprycy lać, bo wcześniej musielibyśmy nieżle skrobać chudziaka. A co to szpryca? ... a więc to wspomniany wstepny tynk na zwykłym piachu z cementem i 2 łopatami wapna. A kiedy się go kładzie?... jak ściany są niestety lekko krzywawe i jak to napisano w komentarzach są "zdrapki". Czyli szpryce się rzuca gdy zaczyna być słychać od wizytujących budowę ludzi "przyjdzie murarz z pacą i się dziury stracą" Na szczęście się tracą, ścianka działowa pomiędzy sypialniami już jest równa - kontrolowaliśmy. Co prawda w miejscu najwiekszej krzywizny było ok. 3 cm tynku, ale teraz już jest ok. Pozostając jeszcze przy tynkach to ten pierwszy, drugi i kładzony trzeci to dopiero 3/4, bowiem na to poleci jeszcze jedna cieniutka najwłasciwsza warstwa + filcówka + pomysł mojego murarza (eksperyment), o którym w dalszych postach.
     

    Tak więc na dziś jest tak na placu "Domu na Różanej". Powtórzzmy, dach stoi, cegły na kominy nie dowieżli, a co za tym idzie kominy nawet nie zaczęte. Dekarza nie będzie przez mam nadzieję tylko 2 tyg. Chudziaka brak, ale tynki się robią O i jeszcze w kwestii tynków, acz bardzo pozytywnego. Moja Marta nareszcie przestanie patrzeć z obrzydzieniem na te mury "zdrapkowe".
     

    I proszę, zapomniałem jeszcze o jednym pozytywie, kolega zrobił mi projekt kuchni. Wiem wiem, za wcześnie - wyprzedam wasze myśli Ale to istotne przy rozkładzie instalacji. Tak więc rozrysował naszą kuchnię, poznaznaczał gdzie elktryka, gdzie odpływy, a nasza kuchnia i jadalnia mogłaby wyglądać tak:
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/Render5.jpg
     


    http://piotrt.w.interia.pl/Render6.jpg
     


    http://piotrt.w.interia.pl/Render7.jpg
     
     


    Jak dla nas super mu to wyszło i super jeśli tak będzie to wyglądać.
  20. pietrek30
    I przyszedł wtorek, murarz się znalazł w poniedziałek i wraz z pomocnikiem przystąpili do roboty. Zaczęli, a właściwie to już prawie skończyli, to co ostatnio pozostało, a więc ścianki działowe już prawie prawie są i to byłoby na tyle jeśli chodzi o ściany. Zabawne ale w zasadzie wszystkiego mamy na styk, więc właściwie nic nie zostaje. Właśnie wczoraj okazało się, mże musimy dokupić 14, słownie: czternaście,max-ów, bo tyle braknie aby skończyć wszystkie ścianki, ścianeczki i inne pierdułeczki. Przy papowaniu okazało się, że z 15 rolek papy brakło dosłownie 1m2 aby cały dach był pokryty. Akermanów ze stropu zostało ok. 40 (co to jest z 2000 kupionych), drutu zbrojeniowego, z całego domu zostały dosłownie 2. W zasadzie nie wiemy co to gruz na budowie, bo zawsze się do czegoś coś tam przyda. Tak więc jesli chodzi o wykorzystanie materiału, jest dobrze. Niestety w to coś nie wchodzi zaprawa, bo czasem po całym dniu murowania, dziwnie wydaje mi się, że 1/10 tego leży na ziemi. Tak więc to co było ze ścian nie dokończone, już właściwie jest skończone. No i rzeczywiście słowa murarza, że skończy te "piedułki" w mig, są prawdą, tyle, że trzeba czasem zbyt długo czekać na tą chwilę.
     

