Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

KMI

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    167
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez KMI

  1. Nie ma budowy, na której nie doszłoby do zgrzytu z fachowcem. Pod tym względem ta budowa nie jest wyjątkiem ale jakoś udało się wyjść z większości konfliktów. Nawet przeklęta regulacja żaluzji fasadowych doczekała się po 4 miesiącach oczekiwania ekipy serwisowej. Nie mieszkam jeszcze w domku więc nie przeszkadzało mi to, w końcu panowie się pojawili, wyregulowali ponaciągali linki prowadzące i jest ok. Mam nadzieję że już tak zostanie. Poniższa prezentacja nie ma być przykładem na niefachowość, nieudolność czy partactwo, bo montażysta jest człowiekiem naprawdę dobrym w tym co robi, sprawnym i kompetentnym. Powodem dla którego wypominam mu grzechy jest generalna uwaga do prawie wszystkich wykonawców. KULTURA panowie i panie. No bo powiedzcie sami, cóż z tego że drzwi które osadził zrobił sprawnie, szybko i dobrze. Cóż z tego powiadam, skoro po wyniesieniu się z budowy, zastałem takie kwiatki: i grande finale w salonie: :mad: dobre wrażenie prysło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Świat się zmienia, a mentalność polskiego budowlańca zabetonowana na wieki.
  2. Bardzo przepraszam za zwłokę z odpowiedzią ale mało czasu na wszystko jest, kiedy zbliża się finisz budowy Oczywiście chodzi o stronę z rysikiem, pisanie po podłodze drugą stroną trochę nie ma sensu, prawda ? Chociaż w przypadku dzieci, odpowiedź na to pytanie już nie jest taka oczywista Na budowie zakończyli właśnie prace brukarze, jeszcze dużo pracy pozostaje z ukształtowaniem terenu i zazielenieniem go ale to już inna bajka na kiedyś tam, może jak zamieszkamy będzie czas na grzebanie w ziemi. Panowie od kuchni zakończyli swoje prace, wyszło nawet niczego sobie, zresztą za te pieniądze jest na prawdę ok. Jak trochę posprzątamy bajzel po brukarzach, zdam relację foto.
  3. Wasz projekcik też niczego sobie, bardzo ładny. Te ostatnie wizualizacje z przysłoniętymi tarasami i wiatą bardzo fajne. Takie dodatkowe elementy bardzo dobrze działają jeśli chodzi o odbiór wizualny budynku. Podłoga w salonie to gres w pół-polerze (lapatto, tak się to chyba nazywa), cemento beż, i robili (robią) go Hiszpanie dla firmy Pilch. Nie jest to podłoga którą jakoś specjalnie szukaliśmy, ot pojechaliśmy zobaczyć co w tym Pilchu mają (mają fabrykę tuż pod miastem), mieli coś takiego, w przystępnej cenie i już tak zostało. Jak czytuję niektóre dzienniki, to ludziska szukają, dobierają, kombinują - to jest fajne, sam bym tak chciał gdybym miał więcej wolnego czasu, niestety nie mam. Wybieram więc z tego co pod ręką i na co nie trzeba zapisywać się do kolejki. Lokalni dostawcy są fajni, bo jak zabraknie dwóch płytek, to nie ma problemu żeby je od ręki kupić.
  4. To ogromnie cieszy jeśli ktoś zerka i czytuje moje myśli nieuczesane dziękuję Wszystkim. Podłogi są super, czy będzie widać plamki, hmm raczej nie, na pietrze jest dość ograniczona operacja słońca, więc nie świeci mi cały czas na podłogi tak abym musiał się nad tym zastanawiać. Co do testu, to absolutnie moja wolna twórczość jeśli chodzi o nazwę. Test polega po prostu na zarysowaniu podłogi (deseczki, panela, etc.) ołówkiem typu standard, czyli HB. Tak delikatnie, nie chodzi o zrobienie bruzdy i rysy, tylko o lekkie przejechanie żeby zobaczyć czy ołówek zostawia ślad. Na większości próbek jakie oglądałem wykończonych matowymi lakierami, ołówek zostawiał bardzo duże, trudno zmywalne ślady. Na tej konkretnie podłodze, śladu nie było prawie w ogóle, a żeby usunąć to co jednak zostało, wystarczyła sucha szmatka. Parapety są z granitu Padang (w niektórych hurtowniach nosi nazwę Padang dark). Na zdjęciach są dość jednobarwne, w rzeczywistości ten granit ma dość mocną strukturę krystaliczną, przez co kolor wydaje się bardziej "żywy", przynajmniej w moim odczuciu. Nie jest też zbyt czarny, ani też zbyt szary, po prostu w sam raz do okien które mamy. Cena, hmm cena jak to cena bywa różna. Znalazłem kamieniarza który wygrzebał na swoim placu jakieś resztki z dużych płyt i wyciął z tego parapety oraz kamień na kominek. Za parapety grubości 3cm dałem trochę mniej niż 650zł/m2 z obróbką. Kominek zapłonął w poście #76, wtedy bez obudowy. Po zabudowaniu jeszcze go nie rozpalałem.
  5. Na zewnątrz brukarze zmieniają krajobraz, wywiozłem cały kontener śmieci które zbierałem pieczołowicie w kącie działki przez całą budowę. Nie sądziłem że tego aż tyle się nazbierało, 5m3 z górką. Pozbyłem się też nareszcie góry ziemi z przed wjazdu i z ogrodu, która skutecznie przysłaniała połowę domu, ta ilość ciężarówek która wyjechała z działki zaboli jak nic, ale trudno przynajmniej znowu mamy ogródek. W środku powoli z chaosu wyłania się przestrzeń do zamieszkania. Jeszcze nieśmiało ale już prawie jak dom, nawet kapcie sobie przywiozłem, żeby w buciorach po nowych podłogach nie biegać Na górze w sumie nic poza tym co pokazałem więcej nie ma, ot podłoga i ściany, na dole za to wygląda tak: Z utęsknieniem czekam na panów żeby dokończyli kuchnię i na ekipę od schodów, ci to się dopiero smykają miglance. W poniedziałek za to montują szafy w zabudowie i kabiny prysznicowe. I znowu mały kroczek do przodu, hmm w zasadzie dwa
  6. Wszelki duch.... jednak ktoś to czyta, ekstra, a już myślałem że ten dziennik tylko żona ogląda. Nam też się bardzo podobają
  7. No i miałem rację z tym pozwoleniem, mały krok a cieszy
  8. Na zakończenie dzisiejszej relacji krótka historia obrazkowa kominka
  9. Dolną łazienkę już prezentowałem ale ponieważ jest postęp to wkleję stan obecny. Po zamontowaniu luster, wąska łazieneczka stała się mega przestronna, oczywiście to złudzenie jak się stoi w środku, ale bardzo mnie to cieszy. Niestety, przy wklejaniu jednego lustra musiałem trochę mocniej docisnąć jeden z jego narożników, efektem czego zwielokrotnione odbicie w sąsiednim lustrze lekko ucieka do narożnika, ale i tak efekt super (dobrze to widać na zdjęciu nr2). Do zamontowania zostały jeszcze szklane drzwi do prysznica, na które niestety muszę jeszcze trochę zaczekać. Posprzątać, umyć, wypucować i gotowe
  10. Extra stodoła na tej drugiej działce, rozebrałbym tylko ta murowaną część i ponaprawiał drewnianą. Domek ogrodowo-gospodarczy jak się patrzy Urzędy są w stanie ostudzić każdy zapał, jeśli nie chcesz się wykończyć emocjonalnie podczas budowy, musisz podchodzić do niej z dużym dystansem i bez zbytniego pośpiechu. Oczywiście da się szybko, nawet bardzo szybko, tylko jakim kosztem własnym (o pieniądzach nie wspomnę). Po 65 dniach muszą wydać pozwolenie, łaski nie robią, chyba że jakieś super-ekstra przeszkody są, ale to i tak powinni Cię zawiadomić o tym przed upływem tych 65 dni. Tak że na Twoim miejscu spodziewałbym się poleconego niebawem Patrząc na warunki gruntowe na działce, wydaje mi się że konstruktor przezbroił płytę, może nie jakoś strasznie ale chyba nie chciało mu się zbytnio wysilić. Przy tej wielkości płyty spodziewałbym się Q221, może lokalnie Q295 ale przy globalnych kosztach budowy to pryszcz. Powodzenia w budowie.