    A teraz śmieszna sprawa, komin W ferworze deskowania i papowania, wszyscy zapomnieli o kominie od kominka w salonie. W zasadzie ponad dach wystaje tylko kilka cm cegły palonej, a wyżej już miała lecieć klinkierówka, tyle że o ile mi wiadomo to powinno być zrobione przed deskowaniem, a nie po. Ewentualnie wokół komina przyszłego powinno być zostawione miejsce aby go robić, a tu wszyscy zapomnieli. Tak więc od soboty, murarz będzie uprawiał ekwilibrystykę na dachu przy stawianiu ok. 2m komina A komin z czego?? ..... a więc dziś zamówiliśmy ROBENA burgund, 2.10/szt. kolor w sam raz pod nasz dach, którego pokrycie w postaci blachy ma się pojawić do czwartku tego tyg.
     

    Ale zanim pojawi się cegła na kominy, murarz zdąrzy potynkować choć trochę. Początkowo mieliśmy od razu rzucać ten piękny bielusi piaseczek na nasze ściany, po 300/6t, ale patrząc na nierówności i czasem ubytki w zaprawie pomiędzy pustakami, aż się boję myśleć ile tegoż super ładnego, acz drogiego piachu, poszłoby w te tynki. Tak więc z racji oszczędności najpierw poleci warstwa szprycy, a dopiero tynk właściwy.
     

    Nareszcie wczoraj zdobyłem osobę, która będzie argumentem żyjącym, w dyskusji na najbliższej imprezie, a dotyczącej pokrycia ścian - czy tynk czy karton gips. Dyskusje takie ostatnio nader często się pojawiały na wszelkiego rodzaju imprezach. 3/4 optowała za karton gipsem, jako super sprawa na ściany, równo, prosto i kładzone szybko. Reszta, wraz ze mną, optowała za standardowym tynkiem. A wczoraj pojawił się własnie kolega, który jak się okazało położył karton-gips i na dziś mówi krótko "załuje" Tak więc my kładziemy filcówki, lecz jak mówi murarz, to będzie eksperymentalna filcówka i nie oznacza to, że nigdy nie tynkował, a to, że wymyslił sobie nową metodę. Mam nadzieję, że ten eksperyment nie doprowadzi mnie z czasem do zawału
  21. pietrek30
    Już tydzień mija jak się nic nie dzieje na budowie, okropieństwo. Pomijając rosnące chwasty, a przede wszystkim moje, osobiście wsadzone arbuzy, to marazm. Ale muszę wrócić do moich arbuzów, a więc posadziłem je pomimo lżenia i żartów skierowanych ku mnie, od kogo .... ?? od osób najbliższych. Ale cóż, rodzina to nie najważniejsze osoby stworzone do podziwu, mam swoich przyjaciół. Tak więc mój arbuz posadzony z pestki najpierw się rozrósł jak ogórek, zakwitł przy towarzyszącym temu faktowi mojemu zachwytowi, a na koniec wypuścił kilka owoców. I pomimo, że tylko 1, słownie jeden rokuje na dużą sztukę, to mnie to nie martwi. Będzie mój, jedyny, piękny, zielony w paski, ogromny, soczysty i słodki w środku. Zjem go na oczach wszystkich tych ironicznych paskud
     
     
     