  11. Z dawna wyczekiwane pojawiły się też podłogi na piętrze. Na parterze już są od dawna ale poprzykrywane kartonami i marasem ogólnobudowlanym, czekają na wiosenne porządki (o nich w późniejszej relacji). Barlinek jesion glow, prezentuje się super (w naszej ocenie oczywiście, wiadomo rzecz gustu). Sprawdzaliśmy też deskę z lakierem matowym ale test ołówkowy wypadł dla niej bardzo kiepsko, na wysokim połysku ołówek nie zostawiał prawie w ogóle śladów i wyczyścić ją z zabrudzeń też było łatwiej. Całość jeszcze bez listew bo te sklepowe są koszmarnie drogie (jak na kawałek listwy i to z mdf - kosmos), będą więc drewniane z warsztatu stolarskiego w okolicy. Podłogi prezentują się tak ...
  12. Praca wre, wszystko ma się ku końcowi. Dobrze że nareszcie jest ładna pogoda, teren lekko podsechł, błoto się trochę wsiąknęło i brukarze nareszcie będą mogli przystąpić do prac przy zagospodarowaniu. A tymczasem w środku... Górna łazienka, prawie, prawie. Trzeba jeszcze dopracować detale, skończyć fugi, pozakładać gniazdka, krany, prysznic, szklane drzwi do kabiny no i oświetlenie. Niby nic, a pracy jeszcze ogrom. W narożniku za wanną i pod lustrem będą szafki na łazienkowy stuff ale to dopiero po świętach.
  13. U mnie też tak, miałem robić ogrodzenie z bramą i brukować otoczenie, bo pogoda w styczniu była super. Już miałem ugadanego wykonawcę, już miał wchodzić..... patrzę dnia następnego za okno, a tam śnieg. A teraz błoto po kolana i żadnych perspektyw na osuszenie tego przez długi czas. Szkoda, święta chcieliśmy już w nowym domku robić, a tak całe błoto wnosi się do domu. Trzymam za Was kciuki i postęp prac w nowym roku
  14. Technologia szkieletu jest taka fajna w budowie, najgorsze co cię może spotkać to trociny. Na dodatek zero problemów z przerobieniem czegokolwiek, jak z tymi drzwiami u Ciebie Fajnie. SSZ w szkielecie to tak naprawdę ubogi deweloperski w murowanym. Powodzenia w kolejnych etapach. Chętnie zaglądnę jeszcze spytać jak się użytkuje taki szkielet, bardzo mnie interesują doświadczenia użytkowników.
  15. Wczoraj zgłosił się w pełnej gotowości ślusarz z balustradą balkonową i bramą wjazdową. A tu klops, pada. Na ogródku jeszcze błoto nie zdążyło obeschnąć po roztopach, a tu masz, pada i znowu ciapraja. Bez wejścia na ogród, balustrad nie sposób zamontować, niech to. Muszą poczekać na lepszą aurę. Z bramą wjazdową to samo, umówieni brukarze już mieli wchodzić na robotę - spadł śnieg, bo sobie zima przypomniała że to chyba na nią pora. Teraz marudzą że muszą poczekać aż ziemia obeschnie. W sumie racja, walka z błotem prawie jak z wiatrakami. Co zrobić, brama też musi zaczekać. No to czekamy, ja i ślusarka..... a wygląda to tak:
  16. Nie ma czasu na prowadzenie dziennika, natłok obowiązków, codzienność. Ale to nie oznacza że na budowie nic się nie dzieje, choć jak zwykle dla mnie dzieje się za wolno, trudno jakoś to wytrzymam, meta już niedaleko Wśród wielu nowych rzeczy, pojawiły się parapety wewnętrzne. Jeszcze nie obrobione ale już siedzą mocno. W międzyczasie doszedł też transport armatury i sanitariatów, niestety trochę sie pochorowałem i nie mam kiedy się wziąć za zamontowanie tego wszystkiego. Najważniejsze że dotarła wanna Nareszcie można ją ustawić i obudować, a co za tym idzie zakończyć układanie płytek w łazience na górze, tym bardziej, że wanna blokowała zakończenie prac w większej części łazienki. Pan Edzio zabrał się też za obudowę kominka, nareszcie będzie można zakończyć brudzące prace na parterze. Tym bardziej że na 10.03 ustaliłem montaż kuchni. Relacja zdjęciowa niebawem.
  17. Obiecanej łazienki górnej nie ma i na razie nie będzie, co zrobić. Jest za to podłoga na parterze,a w zasadzie jej początki Gres na podłodze trochę mnie zaskoczył, bo o różnych porach dnia jego odcień wydaje się być za każdym razem inny. Najbardziej podoba mi się przy zachodzącym słońcu kiedy wnętrze wypełniają ciepłe pomarańczowe i czerwone barwy, robi się różowy
  18. 120 cm albo może 118 cm bo płytki przecież jeszcze przyszły na ściany.
  19. W przyszłym tygodniu może uda się pokazać górną łazienkę ale to duża niewiadoma, bo nadal czekam na dostawę wanny, a bez niej ciężko będzie coś zrobić. Mały akcent estetyczny na zewnątrz, kinkiety przy wejściu. Zdjęcia takie sobie, pewnie już wiecie że niezbyt mi wychodzą, zresztą czego można się spodziewać po kiepskiej jakości telefonie komórkowym. Manualne prace na zewnątrz przy ujemnej temperaturze, średnio przyjemne ale efekt końcowy wynagradza cierpienie Szkoda że spadł śnieg i zrobiło się znowu mokro, a już miał wykonawca na układanie kostki wchodzić. Budowlany nieład wokół budynku i notoryczne błoto powoduje u mnie febrę. Byle do wiosny.
  20. Na pierwszy ogień poszła łazienka na parterze. To w sumie miało być tylko WC ale ostatecznie zrobiliśmy łazienkę z natryskiem. Tonacja kolorów jak widać zgodna z obecnymi trendami, choć absolutnie nie z moimi, co zrobić - moda. W pustych miejscach na ścianie pojawią się dwa lustra, a że będą na przeciw siebie, łazienka "urośnie" w tym miejscu. I dobrze bo jest ciut wąsko na komfortowe użytkowanie jej. Zamówiliśmy specjalnie krótką miskę do ustępu żeby kolanami o ścianę się nie zapierać Jeszcze sporo detali do uzupełnienia i najważniejsze czyli oświetlenie, ale myślę że już jest nieźle.