    http://piotrt.w.interia.pl/08020001.JPG
     


    http://piotrt.w.interia.pl/08020003.JPG
     


    A na budowie .... cóż, czekamy na murarza, w przerwie poszedł na "moment" gdzieś tynkować. Moment miał trwać ok. tyg., a jutro mija 2 - tragedia. Na szczęście w przyszłą środę, tzn. około przyszłej środy przyjedzie blacha na dach. Cytując sprzedawcę "jest w fazie załadunku" Czyli za ok. tydzień, no dokładam standardowe parę dni, blacha zwana "ciemna czereśnia" - kolor który znają tylko kobiety, dla mężczyzn wersja prostsza "brązowa", pocznie okrywać nasz dach. Do tego wyrośnie, oczywiście wcześniej komin x 2, w kolorze zbliżonym i będzie cud malina, a raczej cud czereśnia
  22. pietrek30
    Własnie dziś moja druga połowa, zwana Martą wydała opinię na temat prowadzenia przeze mnie dziennika. Brzmiało to mniej więcej tak - jest nudny, suche fakty, bla bla bla, a z racji że dziś ma imieniny wysłuchałem ją ze stoickim spokojem i przyznałem rację, to taki dodatkowy prezent ode mnie. Tak więc dostałem burę i mam się poprawić bo inaczej zrobi mi zazi. Tak więc dziś poetycko opiszę wydarzenia ostatnich dni na działce. A więc jak już wsopomniałem budowę opanował elektryk, nawiasem mówiąc wujek. Od rana do wieczora było tylko słychać stuki, puki, wiercenia i odgłosy młota. W 4 dni okablował cały dół i chyba o niczym nie zapomniał, mam taką nadzieję, bo jak po tynkach coś nie zadziała to to będzie przykro. W zasadzie cały dom wygląda jak szwajcarski ser, podziurawiony i poprzeplatany kabelkami. Tak więc salon oplata sieć kabli przygotowanych na powieszenie sztuki zwanej obrazami. Tak sobie wymyśliłem, że będę miał obrazy i to nie jakieś bele jakie ale namalowane przez mego przyjaciela - a niech się czuje wyróżniony. Już oczyma wyobraźni widzę palące się drewno w kominku i oświetlające delikatnym światłem, działa sztuki na każdej ze ścian, a ja w środku jak ten marchand czy cuś. Teraz wkradnie się trochę nudy i bla bla bla, a więc wczoraj w godzinach popołudniowych miałem przyjemność zapoznać się z wyceną hydraulika. Młody facet i dający wrażenie, że wie o czym mówi. Propozycję analizuję, jakby nie było opiewa na prawie 22.000 - robocizna + materiał + piec. Czy to dużo?? po przeczytaniu kilku innych dzienników budowy dochodzę do wniosku, że nie wybiega poza ani dolną ani górną granicę. Piec musi mieć conajmiej 25kv, w końcu z upragnionego domku z ogródkiem, pojawiła się chata i kto wie czy ogródek się zmieści. Trzeba będzie zaprowadzić kuchenny ogródek w doniczkach.
    Murarz mi narazie zmykł i wszyscy go wypatrują z utęsknieniem, w końcu paru rzeczy nie dokończył twierdząc że takie pierdułki obskoczyć można szybciutko. No i właśnie czekam na to "szybciutko", bo brak ruchu na budowie strasznie demotywuje i wpędza w depresję. Na szczęście jakieś ruchy są, powoli znikają stęple z budowy, resztki desek itp. zaczyna być porządek.
    Najciekawszą rzecz odkrył dziś wuj elektryk, uniósł blat z desek jaki mam położony od ok. 2 tyg. na wjeździe okna tarasaowego, tak abym mógł swobodnie poruszać się po własnym domu. I co tam znalazł?? ... ok. 20-30 puszek po piwie, ktoś sobie znalazł niezłą kryjówkę. Od razu przypomniała mi się sytuacja gdy zobaczyłem co majstry robią z butelkami po np. wódce, aby się nie walały po budowie. A więc wbijają je w ziemię w budynku i teraz nasuwa się pytanie, ile ja ich mam w ziemi?
  23. pietrek30
    A dziś parę prawie aktualnych zdjęć, prawie bowiem dziura w dachu już jest zasklepiona, a ponadto w środku chadza sobie elektryk.
     
     

    http://pietrek317.webpark.pl/07240022.JPG
     


    http://pietrek317.webpark.pl/07240024.JPG
     


    A elektryk już na tą chwilę położył ok. 200m kabla ydyp 3x1,5, znika ma w rękach, no i zapowiada się, że braknie jeszcze ze 100m. Tak dużo wyszło bowiem wszystkie pomieszczenia są podłączone do skrzynki i każde na osobny bezpiecznik. Tak więc bezpieczników w skrzynce będzie ok. 30 Dodatkowo leci też po domu kabel alarmowy, telefoniczny, telewizyjny, więc dokąd tynki nie przyjdą wszędzie będzie pajęczynka.
     