  21. Dziennik trochę mi "zasypało" ale prace na budowie nie ustają. Wolno, powoli jak żółw ociężale, toczy się budowlane życie. Z rzeczy najistotniejszych, podłączono wreszcie gaz, na samym początku nowego roku. Idąc za ciosem instalatorzy pospinali kocioł VICTRIX X 12 2 I z zasobnikiem i instalacją, uruchomili.... grzeje jest przyjemnie cieplutko. Wszystko na razie działa na ustawieniach manualnych. Zamontowano nawet sterownik pokojowy CAR2 ale kazałem odłączyć, bo łatwiej steruje mi się temperaturą do wygrzewania posadzki manualnie. Piec ma podobno program do wygrzewania posadzki ale ponieważ zacząłem grzać wcześniej niż zamontowano sterownik, to działam dalej na manualu, żeby nie wydłużać całego cyklu. Piec z zasobnikiem prezentuje się bardzo skromnie, ale ostatecznie ma to po prostu działać i to działać dobrze i efektywnie, a nie efektownie wyglądać. Zestaw stoi sobie skryty w kotłowni i nie trzeba go podziwiać, chociaż przyznam się Wam, że z uporządkowaniem rurek i kabelków, Panowie instalatorzy dali ciała. Nic to, jak dożyję emerytury to sobie poprawię albo przyzwyczaję się do widoku. Kolejny milowy krok - podpięcie i uruchomienie rekuperatora Thesslagreen AirPack400. Szare wielkie pudło ale ten brutalistyczny wygląd tego urządzenia powiem Wam że całkiem mi pasuje. Ma mocną metalową obudowę, nóżki z wibroizolacją i fajne napisy Ciekawym elementem jest sterownik umieszczony na samym urządzeniu, mało rzucający się w oczy ale bardzo funkcjonalny dzięki magnesom którymi mocuje się go w dowolnym miejscu na obudowie albo obok (jak jest do czego przyczepić). Jest też ładny sterownik pokojowy z ekranem dotykowym, wyświetlający wszystkie nastawy urządzenia, temperatury nawiewu, wywiewu, etc. Na razie trzymam go przy urządzeniu, potem przeniosę na parter do "centrum dowodzenia" w kuchni Uruchomienie wentylacji okazało się zbawienne dla budynku, wiecznie ociekające wodą okna i drzwi momentalnie wyschły. Wilgotność z 75% spadła do 30%, a w szczytowym momencie wygrzewania posadzki, kiedy w budynku zrobiło się gorąco jak w piekle, było może 15%. Ciężko było w ogóle przebywać w środku. Cały system wymaga jeszcze regulacji i dostrojenia ale działa całkiem fajnie, choć efekt odzysku ciepła nie powala na kolana. Podobno to kwestia regulacji, no cóż zobaczymy. Centrala jest ku mojemu zaskoczeniu naprawdę cicha, nawet na najwyższych obrotach, w każdym bądź razie wypada lepiej niż piec C.O. w chwili gdy włączy się palnik. Porównywać mi łatwo, bo oba urządzenia stoją (wiszą) na przeciw siebie.
  22. Pan Edzio skończył poddasze, strych i jeszcze zagruntował wsio. Wypadłoby zabrać się za malowanie. Na razie zlazł na parter i kończy jakieś duperele, to tu to tam, zresztą sami wiecie ile tego jest przy wykańczaniu. Dziś pojawił się skoro świt pan z wodociągów i przełożył licznik ze zlikwidowanego przyłącza w studzience, do budynku nareszcie! jest woda. Mały kroczek ale jakże znaczący dla postępu ludzkości. Z gazem cisza. Przynajmniej kominek grzeje.
  23. Na budowie czas bardzo spowolnił, w przeciwieństwie do tego na zewnątrz Na poddaszu prowadzone są prace ociepleniowe i okładzinowe. Powstał też tyci tyci stryszek na rupiecie. Chodzić można tylko w pozycji całkowicie zgiętej,a najlepiej na czworakach ale jak znam życie "bardzo" potrzebnego dziadostwa nazbiera się w chałupie tyle, że szczelnie wypełni każdy decymetr przestrzeni strychowej. Z rzeczy interesujących, byli też w końcu spece od sieci gazowej. Gaz to u mnie temat rzeka, ale naprawdę nie mam sił się nad tym rozwodzić, bo za każdym razem kiedy o tym wspominam szlag mnie trafia i ciśnienie skacze. W każdym razie wpadli z dwiema koparami, w ośmiu chłopa i pierdut rurę zakopali. Długą z 70 m będzie, zrobili przyłącze, wystawili rury przy skrzynce - rozpier.... przy okazji bramę, ale skoro i tak była przewidziana do likwidacji, to niech tam, w sumie grzecznie spytali czy mogą - pozwoliłem, jest git. Feler w tym, że nie podpięli drugiego końca do gazociągu. Efekt łatwy do odgadnięcia. Rura nie wpięta, robota nie skończona (aha, nie powiedziałem, że to nagromadzenie sił wykonawcy trwało dwa dni i się zmył, zostawiając bajzel na drodze), papiery odbiorowe bujają się ........ wie gdzie, umowy na dostawę zasadniczo podpisać się nie da - vide brak dokumentacji odbiorowej, uruchomić ogrzewania nie mogę, posadzki nie wygrzane, podłóg kłaść nie mogę, izolacji w łazienkach też..... no i znowu się denerwuję. A przemiła pani w biurze obsługi klienta w gazowni ma pretensje że instalator nie wpisał kuchenki do protokołu i ona przyjąć tego nie może. Na pytanie jak mam podłączyć kuchenkę (płytę grzewczą do zabudowy w blacie kuchennym) skoro nie mam nawet na czym postawić tej kuchni gdybym nawet ją już kazał zrobić, bezradnie rozkłada ręce. Ludzie, no czemu psia krew to musi tak być, wszędzie! A najgorsze że tak jest od lat i nic, absolutnie nic się nie zmienia. O przepraszam, zmienia się... na gorsze.
  24. Uczono mnie że nie ma głupich pytań, natomiast odpowiedzi już tak Prefabrykowany (ceramiczny, betonowy), jeżeli elementy spaja się klejem, zaprawą, to jest on murowany. Jeżeli macie kocioł na paliwo stałe (węgiel, drewno, pelet, itd.) to najprawdopodobniej w kominie będzie musiał być zainstalowany wkład ze stali żaro/kwasoodpornej. Można zatem od razu zrobić komin stalowy w podwójnym płaszczu. Z zewnątrz blacha nierdzewna, ocieplenie, wkład stalowy. Proponuję rozważyć możliwość. Wentylację zrobić bezpośrednią, tak jak pisałem wcześniej. Czytając raz jeszcze twój post z rozkładówką, zwróciłem uwagę na zapis "kotłownia z pralnią". Jeżeli to ma być jedno pomieszczenie, to przy stałym opale nie ma szans na połączenie tych dwóch funkcji. Syf z opału skutecznie zniweczy efekty prania. I jeszcze jedno, wejście do kotłowni jest przez warsztat, dostarczanie opału przez inne pomieszczenie i wynoszenie popiołu będzie raczej uciążliwe, zastanówcie się nad drzwiami lub okienkiem podawczym z kotłowni bezpośrednio na zewnątrz. Dodatkowo w kotłowni trzeba wygrodzić boks na "skład opału". Nie możecie składować opału bezpośrednio przy piecu. Zwróćcie uwagę na ściany oddzielające mieszkania od siebie. Chodzi mi o ich odpowiednią konstrukcję akustyczną. Np. dwie cienkie ściany z izolacją akustyczną pomiędzy nimi i to do samego dachu, inaczej będziecie świetnie poinformowani co dzieje się za ścianą
  25. Jeżeli ideą jest robienie jak najkrótszych odcinków wod-kan, to sanitariaty (umywalka, wc, piec) powinny być na ścianie wspólnej z kuchnią, a nie są. Poza tym, naprawdę dodatkowe 5 czy nawet 10 m rurek nie będzie miało wpływu na koszt waszej inwestycji, nawet jak pomnoży się to razy 3 mieszkania. Kolejna rzecz to piony wentylacyjne. Na rzucie są klasyczne murowane, jak dla wielokondygnacyjnego budynku, tymczasem wy macie tylko parter (i to bez poddasza) zatem wentylacja powinna znaleźć się dokładnie tam gdzie jest konieczna. Ja dałbym nad kuchenką i w rogu kabiny prysznicowej lub wanny. I wyprowadzić to bezpośrednio rurami stalowymi (spiro) na dach. Z uwagi na krótkie odcinki rur mogą być potrzebne dodatkowe "wymuszacze" ciągu. Niestety grawitacja ciężko działa na takich krótkich przewodach. Murowane przewody to niepotrzebny koszt i strata miejsca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...