     

    Dodatkowo przed domem pojawił się piasek do tynków, szarawy, wygląda jak popiół, musza być z tego ładne tynki. Kupiliśmy go z Pleszewa, piękny i płukany.
     
     

    Tak więc elektryk swoją część ma skończyć do połowy przyszłego tygodnia.
  24. pietrek30
    Tak nieskromnie spojrzałem na datę ostatniego wpisu i z przykrością stwierdzam, że się opuściłem. Ale to wszystko wina dachu, jest za duży, a co się z tym powiązało, zabrał masę pracy. Dziś nareszczie finisz na 99,999999% bowiem brakło 1m2 papy, a kupiliśmy 15 rolek. Ale uznajmy, że jest skończony, nareszcie, po prawie 2 tyg. Ale przede wszystkim wykorzystalismy max. desek, które cieśla przeznaczył na spalenie, tak więc wyszło dużo taniej. Co prawda muisideliśmy dokupić ok. 2m3 ale co to za liczba na 330m dachu. Tak więc dach skończony, prawie opapowany i już nie będzie się lać na glowę. Z racji tego, żem na kółkach nie mogę zwiedzić poddasza, a jest ono, jak to mówi moja narzeczona "wielandzia". Może i dobrze, że tam nie dam rady się dostać, mniej nerwów, że za duże.
     
     

    A dziś wszedł wójek elektryk i robota wre. Garaż, gdzie będzie główna skrzynka, a więc max. kończących się kabelków, został skończony. Od jutra leci z elektryką reszty domu, a tam już cyt. "zabawa". Tak więc elektryka się kładzie, a piasek na tynki leży. Wygląda jak pył, biało - szary i już oczami wyobrazni widzę kolor tynku
     
     

    Zdjęcia przerabiam, więc na dniach dorzucę.
  25. pietrek30
    No to od 3 dni deskujemy,jak na razie wszelkie możliwe do wykorzystania deski pozostałe z szałunków idą na dach. Jest troszkę odpadów, ale większość jest ok, musi być ok Tak więc co można to na dach i do przybicia.
     

    http://pietrek317.webpark.pl/07140005.JPG
     


    Niestety idzie to dość wolno, chyba, nie znam się. Na razie jestem przekonany, że przy przygotowanych, przyciętych deskach, 3 ludzi i max. 2 dni i dach pokryty, a tu wymierz, dotnij, wnieś, przybij, wydłuża strasznie czas. Tak więc wszystko jakoś tak wolno idzie. Do tego, niestety, braknie ok. metra3 desek, więc będzie postój bo i z deskami kłopoty. Wszędzie się budują na potęgę, a mówią że w Polsce bieda
     
     

    Liczyliśmy, że deskowanie potrwa ok. 3 dni, niestety będzie to chyba 2x dłużej, za dużo zabawy z docinaniem i mierzeniem, ale takie są koszty oszczędzania, firmy pewnie załatwiłyby to dużo szybciej. Większość się dziwi, że od razu papujemy, sam byłem zdziwiony. Ale to pomysł mego ojca, po obserwacjach na innych budowach. Tak więc kładziemy metr desek na długości i od razu rozwijamy po szereokości papę. To się przynjamniej sprawdza u nas, bowiem już przeżyliśmy ulewę i pomimo, że dach na wpół zabity deszcz ślicznie tam gdzie deski i papa sływał pozostawiając suche dechy, a tak kto wie co byłoby z nimi gdyby dostało się do nich wody.
     
     

    Jutro niedziela, więc do poniedziałku przerwa, ale jeszcze tylko 2 - 3 dni i w czwartek będzie dach i wystający zaczątek komina
×
×
  • Dodaj nową pozycję...